sobota, 28 marca 2015

School live - chap#8


Wpatrywałem się z niedowierzaniem w chłopaka siedzącego przede mną. Jakim cudem nie poznałem tego wspaniałego człowieka wcześniej? Przecież to najcudowniejsza istota na świecie (zaraz po Kyungsoo). Obróciłem się w stronę Soo i spojrzałem na niego z wyrzutem. Czemu nie wkręcił go do naszej paczki? Podobno poznał go już pierwszego tygodnia szkoły. No, ale równie dobrze mógłbym winić Tao albo Sehuna. Podrapałem się w tył głowy i zająłem przeszukiwaniem internetów. Zerknąłem jeszcze tylko raz na Yixinga i zobaczyłem jak uśmiecha się do mnie (klik). Boże, moje serce zaraz się roztopi. Odwzajemniłem uśmiech i powstrzymałem się przed chęcią wytulenia go. Czekaj, czekaj… Coś mi to przypomina… Jezus  Maria, zaczynam się zachowywać jak Luhan przy Tao. Otrząsnąłem się i zabrałem do pracy. Siedzenie w cieplutkim i przytulnym pokoju Kyunga należało do jednych z moich ulubionych zajęć, ale robienie projektu niekoniecznie. Wszystkie pakty i ustawy zaczynają wypływać mi uszami, ale na szczęście została sama końcówka. Wpisałem ostatnie dane do worda i zapisałem dokument ziewając głośno. Zaraz 22, a my dopiero kończymy. Coś mi się wydaje, że zostanę tutaj na noc. Zamknąłem laptop i rozłożyłem się na łóżku mrucząc zadowolony. Lay podniósł wzrok znad tableta i po chwili wahania zostawił go na fotelu. Żartobliwie pchnął mnie i również ułożył się na łóżku. Kyungsoo pokręcił jedynie głową nie zwracając na nas zbytniej uwagi.
-Chciałbyś do mnie wpaść w sobotę wieczorem? – zwinął się w kłębek i spojrzał na mnie z nadzieją.
-Jasne, robisz coś większego czy będziemy sami? – po tak sympatycznym chłopaku mogę spodziewać się fajnej nocki, w towarzystwie naszych przyjaciół. Całkiem miło.
-No nie chcę przesadzić… Zaprosiłem już kilku… nastu znajomych – podrapał się w tył głowy. – Oczywiście będzie Sehun, Luhan, Tao, Kai i jeśli Soo chce, to też może wpaść.
-Ja odpadam, w poniedziałek mamy zapierdol, muszę się uczyć – mruknął Kyung. 
-No trudno – westchnął brunet. – Ale Baekkie, przyjdź na pewno!
-Spokojna twoja rozczochrana – zaśmiałem się.

*

-Jak to nie przyjdziecie? – mój niezadowolony wzrok przesuwał się po Jonginie i Luhanie.
-Jest przyjęcie charytatywne dla pierdolonych szych, a nasi rodzice do nich należą, Baek. Z tego wynika, że my również musimy się tam zjawić – westchnął Lu. – Gdyby ojciec Sehuna nie był taki wyrozumiały, to Hun też by tam zapierdalał. 
-Nie będzie cię kotek? Uuu, w takim razie panie Byun Baekhyunie, muszę pana rozczarować – Sehun wydął dolną wargę. – Również nie zjawię się na tej jakże interesującej domówce. 
-Nawet nie próbuj mi tego zrobić – spojrzałem na niego błagalnie.
-Będziesz miał Tao – blondyn wzruszył ramionami. 
-Dobrze wiesz, że pierwsze co on zrobi to zaszycie się w kącie ze swoim kwiatowym chłopcem – prychnąłem. – Już obiecałem Yixingowi, że przyjdę! 
-No to idź! Ale beze mnie – przewrócił oczami. Warknąłem zły i obrałem inny cel. Zatrzepotałem rzęsami i spojrzałem błagalnie na Luhana, który na ten widok przełknął ciężko. Moje usta wykrzywiły się w smutną podkówkę, a ręce powędrowały do jego kolana. Zacisnąłem na nim palce i miałknąłem nieszczęśnie. Każdy bez wyjątku patrzył na mnie zahipnotyzowany. Kiedy roztopiony Luhan odzyskał głos, widać było, że jego polecenie nie podlega dyskusji.
-Sehun, pójdziesz na tę domówkę – powachlował swoją twarz i spojrzał na Jongina. – Jezus, nie zazdroszczę ci człowieku. Pewnie wyciąga od ciebie wszystko co zechce. 
-Wierz mi, gdyby był postacią w LOL’u to z pewnością byłby jego zabójczy ult – zaśmiał się ciemnowłosy i przytulił mnie z czułością. – A inne ataki też ma całkiem niezłe.
-O boże, zaraz bełtne – skrzywiony Kris dosiadł się do naszego stolika. – Jongin, ta małą gnida robi z ciebie emocjonalną kluchę.
-Z ciebie robi ją kto inny – szyderczy uśmiech wpłynął na usta Sehuna.
-Że niby o kogo ci cho.. – Wufan zaciął się w pół słowa na widok chłopaka zmierzającego w naszą stronę. 
-Hej, wszystkim – leniwy uśmiech wpłynął na zadowoloną twarz Yixinga. Od niechcenia zabrał wolne krzesło od innego stolika i przysunął je koło mnie. – Baekkie, mamy okienko. Ten pedofil od informatyki jest chory. 
-Uuuu, pięknie! – zadowolony przybiłem piątkę z Sehunem i Kyungsoo. 
-A i Hunnie, dzisiaj nie ma treningu – spojrzał przelotnie na blondyna i zatrzymał wzrok na Krisie, który wpatrywał się w niego. – Mam nadzieję, że przyjdziesz jutro do mnie. 
-Jasne – chłopak zdołał wydusić tylko tyle. Patrzył urzeczony jak Yixing śmieje się z żartu Luhana i wstaje od stołu. Odchodząc posłał mu lekki uśmiech. Gdy chłopak odszedł na usta suczy wpłyną nienaturalnie szeroki uśmiech. Bez słowa wstał od stolika i odfrunął rozmarzony.
-Powiedzcie mi proszę, czemu akurat w stołówce dzieją się takie akcje? – zaśmiał się Soo obserwując rozanielonego Krisa, który przez przypadek wyrżnął komuś ramieniem i o zgrozo! Przeprosił!

