sobota, 17 stycznia 2015

Trzymam cię za słowo +18

Trzymam cię za słowo (+18)

(dodatek do ''Sąsiedzi'')

Chanyeol & Baekhyun




Wiedziałem, że muszę coś zrobić, bo mnie rozniesie. Ta mała gnida trzymała mnie w niepewności za długo. Przez niego moje życie seksualne spadło do zera i teraz jestem nie tylko sfrustrowany, ale też niewyżyty. Jednym słowem chodząca bomba. Jeśli jakimś cudem nie rzucę się na niego jak tylko go zobaczę, to powoli będę realizować swój plan. Ten dzień może się skończyć na dwa sposoby: 1#będę w dupie 2#będę w dupie. Niby tak samo brzmi, a znaczenia całkiem inne (If you know what i mean). Dobra, czas się ogarnąć. Ostatnie przemycie twarzy zimną wodą i mogę wychodzić.

Otwieram drzwi od łazienki i kogo widzę? No oczywiście, że Byun Pieprzonego Baekhyuna. Bo kurwa w tym domu nie ma 50 innych osób i musiałem akurat jego pierwszego zobaczyć. Oprócz tego, że prawie się zapowietrzyłem i nogi odmówiły mi posłuszeństwa, to nawet dobrze to zniosłem.

Wyglądał jak zawsze idealnie, choć muszę przyznać, że tym razem postarał się trochę bardziej. Starannie ułożone włosy, kreski zrobione eyelinerem, biały lekko przewidujący t-shirt. Wszystko ok, oprócz czarnych rurek, które są jak druga skóra. Byłyby ok gdybym tylko ja mógł patrzeć na ten wykurwisty tyłek, a nie każdy napalony palant w tym domu.

Byun witał się ze wszystkimi wesoło i przystawał na chwilę by zamienić z nimi słowo. Skupiał na sobie uwagę wielu ludzi, co niezbyt mi odpowiadało. Miałem ochotę podejść do niego, przytulić i mocno pocałować na oczach wszystkich.  Albo po prostu zabrać go do swojej sypialni i nie wypuszczać przez najbliższe hmm 5? 10 lat? Zebrałem się w sobie i podszedłem do niego 'lekkim' krokiem. Oczywiście wykazał minimalne zainteresowanie moją osobą (Co jest z nim nie tak? Przecież jestem jubilatem!) i po regułce oklepanych życzeń gdzieś się zmył. No myślałem, że mnie złość zaleje.

Zostało mi czekanie na Laya, który jako jedyny znał mój wewnętrzny (zewnętrzny po części też) problem. Tak naprawdę Yixing utrzymywał mnie przy życiu od paru miesięcy, za co szczerze mu dziękuję. Gdyby nie on... Popełniłbym wiele poważnych błędów.. (Tak rozważałem przespanie się z Luhanem, przyznaje bez bicia) Nie wiem tylko jak można być tak spokojnym. To chyba nienaturalne, zważywszy na to, że ja nie mogę usiedzieć w miejscu dłużej niż pół godziny. Mniejsza o to, właśnie na kanapę dosiadł się Baek i przysunął w moją stronę. Bicie mojego serca wzrosło o 100 uderzeń na minutę, kiedy 'przypadkowo' trochę napoju nie trafiło do jego ponętnych ust, tylko pociekło po szyi i zniknęło za koszulką. Chłopak swoim zadbanym kciukiem BARDZO POWOLI wytarł kącik ust i lekko przetarł mokrą szyję. Później rzucił 'ale tu gorąco' i złapał za kołnierz koszulki. Dopuszczając zimne powietrze za ubranie dał mi idealny widok na blade obojczyki i delikatną skórę. Tego było dla mnie za wiele. Szybko wstałem i z miną 'wszystko okej, wcale nie jestem na skraju' zacząłem rozglądać się za Yixingiem. Na szczęście szybko wyhaczyłem go z tłumu i zacząłem przeciskać się do przyjaciela.