*

-Albo Yixing jest kiepski z matmy, albo przyszliśmy nie do tego domu co trzeba – staliśmy z Hunem w progu wypełnionego po brzegi domu i nie wiedzieliśmy zbytnio co się dzieje. 
-Uhh, powiedział, że zaprosił kilkunastu znajomych – podrapałem się w tył głowy. – Może mu się słowa pomyliły, bardziej pasuje tu ‘kilkudziesięciu’. 
-No pięknie – zaśmiał się Sehun i zaczął przepychać w stronę salonu. – Nie będziemy tu długo, nie? Wolałbym posiedzieć u ciebie. 
-Jasne, poszukajmy Zhanga i Tao, zmyjemy się za jakąś godzinę – nie tego się spodziewałem, więc odeszła mi chęć na jakiekolwiek integracje. Oczywiście po drodze ktoś zgarnął Sehuna i musiałem samodzielnie znaleźć przyjaciół. Już zobaczyłem zjaranego(?!) Yixinga leżącego na podłodze z błogim uśmiechem (klik), kiedy rozradowany Tao rzucił mi się w ramiona. Na pierwszy rzut oka widać było, że jest spity. Waliło od niego mieszanką alkoholu, papierosów i mocnych perfum. Ledwo trzymał się na nogach, ale ciągle zapewniał, że nic mu nie jest. Zaśmiałem się pod nosem i po wcześniejszych zwiadach zaprowadziłem do łazienki. Blondyn od razu przytulił się do sedesu i zwymiotował, płacząc i wołając mamę. Klepałem go uspokajająco po plecach walcząc z coraz większym rozbawieniem. Pijana panda to naprawdę zabawny widok, szczególnie kiedy podniósł głowę i w kącie łazienki zauważył zużytego tampona (kilk). Tak jak się podniósł, tak znowu opadł na kibel i zaczął wołać tatę. Po dwudziestu męczących minutach wyszliśmy z łazienki. Prawie od razu podbiegł do nas sympatycznie wyglądający brunet, który złapał w objęcia pandzioszkę. Zaczął tłumaczyć, że obrócił się od niego na dosłownie sekundę, a ten już zniknął. Przez cały czas szukał chłopaka, mając nadzieję, że nie opuścił domu. Zostawiłem ich samych i zacząłem rozglądać za kimś kogo znam. Po paru minutach trafiłem na Xiu i Chena, którzy wyraźnie zmartwieni opowiedzieli mi o Sehunie. Podobno szukał mnie niedawno i nie czuł się najlepiej. Rozdzieliliśmy się pół godziny temu i kolejne piętnaście minut zajęło mi znalezienie chłopaka. Był na górnym piętrze, w części domu gdzie było o wiele mniej ludzi. Zmartwiony podbiegłem do opartego o ścianę blondyna. 
-Sehun co się stało? – spojrzałem zmartwiony na przyjaciela. Był zlany potem, ręce mu się trzęsły. Bez słowa chwycił mnie za rękę i pociągnął do jednego z pustych pokoi. – Powiesz w końcu o co chodzi? Jesteś cały rozpalony! Masz gorączkę?!
-To te szmaty – zamknął oczy i nerwowo przeczesał włosy. – Dosypali mi jakiegoś gówna.
-Ale kto miałby…?
-Pomyśl Baek. Wiele osób zmieszałem z gównem, tak samo  jak Luhan. Ośmieszyliśmy ich, tego się nie puszcza płazem – oddychał coraz ciężej. Rozejrzał się po pokoju i widząc wielkie okno podszedł do niego i otworzył szeroko. – Chodź tu.
-Sehun... Powinniśmy iść do lekarza – zmartwiony podszedłem do chłopaka. Mówił całkowitą prawdę, w ostatnich czasach przestał panować nad językiem i oczernił nie jednego fagasa, ale nie sądziłem, że ktokolwiek zdobędzie się na coś takiego.
-Nie trzeba, Baek. Po prostu musisz mi pomóc – usiadł ciężko na parapecie i znowu złapał moją rękę. – Luhana nie ma, a ja nie dam sobie sam rady. Widzisz jak trzęsą mi się ręce?
Spojrzałem na jego dłonie. Drgały nienaturalnie, ledwo zaciskając się na moim nadgarstku. Przejechałem wzrokiem po całej jego postawie i wreszcie to do mnie dotarło.
-Dali ci pigułkę gwałtu – wyszeptałem.
-Brawo geniuszu – wycharczał.
-Ale chyba nie myślisz, że ja…
-Musisz Baek – z całej siły, która mu pozostała przyciągnął mnie do siebie. Jego zamglony wzrok przesuwał się po mojej twarzy. – To nie będzie zdrada. Tego wymaga sytuacja. Proszę.
Widząc jego błagalny wzrok i ból malujący się na twarzy zmusiłem się do działania. Przejechałem palcem wskazującym od obojczyka aż do policzka. Od razu wtulił się w moją dłoń wzdychając głośno. Łaknął mojego dotyku, potrzebował go. Wypuściłem z sykiem powietrze, kiedy Hun przysunął usta do mojej szyi i zaczął ją kąsać niecierpliwie. Odchyliłem głowę do tyłu dając mu lepszy dostęp. Blondyn wysunął koniuszek gorącego języka i zaczął pieścić moją wrażliwą skórę. Poczułem się jak tego szczególnego dnia, kiedy Sehun dobierał się do mnie na oczach Luhana i spółki. Tym razem pozwoliłem mu na wejście pod materiał koszulki. Chłopak gorączkowo jeździł dłońmi po moich plecach, a pocałunkami zaczął kierować się na szczękę i podbródek. Mimowolnie przysunąłem się do niego bliżej, przylegając klatką piersiową do jego rozgrzanego ciała. Czując nacisk na skórze Sehun jęknął głęboko i agresywnie zaatakował moje usta. Nie miałem tego w planach, naprawdę. Zgodziłem się jedynie na ulżenie mu, a skończyłem ze zwierzęcą potrzebą kumulującą się w moim brzuchu. Od razu dałem mu dostęp do wnętrza moich ust, wychodząc naprzeciw swoim językiem. Złapał go swoimi zębami i zassał się. Chwilę potem nachalnie znalazł się w moich ustach, ocierał się o mnie i walczył o dominację. Czując ręce wkradające się pod materiał spodni jęknąłem mu wprost do ust. Czułem jak drży pod dotykiem moich palców na jego klatce piersiowej. Bez wahania zacząłem rozpinać jego białą koszulę całując każdy odsłonięty fragment skóry. Dziękowałem Bogu za to, że nie założył podkoszulki. W tym stanie po prostu zerwałbym ją. Rozkoszowałem się jego zapachem, sposobem w jaki reagował na moje pieszczoty. Moje ręce powędrowały w dół i po omacku rozpiąłem jego spodnie. Złapałem za jego członka i zacząłem pocierać przez materiał bokserek. Stęknął głośno i zaparł się mocno nogami. Jego ręka wplątała się w moje włosy i pociągnął mnie lekko w dół. Po raz ostatni przygryzłem jego sutka i opadłem na kolana. Drżącymi rękoma zsunąłem jego bieliznę i moim oczom ukazał się jego członek. Drgał lekko i ocierał się erotycznie o podbrzusze. Niepewnie złapałem za niego i poruszyłem nadgarstkiem. Hun czując upragniony dotyk wypuścił całe powietrze trzymane w płucach i mruknął coś niewyraźnie. Nie zwracając na niego uwagi koniuszkiem języka przejechałem po całej długości penisa i zatrzymałem się przy główce. Wziąłem ją do ust i zassałem się mocno, jednocześnie przebiegając językiem po jego szczelinie. Wykonałem kilka ruchów głową w dół i górę. Uścisk na moich włosach nie zmienił się, nie słyszałem nawet pomruków zadowolenia czy zachęty. Cholera,  coś robię nie tak. Przekląłem swoje niedoświadczenie. Nie wyjmując jego członka z ust spojrzałem w górę i cały zesztywniałem. Sehun oddychał płytko i sztyletował mnie spojrzeniem. Jego wzrok wędrował po całej mojej twarzy aż natrafił na oczy. Jego tęczówki pociemniały, a ja poczułem gorąco rozchodzące się po żyłach. Blondyn warknął i jednym ruchem odciągnął mnie od siebie.
-Pieprzyć to - wycharczał i z mocą zmusił do położenia się na podłodze. Sam ulokował się między moim nogami i zszarpał ze mnie całe ubranie. Leżałem przed nim nagi, oddychałem ciężko i czekałem na jego ruch. On skąpany w światło księżyca padające z otwartego okna klęczał przede mną i sunął po mnie wzrokiem. Przygryzł wargę i opuszkami palców przejechał po wnętrzu moich szeroko rozłożonych nóg. Jego oddech przyśpieszył, tak samo jak mój. W jego wzroku wyłapałem żądzę i wielki głód. Nie mogąc znieść tego żaru przymknąłem oczy i zbliżyłem koniuszki palców do ust. Zassałem się na nich i zacząłem jechać dłonią wzdłuż całego ciała, zatrzymując się na swoim członku. Oczy Sehuna śledziły wędrówkę moich palców, z każdą sekundę oddychał ciężej.
-Jesteś bezbłędny - wyszeptał głębokim głosem i odciągnął moją rękę od członka lokując ją nad moją głową. Dołączył do niej również drugą i zatrzymał mnie w żelaznym uścisku. Powoli zniżył się przykrywając mnie całym sobą i tworząc tarcie między naszymi ciałami. Zrównał swoją twarz z moją i patrząc głęboko w oczy pochylił się tak, że nasze usta dzieliły milimetry. Jego ręka powędrowała do naszych pachwin, by po chwili zacisnąć się na naszych członkach. Ścisnął nas mocno i zaczął leniwie ruszać nadgarstkiem. Czułem się tak cholernie dobrze, całkowicie zdominowany i zalany przyjemnością. Otworzyłem szeroko usta i patrząc mu w oczy jęknąłem bezwstydnie. Jego nadgarstek zatrzymał się, a twarz drgnęła niebezpiecznie. Nabrał duży haust powietrza i oderwał się ode mnie. Agresywnie złapał za uda i przyciągnął do siebie. Rozsmarował wyciekające z jego dumy soki na moim wejściu i jednym mocnym pchnięciem wszedł we mnie, kurczowo przytrzymując się moich bioder. Wstrzymałem oddech, starając się przyzwyczaić do ogarniającego mnie bólu. Dotyk jego palców na brzuchu sprowadził mnie na ziemię. Hun z powrotem znalazł się przy mnie i złączył nasze dłonie nad moją głową. Jego usta zaczęły obcałowywać każdą część mojej szyi, a biodra z wolna ruszyły na przód. Zacząłem odczuwać przyjemność prawie natychmiast. Dziwne połączenie bólu i rozkoszy doprowadzało mnie na skraj. Zacząłem wychodzić naprzeciw jego pchnięciom i z satysfakcją patrzyłem jak traci nad sobą kontrolę. Przestał zajmować się moją skórą, jedynie patrzył na mnie tym niebezpiecznnym wzrokiem i pchał agresywnie. Jego biodra poruszały się szybko, a ręka na moim członku próbowała utrzymać to samo tempo. Zaczynałem powoli tracić głos od jęczenia i krzyczenia jego imienia. Moje usta potrzebowały kontaktu z jego wargami, więc przyciągnąłem go do siebie. W czasie tego mocnego, głębokiego pocałunku doszliśmy. Jednak za nic nie chcieliśmy oderwać się od siebie. Nasze języki scharmonizawały się ze sobą, a my straciliśmy poczucie czasu i rzeczywistości. Gdy wreszcie oderwaliśmy się od siebie usatysfakcjonowani, zaczęły wracać do mnie wszystkie zmysły.
-Cholera, Baek. Chyba zacznę brać prochy - wyszeptał Sehun na bezdechu. Zaśmiałem się lekko i zbierając wszystkie siły, które mi pozostały podszedłem do drzwi, by zamknąć je na klucz. Boże, jesteśmy takimi debilami. 
-Tylko spróbuj, bachorze - opadłem na podłogę i obróciłem głowę w jego stronę. Po chwili również na mnie spojrzał. 
-Jongin jest szczęściarzem, wiesz? - uśmiechnął się ciepło. - Jesteś wspaniały, i nie mówię tylko o seksie.
-No o tym jeszcze się nie przekonał - mruknąłem cicho. Sehun zamarł słysząc te słowa, w przeciwieństwie do mnie jego uśmiech zgasł. Podniósł się do siadu i wbił we mnie spłoszone spojrzenie.
-O czym ty mówisz? - napięcie w jego głosie było wręcz namacalne. 
-O tym, że jeszcze się z nim nie kochałem - również się podniosłem.
-Czyli ja przed chwilą.... - jego oczy się rozszerzyły. - Baekhyun, dlaczego mi pozowliłeś? 
-Bo tego chciałem - wzruszyłem ramionami. 
-Mogłeś powiedzieć... Wszystko wyglądałoby inaczej - skulił się i schował głowę w ramionach.
-Sehun, było świetnie - złapałem go za brodę i podniosłem głowę. - Chętnie bym to powtórzył, ale  dobrze wiesz, że nie możemy. 
-Przepraszam - w jego oczach zobaczyłem zbierające się łzy. Westchnąłem cicho i wdrapałem się mu  na kolana. Od razu wtulił się w moje ciało i załkał. Głaskałem go po włosach, aż się nie uspokoił. Gdy podniósł na mnie wzrok poczułem falę ufności płynącej do tego chłopaka. Schyliłem się i złączyłe nasze usta. Muskaliśmy się lekko wargami, przelewając w ten pocałunek maksimum uczuć. Nie obchodzi mnie to, że wziął mnie agresywnie i bez czułości. Cieszę się, że był moim pierwszym.


                                                           << rozdział 9 rozdział 7 >>

A/N:Tym jakże dramatycznym zakończeniem (i tak wiem, że spazmujecie przez paring) kończę 8 rozdział. O Baeka i Huna się nie martwcie, od razu mówię, że nie będzie rozłamu w przyjaźni. Btw... Mam coraz większą chęć na napisanie osobnego wieloczęściowca o Hunbaeku i chyba zrealizuję swój plan po zakończeniu School live, ale jeszcze dużo czasu przede mną. Miałam opublikować ten chapter we wtorek, ale dzięki YunHee i jej miłości (♥) przełamałam się i wstawiam na weekend. Dziękuję za komentarze,  to właśnie przez nie zmuszam się do wyłączenia faceeboka i LOL'a. Uwielbiam Wasze reakcje, serio. XD

+
Ups? Mam nadzieję, że jednak zmienisz zdanie ;;


niedziela, 22 marca 2015

School live - chap#7



-HYUNG! CZY TY MASZ MALINKĘ?! – Tao zachłysnął się powietrzem widząc moją szyję. Wywróciłem oczami i potarłem zaczerwienioną skórę. Wspomnienie godzinnej sesji całowania w sypialni rodziców Xiumina wróciło ze zdwojoną mocą. Uśmiechnąłem się lekko.
-Widzę, że nie tylko ja dobrze się bawiłem – zaśmiał się Sehun. Panda słysząc to skrzywił się nieznacznie.
-Kogo dorwałeś w swoje obrzydliwe łapska? – prychnął, ale z zaciekawieniem spojrzał na Huna.
-Twojego sugoi* hyunga – Oh dumnie wypiął pierś.
-Nie żartuj sobie, Lulu-ge nie dotknąłby takiego prostaka jak ty. Po za tym podoba mu się Baekhyun hyung – prychnął.
-Jesteś tego taki pewien? – Hunnie kpiąco spojrzał na Zitao i pokazał na Lu, który szedł w stronę naszego stolika.
-Cześć pandzioszko! – szczęka Tao opadła w dół, kiedy Luhan bez skrępowania rozsiadł się na kolanach Sehuna. Wodził oczami po naszej trójce nic nie rozumiejąc.
-Ale… Ale jak to? – zdezorientowany chłopak próbował załapać co jest na rzeczy.
-Gdybyś na chwilę odessał się od swojego boy’a, to nie zadawałbyś głupich pytań – Soo westchnął znad książki.
-Co, co, co? – Luhan wytrzeszczył oczy. – Masz chłopaka? Czemu nic nie mówiłeś!
-Aish, nie mówiłem, bo miałem z nim zerwać na tej imprezie! – to by wyjaśniało jego nastrój tuż przed przyjazdem do Xiu. – Ale jakoś tak wyszło….
-No nieźle – zagwizdał Sehun. – Który to ten nieszczęśnik?
-Nie chodzi do tej szkoły – burknął Tao. Hunowi momentalnie zrzedła mina, widocznie chciał poznęcać się nad partnerem czarnowłosego.
-Nie chcę wam przerywać, ale wywołujecie niezłą sensację – zaśmiałem się rozglądając po stołówce. Praktycznie każdy zerkał w naszą stronę, namiętnie szeptał ze znajomym i ukradkiem robił zdjęcia (dobra, w tym przypadku tylko dziewczyny).
-Skoro tak się nami podniecają, to ciekawe co będzie teraz – na usta Luhana wkradł się przebiegły uśmiech. Nie zdążyłem przeanalizować jego słów, kiedy znienacka poczułem usta na swojej szyi. Zarumieniłem się mocno podnosząc wzrok na Jongina, który uśmiechał się uroczo. Wstałem od stołu i nieśmiało musnąłem jego wargi. Co jak co, ale całowanie się przy takiej publiczności wymaga odwagi. Rozluźniłem się czując kciuk na swoim policzku. Kai odsunął się ode mnie i opadł na krzesło, chwilę po tym siedziałem na jego kolanach czując rękę masującą moje udo. Kątem oka wyłapałem zapowietrzonego Tao, który próbował jakoś zamaskować swoje emocje. Bezskutecznie. Właściwie nie wiedziałem gdzie mam patrzeć, Soo miał znaczący uśmiech na twarzy, a Hunhan bezceremonialnie dawali upust swojej miłości.
-Poznałeś się bliżej z tym chłopakiem? – wolałem wrócić do Kyunga.
-Jakim chłopakiem? – zmarszczył brwi. Przekręciłem głowę i potrząsnąłem ramionami udając taniec. Jong siedzący za mną zaśmiał się lekko. – Aaa, TYM chłopakiem. Niech ci się nie wydaje, że poznałem tylko jego – poruszył brwiami. – Nazywa się Himchan, całkiem fajniutki.
-I tyle? – zdziwiłem się. – Żadnych wybuchów i fajerwerków?
-Nie jest w moim stylu – potrząsną ramionami.
-To kto jest w twoim stylu? – zmarszczyłem brwi.
-Nieważne – wymamrotał Soo i z powrotem zajął się lekturą. To mnie zastanowiło, ale nie chciałem drążyć tematu. Obróciłem się bokiem do Kai’a i wtuliłem głowę w zagłębienie jego szyi. Objął mnie ramieniem i złączył nasze dłonie razem. Zamknąłem oczy i przestałem zwracać uwagę na otaczających mnie ludzi.

*

-Możesz mi powiedzieć czemu siedzę tutaj z tobą, a nie leżę w łóżku Jongina? – znużony spojrzałem na Sehuna.
-Ponieważ mam ochotę wypić bubble tea z moim chorym na umyśle przyjacielem? – rzucił z uśmiechem.
-‘Chory na umyśle przyjaciel’? Ten opis bardziej pasuje do ciebie – zaśmiałem się.
-Jak możesz mnie tak ranić?! – teatralnie złapał się za serce. (klik)
-Dobra pało, mów co się dzieje – trzepnąłem go w ramię.
-Sypiasz  z Jongiem? – rzucił lekko.
-Co? Czemu pytasz? – spojrzałem na niego zbity z tropu.
-Powiedziałeś, ze leżałbyś z nim w łóżku – wciągnął trochę płynu nie spuszczając ze mnie wzroku.
-To był tylko przykład – potrząsnąłem głową.
-Czyli nie uprawiacie seksu? – brwi Sehuna podniosły się do góry.
-YAH! Nie zadawaj takich krępujących pytań! – zganiłem go.
-Baekhyun, jesteście razem dwa miesiące. Chcę po prostu wiedzieć czy cię rozdziewiczył – potrząsnął ramionami. Boże, czy z tym dzieckiem jest wszystko w porządku?
-Jesteś niemożliwy – westchnąłem.
-Wiem, ale nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
-Do czego potrzebna ci ta wiedza, co? – mruknąłem. – Ja się nie pytam czy sypiasz z Luhanem.
-Bo to zbyt oczywiste – prychnął Hun. Dobra, tu ma rację.
-Tao też zadajesz takie pytania?
-Boże, nie. Nie chcę wiedzieć czy ktoś dobrał się do jego cygańskiego tyłka – zniesmaczony odłożył kubek na stół.
-Jezus… Sehun – zacząłem wątpić w istnienie jego mózgu.
-Nevermide, w dalszym ciągu mi nie odpowiedziałeś - on nie dopuści, wiem to aż za dobrze.
-Jeszcze nie – warknąłem, na co Hun zaczął się brechtać. Widząc moją minę uspokoił się. (klik)
-Ale ciotex. Na co czekasz? Nie ma w tym nic trudnego – wzruszył ramionami. – Po prostu…
-Proszę nie! Nie chcę słuchać rad od jakiegoś dzieciora – przerwałem mu.
-Ale jestem doświadczony, mogę…
-NIE! COKOLWIEK CHCESZ POWIEDZIEĆ, NIE CHCĘ – powiedziałem twardo. Westchnął ciężko i wzruszył ramionami. Bawił się chwilę swoim kubkiem, widocznie przeszła mu chęć na herbatę. Spojrzał na mnie i bezczelnie zabrał moją szklankę z sokiem pomarańczowym. Gnój.
-Rozmawiałeś ostatnio ze swoim przyjacielem? – zapytałem z przebiegłym uśmiechem.
-Jakim? – zmarszczył brwi i zaczął pić MÓJ sok.
-Krisem – rzuciłem słodko. Słysząc to Sehun zakrztusił się i wylał część napoju na stół. Karma, parówo. (klik)

*

Beznamiętnie przerzucałem kartki podręcznika. Lekcja dłużyła się niemiłosiernie. Zdegustowany zerknąłem na siedzącego koło mnie chłopaka, który najwidoczniej nie wie, że istnieje coś takiego jak szczoteczka do zębów. Brudas niczego nieświadom zaczął grzebać palcem między zębami. Powstrzymałem odruch wymiotny i obróciłem się w stronę okna. Gdybym nie gadał tyle z Sehunem, Suho nie przesadziłby mnie do pierwszej ławki. Zganiłem się w myślach i spojrzałem na zegarek. Jeszcze 10 minut. Następna przerwa trwa 5. Wystarczająco czasu żeby zaciągnąć Kai’a do łazienki i wyżyć się na jego ustach. Jeśli się nad tym zastanowić, to ostatnio spędzam z nim zadziwiająco dużo czasu. Po szkole spotykamy się u mnie, albo u niego. Oglądamy filmy, po prostu rozmawiamy. Hun ciągle czeka na rozwój akcji, który nie nadchodzi. To nie tak, że Jongin mnie nie pociąga. Jest wręcz odwrotnie, ale mimo tego nie czuję potrzeby uprawiania seksu. Trochę czułości mi wystarcza, a Kai na szczęście nie naciska. Moje rozmyślenia przerwał pan Wcale-nie-sypiam-z-uczniem. Ogłosił projekt, który mamy wykonać w parach. Obróciłem się do tyłu i spojrzałem na Sehuna, który machał do mnie i uśmiechał się demonicznie. Podniosłem rękę i z kamienną twarzą zgłosiłem swojego partnera. Suho zapisał mnie i Kyungsoo na listę, po czym zaczął pisać na tablicy zagadnienia. Nie minęła minuta, a poczułem wibracje w kieszeni. Dyskretnie wyciągnąłem telefon i odczytałem wiadomość.

Od : Sehuj
OMG, ALE CB HÓJ BAEK :C

Zaśmiałem się pod nosem i usunąłem wiadomość. Niech sobie nie myśli, że będę odwalać za niego całą robotę. Zamarłem czując na sobie stalowe spojrzenie. Podniosłem głowę i od razu zauważyłem Suho patrzącego na mnie. Zakląłem, kiedy  przywołał mnie do siebie.
-Komóreczka na stół, Byun – rozkazał.
-Ale… - zaprotestowałem słabo.
-Na stół – spojrzał na mnie groźnie. – I niech twoja mama po nią przyjdzie. Od razu porozmawiam z nią o twoich ocenach.
-O ocenach? – zmarszczyłem brwi.
-Nie uczysz się już tak dobrze jak kiedyś – zerknął na dziennik i odnalazł moją rubrykę.
-Dalej mam czwórki i piątki – zaprotestowałem.
-Satysfakcjonuje cię to? Byłeś najlepszy w klasie – spojrzał na mnie – ze wszystkich przedmiotów.
-Po prostu materiał jest trudniejszy – podrapałem się po głowie.
-Nie kłam, Byun – pokręcił głową.
-Ale ja…
-Nie obchodzi mnie to, masz się poprawić – westchnął ciężko. – A i Yixing jest bez pary, więc dołączy do ciebie i Kyungsoo.

Wskazany przez nauczyciela chłopak obrócił się w moją stronę. (klik) Wytrzeszczyłem na niego oczy. DAFAK?!* Czemu widzę go po raz pierwszy w naszej klasie? Zmarszczony usiadłem na  swoje miejsce i zrobiłem retrospekcję pięciu miesięcy spędzonych w tej szkole. Nie było go ani przy tablicy, nie pamiętam go także na zajęciach wychowania fizycznego, zero Yixinga. Z otępienia wyrwał mnie dzwonek i szturchnięcie mojego ‘kolegi’ z ławki. Zebrałem swoje rzeczy i od razu podszedłem do Kyunga.
-Kiedy Yixing dołączył do naszej klasy? – zapytałem.
-Dołączył? Jest w niej od samego początku – Soo spojrzał na mnie zdziwiony.
-Ale ja go nigdy nie widziałem! – zbulwersowany rozejrzałem się po uczniach wychodzących z klasy. Jak na złość wcześniej wspomnianego chłopaka już nie było.
-To jest właśnie to o czym ci mówiłem – westchnął Do. – Nie jesteś otwarty na innych ludzi. Siedzisz tylko z nami, gadasz tylko z nami, patrzysz tylko na nas. Pewnie nie kojarzysz połowy klasy.
-Nie prawda – zaprzeczyłem szybko. Kyung tylko potrząsnął głową i ruszyliśmy na przerwę. Sehuna już nie było (chyba się obraził, ups). W mojej głowie ciągle krążył obraz bruneta, więc zapomniałem o planie z Kai’em. Ruszyłem w stronę gabinetu od biologii, pod którą stał Tao.
-Gadałem z Chenem, po lekcjach będziesz miał telefon z powrotem – uśmiechnął się.
-Dzięki Tao – odwzajemniłem uśmiech i oparłem się cierpiętniczo na jego ramieniu. – Ty też znasz Yixinga?
-Jasne, chodzi ze mną i Sehunem na zajęcia taneczne – jęknąłem słysząc pandę. Tylko ja jestem tak zacofany?