-Jezuu, widziałeś go? –  zacząłem już na samym początku.
-Kogo? – zmarszczył zdezorientowany brwi i rozejrzał się dookoła.
-Baekhyuna! – wycharczałem przywołując obraz chłopaka. Momentalnie zrobiło mi się gorąco.
-Nie, a co się stało? - zapytał w dalszym ciągu skołowany.
-Uhh, on chce mnie zabić! Bardziej obcisłych rurek na oczy nie widziałem, a jeśli jeszcze raz przejdzie koło mnie wywijając tyłkiem, to zaknebluje go w piwnicy i zgwałcę! –  zacząłem zasypywać go moją rozpaczą.
Mruknął coś pod nosem, ale muzyka zagłuszyła całą jego wypowiedź.
-Co mówiłeś? Nie słyszałem, jest za głośno – przybliżyłem się do niego, cały czas przeczesując tłum wzrokiem.
-Kogoś jeszcze brakuje?
-Xiumina, ale on się spóźni. Jest już w domu, ale musi wziąć prysznic - powiedziałem bez zastanowienia i w tej samej chwili zauważyłem mojego (przyszłego) chłopaka. Niestety cały obraz zakłócił mi Chen, który stanął (o 5 metrów) za blisko Baeka. Widać było na kilometr jakie ma zamiary. W związku z tym, że to przyjaciel Laya byłem wyrozumiały. Dałem mu wybór. Posłucha Yixinga i grzecznie odejdzie od mojej dupy, albo sam mu przemówię do rozsądku.
-Weź go od niego, albo ja to zrobię – powiedziałem w miarę spokojnie, kiedy upewniłem się, że Yixing wie o kogo mi chodzi.
-Już, już - rzucił szybko i pobiegł do chłopaków. Na szczęście udało mu się odciągnąć Chena i mogłem odetchnąć na chwilę z ulgą.

Atmosfera na urodzinach była całkiem przyjemna (wszyscy zajarani, spici albo napaleni). Tym łatwiej mogłem wcielić swój szatański plan w życie: zebranie ludzi do kupy i zagranie w butelkę. Ooo tak, Baek kochanie nie wywiniesz mi się tym razem. Chętni do gry szybko usiedli po środku salonu w kółku i z entuzjazmem wykrzykiwali propozycje, których i tak nie mogłem rozróżnić (alko robi swoje). Na pomoc przybył mi Xiumin, który sprawnie rozwiązał problem i dosiadł się koło mnie. Butelka ruszyła i mimo niezłych akcji (halo, nie co dzień widzi się Sehuna w samych bokserkach) nie mogłem oderwać wzroku od starszego chłopaka. Jednak udało mi się skupić swoją uwagę na Yixingu i Xiuminie, gdy trafili na siebie i wymienili łagodnie rzecz ujmując 'zadowalający' pocałunek. Sam ich widok nakręcił mnie jeszcze bardziej. Brak uwagi i kontaktu z B doprowadzały mnie do szaleństwa.  Jednak Bóg mnie wysłuchał i i chwilę później Lay wylosował Byuna, który wybrał zadanie. Najcudowniejsze słowa tego wieczoru wypłynęły ze zmęczonych (trochę poszarżowali z Baoizim) ust Yixinga 'Zrób malinkę na szyi Chanyeola'. Powaga sytuacji uderzyła we mnie i rozwiała całą alkoholową błogość. Poświęciłem całą uwagę Baekhyunowi, który zbliżył się do mnie. Od dawna kumulowane uczucie w mojej piersi wzrosło kiedy oparł się dłonią o moją klatkę piersiową i przytrzymał uda. W miarę jak zbliżał swoje usta do mojej szyi czułem napływające gorąco. Sam dotyk jego ust na skórze przerósł wszelkie oczekiwania. Dreszcz rozkoszy przeszedł przez moje ciało kiedy mniejszy  zassał się z wprawą. Uczucie błogości spotęgowało przejechanie językiem po nowo powstałej malince. Wypuściłem z ust lekki pomruk niezadowolenia, kiedy odsuwał się ode mnie. Nasz kontakt trwał zdecydowanie za krótko, poczułem wzrastające zniecierpliwienie. Chciałem jego ust, jego skóry, jego ciepła. Chciałem go całego tu i teraz. Jednak zebrani wokół ludzie uniemożliwiali mi spełnienie moich fantazji. Spojrzałem na niego mocno i gorąco. Widać odczytał moje intencje, bo zarumienił się lekko i powachlował otwartą dłonią swoją twarz. Patrząc na niego wiedziałem już, że zwyciężyłem. Chłopak nie był zawstydzony tylko pobudzony. Spojrzał na leżącą przed nim butelkę i zakręcił ją mocno. Gdy wypuścił nagle powietrze  zorientowałem się, że szyjka butelki wskazuje na mnie. O proszę! Cóż za przypadek! Kto by się spodziewał! To pewnie przez te magiczne ręce ( ͡° ͜ʖ ͡°). Teraz wypadałoby sprawdzić czy język i usta też ma takie utalentowane. Bez zbędnego czekania wysłałem mu całusa w powietrzu i z uwielbieniem patrzyłem jak okrakiem usadawia się na moich kolanach. Był tak blisko, że poczułem gorący oddech na ustach. Bez zastanowienia pociągnąłem jego dolną wargę zębami i przyssałem ją lekko. Szybko odpowiedział na pocałunek i już po chwili czułem jak przysuwa się bliżej i wsuwa palce w moje włosy. Jego miękkie usta idealnie wpasowały się w moje i trudno było nam zakończyć nasze zbliżenie. Gdy po chwili chciał się odsunąć zaborczo chwyciłem go za biodra i przyszpiliłem do siebie. Językiem dostałem się do wnętrza jego ust i całkowicie przejąłem dominację. Do moich uszu dobiegł głośny jęk i cała krew odpłynęła mi z twarzy. Koniec kurwa. Koniec imprezy. Z trudem oderwałem się od niego i od razu poczułem chęć do powtórnego pocałunku, ale musiałem się powstrzymać. Po kolejnej takiej akcji mogę zacząć go rozbierać przy wszystkich, a to nie byłoby takie dobre. Kiedy poczułem jak zaczyna zsuwać się z moich kolan ledwo powstrzymałem śmiech. Z półuśmiechu rzuciłem 'nie tak szybko kochanie', złapałem go wygodniej i podniosłem się. W mojej głowie było tysiące myśli, ale jedna wyraźnie dominowała.

-Lay, twoje mieszkanie jest otwarte? – zapytałem patrząc na przyjaciela.
-Cco? Nie.. - odpowiedział zdezorientowany, po dwóch sekundach po jego twarzy przebiegł cień niepokoju.
-Daj klucz - nawet nie dopuszczałem, że mógłby mi odmówić.
-Ale.. - spróbował słabo.
-Daj klucz - widząc moją minę odpuścił całkowicie i wyciągnął go z kieszeni.

Wychodząc z domu nie mogłem się powstrzymać i przyssałem się do jasnej skóry Baekhyuna. Sapnął zaskoczony i mocniej przytrzymał moich ramion. Jakimś cudem, po omacku zszedłem po schodach i niechętnie odstawiłem młodszego na ziemię. Gdy tylko jego stopy dotknęły podłogi przyparłem go do drzwi i zachłannie pocałowałem. Moja ręka powędrowała pod jego T-shirt, a noga wsunęła pomiędzy uda.