*sugoi - wspaniały (japoński)
*dafak - what the fuck (właśnie tak to czytam i piszę)

A/N: To co przed chwilą  przeczytaliście fachowo nazywa się 'zapychaczem'. Jest to bardzo krótki rozdział, w którym macie trochę ochłonąć. Za to w następnym chapterze (zapowiada się na dłuższy od 7) dostaniecie skrętu żołądka. #potwierdzoneinfo napisałam już scenę +18, z paringiem, który rozkłada na łopatki i spazmowałam pół nocy, bo cholera - według mnie to najlepiej opisana akcja jaką kiedykolwiek stworzyłam. Teraz zostało mi tylko dopisać całą resztę, ale to trochę potrwa. Tak więc, trzymajcie się czopki i nie zapominajcie skomentować! 

wtorek, 17 marca 2015

School live - chap #6


-…
-…
-…
-…
-Powiedz coś w końcu – jęknąłem.
-Nie wypuszczę cię tak z domu – stwierdził Kyung.
-Czemu? – zmarszczyłem brwi i spojrzałem na swoje odbicie. – Wyglądam nieźle.
-Nieźle to wygląda moja babcia w nowym sweterku – oh, cudowne porównanie Soo.
-Nie chcę się znowu przebierać – jęknąłem. – Czemu nie mogę tak zostać?
-Chcesz mieć tyłek w całości? To się mnie słuchaj – Soo już zanurkował do mojej szafy. Westchnąłem ciężko patrząc jak przewraca każdą półkę w poszukiwaniu odpowiednich ciuchów. To się ciągnie od dwóch godzin, mam dość. 
-Słyszę Sehuna, pewnie już na nas czekają – mruknąłem wytężając słuch. Chłopak zbliżał się do pokoju wrzeszcząc na całe gardło.
-KYUNGSOO HYUNG! BAEKHYUN! WIECIE KURWA KTÓRA JEST GODZI – wjechał z buta do pokoju, ale zatrzymał się na mój widok. -  Ouuuuu. Baekhyun, myślę, że musisz się przebrać.
-No nieee – zawyłem płaczliwie i rzuciłem się na łóżko. – Zaraz zostanę w domu i pojedziecie beze mnie!
-Kochanie, nie zrozum mnie źle. Po prostu jesteś ciepłą kluchą, więc zapewne będziesz chciał swój pierwszy raz przeżyć w romantycznej atmosferze – wywrócił oczami. – Zapewniam cię, że jeśli przyjdziesz TAK ubrany… będziesz miał brutalne spotkanie z łazienką i bolącym tyłkiem.
-W takim razie dajcie mi jakąś togę i będzie po sprawie! – wkurzony spojrzałem na młodszego.
-To nie będzie konieczne – zacmokał. – Wystarczą luźniejsze spodnie, koszulka z mniejszym dekoltem i skóra. A i zmyj to z twarzy, proszę.
-Tao mnie dorwał – westchnąłem i smętnie poczłapałem do łazienki. Zmycie grubej warstwy eyelineru szło opornie, ale już po chwili nie było na mnie grama kosmetyków. Wróciłem do pokoju i przebrałem się po raz tysięczny, tym razem w ubrania, które wybrał Sehun. Zamykając furtkę od naszej posesji pomachałem ojcowi i wsiadłem do nowoczesnego porsche.
-Dzień dobry panie Oh – przywitałem się z ojcem Sehuna. – Nie musiał pan nas odwozić, moglibyśmy się przejść.
-Daj spokój Baekhyun i tak muszę załatwić parę spraw na mieście – machnął lekceważąco ręką i ostro ruszył z podjazdu. Zanim dojechaliśmy na miejsce nasze głowy zostały rozerwane przez ulubiony zespół ojca Huna – The GazettE. Gdy wysiedliśmy oszołomieni z auta Oh spojrzał na Sehuna i układając dłonie w serce rzucił 'kocham cię synuś' (klik) po czym podgłośnił muzykę i miotając głową na wszystkie strony odjechał z piskiem opon. Taak, to z decydowanie dziwny człowiek.
-Wchodzimy? – Tao kiwną głową w stronę wejścia. Był zaskakująco spokojny i opanowany, zważając na to, że za chwilę znajdziemy się w raju dla homo. Nawet nie ubrał panterki (klik), więc coś musi być na rzeczy.
-Jasne – Sehun skinął stanowczo głową i bez pukania pchnął duże, oszklone drzwi. – Baek, zmień wyraz twarzy, plis. Mój dom jest większy, więc nie ma co wytrzeszczać gał.
-Jeszcze większy? – szepnąłem do siebie rozglądając się po obszernym holu przepełnionym ludźmi. – Jebany bogacz.
-Co tam mamroczesz? – rozkojarzony Hun zdjął okulary i przeskanował wzrokiem tłum.
-Nic – z zawiścią warknąłem do młodszego i odwróciłem się w stronę Tao, którego już z nami nie było. Kiedy on..?
-Zaraz wrócę – rzucił Sehun i też zniknął. Westchnąłem głęboko, byleby Soo mnie nie zostawił.
-Kyungsoo, co robimy? Nikogo tu nie znamy – zapytałem przepychając się w stronę wolnej kanapy.
-Te trzy osoby, które przed chwilą klepnęły cię w tyłek na pewno z chęcią by się z tobą zaprzyjaźniły – zaśmiał się w odpowiedzi.
-Uhh, wal się Do Kyungsoo – wysyczałem i z naburmuszoną miną opadłem na kanapę.
-Baekhyun, po prostu próbuję ci powiedzieć, że musisz być bardziej otwarty – westchnął i usadowił się obok mnie. – Odkąd poznałeś mnie, Tao i Sehuna z nikim innym nie zawarłeś bliższej znajomości. No może poza Luhanem, ale on cię do tego zmusił.
-Co mam poradzić na to, że nienawidzę tych wszystkich szpanerów? Chwalą się każdą możliwą rzeczą! Nawet długością huja, do kurwy nędzy! – wzburzyłem się.
-Łooh, Baek, mów ciszej – Soo rozejrzał się spanikowany i zamarł na chwilę. Wychyliłem się lekko by zobaczyć na co się patrzy, a raczej na kogo. W naszą stronę szedł wysoki, ciemnowłosy chłopak. Był cholernie przystojny i… CHOLERNIE przystojny. Normalnie gacie w dół, dziewictwo na stół. Po otrząśnięciu się z szoku przystąpiłem do dokładniejszego przestudiowania jego osoby. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest starszy i to o minimum 3 lata. Dobrze zbudowany, luźno ubrany. Oh, god. Zaraz dostanę szału jajników.
-Hej chłopaki – przywitał się i uśmiechnął olśniewająco (klik). Kopara mi opadła, przyszedł do nas?! – Mam pytanie. Weszliście tutaj z wysokim blondynem, którego niestety zgubiłem w tłumie. Nie wiecie gdzie poszedł?
-Mogę go poszukać z tobą! – Kyungsoo szybko się podniósł i z lekkimi rumieńcami przeszedł koło pana idealnego. Kiedy się oddalili stwierdziłem, że: 1#Sehun, jest pierdolonym farciarzem 2#Kyungsoo właśnie zostawił mnie samego 3#Nie mogę wyrzucić z głowy tej wizji (klik).

Otrząsnąłem się z kosmatych myśli i w porę zauważyłem zbliżającego się do mnie dryblasa obwieszonego łańcuchami i z krokiem spodni do kolan. O niee, wszystko tylko nie to. Wstałem z kanapy i szybko zmieszałem się z tłumem, próbując dotykać jak najmniej ludzi. Jeszcze brakowało mi zaproszenia do tańca. Niestety poczułem uścisk na nadgarstku i już zostałem pociągnięty w całkowicie innym kierunku niż zmierzałem. Próbowałem zaprotestować, ale widząc wcześniej spotkanego ‘swagera’ przysunąłem się bliżej nieznajomego i pozwoliłem wyprowadzić się na taras. Tam stało kilka stolików i duży basen, po którym samotnie pływała dmuchana lala. Przykry widok, naprawdę.
-Wyłapałem cię w tłumie, więc postanowiłem przyprowadzić do nas – chłopak uśmiechnął się przyjaźnie i głową wskazał najdalej położony stolik. Zmarszczyłem brwi zdezorientowany, nie rozumiem czemu akurat mnie. – Jesteś Baekhyun, prawda?
-Taa, a ty? – przyjrzałem się mu krytycznie i dotarło do mnie, że stoję przed jednym z flower boy’ów. Zmylił mnie kolor włosów, chłopak z rudego przeszedł w brąz.
-Xiumin, gospodarz – zaśmiał się. Momentalnie oblałem się rumieńcem. Brawo Baek, właśnie strzeliłeś największą gafę w historii świata.
-Xiu! Znalazłeś moje słoneczko! – Luhan jak zwykle wyskoczył nie wiadomo skąd i rzucił się na mnie. Dałem się przytulić, ale czując ręce zaciskające się na pośladkach szybko odskoczyłem od blondyna i zdzieliłem go mocno w ramię.
-Oh, twoja pupcia jest taka wspaniała, kochanie – zacmokał Lulu nie zwracając uwagi na moją reakcję i śmiejącego się Xiumina. Przyłożył dłonie do policzków i rozmarzony uśmiechnął się szeroko. – Już nigdy nie umyję rąk.
-Yah! Mieliśmy być tylko przyjaciółmi – rzuciłem oskarżycielsko w storę diabła.
-A co ma z tym wspólnego twój tyłek? – Luhan zmarszczył brwi
-Dużo, debilu - syknąłem i na wszelki wypadek odsunąłem się od niego. Xiu zaśmiał się jeszcze głośniej i niespodziewanie zarzucił rękę na moje ramię.
-Uwierzyłeś w zapewnienia tej pindy? - rzucił mi rozbawione spojrzenie i ruszył do swoich przyjaciół. - Dla niego macanie jest na porządku dziennym, a seks jest przypieczętowaniem znajomości. Dlatego nie rozluźniaj się, bo bezczelnie to wykorzysta - spanikowany odwróciłem się w stronę Lu, który jedynie wzruszył ramionami i uśmiechnął szeroko. - Ale swoją drogą... Gratulacje, jako jedynemu udało ci się spławić naszego lovelasa.
-Nie było łatwo, uwierz - mruknąłem i uderzyłem dłoń Luhana próbującą wkraść się pod moją koszulkę. Blondyn syknął i potrząsnął bolącą ręką, Xiu roześmiał się po raz kolejny tego wieczoru i współczująco poklepał mnie po ramieniu. Doszliśmy do stolika, przy którym siedziało dwóch chłopaków pochłoniętych rozmową.
-E! Jesteśmy - Xiu bezceremonialnie rozwalił się na wolnym siedzeniu i poklepał krzesło obok. – Przyprowadziłem ze sobą naszą gwiazdeczkę – zmarszczyłem się słysząc swoje przezwisko. Gwiazdeczka? Co do huja..?
-Ooo, Byun Baekhyun – brwi Krisa (jego nie da się nie poznać, nawet jeśli zmienił kolor włosów na blond) powędrowały do góry. Jego badawczy wzrok zmierzył każdy centymetr mojego ciała. Przełknąłem ślinę zmieszany. Co z tego, że jest przystojny? W tej chwili i tak wygląda jak gwałciciel. – Nareszcie możemy cię poznać – rzucił na wpół kpiąco i uśmiechnął się ironicznie. Nawet się nie przedstawił, popularna pała – Luhan trzymał cię jak pod kluczem.
-Dziwisz się? Za dobrze was znam – Lu wydął dolną wargę. – Chciałem utrzymać jego niewinność jak najdalej od was.
-O ironio! Mówi to chłopak, który rozdziewiczył połowę naszego liceum – zaśmiał się brunet siedzący naprzeciw mnie. Zignorował ostrzegający wzrok Hana i wyciągnął do mnie rękę. – Jestem Kim Jongdae, ale mów mi Chen – przedstawił się i uśmiechnął zadziornie. Coś w jego wzroku mówiło mi, że zostałem zaakceptowany. Uścisnąłem jego dłoń i klepnąłem na wskazane miejsce. Jeśli miesiąc temu ktoś powiedziałby, że znajdę się w takiej sytuacji to zapłaciłbym za jego wizytę u psychiatry. A tu proszę! Siedzę przy jednym stoliku z rozdziewiczaczem 2000, blond suką, trollingiem i chłopakiem, który chyba jest na prochach (śmianie się w takiej ilości nie jest normalne). Proszę, zabijcie mnie.
-Jak się bliżej przyjrzeć, to nie widzę w nim nic specjalnego… - Wufan posłał zdziwione spojrzenie Luhanowi. – Nie rozumiem czemu wokół niego jest tyle szumu.
-Oj, przestań. Nie przeleciałbyś go? Bo ja chętnie – Chen mlasnął językiem i posłał mi oczko. Czekaj, co? Mówią o mnie?
-Sorry maks, ale ja nie gustuję w cnotliwych księżniczkach. Wolę ostrzejsze wersje księciów – zamrugałem niedowierzając. Jest najpopularniejszą osobą w szkole i mówi tak wieśniarsko? Nie wytrzymałem i prychnąłem kpiąco. Jego wzrok od razu skupił się na mnie. – Coś nie tak, Byun?
-Piszesz bajeczki czy po prostu lubisz takie hujowe epitety? – rzuciłem rozciągając się na krześle. Satysfakcja płynąca z wyrazu jego twarzy była bezcenna, ale na przyszłość muszę panować nad językiem.
-O LOOOOOOOOOL, SZŁYSZEŁEŚ TO XIU? ALE MU POCISNĄŁ – Chen momentalnie ryknął śmiechem. Atmosfera przy stoliku stała się jeszcze dziwniejsza. Kim nadal brechtał się z Xiuminem, Wufan posyłał mi nienawistne spojrzenia, a Luhan siedział cicho przygryzając swoje wargi.
-Dobra, nic tu po mnie, frajerzy – Kris podniósł się i ogarnął wszystkich wzrokiem. – Czas na łowy.
-Ale pamiętaj, że ja zaklepuję tego, tego i tego – Jongdae od razu zainteresował się tematem i wskazał kilku chłopaków w tłumie (klik).
-A co z Suho? – Xiu wytknął przyjacielowi.
-Widzisz go gdzieś tutaj? Bo ja nie – wywrócił oczami. – Czego oczy nie wiedzą tego sercu nie żal.
-Ty suczo – Wu zaśmiał się i przybił piątkę z brunetem – do później.

Kiedy zarozumiała pinda zostawiła nas samych rozluźniłem się i z uśmiechem na twarzy zacząłem pić drinka  podsuniętego przez Xiu.

*
(POV SEHUN)

-Co ty tu robisz fajcuro?! – wyplułem trzymany w ustach napój słysząc dobrze znany mi głos.
-Mogę się ciebie zapytać o to samo – obróciłem się na pięcie i spojrzałem na swojego brata. -  Nie jesteś too old na takie imprezy?
-Ja jestem w kwiecie wieku, gówniarzu – Eunhyuk trzepnął mnie w tył głowy i przy okazji zabrał mój plastikowy kubeczek. – Ale ty chyba jesteś too young dla takich napojów, co?
-Nie pierdol – żachnąłem się i spróbowałem zabrać swoją własność. Niestety Hyuk zrobił unik i jednym haustem opróżnił kubek.
-No parówo, która to twoja dupa? – poruszył znacząco brwiami.
-A chcesz to wiedzieć, ponieważ?
-Yah! Przestań traktować mnie jak obcego! Musze poznać miełość mojego młodszego braciszka – złożył usta w dziubek i uszczypnął mnie w policzek. Zdecydowanie odziedziczył więcej genów po ojcu.
-Nie widziałem go jesz…- mimo półmroku panującego w pokoju dostrzegłem Luhana prowadzącego niezadowolonego Baeka w sam środek tańczącego tłumu. Szturchnąłem  Eunhyuka po ramieniu i palcem wskazałem na Lu. Widząc go zrobił minę ‘not bad’ i pokiwał z uznaniem.
-Ale jesteś pewien, że to jest TWOJA dupa? Marzyć to sobie możesz – jak zawsze trafny.
-Jeszcze dziś będzie mój – spojrzałem na niego znacząco. Zaśmiał się i pchnął mnie w jego stronę.
-Tylko się zabezpieczcie!! – krzyknął na odchodnym. Strzeliłem mentalnego facepalma, koniecznie muszę poznać go z Tao. Mają tak samo beznadziejne wyczucie taktu.

Byłem już kilka metrów od upragnionego celu, kiedy na mojej drodze stanął cholerny Wu Fan.
-Tu jesteś! Szukałem cię, skarbie – uśmiechnął się i od razu przysunął niebezpiecznie blisko mnie. – Jestem Kris, ale to już pewnie wiesz.
-Trudno tego nie wiedzieć, kiedy widzi się twoją twarz (oh, miałem taką ochotę powiedzieć ‘mordę’) w praktycznie każdym czasopiśmie – rzuciłem nie zwracając na niego zbytniej uwagi. Wyjrzałem zza jego ramienia, by upewnić się, że Lu nigdzie nie zniknął.
-Jeśli masz coś przeciwko temu, to mogę rzucić modeling – spojrzałem na niego jak na debila, którym najwyraźniej był. – Sehun-ah, dla ciebie zrobię wszystko. Mówię poważnie. Kocham Cię, Sehun.
-Oh, naprawdę? Ja też… - Kris słysząc to uśmiechnął się jak pedofil na widok wycieczki przedszkolaków. Zaczął pochylać się w moją stronę, chcąc mnie pocałować. – SIEBIE KOCHAM! – odepchnąłem jego twarz dłonią i zirytowany ruszyłem do Luhana. Chłopak zdezorientowany nie poruszył się nawet na milimetr. Sorry Kris, ale nie tylko Byun potrafi dawać kosze.

Szybko pokonałem przestrzeń dzielącą mnie z Lu i stanąłem naprzeciw niego. Rzucił mi spłoszone spojrzenie i chciał mnie wyminąć, ale złapałem go w talii i przysunąłem do siebie. Zmarszczył się sfrustrowany i zaczął się wyrywać. Widząc jego manewry pochyliłem się gwałtownie nad jego ustami, ale nie pocałowałem go. Chłopak momentalnie zamarł z rękami przy mojej klatce piersiowej. Dzieliły nas milimetry, ale byłem zaskakująco spokojny, czego nie można powiedzieć o Luhanie - oddychał płytko i rzucał spanikowane spojrzenia.
-Dlaczego tak na mnie reagujesz hyung? - szepnąłem. Blondyn nie odpowiedział, dalej stał sztywno w moich objęciach. - Pozwól mi.
-Mówiłem ci już, że tego nie chcę - powiedział cicho.
-Nie kłam - przysunąłem go jeszcze bliżej siebie i jedną ręką wkradłem się pod koszulkę. Moje palce natrafiły na delikatną skórę, która aż prosiła się o dotyk. Przejechałem wzdłuż jego pleców i zauważyłem gęsią skórkę rozchodzącą się po całym ciele. Gdy podniosłem wzrok zobaczyłem, że ma przymknięte oczy. Skorzystałem z okazji i schyliłem się, by przejechać językiem po jego szyi. Jeździłem po niej wolno, aż natrafiłem na najwrażliwszy fragment. Zassałem się delikatnie i musnąłem wargami nowo powstałą malinkę. - Nie zasłaniaj się Baekhyunem, powiedz prawdziwy powód.
-Sehun, powinieneś być jeszcze w gimnazjum...- zaczął słabo.
-Więc chodzi tylko o wiek? - zapytałem zaskoczony.
-Tylko? Między nami są cztery lata różnicy.
-Luhan, nie jestem dzieckiem - westchnąłem i spojrzałem w głąb jego ciemnych oczu.
-Dla mnie jesteś - powiedział gorzko i zaczął wyplątywać się z moich objęć. Złapałem go mocno za nadgarstek, zdecydowanie za mocno. Lu syknął z bólu i spojrzał na mnie z wyrzutem.  Skoro słowa  nie potrafią przemówić mu do rozumu, to pozostał jedynie kontakt fizyczny. Pochyliłem się i agresywnie zawładnąłem jego ustami. Przez chwilę stawiał opór, ale później całkowicie się poddał. Pozwolił mi wejść do środka swoich ust i oddał się bez walki. Całowałem go coraz mocniej, żądając więcej. Zafascynowany pocałunkiem Luhan wyciągnął nadgarstek z mojej dłoni i zanurzył dłonie w moje włosy. Moje ręce zjechały na jego biodra i przysunąłem go maksymalnie blisko moich pachwin, tworząc tarcie między naszymi ciałami. Czując ucisk na kroczu blondyn jęknął w moje usta i odsunął się z zamglonym wzrokiem. Oddychając szybko, zeskanował mnie wzrokiem i po bitwie stoczonej w głowie złapał mnie za nadgarstek wyprowadzając z tłumu. Szybko weszliśmy na górne piętro, gdzie imprezowicze nie mieli wstępu. Zaciągnął mnie do jednego z pokoi i od razu przylgnął do mojego ciała. W ciemności i po omacku zaczął prowadzić nas do łóżka. Trafiliśmy do niego od razu, nie dotykając żadnych mebli. Musiał znać ten pokój, ale nie wyłapałem tej informacji. Opadliśmy na łóżko i na chwilę oderwaliśmy się od siebie. W zawrotnym tempie pozbyliśmy się ubrań i znów przylgnąłem do niego. Nasze ręce były wszędzie, ale nie było w tym czułości. Byliśmy zbyt zniecierpliwieni i żądni spełnienia. Po głębokim i namiętnym pocałunku oderwałem się od niego i rozejrzałem po pokoju.
-Czego szukasz? - zapytał Luhan jednocześnie unosząc się na łokciach i zapalając lampkę stojącą przy łóżku.
-Czegoś do nawilżenia, czegokolwiek.
-Szafka przy kanapie, trzecia szuflada - wskazał podbródkiem na szary mebel. Bez wahania otworzyłem szufladę i wyciągnąłem buteleczkę z lubrykantem. Wracając do łóżka zamarłem i spojrzałem niezadowolony na Luhana.
-Skąd wiedziałeś?
-To pokój Xiumina - wyszeptał uciekając wzrokiem. Warknąłem niezadowolony i zmusiłem go położenia się na brzuchu. Posłusznie przewrócił się i podniósł biodra do góry. Nawilżyłem palce i włożyłem w niego od razu dwa. Syknął zaskoczony, ale nie cofnął się. Sprawna z niego suka, na życie seksualnie na pewno nie narzeka. Przygotowywałem go chwilę, maksymalnie rozciągając. Kiedy był gotowy wysunąłem palce i ustawiłem się naprzeciw niego.  Zniecierpliwiony pokręcił biodrami i wręcz nadział się na mnie.
-A jeszcze piętnaście minut temu mówiłeś, że jestem dla ciebie za młody - zaśmiałem się i wszedłem w niego jednym, sprawnym ruchem. Zacisnął ręce na pościeli i wypuścił głośno powietrze. Jego plecy były wygięte w idealnym łuku, a biodra kołysały się rytmicznie. Zadowolony przygryzłem wargi, nareszcie jest mój. Przyśpieszyłem i schyliłem się by polizać jego kark. Chłopak jęczał bezwstydnie i zaciskał się na mnie, jednocześnie zadowalając sam siebie. Długo nie zajęło nam osiągnięcie szczytu, który usunął z nas całe napięcie. Zadowolony opadłem obok blondyna i przyciągnąłem go do siebie. Leżeliśmy chwilę bez żadnych słów, jedynie uspokajając oddechy. Gdy nasze klatki piersiowe unosiły się już spokojnie Luhan podniósł się i z gracją przerzucił nade mną nogę. Opadł pośladkami na mojego członka i przytrzymując się moich ud zaczął kołysać biodrami.
-Teraz zrobimy to po mojemu - powiedział ponętnie. - Pokażę ci na czym polega prawdziwy seks, dzieciaku.

Uśmiechnąłem się słysząc jego słowa. Może nazywać mnie dzieckiem, ale pewne jest, że jestem JEGO dzieckiem. Podniosłem się do siadu i połączyłem nasze wargi w powolnym, namiętnym pocałunku.

*
(POV BAEKHYUN)

Po zniknięciu Hunhana (tak, oficjalnie zacząłem ich shipować) przyszedł do mnie Soo i z zapałem opowiedział o tym jak Sehun ‘delikatnie’ spławił Pana Idealnego. Nono, Hunnie niedługo dostanie medal za największą ilość złamanych serc. Naszą rozmowę przerwał niewysoki chłopak proszący Kyunga do tańca. Poruszyłem znacząco brwiami i odesłałem go w ramiona bruneta. Nie całą minutę po odejściu przyjaciela poczułem ramiona oplatające moją talię. Umięśniona klatka piersiowa docisnęła się do moich pleców, a na ramieniu poczułem ciężar.
-Mam cię – nieznajomy szepnął do mojego ucha. Od razu zrozumiałem kto to. Dreszcz przeszedł wzdłuż mojego kręgosłupa, kiedy poczułem gorący oddech niebezpiecznie blisko szyi. Z szybko bijącym sercem obróciłem się twarzą do właściciela nieziemskich oczu. Nie puścił mnie, lecz jeszcze bardziej docisnął do swojego ciała. Lekki uśmiech zagościł na jego twarzy, gdy zarzuciłem mu ręce na ramiona. Zaczął kołysać biodrami na boki inicjując spokojny taniec, który całkowicie nie pasował do szybkiej muzyki wypełniającej pomieszczenie. Pochylił się łącząc nasze czoła razem. Dłuższą chwilę po prostu patrzyliśmy sobie w oczy, w końcu starszy pokonał dzielące nas centymetry i złączył nasze usta. Wszystkie myśli uleciały mi z głowy, nie obchodziło mnie, że nie znam tego chłopaka. Od kiedy zobaczyłem go w stołówce szkolnej właśnie tego pragnąłem. Wysunąłem głowę do przodu i mocniej naparłem na jego pełne wargi. Chłopak dołączył język do zabawy, a ja natychmiast otworzyłem usta zapraszając go do głębszego pocałunku. Nasze języki zaczęły ocierać się o siebie, a mi zmiękły nogi od tego cudownego uczucia (przyznaję się, to mój pierwszy pocałunek). Po dłuższej chwili odsunęliśmy się od siebie i chłopak patrząc mi w oczy oblizał się lubieżnie. Jęknąłem w myślach, jak można być takim seksownym? Właściciel czekoladowych tęczówek przysunął dłoń do mojej twarzy i kciukiem pogłaskał po policzku. – Jestem Jongin.

(KLIK)

A/N: BUM HEADSHOT! Kto się tego spodziewał? Zapewne nikt. ;)) Jeszcze trochę zakręcę Wam w głowach, a co mi tam? Postanowiłam wkręcić do opowiadania kilka nowych postaci, które pasują jak cholera do tych pojebów. + Słowo 'miełość' napisałam specjalnie, nie myślcie Sobie. XDD Dziękuję za liczne komentarze i pytania na asku, mam nadzieję, że w dalszym ciągu będziecie tak aktywni. ♥ 

wtorek, 10 marca 2015

School live - chap#5


-Sehun, wszyscy się na mnie gapią – szepnąłem przerażony łapiąc go za nadgarstek.
-Przyzwyczajaj się – mruknął i złączył nasze dłonie razem. Zdziwiony spojrzałem na niego.
-Co robisz? – skrępowany spojrzeniami uczniów przysunąłem się bliżej niego.
-Wspieram cię? – rzucił kpiąco.
-Bo w to uwierzę, mów co się dzieje – prychnąłem.
-To część mojego planu – szepnął nachylając się nad moim uchem.
-Planu? Sehun, ja też ostatnio miałem zajebisty plan – zrobiłem pauzę – i teraz wyglądam jak wyglądam.
-Czyli wypalił – wzruszył ramionami.
-No właśnie nie! Jestem najgorętszym tematem plotek – warknąłem. – I ty mi wcale nie pomagasz! – podniosłem nasze złączone dłonie do góry, pokazując mu co mam na myśli.
-Najgorętszym tematem? Chyba najgorętszym pierwszoklasistą – szepnął ocierając koniuszek nosa o moją małżowinę uszną. Cholera, jeśli to część jego planu, to boję się pomyśleć o reszcie.
-Ale ja tego nie chcę – zawyłem. – Od rana nie mam spokoju. Nie dość, że wszyscy się na mnie gapią, to jeszcze ‘dyskretnie’ wymieniają się opinią na mój temat. W dodatku mój tyłek został już kilkakrotnie zmacany, a psychika leży na podłodze i kwiczy. Nienawidzę być w centrum uwagi! Czemu nie możecie tego zrozumieć?
-Nie narzekaj Baek, niedługo zobaczysz plusy swojego wyglądu – mruknął. Coraz śmielej sobie poczynał: rozłączył nasze dłonie i naparł na mnie lekko. Sapnąłem zaskoczony i oparłem się plecami o szafki. Blondyn bez wahania pochylił się nade mną i chuchnął ciepłym powietrzem na moją szyję. Chwilę później poczułem na niej gorące usta, leniwie wędrujące po jej lewej stronie. Miałknąłem cicho i przymknąłem oczy. Miałem strasznie wrażliwą skórę w tym miejscu i on dobrze o tym wiedział. No ale trzeba przyznać, że gówniarz zna się na rzeczy.
-Przygryź wargę – mruknął cicho pomiędzy pocałunkami. Zdziwiony wykonałem polecenie najpierw przejeżdżając językiem po górnej wardze, a potem mocno zagryzłem dolną. Poczułem ramię oplatające mnie w pasie i przybliżające do Sehuna. Teraz dotykałem szafek jedynie głową i częścią ramion. Cieszyłem się, że stoimy w ustronnym miejscu, gdzie uczniów nie jest tak dużo. Mimo to zdawałem sobie sprawę, że nasze małe zbliżenie obiegnie szkołę w niecałą godzinę. Byłem wkurzony, że Sehun bezczelnie mnie wykorzystuje, ale trzeba było przyznać, że czułem się cholernie dobrze. Wplotłem palce w jego włosy i przylgnąłem do niego szczelnie.
-Tak, o to mi chodzi – zadowolony przeniósł się na skórę za moim uchem. – Dyskretnie spójrz w prawo.

Przekręciłem się lekko i kątem oka spojrzałem w wyznaczonym kierunku. Od razu zrozumiałem o co mu chodzi. Pod przeciwległą ścianą stali kumple Luhana i z zainteresowaniem nam się przyglądali. Jeden z nich uśmiechał się szeroko widząc rozgrywającą się przed nim scenę. Powiedział coś reszcie, a oni skinęli głowami nie odrywając od nas wzroku. Po chwili jego kolega obudził się z transu i spojrzał wzburzony na bruneta. Zaczęli się sprzeczać, ale niestety nie mogłem nic usłyszeć przez gwar. Kiedy dostrzegłem wśród chłopaków właściciela czekoladowych tęczówek szybko zamknąłem oczy. Nie miałem ochoty na kontakt wzrokowy, który po dodaniu języka Sehuna mógł wywołać mały kłopot w moich spodniach. Hun przestał maltretować moją szyję dopiero po usłyszeniu dzwonka. Odsunął się lekko ode mnie i uśmiechnął zadziornie.

-Kiedy chcesz, to potrafisz być pociągający hyung – poruszył znacząco brwiami. – Prawie się skusiłem na twoje jęki.
-Nie jęczałem parówo! – warknąłem i zmusiłem go do pochylenia się. Ze śmiechem nadstawił głowę i pozwolił na poprawienie fryzury, którą mu rozwaliłem.
-Skoro tak twierdzisz – nadal nie potrafił opanować śmiechu. Trzepnąłem go mocno w ramię i ruszyliśmy do klasy.

*

-Dalej nie wierzę, że to zrobiliście – Kyungsoo z wielkimi oczami wpatrywał się na przemian w Sehuna i we mnie.
-Nie miałem wyjścia – wzruszyłem obojętnie ramionami.
-Ale też specjalnie się nie opierałeś – prychnął rozbawiony Sehun.  Już miałem mu odpyskować, kiedy przed stolikiem zmaterializował się Luhan.
-No Bekkie, umiesz wywołać sensację, nie powiem – ze zmarszczonymi brwiami usiadł koło Soo.
-Czy teraz będziemy rozmawiać tylko o tym? – wywróciłem oczami.
-Tak. To dla mnie nowość. Przede mną uciekałeś przez miesiąc, a dzisiaj odstawiasz niskobudżetowe porno na korytarzu szkolnym – warknął. – Naprawdę jesteście razem?
-Nie, to tylko… No tak wyszło – nie wiedziałem jak się wytłumaczyć.
-A co? Przeszkadza ci to? – syknął Sehun. Lulu skrzyżował ręce na piersi i spojrzał twardo na mojego przyjaciela. Był wściekły, bez dwóch zdań.
-Trzymaj się od Byuna z daleka – wycharczał starszy. – Po za tym masz inny problem. Kris ma cię na celowniku, nieźle go rozgrzałeś waszym pokazem.
-Skąd wiesz? Jakoś cię z nimi nie widziałem – rzucił ostro Sehun.
-Spokojnie, byłem tam i zarejestrowałem wystarczająco. Nie musiałem przez bite 5 minut patrzeć jak się ślinisz do Baekyuna – warknął i wstał od stołu. Patrzyłem zaskoczony na całą tę scenę. Luhanowi jednak nie przeszło, pięknie.

*
(POV CHEN)

-Ej, żyj – Xiumin pomachał mi ręką przed oczami.
-Hmm? Coś się dzieje? – spojrzałem na niego zdziwiony i rozejrzałem dookoła. Nic ciekawego, zwykły lunch.
-Nie, nic się nie dzieje. Po prostu siedzisz od dziesięciu minut i patrzysz się na butelkę soku – pokazał palcem na sok pomarańczowy.
-Obmyślam plan działania – mruknąłem zadowolony. – Dzisiaj będzie mój szczęśliwy dzień!
-Mówiłeś tak już z pięć razy i gówno wyszło – prychnął Kris.
-Dzięki za wsparcie – mruknąłem.
-Spoko, zawsze możesz na mnie liczyć – uśmiechnął się. – Ale nie spierdol tego, postawiłam na ciebie 20 dolców.
-Nie zesraj się, nie straciłbyś dużo – prychnąłem.
-‘Straciłbyś’? Jesteś aż tak pewny swego? – Kai podniósł brwi do góry.
-O taaak, na sto procent – rozmarzony oparłem głowę na ramieniu Minseoka. – Nigdy nie byłem na kogoś tak napalony. Nawet nie wyobrażacie sobie co ja z nim zrobię. Ten jego tyłek, uhhh.
-Dobra, dobra. Nikt nie chce tego słuchać – Jongin momentalnie przerwał mi z zniesmaczoną miną.
-Zazdrościsz mi i tyle – prychnąłem.
-Czego? 2 minut i bolącego tyłka? – rzucił z kpiną. Wufan słysząc to spuścił głowę i zaśmiał się pod nosem. (klik)
-Aleś ty śmieszny. Wiadomo, że to ja będę ładował - warknąłem. Zerknąłem na Wufana, który się nadal śmiał. - Lepiej się OBOJE zajmijcie swoimi problemami.
-Nie chcę nic mówić, ale NASZE problemy są TROCHĘ mniej skomplikowane – spokojnie odpowiedział Kris. – Ty ryzykujesz kręcąc z nauczycielem.
-I w tym problem. Tylko to go powstrzymuje – westchnąłem głośno. – Gdyby nie to już dawno bym go miał!
-Spokojnie, i tak go przelecisz – Xiumin znudzony jadł chipsy.
-Dokładnie za 2 godzinki – uśmiechnąłem się drapieżnie.
-Tylko oszczędź nam później szczegółów, okej? – niesmak dalej był widoczny na twarzy Kai’a.

*

Oddychaj. Dasz radę. Tym razem będziesz stanowczy, ale jednocześnie uroczy. Poprawiłem plecak i rozejrzałem się. Tak jak się spodziewałem korytarze ziały pustką. Luźnym krokiem ruszyłem do gabinetu 60, w którym Suho miał zajęcia. Dzisiaj wypada dzień zajęć pozalekcyjnych, ale zadbałem o to by nikt się nie zjawił. Po za tym pracoholikiem reszta nauczycieli powinna wybyć ze szkoły, w końcu jest już 16. Sprzątaczki zaczynają pracę o 17. Idealnie, ale następnym razem wolę zrobić to u niego w domu. Nie chcę, żeby mojego ukochanego nauczyciela zabrakło w tej nudnej budzie. Po drodze zaszedłem do łazienki i przejrzałem się w lustrze. Puściłem do siebie oczko i uśmiechnąłem się uwodzicielsko (klik). Muszę pogratulować matce takiego wspaniałego syna. W wyśmienitym humorze udałem się do mojego celu.

-Dzień dobry, profesorze Kim – przywitałem się chłonąc widok jego odkrytych obojczyków. Okno obok jego biurka było otwarte na oścież, a sam Suho zdjął marynarkę i odpiął kilka górnych guzików białej koszuli.
-Jongdae? – pierwsze zaskoczenie minęło i nauczyciel oparł się łokciami o blat skupiając na mnie całą uwagę.
-Przyszedłem na zajęcia – wyjaśniłem z uśmiechem i klepnąłem w pierwszej ławce. (klik)
-A dokładniej? – podniósł brew. – Z tego co pamiętam nie masz żadnych zaległości.
-Pamięta pan oceny wszystkich swoich uczniów? – rzuciłem ‘zdziwiony’ i z satysfakcją patrzyłem jak wyraz jego twarzy się zmienia.
-Czemu zmieniłeś rozszerzenie? – odpowiedział pytaniem na pytanie. Oh, tak chcesz się bawić?
-Stwierdziłem, że geografia, a przede wszystkim wos przydadzą mi się w życiu – uśmiechnąłem się słodko. – Po za tym świetnie pan uczy, więc chętnie przychodzę na lekcje.
-Oh, naprawdę? – oparł głowę na dłoni i spojrzał mi w oczy. Bardzo dobrze wiedział, że kłamię. – Nic poza tym?
-A chce pan żeby było coś jeszcze? – przechyliłem głowę na bok.
-Nie, nie chcę – zamurowało mnie, spojrzałem na niego zaskoczony – bo wiem, że to nie wszystko.
-Skąd ta pewność? – moje serce wróciło do normalnego rytmu. Nie pierwszy raz mnie tak zmylał.
-Twoje zachowanie cię zdradza, po za tym zbytnio się z tym nie kryjesz – podniósł kącik ust do góry.
-Chyba pan sobie coś ubzdurał – posłałem mu niewinne spojrzenie. Widząc jak wyostrzają mu się rysy twarzy poczułem napływające gorąco.
-Czyżby? – rzucił zimno i wstał od biurka. (klik) Powoli podszedł do mnie i nachylił się tak, że nasze usta dzieliły centymetry. – Więc dlaczego się rumienisz? 
Spojrzałem mu głęboko w oczy. Nigdy nie nabrał się na moją niewinną osobowość. Przestałem więc udawać. Wprawnym ruchem złapałem go za włosy i podnosząc się złączyłem nasze wargi. Od razu złapał mnie mocno w talii i przyciągnął do siebie. Śmiało wszedł do moich ust i zawładnął pocałunkiem. Nie przyzwyczajony do bycia zdominowanym sapnąłem lekko i rozkoszowałem się jego smakiem. Na co dzień miły i spokojny mężczyzna agresywnie brał wszystko co miałem do zaoferowania. Przygryzał moje wargi, jeździł dłońmi po bokach i napierał mocno. Zakręciło mi się w głowie od nadmiaru doznań. Przytrzymałem się mocno jego ramion, kiedy podniósł mnie do góry i podszedł do swojego biurka. Siadając na blacie odsunąłem się na chwilę i szybko pozbyłem marynarki i krawatu. Suho wygłodniałym wzrokiem jeździł po moim ciele rozpinając swoją koszulę. Po chwili znów przyciągnął mnie do zachłannego pocałunku. Zaczynało mi brakować powietrza, ale nie chciałem kończyć tej wspaniałej czynności. Jednak czując dłoń na moim kroczu oderwałem się od niego i  jęknąłem głośno. Słysząc taką reakcję spiął się i zaczął szybko rozpinać swoje spodnie. Jego klatka piersiowa poruszała się gwałtownie, a wzrok był przymglony. Pozbywając się spodni i slipek kiwnął na moją klatkę piersiową. Od razu zrozumiałem, że też mam się rozebrać. Zsunąłem się z biurka i gorączkowo pozbyłem ubrań. Widząc swojego nauczyciela w samej koszuli jęknąłem cicho. Jak można być tak kurewsko przystojnym? Pod wpływem podniecenia złapałem swojego członka i zacząłem poruszać nadgarstkiem. Kim momentalnie złapał za moją dłoń i odciągnął ją ode mnie. Odwrócił mnie tyłem do siebie i ręką zmusił do położenia klatki piersiowej na biurku. W końcu zrozumiałem co chce zrobić i zacząłem protestować, ale z cichym warknięciem złapał za mojego penisa i zaczął go rytmicznie masować. Przestałem się sprzeciwiać i usłyszałem cichy śmiech. Byłem wobec niego bezsilny, on dobrze o tym wiedział. Rozluźniłem się czując jak obsypuje moje plecy pocałunkami, gdzieniegdzie przygryzając skórę. W między czasie jego ręka powędrowała między moje pośladki i wsunął we mnie pierwszy palec. Przekląłem głośno i odsunąłem od niego biodra. On chce mnie rozerwać? Bez lubrykantu umrę. Suho niezadowolony mocno uderzył mnie w pośladek i syknął do ucha, że mam się nie wiercić. Tym razem naślinił palce, ale włożył od razu dwa. I tak źle i tak nie dobrze. Przygryzłem wargę by nie krzyknąć i przytrzymałem się krawędzi biurka. Junmyeon wrócił do pieszczenia mojej skóry, tym razem jeździł po niej językiem i robił małe malinki. Czerpiąc coraz większą przyjemność z rozciągających mnie palców wypiąłem się mocniej w jego stronę i rozłożyłem szeroko nogi. Poczułem jak odrywa się od moich pleców ustawia się naprzeciwko mnie. Jeździł chwilę główką penisa po wejściu, by potem powoli wejść do końca. Rozciągnął mnie dobrze, więc poczułem jedynie dyskomfort. Chwila na przyzwyczajenie się i już zaczął mocno uderzać w moje chętne ciało. Nie wiedział co to dozowanie przyjemności. Od razu nadał szybkie tempo pchając we mnie agresywnie. Nie mogłem się skupić nawet na wymówieniu jego imienia, więc po prostu jęczałem i wychodziłem naprzeciw jego mocnym ruchom. W pewnym momencie złapał mnie za ramię i pociągnął do góry. Jeną ręką zaczął szarpać mojego penisa, a drugą przytrzymywał moją szczękę. Dosłownie wgryzł się w moje usta uciszając donośne jęki. Usatysfakcjonowany pocałunkiem puścił mnie i zaciskając palce na biodrach przyśpieszył. Opadłem bezsilny na biurko i czekałem na spełnienie. To trwało za długo, przyjemność zaczęła być zbyt wielka. W ekstazie zacząłem płakać i prosić o koniec. Suho łaskawie przeniósł dłoń na mojego członka i szybkimi ruchami doprowadził do orgazmu. Niedługo potem sam doszedł, poprzednio wychodząc ze mnie. Starałem się zebrać myśli, ale szaleńcze bicie serca mi na to nie pozwalało. Jak przez mgłę poczułem, że Suho wyciera z moich pleców swoją spermę i przeciera podłogę pod nami. Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie i podniosłem się gwałtownie. Była 16:50, więc za chwilę pojawią się sprzątaczki. Ignorując ból tyłka ubrałem się i przystanąłem przy nauczycielu. Obdarzył mnie gorącym spojrzeniem i przyciągnął do długiego pocałunku. Miałem ochotę na kolejną rundę, ale mój organizm by tego nie wytrzymał. Odsunąłem się od niego i wyciągnąłem z plecaka butelkę soku pomarańczowego. Zauważyłem, że jest od niego uzależniony. Pije go prawie na każdej przerwie. Uśmiechnął się widząc jak stawiam ją na stole. Byłem już przy drzwiach, kiedy usłyszałem chrząknięcie.
-Nie przychodź już tu więcej – powiedział spokojnie. Natychmiast się zatrzymałem patrząc na niego z niedowierzaniem.(klik) – To nie są zajęcia WDŻ*. Następnym razem spotkamy się u mnie.
Odetchnąłem głęboko próbując się uspokoić. Wkurzony do granic możliwości wypadłem z klasy i trzasnąłem drzwiami. Kutas jeszcze będzie się ze mnie nabijać. 

 << rozdział 6 ▲ rozdział 4 >>


*WDŻ - Wychowanie do życia w rodzinie

A/N: Rozdział miałam dodać jutro, ale z racji mojego cudownego humoru publikuję teraz. ;) W kolejnym chapterze również będzie GRUBA akcja, więc przygotujcie się psychicznie. Oczywiście nie powiem jaki będzie paring, ale na 100% nie Chenho. :D Dziękuję za komentarze, motywujecie mnie nimi do pisania! <3

środa, 4 marca 2015

School live - chap#4



Dawno nie byłem z siebie tak zadowolony. Nie dałem się skusić Luhanowi i w pewnym sensie zachęciłem go do nauki. O swój wygląd mogę być spokojny, bo ten przygłup na pewno nie dostanie dobrego stopnia. W dodatku tak zachwycał się Tao, że może przejdzie mu chęć na mnie. Żyć, nie umierać. W pełni usatysfakcjonowany przeciągnąłem się na łóżku i uśmiechnąłem szeroko. Czas na zasłużony odpoczynek. Już zaczynałem odpływać, kiedy na biurku zadzwonił telefon. Niechętnie wstałem i sięgnąłem po urządzenie. Na wyświetlaczu pokazało się idiotyczne zdjęcie Sehuna <klik>. Coś czułem, że zaraz spadnie bomba.
-Słuch..
-CZY CIE DO RESZTY POJEBAŁO?! JAK ON KURWA MOŻE BYĆ NIE W MOIM GUŚCIE?! PRZYJRZAŁEŚ MU SIĘ CHOCIAŻ RAZ PORZĄDNIE? – głos Sehuna wypełnił mój pokój, a telefon został odsunięty na długość ramienia.
-Calm down Sehun, poznałeś Luhana?
-Tak, jakieś 20 minut temu. Cholera, nie mogę się teraz skupić! – chwila na złapanie oddechu. – Jakim cudem nie obczaiłeś jego tyłka?! Przecież on przyciąga wzrok! Boże, tak chwalebnych pośladków w życiu nie widziałem!
-Sehun, masz 15 lat. Co ty do huja mogłeś zobaczyć w swoim zasranym życiu?
-Oooo, nawet nie wiesz jak dużo! W przeciwieństwie do ciebie cnotko! – pomiędzy jego wrzaskami udało mi się usłyszeć trzask drzwi. – Nara, muszę sobie zwalić.

I to tyle. Stałem osłupiały, nie mogąc uwierzyć, że Luhan wywarł na młodym takie wrażenie. Niby fajnie, że pan mamwyjebanenawszystkich nareszcie poczuł do kogoś mięte, ale gówno z tego wyjdzie. Jakby nie patrzeć jest między nimi cztero-letnia różnica, a zapał Luhana nie ostygł od ostatniego spotkania. Co 15 minut dostaję smsy od zasrańca - ‘może się spotkamy skarbie?’, ‘właśnie wyobrażam Cię pode mną’, ‘kochanie, nie wiem czy dam radę trzymać przy sobie ręce’. Czytając te wiadomości zbiera mi się na płacz. Zanim znów położyłem się na łóżku (wcześniej wyłączyłem telefon) postanowiłem zamordować Tao – na sto procent to on dał diabłowi mój numer.

*

-Jest cudowny! Nie wiem czemu hyung nie chciał iść na te korepetycje! - podekscytowany Tao prawie podskakiwał na swoim krześle. 
-Ciekawe od której strony jest taki cudowny? - burknąłem, wcale nie rozumiałem jego zachwytu.
-Od każdej ślepaku - warknął (nadal wkurzony) Sehun.
-Naprawdę? Chciałbym go poznać - Kyungsoo nie wie w co się pakuje. 
-Masz szczęście, pan idealny właśnie tu idzie - prychnąłem z sarkazmem widząc szczerzącego się blondyna. 
-Lu-sshi! - Tao prawie, że wybiegł mu na spotkanie. Lulu przytulił go mocno i uszczypnął w policzek. Zaraz miotne, rili.
-Siema chłopaki! - rzucił do nas i przysunął do stolika krzesło. - Jak się dzisiaj ma moje słoneczko? - pytanie było skierowane bezpośrednio do mnie.
-Nijak, zabieraj rękę - odpowiedziałem surowo strzepując dłoń z mojego uda. Koniec grania, teraz nie będę się patyczkować. 
-Ranisz mnie kochanie! No i czemu nie odpowiadałeś na moje smsy? - ułożył usta w podkówkę i popatrzył na mnie smętnie.
-Bo nie miałem ochoty - rzuciłem przyglądając się Sehunowi. Jego twarz wyrażała... nic. Doskonale utrzymywał poker face, nawet nie patrzył w naszą stronę. To tak jakby Luhan dla niego nie istniał. - Nie poznałeś jeszcze Kyungsoo, prawda? - zmieniłem temat rozmowy na mniej bolesny dla Huna. Chłopacy uśmiechnęli się do siebie i wymienili uściski dłoni. 
-Jesteś bardzo popularny - przyznał Soo i rozejrzał się dookoła. - Wszyscy się gapią na nasz stolik.
-Ahh, bo zawsze jem z moją paczką. To prawdopodobnie pierwszy raz kiedy dosiadłem się do kogoś innego - posłał mu promienny uśmiech. - Ale musiałem załatwić jedną sprawę z moim misiaczkiem. 
-Uhh, nie nazywaj mnie tak - jęknąłem.
-Dobrze słonko - uszczypnął mnie za policzek, ale szybko zabrał dłoń widząc moją minę. - Chciałem trochę ponegocjować. Co powiesz o trójce? 
-Nie ma mowy. Cztery to cztery - stanowczo zaprzeczyłem.
-Ale hyung! Trzy to też dobra ocena! Przecież wiesz, że w trzeciej klasie jest trudny materiał! - Tao zaczął skomleć.
-Nie bierz jego strony Huang! - ostro zganiłem przyjaciela.
-Nie krzycz na Pandzie! - Luhan walnął pięścią w stół, ale zaraz znów przybrał błagalną pozę. - Zacznę się uczyć! Przysięgam! Ale to prawie niemożliwe, żebym dostał cztery!
-O co chodzi? - Soo zmarszczył brwi na widok rozgrywającej się sceny.
-Bo hyungowie założyli się, że jeśli Lu-sshi dostanie cztery z następnego sprawdzianu to Baekhyun hyung zmieni fryzurę i założy soczewki! - szybko wytłumaczył Tao.
-Chcę to zobaczyć - zaśmiał się Sehun.
-Ja też - przyznał D.O. 
-A ja nie. Jest dobrze tak jak jest. I tak gówno z tego wyjdzie - uśmiechnąłem się przebiegle. - Kiedy masz ten sprawdzian? 
-Za dwa tygodnie - westchnął Lu. 
-To zapierdalaj do książek - zarechotałem i wstałem od stołu. Klepnąłem Huna po ramieniu i oboje wyszliśmy ze stołówki. 

*

-Jak się czujesz? – zapytałem cicho. Siedziałem z Sehunem na dachu mojego domu. Jak na połowę września było jeszcze ciepło, więc postanowiliśmy spędzić ten wieczór na dworze.
-Hujowo – przyznał się od razu i niezadowolony kopnął w brzeg dachu, przez co jego noga się zsunęła i uderzył w kawałek metalu.
-Ejejej! Co ci ta rynna zrobiła, huh? Zabiła matkę? Zostaw ją w spokoju, okej? – rzuciłem się na pomoc rynnie (i tak skończyłem rozmasowując kostkę Huna).
-Sorry, nie chciałem – przetarł twarz dłońmi i opadł plecami na zimne dachówki. Machnąłem jedynie ręką i ułożyłem się obok niego.
-Jak ty to robisz, że w towarzystwie Luhana jesteś taki obojętny?
-Lata praktyki – uśmiechnął się lekko. – Baek, nie wiem co robić. On totalnie na ciebie leci.
-Nie tylko ty jesteś z tego powodu niezadowolony – westchnąłem. - Ale ostatnio trochę przystopował, nie?
-Hyung, mało kto by nie przystopował przy takim traktowaniu – zaśmiał się, przez co mi ulżyło.
-O co ci chodzi?! Przecież jestem uosobieniem anioła – oburzyłem się.
-Ta, jasne – roześmiał się jeszcze głośniej, a ja mu zawtórowałem. Po chwili zapał mnie za szyję i przyciągnął do uścisku. – Może powinniśmy zostać parą?
-To nie jest taki zły pomysł – mruknąłem i wtuliłem się w jego ciepłe ciało.

Nie minęła minuta a odskoczyliśmy od siebie obrzydzeni. Wydałem odgłos wymiotowania i teatralnie się otrzepałem. ‘Chyba nas pojebało’ rzucił Sehun i zaśmiał się szczerze.

*

-TADA! – krzyknął Luhan rzucając mi w twarz kartką. Zdezorientowany spojrzałem na nią i moja szczęka opadła na stół.
-Jak? Ty.. jakim? Nie rozumiem… - nie mogłem skleić zdania. Niby na korepetycjach coś tam notował, ale na pewno nie zapamiętał z naszych lekcji za wiele.
-Nie wierzyłeś w mój geniusz skarbie? – rzucił kąśliwie.
-Ale to nie możliwe! – zachłysnąłem się, przez co zatroskany Kyungsoo doskoczył do mnie i uspokajająco pogładził po plecach.
-Baekhyun, oddychaj! – jego duże oczy wodziły niespokojnie po mojej twarzy.
-Jakim cudem?! – wpatrywałem się z niedowierzaniem w wielką czwórkę z plusem.
-Trochę mu pomogłem z nauką, Tao też czasami do niego wpadał i motywował do działania – Kyung podrapał się w tył głowy i patrzył wszędzie, tylko nie na mnie.
-WY CHOLERNI ZDRAJCY! – zawyłem i gwałtownie odsunąłem się od Soo. – NIE WIERZĘ, ŻE MI TO ZROBILIŚCIE!
-Ale kiedy to dla twojego dobra hyung – zaczął cicho Tao.
-NIE ODZYWAJ SIĘ DO MNIE! NIE ROZMAWIAM ZE SPRZEDAWCZYKAMI! – krzyknąłem z mocą.
-Calm down Baekhyun – powiedział ironicznie Oh i pociągnął za rękę, bym usiadł. Niechętnie klepnąłem na krzesło, ale odsunąłem się jak najdalej od sojuszu ‘udupmy Byuna’.
-Teraz nie możesz się wycofać kotku – ‘niewinny’ uśmiech nie schodził z twarzy Luhana.
-Pójdę z tobą na zakupy, dobrze hyung? – szczęśliwy Tao zaklaskał i zawiercił na krześle.
-Zapomnij – syknął Sehun. – Nie chcę zobaczyć Baeka w panterce. Ciuchy kupuje ze mną.
-Ale.. – w oczach pandy widoczny był zawód.
-Żadnego ‘ale’ – warknął stanowczo Oh.
-Wybierzemy razem kolor i typ fryzury, dobrze? – Luhan widząc zasmuconą twarz czarnowłosego od razu zainterweniował. W zamian otrzymał ciepły uśmiech pandy.
-Czyli ja nie będę miał nic do gadania? – zapytałem z bólem.
-Dokładnie – Lu posłał mi buziaka w powietrzu i już go nie było.

*

-OMG! Hyung! Wyglądasz WYKUWIŚCIE! – no tak, bo po co być spokojnym w miejscu publicznym? Lepiej narobić sobie i znajomym obciachu.
-Tao, daj na wstrzymanie, bo zaraz się posikasz – syknąłem do niego i przymknąłem oczy zdenerwowany. Zaraz obrócą krzesło i zobaczę nowego siebie. Bez okularów, z modną fryzurą i w zajebistych ciuchach (tak, Sehun ma świetny gust). Poczułem jak ktoś okręca fotel i powoli otworzyłem oczy. Trwałem chwilę w bezruchu, po czym powoli wypuściłem powietrze. Wow. Tego się nie spodziewałem. Jakim cudem zrobili ze mnie… TO? Trochę czasu zajmie mi przyzwyczajenie się do swojej zajebistości, ale chyba dam radę.
-I jak ci się podoba? – jedynie Kyungsoo liczy się w tym towarzystwie z moim zdaniem.
-Umm, jest okej – nie chciałem zbytnio okazać swojego entuzjazmu.
-Okej? Okej?! Może nie założyłeś tych soczewek, co? – Tao wzburzył się na moje słowa. Wyciągnął szybko telefon i zrobił mi zdjęcie. Przykładając komórkę do mojej twarzy cały się zapienił. – Widzisz go? Jest GORĄCYM CIACHEM! Jeśli nadal to do ciebie nie dotarło, to powinieneś się leczyć! Wychodzę!

Złapał swoją torbę i szybko wyszedł z pomieszczenia. Kyungsoo pokręcił głową i ruszył za nim, po chwili wahania Sehun również pobiegł za kolegą. Zostałem sam z Luhanem, któremu uśmiech nie schodził z twarzy.

-Teraz widzisz, że jesteś piękny? – zapytał spokojnie.
-Wolę określenie przystojny. Tak, teraz widzę – uśmiechnąłem się do swojego odbicia.
-Umm. Chyba ci jeszcze nie mówiłem, że będzie impreza u Minseoka?
-Nie, nic nie wspominałeś – podniosłem lekko brwi.
-Będzie w przyszłym tygodniu, cała wasza paczka jest zaproszona.
-Nie wiem czy przyjdę. Nie znam go… - zawahałem się.
-Baek, znasz mnie i to wystarczy. On po prostu chce was poznać - westchnął ciężko. 
-Jesteś pewny? – nadal miałem lekkie wątpliwości.
-W stu procentach – odparł przekonująco. - Mam jeszcze jedną nowość. Ktoś ma na ciebie oko.
-‘Ktoś’? Ładnie siebie nazywasz – prychnąłem.
-Nie mówiłem o sobie głąbie – zaśmiał się. – Wiedziałem o tym od początku, ale byłem tak zajęty lataniem za tobą, że zapomniałem o tym wspomnieć.
-Coś słabo ci wyszło to ‘latanie’ – całkowita prawda, przez cały miesiąc nie dopuściłem go do siebie nawet na centymetr.
-Ehh, no trudno. Muszę usunąć się w bok – wzruszył ramionami. – Nadal uważam, że jesteś zajebistą dupą, ale chyba przyjaźń jest nam bliższa niż miłość, co?
-Nareszcie gadasz z sensem – uśmiechnąłem się szczerze. Nastąpił koniec mojej udręki. Witaj śnie bez koszmarów!
-To jak będzie? Przyjdziesz? – zapytał z nadzieją.
-Skoro nalegasz – cmoknąłem i podniosłem się z fotela. Pokazałem znak 'OK', który spotkał się z uśmiechem Lulu.
-Ohhh, czuję w kościach, że coś ciekawego się wydarzy – również podniósł się z krzesła obdarzając mnie przy tym miną pedofila. Uhh, obym nie żałował tej decyzji. 



A/N: SPOILER ALERT: Część piąta będzie smutem - teraz tylko została zagadka: jaki paring? :D