-Otwórz w końcu te cholerne drzwi, bo zaraz nie wytrzymam - wydyszał, kiedy zacząłem obcałowywać jego szczękę.
-Uhh, zaraz - rzuciłem na bezdechu przygryzając płatek ucha i wędrując ręką po jego plecach.
-Teraz - wywarczał i zabrał mi klucz. Kiedy obrócił się by otworzyć drzwi zaatakowałem jego kark i podbrzusze. Stęknął z rozkoszy i oparł głowę o framugę.
-Nie otwierasz? - rzuciłem kąśliwie, wsłuchując się w jęki wychodzące z półotwartych ust. Jedną ręką dalej rozpraszałem go, a drugą pomogłem trafić do zamka i szybko otworzyłem mieszkanie. Od razu obróciłem go przodem do siebie i odpłynąłem w kolejnym długim i głębokim pocałunku. Potykając się trafiliśmy w końcu do sypialni, gdzie natychmiast popchnąłem go na łóżko i oparłem się kolanem niebezpiecznie blisko jego krocza. Zdejmując koszulkę obserwowałem twarz Byuna, która wyrażała mieszankę zachwytu i pożądania (zapierdol na siłce nie poszedł na marne!). Schylając się nad leżącym chłopakiem poczułem jak tracę całe samozapohamowanie. Pozbawiając go ubrań pochłaniałem każdy nowo odkryty fragment ciała. Drżał pod moim dotykiem i jęczał zachęcająco. Pozbawiając nas obu ostatnich fragmentów odzieży sięgnąłem po małą tubkę lubrykantu znajdującej sie w moich spodniach. Rzuciłem ją jednak niedbale koło siebie i złapałem członka Baekhyuna poruszając od razu wolno ręką. Chłopak spojrzał na mnie prosząco i wygiął lekko plecy pod wpływem mojego dotyku.
-Channie, proszę cię - wysapał słabo - zaczynaj już.
-Oj, nie wiem Baekyun... Tyle na to czekałem, teraz chcę się z tobą pobawić - rzuciłem mu drapieżne spojrzenie i ścisnąłem mocno dłoń. Z jego ust wyrwał się krótki krzyk rozkoszy, który zaraz został zastąpiony cichym skomleniem. Niewzruszony ściskałem jego członka i jedynie kciukiem kreśliłem kółka na samym czubku. Chłopak zaczął się wiercić i próbował się podnieść, ale wolną ręką przykłułem jego nadgarstki do łóżka i schyliłem się nad jego uchem. - No chyba, że ładnie mnie poprosisz - zacząłem znowu powoli ruszać nadgarstkiem.
-Chanyeol, proszę cię... Już więcej nie będę tak robił, przyrzekam - powiedział między przerywanymi jękami z zamglonym wzrokiem.
-Stać cię na więcej - wymruczałem mu do ucha i zacząłem jeździć językiem po delikatnej skórze szyi. Odpowiedział mi niewyraźnie i wygiął się w stronę moich ust. Nie mogąc się powstrzymać ugryzłem go lekko i zrobiłem mocną malinkę. Do moich ust zaczęły docierać wibracje wywołane przez jego struny głosowe. Baek zaczął jęczeć głośniej i mamrotać coś niezrozumiałego pod nosem. Ściskając mocniej jego członka zacząłem wędrówkę po jego klatce piersiowej. Dochodząc do różowego punktu zatrzymałem się na chwilę i spojrzałem z uwielbieniem na jego twarz. Widząc go takiego poczułem dumę. Doprowadziłem do tego stanu osobę, która samym spojrzeniem na mnie potrafiła postawić mojego przyjaciela na baczność. Z zapałem złapałem jego sutka w usta i zacząłem ssać mocno. Baekhyun  zaczerpnął mocno powietrze i wygiął jeszcze mocniej plecy.
-Chanyeol, zaraz dojdę jeśli nie przestaniesz się ze mną bawić - wydyszał ciężko, po chwili wahania dodał - Będziesz mnie miał kiedy tylko zechcesz, więc proszę zacznij już.
-Trzymam cię za słowo kochanie - wychrypiałem do jego ucha i mocno je przygryzłem.
Sięgając po tubkę obrzuciłem go badawczym wzrokiem. Widać było, ze przygotowuje się mentalnie do tego co ma nadejść. Przetarł twarz rękoma i zjechał wzrokiem z mojej twarzy na członka. Szybko jednak wrócił  na górę i posłał mi niedowierzające spojrzenie.
-Nie tylko wzrost mam niesamowity - zaśmiałem się i wylałem znaczną ilość lubrykantu na mojego penisa. Resztę wydusiłem na palce i szybko zacząłem zagłębiać je w starszego. Gdy na udach zobaczyłem rozchodzącą się gęsią skórkę uznałem to za dobry znak i wyjąłem palce.

Wchodząc w niego przymknąłem oczy z rozkoszy. Boże, czy właśnie zabierasz mnie do siebie? Myślałem, że nigdy nie poczuję się lepiej niż z Sehunem (dobra, to było dawno i nie prawda), ale przyjemność była nie do opisania. Chciałbym być na tyle silny by móc powstrzymać swoje żądze i dać mu czas, ale nie dałem rady. Wszedłem od razu cały i wykonałem pierwszy, szybki i mocny ruch. Brunet złapał się kurczowo pościeli i zaklął siarczyście. Nie zwracając na to uwagi wykonałem drugi jeszcze mocniejszy ruch i przeniosłem ręce na jego biodra. Dosunąłem go do siebie, nie dzieliła nas teraz już żadna przestrzeń. Moje biodra zaczęły szybko, niemal agresywnie poruszać się. Pochyliłem się i wbiłem w jego usta. Jęczał bezwstydnie, coraz głośniej z każdym mocniejszym uderzeniem. Ręce przeniósł z pościeli na moje plecy, drapiąc je prawie do krwi. Baekhyun przerwał nasz pocałunek gdy trafiłem w jego prostatę. Zaczął krzyczeć na zmianę 'TAK!' i 'Zrób to jeszcze raz Chanyeol', kołysząc biodrami i kusząc donośnymi jękami. Żar w moej piersi wzmocnił się i zatraciłem się całkowicie. Obraz zamazał się i czułem tylko wszechogarniającą rozkosz. Wbiłem się w niego po raz ostatni i doszedłem z głośnym stęknięciem. Opadłem na niego i starałem się uspokoić swój oddech. Dopiero po dłuższej chwili udało mi się odezwać.

-I jak? Warto było tyle mnie zwodzić? - zapytałem opierając się łokciem koło jego głowy.
-Dla takiego seksu? Warto. Uwierz -spojrzał na mnie i potrząsnął głową.- Nie wiem jak to zrobiłeś, ale doszedłem bez niczyjej pomocy.
-Mam jeszcze kilka sztuczek w zanadrzu - uśmiechnąłem się zadziornie. Położyłem drugą  rękę na jego boku i zacząłem zataczać kółeczka coraz bliżej jego pachwiny. To przywołało u niego wspomnienia z mojej wcześniejszej 'zabawy'.
-Zabieraj rękę pindo - prychnął i zrzucił moją dłoń. -Następnym razem ja się z tobą tak podrażnię, zobaczysz jakie to fajne - burknął obrażony i obrócił się tyłem do mnie.
-Oj, nie wiem czy dobrze robisz słońce - szepnąłem mu do ucha i przejechałem palcem po wrażliwym wejściu. Jak na komendę obrócił się do mnie twarzą.
-Nie myśl, że wygrałeś. Po prostu jestem zmęczony - odszczekał mi, ale i tak wtulił się w moje ramiona. Po chwili pocałował lekko zagłębienie szyi i szepnął 'dobranoc'.

Z uśmiechem nakryłem nas kołdrą i przytuliłem Byuna mocno do siebie. Zasypiając pomyślałem jeszcze, że będę musiał zdobyć nakaz sądowy zabraniający zbliżanie się Chena na kilometr do Baekhyuna.


PS.Ten gif nie ma nic wspólnego z opowiadaniem, ale tak mnie rozpierdolił, że muszę go tu wstawić XDD



_________________________________________________

TADA! NARESZCIE SKOŃCZONE!
Wiem, dłuuuugo czekaliście, ale w końcu jest. ;)
W komentarzach wyraźcie swoją nienawiść do mojej osoby (ewentualnie pochwalcie geniusz mojego zboczonego mózgu). 

Czekam na uwagi i recenzje. :D 

Trzymajcie się i pamiętajcie: Będzie dobrze! c: