środa, 30 lipca 2014

To nic nie zmienia (+18)

To nic nie zmienia (+18)

Sehun & Baekhyun



Jestem idiotą… Bez dwóch zdań. Nie dość, że prawie rozwaliłemłem komuś związek, to jeszcze teraz żałuję, że nie dokończyłem sprawy. To takie denerwujące. Patrzenie na osobę swoich marzeń ze stalową ignorancją.  Gdyby Chanyeol  dowiedział się o wszystkim, to nie miałbym tylko obitej twarzy.. Zapewne leżałbym na oiomie. Taak… Park jest straszną osobą…  Ale od czego się zaczęło? W tym rzecz - właśnie od niego.

*tydzień wcześniej*

-Sehun, przynieś mi wodę – strzelił brwiami i wskazał głową lodówkę.
-Nie masz nóg? – prychnąłem.
-Ejej, co to za ton? Jak się odzywasz do swojego hyunga? – powiedział na pół serio, na pół żartem.
-Co się dzieje? –Chanyeol przysiadł się do mnie i Baekhyuna.
-Maknae się buntuje – zaśmiał się Baek.
-Bo mam już dość latania za was! – obruszyłem się.
-No trochę go rozumiem… To może mała zabawa? Ten kto przegra w kamień, papier, nożyce będzie sługą przez tydzień. Co wy na to? Sehun może się zemścić, a Baek zobaczy jak to jest być najmłodszym  – zadowolony z siebie uśmiechnął się szeroko i spojrzał na nas zachęcająco.
-Oj, no nie wiem… Twoje pomysły zazwyczaj kończą się źle… - Baekhyun zamyślił się.
-A mi pasuje, jak przegram i tak mi dużej różnicy nie zrobi – zatarłem ręce i popatrzyłem się na Byuna. – Tchórzysz?
-Chciałbyś! – wiedziałem, że to zadziała. Chłopak usadowił się wygodniej i wyciągnął rękę przed siebie. – Gramy do jednego.
-Ok. Trzy po trzy! – bez wahania dałem kamień, na moje szczęście Baek wybrał nożyce.
-Nie wierzę… - widać było, że złapał lekką załamkę.
-No.. To miłego usługiwania kochanie! –Chanyeol poderwał się z kanapy, cmoknął starszego w policzek i szybko umknął przed jego ciosem.
-No to hyung, przynieś mi wodę. Tylko ruchy, już mi zaschło w ustach – ah, jestem do tego stworzony. Zdecydowanie nie powinienem  urodzić się ostatni w tym zespole.
-Pff, mały gnojek – wstał leniwie z kanapy i poczłapał do kuchni.

Z zadowoleniem przeciągnąłem się i spojrzałem na sylwetkę hyunga. Szczerze mówiąc nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale to nie Luhan, Kai czy Kris trafiają w mój typ. Tak naprawdę to Baek jest ideałem. Poprawka – zajętym ideałem. Jest ode mnie niższy, ma dobrą figurę /zwłaszcza tyły/, jest przystojny, no i nie zapominajmy o charakterze. Zaraz po mnie jest największą mendą w zespole. No idealny! Tak na dobrą sprawę czemu nie miałbym wykorzystać w pełni swojego przywileju? Chanyeol się nie dowie…

 Kiedy chłopak wrócił z butelką wody poklepałem swoje uda. Spojrzał na mnie zdziwiony, ale usiadł na nich przodem do mnie. Z wolna odkręciłem zakrętkę i przyłożyłem butelkę do warg starszego. Otworzył lekko usta i przymknął oczy. Powoli odchylałem butelkę, by pił dłużej. W międzyczasie bezkarnie patrzyłem na jego obojczyki, szyję, pełne usta. Nie mogąc zwalczyć pokusy odchyliłem butelkę tak, by trochę wody się wylało. Mała strużka ciągnęła się od kącika jego ust, aż do kołnierzyka bluzki. Bez wahania przejechałem po niej językiem zatrzymując się dłużej przy ustach. Nie pocałowałem go, choć nasze usta dzieliły milimetry. Jeszcze będzie na to czas.
-Dobra robota, Baekkie – wyszeptałem, opierając się z powrotem na oparciu kanapy. Nie skomentował mojego zachowania. Zgramolił się z kolan i usiadł obok zawzięcie grając na telefonie. Ah, Baek co to za dziecinada? Przecież i tak widzę jak ciągle na mnie zerkasz.

Wieczorem wypadło na mnie i musiałem zrobić kolację, ale po co miałbym się starać? Przecież mam swojego niewolnika. Bez większych ceregieli wysłałem go do kuchni i zadowolony z siebie dalej grałem z Jonginem na playce. Kiedy wszyscy rozeszli się do swoich pokoi poszedłem do niego. Już po samym sposobie siekania zauważyłem, że jest wkurzony. Wyżywał się na biednych warzywach jak psychopata. Żeby jeszcze bardziej wyprowadzić go z równowagi przytuliłem go od tyłu i wprost do ucha szepnąłem ‘pracuj ciężko’. Spiął się, ale nie wyrwał z uścisku. Naparłem na niego mocniej biodrami i ręką wdarłem się pod koszulkę. Swobodnie gładziłem jego brzuch, jednocześnie składając mokre pocałunki na szyi. Nareszcie się rozluźnił i nawet wypiął lekko w moją stronę. Traktując to jako zachętę jedną ręką zjechałem niżej i wsadziłem pod spodnie dresowe. Drażniłem wrażliwą skórę przez moment, aż wreszcie złapałem za jego członka. Sapnął lekko i podparł się łokciami o blat. Jego pośladki napierały na mnie ze zdwoją siłą, poczułem rozlewające się po ciele podniecenie. Nachyliłem się nad nim i przygryzłem płatek ucha wsłuchując się w jego przyśpieszony oddech. Niestety ktoś nam przerwał zabawę. Słysząc na korytarzu kroki w mgnieniu oka usiadłem za stołem zostawiając Baekhyuna samego. Do pokoju wszedł Chanyeol z tym swoim głupkowatym uśmiechem i cmoknął Baeka w policzek. Gdy wychodziłem z kuchni słyszałem strzępek rozmowy.
-Nic ci nie jest? Jesteś rozpalony – przystanąłem przestraszony, kiedy usłyszałem słowa Parka.
-Nie, to nic takiego… - brunet lekko zaprotestował.
-Tylko mi się nie rozchoruj! – na szczęście idiota źle wyciągnął wnioski. Już spokojniejszy wróciłem do Jongina.

*

Obudziłem się następnego dnia z przyzwyczajenia około siódmej. Mimo, że był dzień wolny i tak wstałem za wcześnie. Ziewnąłem i zacząłem planować dzisiejszy dzień. Trzeba będzie wykorzystać to, że wszyscy się rozejdą. Wątpię, że ktoś się będzie kisił w domu. Wychodząc do łazienki minąłem Baeka, widocznie też wstał wcześniej. Klepnąłem go w tyłek i pokazałem kciukiem drzwi mojego pokoju.
-Zaściel moje łóżko – przymrużyłem oczy i uśmiechnąłem szeroko.
Widząc moje spojrzenie zarumienił się lekko i kiwną potulnie głową. Już zrozumiał, że za każde wykonane zadanie otrzyma nagrodę. Kiedy reszta chłopaków się obudziła dowiedziałem się, że chcą razem pójść do kina i na zakupy. Odmówiłem i powiedziałem, ze Baekhyun też nie pójdzie. Wytłumaczyłem im, że jako mój ‘’poddany’’ musi zostać w domu ze mną i usługiwać mi. Pośmiali się trochę, ale nie powiedzieli nic więcej. Wykorzystałem moment w którym jedli razem śniadanie i wymknąłem się do swojego pokoju. Kiedy wchodziłem Baek właśnie kończył ścielić łóżko.
-I jak? Zadowolony? Wszystko pasuje? – zapytał ze śmiechem.
-Nie. Czegoś na nim brakuje – udałem, że się zastanawiam i podszedłem do niego.
-Czego? – wydawał się być zdziwiony.
-Ciebie – szepnąłem i pchnąłem go tak, że wylądował bezpiecznie na miękkiej pościeli.
Już po chwili wisiałem nad nim i patrzyłem głęboko w oczy. Założył niebieskie soczewki, przez co  wydawał się być jeszcze seksowniejszy niż zazwyczaj. Uchylił lekko usta i przejechał po nich językiem. Więcej zachęty nie potrzebowałem. Wpiłem się w pełne wargi z agresywnością. Chciałem go już tutaj, ale musiałem się powstrzymać. Całe swoje pożądanie wylałem w ten pocałunek, gryząc jego wargi i zasysając się na języku. Ręką zacząłem masować jego pośladek, coraz bardziej ocierając się o jego biodra. Miałknął mi słodko w usta i wplótł palce w moje włosy. Z trudem oderwałem się od niego i podniosłem się z łóżka. Starałem się uspokoić oddech, ale widok zaczerwienionych policzków, rozwalonych włosów i podwiniętej bluzki mi nie pomagał.
-No i co zrobiłeś? Teraz znowu wszystko jest pomięte. Popraw to – cmoknąłem z ‘niezadowoleniem’ i wyszedłem z pokoju. Na odchodnym usłyszałem tylko jego dźwięczny śmiech.

*

Chyba nigdy nie dłużyło mi się tak czekanie na coś. Chłopaki zbierali się w ślimaczym tempie, a Chanyeol na krok nie odstępował swojego skarbu. Baek przebywając z nim chyba nabrał wyrzutów sumienia, bo dawał się wyściskiwać i całować w każdym momencie, a to nie jest u niego normalne. Jednak mimo wszystko zerkał w moją stronę i posyłał dwuznaczne spojrzenia. Wiedziałem, że ponad życie kocha Chanyeola, ale też mi się nie oprze. Konsekwencje mogą być duże, ale zaryzykuję. 
W końcu wszyscy się zebrali i cała eskorta wyszła z mieszkania. Usłyszałem Suho wołającego ‘bawcie się dobrze’ i nie było po nich śladu. Rozparłem się wygodniej na kanapie i skupiłem wzrok na stojącym przede mną chłopaku. Ręce skrzyżował na piersi i lekko zagryzał wargę. Pochłaniał mnie wzrokiem, ale nie ruszył się na centymetr. Przywołałem go skinięciem głową. Usiadł na mnie okrakiem i czekał na mój ruch. Złapałem jego twarz w dłonie, przyciągając do pocałunku. Powoli smakowałem go, pogłębiając pocałunek. Ręce przeniosłem na biodra i nakierowałem go na wybrzuszenie w moich spodniach. Posłusznie zaczął ocierać o mnie, mrucząc w usta. Językiem zacząłem zjeżdżać na szczękę, później szyję i obojczyki. Żałowałem, że nie mogę oznaczyć go w jakikolwiek sposób.
-Zdejmij koszulkę – szepnąłem zachrypniętym głosem.
Zrzucił z siebie zbędny materiał i szybko rozpiął moją koszulę. Widząc bystre spojrzenie na moim torsie i zadziorny uśmieszek, zaśmiałem się gardłowo i zacząłem śpiewać słowa naszej piosenki ‘’My lady’’. Widząc moje zachowanie parsknął śmiechem i zgramolił się z moich kolan. Ciągnąc mnie przez korytarz do swojego pokoju wyrzucił ze śmiechem ‘’będzie ciekawie’’. Chłopak jak zwykle się nie mylił.


Gdy tylko weszliśmy do pokoju przycisnąłem go do ściany. Mruknął zaskoczony, ale zarzucił swoje ręce na moją szyję i przyciągnął  do siebie jeszcze bliżej. Z zapałem zacząłem całować jego szyję jednocześnie zsuwając nasze spodnie dresowe. Musieliśmy liczyć się z tym, że ktoś jednak może wrócić wcześniej, więc nie było cackania. Oderwałem się od niego na krótki moment i wyciągnąłem z szafki Yeola lubrykant. W drodze powrotnej rozprowadziłem go na swoim penisie i rzuciłem niedbale butelkę na podłogę. Baek zniecierpliwiony stymulował już swoją ręką przyrodzenie, jednak szybko przeniósł ręce na moje barki, bo zgrabnie go podniosłem i oparłem plecami o ścianę.  Dyszał ciężko kiedy wchodziłem w niego, ale mimo bólu nie narzekał. Po pierwszych wolnych ruchach odchylił głowę i jęknął przeciągle. Musiałem się powstrzymać, by nie dojść po prostu od słuchania go. Przy każdym szybszym i dokładniejszym ruchu wydawał wiązkę przekleństw wymieszanych z jękami. Byłem już na skraju kiedy pocałował mnie mocno i zsunął się ze mnie. Odwrócił się twarzą do ściany i mocno o nią oparł. Złapałem go za biodra i jednym energicznym ruchem wszedłem. W tej pozycji od razu trafiłem w prostatę co przyjął z rozkosznym jękiem, który razem z szaleńczym tempem rozbrzmiewał coraz głośniej w mieszkaniu. Spełnienie złapało nas nagle, bez uprzedzenia. Chwilę jeszcze staliśmy nadzy, ja wtulony w jego plecy, on z głową na swoim przedramieniu. Później zmęczeni, ale zadowoleni wzięliśmy wspólny prysznic i wróciliśmy do salonu obejrzeć jakiś film.

*

Kolejne dni ‘’usługiwania’’  Baekhyuna minęły szybko i bez większych zbliżeń. Oczywiście w każdej chwili na osobności zasypywałem go pocałunkami i przytulałem, aż nie zaczął na mnie krzyczeć. Jednak wraz z upływającymi dniami czułem, że mnie unika. Nie rozumiałem jego zachowania, bo ja całkowicie się w nim zatraciłem. Zacząłem zauważać jego małe nawyki, niedoskonałości i milion innych rzeczy. Z minuty na minutę kochałem go coraz bardziej i chciałem by był tylko mój. Sytuacja wyglądała jednak inaczej. On zaczął żałować tego co się zdarzyło między nami i widziałem w jego oczach, że nie chce więcej zdradzać Chanyeola. Rozumiałem to, ale byłem też upartym idiotą.
-Baekhyun, musimy porozmawiać – wyciągnąłem go na klatkę schodową, z dala od innych.
-Tak? – patrzył na mnie z lekką obawą, jakby wiedział co za chwilę powiem.
-Zerwij z nim – zacząłem prosto z mostu.
-C-co? – patrzył na mnie w osłupieniu. – W życiu. Sehun, ja go kocham. Zrozum to.
-A co ze mną? Ja ciebie nie obchodzę? Zabawiłeś się ze mną i koniec? – poczułem ból w klatce piersiowej, chociaż i tak byłem przygotowany na taką odpowiedź.
-To nie tak… Jesteś cudowny, ale nie dla mnie. Nie powinniśmy w ogóle tego zaczynać – pokręcił głową z żalem i spróbował mnie wyminąć.
-Nie widzisz, że cię kocham? – złapałem go mocno za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie.
-To nic nie zmienia – wysapał, kiedy próbował wyrwać się z mojego uścisku. – Sehun, puść mnie. Zapomnijmy o tym – wyszeptał ze łzami w oczach.
-Myślisz, że to takie proste? – mimo jego protestów nachyliłem się i chciałem go pocałować, ale wtedy jak z pod ziemi wyrósł Chanyeol. Odepchnął mnie od Byuna i zaczął okładać w twarz. Gdyby nie Baek, który go odciągnął byłoby ze mną źle. Wielkolud pewnie zobaczył tylko jak próbuję pocałować jego chłopaka, bo inaczej nie odpuściłby tak łatwo. Wspominałem, że jestem idiotą? Tak? To powtórzę to jeszcze raz, bo wolałbym żeby Yeol jednak to usłyszał. Leżenie w szpitalu wydaje się być lepszą opcją od nienawistnych spojrzeń Chanyeola i bólu na widok Baekhyuna. 

_____________________________________________________

Wyszło trochę krótko i smutno na koniec, ale nic na to nie poradzę. Uwielbiam ten paring, więc pewnie do niego jeszcze wrócę.

Notka tak szybko dzięki Diru. Dziewczyno, motywujesz swoimi komentarzami! Zapewne nawet nie wiesz jak bardzo. Dziękuję ♥

niedziela, 27 lipca 2014

Sąsiedzi (+18)

Sąsiedzi (+18)

Lay x Xiumin



-Możemy go wziąć? Proszę! – spojrzałem błagalnie na swojego chłopaka.
-No nie wiem… Mamy już rybki…
-Bo ty je chciałeś, ja nie mam swojego zwierzaka. A tak bardzo lubię psy!
-Ale pomyśl, z kim będzie zostawać kiedy nas nie będzie w domu? Nie wyobrażam sobie też, że będziesz wstawać rano i go wyprowadzać. Poza tym nie lubię sierści.
-Nie lubisz też żywych kolorów, więc mamy ściany w kolorze kawy z mlekiem. Wolisz krótkie fryzury, dlatego musiałem ściąć włosy. Nie chodzimy nigdy za rękę, bo to oczywiście jest niewygodne. Dodatkowo nigdy nie mogę odwiedzić cię w pracy.
-Taki już jestem.. – wzruszył ramionami i odwrócił głowę.
-Nie. Taki się stałeś. Wcześniej ze sobą rozmawialiśmy i spędzaliśmy wspólnie czas. Teraz jesteś od rana do wieczora w pracy. Nic mi nie mówisz, chodzisz naburmuszony… Zrobiłem coś nie tak?
-Yixing… To nie tak… - nareszcie na mnie spojrzał.
-Jeśli nie, to o co chodzi?
-Ja nie wiem jak ci to powiedzieć… Byłeś ciągle na treningach, ja w pracy… Nie chciałem żeby tak wyszło, ale nie mogłem mu się oprzeć. Przyjęli go do pracy miesiąc temu. Za bardzo mnie do siebie przyciąga… - zacisnął palce mocniej na krańcu ławki na której siedzieliśmy.
-A ja codziennie na ciebie czekałem, martwiłem się, narzekałem, że pracujesz zdecydowanie za dużo… Ale ze mnie idiota..
-Przepraszam…
-Zawiodłeś mnie Wufan… Myślałem, że..
-Przepraszam…
-Zabiorę swoje rzeczy jeszcze dziś…

Tak zakończył się mój dwuletni związek z Krisem.

*
Tydzień później stałem przed blokiem w którym mieściło się moje nowe mieszkanie. Jongdae dość szybko je znalazł… Chyba miał dosyć mojego doła i góry zużytych chusteczek w jego salonie. Próbował mnie pocieszyć, ale zdania typu ‘Ten kutas jeszcze pożałuje, że zdradził taką zajebistą dupe!’ nie poprawiły mi humoru. Jednak z dnia na dzień czułem się lepiej i teraz z (prawie) czystym sercem wgramoliłem się do windy. Szybko dojechałem na piąte piętro i stanąłem pod drzwiami z numerem 19. Miałem mieszane uczucia. Byłem szczęśliwy, że zaczynam nowy okres w moim życiu, ale bałem się też samotności. Za bardzo przywiązałem się do Wufana.  Nagle usłyszałem kroki, odwróciłem się i zobaczyłem chłopaka na oko w moim wieku, który z uśmiechem kiwną mi głową i wszedł do  mieszkania obok. Wow, mój sąsiad to dobry towar. Otrząsnąłem się z zachwytu i wszedłem do przedpokoju. Cały dom był już umeblowany, ale ten układ mi nie pasował, więc zaplanowałem wielkie przemeblowanie. Po chwili zacząłem już przesuwać kanapę i stoliki. Czas szybko minął, na dworze się ściemniło, a zegar pokazywał godzinę 23. Z kubkiem kawy wyszedłem na schody przeciwpożarowe przylegające do mojego okna. Otuliłem się szczelniej swetrem i spojrzałem bezmyślnie w niebo. Brakowało mi go. Nie było ramienia oplatającego moja talię, ciepłych ust na obojczyku i zimnego nosa w zagłębieniu szyi. Ciężkie westchnienie wydobyło się z moich ust. W nienajlepszym nastroju dopiłem ciepły płyn i poczłapałem do łóżka.

 Następny dzień zaczął się od nietypowej sytuacji. Ubierałem buty w przedpokoju, kiedy do mieszkania wleciał wysoki, ciemnowłosy chłopak. Już na korytarzu słyszałem jak wrzeszczy ‘XIU’ i w domu dokończył ‘MIN’. Patrzyłem na niego oniemiały, on dopiero po chwili oderwał wzrok od ekranu telefonu i spojrzał na mnie. Momentalnie zmarszczył brwi i rozejrzał się. Wyraz jego twarzy był bezcenny. Otworzył znowu drzwi i spojrzał na numerek napisany na nich. Po chwili zaczął się śmiać i przepraszać mnie jednocześnie.
-Zagapiłem się, przepraszam. Miałem wejść do mieszkania obok – zrobił minę zbitego psiaka.
-Nic się nie stało – uśmiechnąłem lekko na widok jego miny.
-Wprowadziłeś się tu niedawno? Nie widziałem cię wcześniej – spojrzał na mnie badawczo i zmarszczył lekko brwi.
-Tak, wczoraj.
-Ooo! To witaj w rodzinie! Jestem Chanyeol i mieszkam nad tobą – wyciągnął do mnie rękę, którą szybko uścisnąłem.
-Yixing, miło mi.
-Wiesz, nie zrażaj się moja głupotą i wpadnij kiedy będziesz miał czas. Poznamy się bliżej – wyszczerzył się i poruszył znacząco brwiami.
-Dzięki za zaproszenie, pomyślę nad tym.
Po tych słowach wyszedł z mieszkania ciągle się uśmiechając i kręcąc głową. (klik) Zastanawiam się ile jeszcze przystojniaków mieszka w tym bloku. Z dość dobrym humorem ruszyłem do studia, gdzie prowadzę lekcje tańca. Nie mogłem wyrzucić z pamięci ten uśmiech i zalotne mrugniecie okiem przy zaproszeniu. Teraz jestem wolny, więc czemu nie skorzystać?

Na zajęciach odprężyłem się i oddałem tańcu. Dałem się nawet zaciągnąć Jonginowi na lunch.  Wchodząc do kawiarni niczego się nie spodziewałem, jednak gdy wszedłem w głąb lokalu zauważyłem Krisa. Siedział przy naszym ulubionym stoliku i uśmiechał się promiennie, co jakiś czas śmiejąc się gardłowo. Dawno nie widziałem go tak szczęśliwego. Nagle pochylił się i pocałował chłopaka siedzącego naprzeciw. Gdy oddalił swoją twarz czule pogłaskał go po policzku. Smutek i rozżalenie rozlały się po moim sercu, jeszcze większy ból poczułem gdy podniósł wzrok i spojrzał na mnie. Zmieszanie i zmartwienie pochłonęły jego twarz. Już wstawał, ale silna dłoń Jongina ciągnęła mnie w stronę wyjścia. Zdołałem tylko zobaczyć , że jego partner wygląda jak anioł.(klik) Drogi do studia nie pamiętam, bo obraz zamazywały mi łzy. Później były już tylko ciepłe ramiona Kai’a i jego uspakajający szept. Utonąłem w jego objęciach i cichej rozpaczy, kiedyś i tak musiałbym zobaczyć ich razem.. Tylko nie spodziewałem się, że to będzie aż tak boleć.

Gdy się uspokoiłem tancerz odprowadził mnie do domu. Siedząc w wielkim fotelu i myśląc tylko o Krisie czułem się jak gówno. W pewnym momencie nie mogłem już wytrzymać tej ciszy i zdecydowanie ruszyłem na górne piętro. Na szczęście zastałem Chanyeola, który ze swoim radosnym uśmiechem otworzył mi drzwi.
-Ooo! Jesteś! Myślałem, że nie zdecydujesz się tak szybko.
-No tak jakoś wyszło.. Nie przeszkadzam?
-Nie, no co ty. Zaraz się zacznie mecz, wchodź.
Wszedłem do przestronnego salonu i opadłem ciężko na kanapę.
-Zły dzień?
-Nawet nie wiesz jak bardzo…
-Chcesz mi o ty opowiedzieć?
Sam nie wiem czemu, ale powiedziałem mu wszystko. Poznałem go zaledwie kilka godzin wcześniej, a już ufałem jak mało komu. Wysłuchał mnie bez przerywania, a później mocno przytulił. Wyszeptał ciche ‘przetrwasz to’ i ‘znajdziesz lepszego’. Uwierzyłem w te słowa i zasnąłem z lżejszym ciężarem na sercu.

*
Minął już miesiąc od mojej przeprowadzki. Praktycznie każde popołudnie spędzałem z Chanyeolem poznając jego znajomych i przedstawiając mu swoich. Szybko wkręciłem się w towarzystwo, które tak bardzo różniło się od Wufana. Najbardziej polubiłem Baekhyuna, który za każdym razem był niemal gwałcony wzrokiem przez  wielkoluda. Najdziwniejszy był jednak jego stoicki spokój. Nie dość, że wytrzymywał gorące spojrzenia młodszego, to jeszcze nic z tym nie robił. Na początku myślałem, że nie zauważa uczuć Channiego, ale po bliższym poznaniu wyznał mi, że chce zobaczyć jak długo Chanyeol może się powstrzymywać. Szczwana bestia dobrze wie, że brunet tylko czeka na jakikolwiek ruch z jego strony, dający mu znak na działanie.

*
Czas szybko zleciał i nadszedł długo wyczekiwany przez wszystkich dzień – urodziny Chanyeola. Szykowała się impreza roku, więc wszyscy byli nabuzowani pozytywną energią. Pomogłem mu już wcześniej, dlatego miałem teraz chwilę dla siebie. Spojrzałem w lustro i uśmiechnąłem się. Włosy już mi odrosły i przefarbowałem je na mój naturalny kolor, blond zdecydowanie do mnie nie pasował. Teraz byłem dawnym sobą. Na luźny podkoszulek włożyłem szeroką bluzę w panterkę, którą sprezentował mi Tao.(klik) Nie była w moim stylu, ale nie chciałem urazić małej pandzi. Poprawiłem włosy i ruszyłem na górne piętro. Muzykę słyszałem już u siebie, ale nie spodziewałem się zobaczyć tylu ludzi. Zapomniałem już jak bardzo Chanyeol jest lubiany. W tłumie wyłapałem szczęśliwą buzię wielkoluda i zacząłem przeciskać się do niego. Na szczęście on zauważył mnie i wyszedł naprzeciw.
-Jezuu, widziałeś go? – zawył już na samym początku.
-Kogo? – zmarszczyłem brwi i rozejrzałem się dookoła.
-Baekhyuna! – powiedział to takim tonem, jakby to było oczywiste.
-Nie, a co się stało?
-Uhh, on chce mnie zabić! Bardziej obcisłych rurek na oczy nie widziałem, a jeśli jeszcze raz przejdzie koło mnie wywijając tyłkiem, to zaknebluje go w piwnicy i zgwałcę! – gestykulował zawzięcie z rozpaczą w oczach.
-To chyba nie byłby gwałt… - powiedziałem do siebie ze śmiechem.
-Co mówiłeś? Nie słyszałem, jest za głośno – przybliżył się bardziej do mnie, by lepiej słyszeć co mówię.
-Kogoś jeszcze brakuje?
-Xiumina, ale on się spóźni. Jest już w domu, ale musi wziąć prysznic.
Kiwnąłem mu głową i zauważyłem, że przypatruje się komuś intensywnie. Spojrzałem w tamtym kierunku i gwizdnąłem przeciągle. No Byun Baekhyunie, postarałeś się. Pomijając idealnie opinające nogi czarne rurki, lekko prześwitujący biały T-shirt i zajebiste Jordany... Kreski zrobione eyelinerem idealnie pasowały do starannie ułożonej fryzury. Lekki makijaż a tyle daje. Nagle podszedł do niego Jongdae i zwyczajnie zaczął do niego zarywać. Oj… źle robi.
-Weź go od niego, albo ja to zrobię – zawarczał Yeol.
-Już, już - z tonu wielkoluda nie wywróżyłem nic dobrego. Pędem dotarłem do dwójki chłopaków i brutalnie, aczkolwiek grzecznie odciągnąłem swojego przyjaciela od uśmiechniętego bruneta.
-Ej! Co robisz? Nie widziałeś go?! To chodzący sex! Nie mogę zmarnować takiej okazji! – nie ukrywał swojego oburzenia.
-Przykro mi Chen, ale on jest zajęty.
-Co mnie to obchodzi? Równie dobrze może być zajęty przeze mn.. - nie dokończył, bo wpadł na niewysokiego blondyna. Kiedy ten się odwrócił Troll uśmiechnął się szeroko i szybko przedstawił. Po chwili już szedł z nim do kuchni. Odwrócił się tylko na chwilę i posłał mi uśmiech psycho-zboczeńca. (klik) Oj Suho <bo tak się przedstawił chłopak> nie zaśniesz dzisiaj spokojnie.

Impreza rozkręciła się już na dobre i nie wliczając tych całkowicie zjaranych albo spitych i tak jak Chen z Suho obściskujących się po kątach wszyscy siedzieli w wielkim kole na podłodze. Usiadłem koło Yeola, który już kładł butelkę po whisky na środku zbiorowiska.
-To jak? Na całowanie, rozbieranie czy wyzwania? - wszyscy zaczęli wrzeszczeć jednocześnie i gdyby nie chłopak stojący za Happy Virusem  długo by się jeszcze kłócili.
-A nie lepiej wszystko naraz? – zapytał niewysoki brunet.
Jak na komendę poleciały okrzyki radości, dzikie machania i przywitania. Jednak leniwej dupy nie ruszył nikt oprócz jubilata. Wstał i przytulił serdecznie przyjaciela, który już po chwili siedział między nami. Od razu poznałem swojego sąsiada, chodź widziałem go tylko raz na klatce schodowej. Jak się później dowiedziałem następnego ranka wyleciał do Stanów Zjednoczonych na wymianę, która trwała 3 miesiące.
-Xiumin – przywitał się wyciągając do mnie rękę.
-Yixing, ale mów mi Lay.
-Chanyeol dużo mi o tobie opowiadał. Szczerze dziękuję, że się z nim zaprzyjaźniłeś. Inaczej nasze rozmowy przez skypa miałby jeden temat: tyłek Byuna – powiedział cierpiętniczym głosem.
Zaśmiałem się i spojrzałem na Yeola, który rozmawiał z Tao i co chwilę zerkał na wiadomo kogo. Żeby się tylko nie przejechał na tej butelce, bo widok Baeka całującego się z na przykład Taeyon może go  lekko wyprowadzić z równowagi. Zabawa ruszyła i już po chwili mogłem zobaczyć Sehuna tańczącego po środku kółka w samych bokserkach. Mógł nie brać wyzwania… Przecież wymyślał je Chanyeol… Potem pomimo moich protestów przyssała się do mnie jakaś nawalona laska i nawet widok Parka udającego wielbłąda mnie nie rozśmieszył. Chwilę potem Kai dosłownie wgryzł się w usta Sehuna, który z lubieżną miną oddawał pieszczotę. Czas mijał, a ja nie mogłem przestać rozmawiać z Xiuminem. Korzystając z chwili przyglądałem się mu z rosnącym zainteresowaniem. Był doskonały, zacząwszy od głębokich oczu kończąc na długich nogach. Ciągnęło mnie do niego jak cholera, ale myśl, że znowu mógłbym się sparzyć zniechęcała mnie. Jednak gdy butelka wypadła na niego poczułem ukłucie zazdrości. Myślałem, że wybierze pocałunek, ale on ze spokojem zdjął koszulę i zakręcił butelką. Ulga zalała moje serce, które przyśpieszyło na widok szyjki butelki wskazującej na mnie. Wypuściłem powoli powietrze z ust i spojrzałem na niego. Skanował mnie wzrokiem. Nie musiałem się zastanawiać.
-Pocałunek.
Ludzie wokół zaczęli klaskać i przysunęli się bliżej, by wszystko dobrze zobaczyć. Obróciłem się w jego stronę i pozwoliłem na złapanie mojego podbródka między kciuk a palec wskazujący starszego. Sapnąłem lekko czując jak napiera na moje usta. Przejechał po dolnej wardze językiem i pociągnął ją lekko zębami. Zamruczałem mu w usta na zachętę, na co zareagował natychmiast. Naparł na mnie mocniej i dostał się językiem do środka moich ust. Pocałunek się pogłębił i czułem narastające podniecenie. Zrobiło mi się gorąco, gdy poczułem jak kładzie dłoń na moim udzie i ściska je niebezpiecznie blisko mojego krocza. Nie wytrzymałem i jęknąłem wprost w jego usta. Oddaliliśmy się od siebie, kiedy zaczynało mi już brakować  powietrza. Pierwsze co zobaczyłem po otworzeniu oczu to jego palący, pełny pożądania wzrok i klatka piersiowa unosząca się szybko pod wpływem krótkich, ale głębokich oddechów. Nagle zalały nas krzyki i dopiero wtedy dotarło to mnie, że przez całe nasze zbliżenie panowała cisza. Teraz Chanyeol krzyczał, że to było zajebiste, Baekhyun narzekał, że tego nie nagrał, a Chen odkleił się od Suho i krzyknął z uznaniem ‘Woow! Ale z ciebie kociak Yixing’. (klik) Zarumieniłem się mocno i lekko odsunąłem od starszego. Z drżącymi rękoma zakręciłem butelką bojąc się  na niego spojrzeć. Wypadło na Baeka, który wybrał wyzwanie. Z wyszczerzem wypowiedziałem proste zadanie – zrób malinkę na szyi Chanyeola. Kiedy Channie to usłyszał wyglądał jakby chciał mnie przytulić.  Jednak zamiast tego skupił całkowitą uwagę na swoim hyungu, który jedną rękę oparł na jego torsie, a drugą na kolanie i niespiesznie pochylił się nad jego szyją.  Młodszy podparł się rękoma z tyłu i odchylił głowę dając łatwiejszy dostęp do skóry. Kiedy Baek zassał się Yeol zamknął oczy i odetchnął głęboko. Po skończeniu  swojego dzieła Baekhyun przejechał po nim językiem i pocałował zaczerwienione miejsce. To było tak elektryzujące, że zadrżałem pod wpływem tego widoku. Gdy po chwili butelka zakręcona przez Baekhyuna wskazywała wielkoluda miałem ochotę wstać i krzyknąć ‘TAK! WŁAŚNIE TAK!’, ale powstrzymałem się i z wielkim uśmiechem obserwowałem jak Chanyeol wpatruje się w chłopaka i wysyła mu całusa w powietrzu. Kiedy Byun już siedział okrakiem na kolanach Parka wstrzymałem oddech. Czułem się jak yaoistka, ale co na to poradzę. W końcu złączyli swoje usta w pełnym namiętności pocałunku. Mniejszy wplótł palce w gęste włosy wielkoluda i przyciągnął go do siebie bliżej. Nie hamowali się, korzystali w pełni z chwili. Powietrze aż wibrowało od miękkich odgłosów wydawanych przez nich. Po dość długim czasie oderwali się od siebie łapiąc łapczywie powietrze. Wciąż utrzymywali kontakt wzrokowy, nawet kiedy Baekhyun zaczął zsuwać się z kolan młodszego. Ten jednak przytrzymał go ramieniem i podniósł się. Mruknął do niego ‘nie tak szybko kochanie’ i na moment oderwał od niego wzrok.
-Lay, twoje mieszkanie jest otwarte? – zapytał przenosząc na mnie spojrzenie.
-Cco? Nie.. – cieszyłem się z ich szczęścia, ale…
-Daj klucz – zażądał.
-Ale..
-Daj klucz – wyobraziłem co by się stało gdybym odmówił. Chyba wyleciałbym przez okno.
Podałem mu klucze i w ciszy zaplanowałem pranie pościeli. Od razu wyszli z mieszkania. Baek wciąż w ramionach Chanyeola, który zaczął już całować jego szyję. Żeby się tylko nie wywrócili na schodach, bo z robienia dzieci nici.

Po wyjściu chłopaków straciłem zainteresowanie grą. Siedziałem w tym samym miejscu i myślałem co będzie z nimi dalej. Z zamyślenia wyrwał mnie miękki głos Xiumina tuż obok mojego ucha.
-Zrobiło się nudno, nie?
-Zdecydowanie.
-To co? Zwijamy się?
Przytaknąłem i ruszyłem za sąsiadem w stronę drzwi wejściowych. Po drodze zauważyłem Jongina słuchającego z lekkim uśmiechem Sehuna, który opowiadał o czymś spokojnie bawiąc się przy tym ich splecionymi dłońmi. Awww, słodko. Kiedy wyszedłem na klatkę schodową nareszcie mogłem odetchnąć świeżym powietrzem. Już zaczynało mi się kręcić w głowie od nadmiaru dymu, chociaż powód mógł być też inny… Nie co dzień taki chłopak jak Xiumin obdarza cię pocałunkami. Na samo wspomnienie zrobiło mi się gorąco, pomyśleć co by się działo w łóżku? Dobra, spokój. Trzeba się opanować. Gdy doszedłem do drzwi mojego mieszkania przypomniałem sobie o bardzo ważnej rzeczy. Mianowicie dwójce chłopaków robiących wiadomo co na moim łóżku (chociaż mam małą nadzieję, że nie wytrzymali i zrobili to gdzieś po drodze). Nie mogę przecież wejść im do pokoju, powiedzieć ‘nie przeszkadzajcie sobie’ i położyć się tuż obok. Pozostało mi tylko wrócić na górę i unikać napalonych lasek do rana.
-Uhh, wracam.
-Czemu? – podniósł zdziwiony brwi.
-Umm.. Jakby ci to powiedzieć.. Chyba nie chcę zobaczyć tego co się teraz dzieje w moim mieszkaniu.
-A nie wolałbyś zostać u mnie? – rzucił niby lekko, a jednak patrzył na mnie wyczekująco.

Łołołoł, STOP. (klik) Nie powinien zadawać takich pytań. Jestem pod wpływem alko, to raz. On jest przystojny, to dwa. No i jest homo, to trzy. Niebezpieczne kombo.

-Przecież cię nie zgwałcę, spokojnie – zaśmiał się.
Uważaj, bo może być odwrotnie…
-Jeśli to dla ciebie nie problem..
Tak Yixing, uspokój się i mało patrz w jego stronę, wtedy nie zrobisz niczego głupiego.
-No to zapraszam.

Wszedłem niepewnie do mieszkania i rozejrzałem się. Wnętrze było ładnie wystrojone i pasowało do Xiumina. Zaprowadził mnie do sypialni i z uśmiechem pokazał na łóżko.
-Możesz spać tutaj, ja pójdę do salonu.
Wyczułem, że się waha. Przyglądał mi się bez słowa i przygryzł wargę, jakby nie wiedział co powiedzieć. Ja też miałem pustkę w głowie. Biłem się sam ze sobą, tak bardzo chciałem go znowu posmakować, zobaczyć jego ciało.. Raz kozie śmierć. 
-Nie musisz.
-Co nie muszę?
-Iść do salonu. Śpij tutaj… Ze mną…
Słysząc moją odpowiedz podniósł znacząco brwi do góry.(klik) Powoli zbliżył się do mnie i pogłaskał po policzku.
-Jesteś tego pewien? Zbytnio nie odpoczniesz jeśli zostanę z tobą.
-Jestem gotowy na takie poświęcenie.

Zaśmiał się lekko i przyciągnął mnie do siebie obejmując ręką moją talię. Staliśmy tak chwilę w bezruchu, opierając się czołami i patrząc sobie w oczy. Pierwszy przełamała się Xiumin, pochylił się i naparł na moje usta delikatnie. Od razu oddałem pocałunek, przejechałem językiem pomiędzy jego wargami prosząc o wejście. Uchylił je i złapał mój język zębami. Zassał się i przyciągnął mnie bliżej siebie. Zanurzyłem palce w jego włosy i pociągnąłem je lekko. Warknął mi w usta i gwałtownie wziął na ręce. Doszedł po omacku do łóżka i położył mnie na nim. Pocałunkami zszedł na szczękę, ale nie zabrał rąk z ud. Masował je miarowo przyprawiając mnie o dreszcze. Momentalnie zrobiło mi się gorąco, więc zdjąłem bluzę i t-shirt. Baozi widząc to od razu zdjął swoją podkoszulkę i szybko pozbył się naszych spodni. Leżałem teraz przed nim na wpół nagi, a on po prostu patrzył na mnie. Badał wzrokiem każdą część mojego ciała oddychając przy tym głęboko. Wreszcie dotarł do mojej twarzy i popatrzył na mnie z uwielbieniem.
-W życiu bym nie pomyślał, że wyląduję w łóżku z sąsiadem – wyszeptał pochylając się nade mną – ale nie mogę narzekać, jest cudnie.
Przygryzłem wargę z lekkim uśmiechem słysząc te słowa. (klik) Pomyślałem dokładnie o tym samym i ucieszyłem się, że nie tylko mi się podoba nasze zbliżenie. Będąc już pewniejszym siebie oplotłem ramionami jego szyję przyciągając go do siebie. Poczułem ciepło jego ciała i niecierpliwe ręce na swoich bokach. Po chwili poruszył swoimi biodrami naciskając na moje przyrodzenie. Jęknąłem zaskoczony i wbiłem paznokcie w jego plecy. Xiumin nie przestawał ocierać się o mnie aż do momentu kiedy mroczki zaświtały w mojej głowie i doszedłem z ciężkim westchnięciem. Oddychając szybko podniósł się do siadu i pozbył się naszej ostatniej garderoby. Znowu do mnie przylgnął i zaczął robić malinki na mojej wrażliwej skórze szyi. Jedna z jego dłoni powędrowała do mojego penisa pobudzając go z powrotem. Nie chciałem być bierny, ale masa rozkoszy która mi dawał obezwładniła mnie. Mogłem jedynie wić się pod nim i jęczeć. Kiedy do spełnienia mało mi zostało pocałował mnie mocno i odwrócił na brzuch. Byłem zamroczony, ale posłusznie wypiąłem się do niego i starałem rozluźnić tak jak kazał. Rozciąganie trwało dość krótko, bo chłopak ledwie się powstrzymywał. Wchodząc we mnie trzymał mocno moje biodra, tak bym nie mógł zjechać po pościeli. Mimo wcześniejszego przygotowania bolało, ale dało się to wytrzymać. Po pierwszych ruchach poczułem ciarki idące wzdłuż kręgosłupa. Tempo było powolne, ale ruchy mocne i głębokie. Od nadmiaru przyjemności nie wiedziałem gdzie jestem, czułem tylko rytmiczne pchnięcia i pociągający głos Xiumina tuż przy moim uchu. Gdy chłopak zaczął trafiać w moją prostatę odpłynąłem. Czułem kumulujące się ciepło w podbrzuszu, które uwolnił Baozi dzięki swoim sprawnym dłoniom. Zrobiło mi się czarno przed oczami i wiedziałem, że osiągnąłem całkowite spełnienie. Po kilku głębszych i mocniejszych ruchach doszedł też mój partner. Nie wiem ile czasu zajęło nam uspokojenie oddechu, wiem tylko, że było mi cholernie dobrze i już po chwili zasnąłem zmęczony w ramionach Xiumina.
*
Rano obudziłem się wtulony w Xiumina, który obejmował mnie ciasno ramionami i bawił się kosmykiem moich włosów. Spiąłem się na moment i chciałem się odsunąć, ale przytrzymał mnie i szepnął do ucha ‘zostań jeszcze’. Nie wiedziałem jak się zachować, bo prawdę mówiąc przespałem się z facetem, którego ledwie znałem. Ale było tak miło i puchato, że odepchnąłem złe myśli na bok i bardziej się przytuliłem do chłopaka.
-Wiesz, że ja tego tak nie zostawię, nie? – mruknął. –Zhang Yixingu spodobałeś mi się i teraz nie odpuszczę.
Momentalnie zrobiło mi się gorąco, a serce przyśpieszyło chyba z 10 razy. Cieszyłem się, że głowę mam schowaną w zagłębieniu jego szyi, bo moja twarz na pewno wyglądała jak burak.
-To dobrze, bo ja ciebie też lubię Xiu – szepnąłem bardziej do siebie niż do niego, ale widocznie chłopak to usłyszał, bo wypuścił z ulgą powietrze.

Jednak nie udało nam się nacieszyć tą chwilą, bo do pokoju wpadł Baekhyun z przyklejonym do pleców Chanyeolem. Zatrzymali się w progu patrząc na nas w osłupieniu, my z resztą też się ich nie spodziewaliśmy. Nagle Baek zaczął się drzeć na cały dom, że on to od początku wiedział i jacy to my jesteśmy przewidywalni. (klik) Po chwili już uciekał z pokoju,(klik) bo Xiumin zaczął w niego rzucać butami, a Yeol po prostu stał nadal osłupiały.(klik) Za bardzo skupił się na swojej księżniczce, dlatego nie zauważył co się kroiło przez całą imprezę.
*
Minęło już trochę czasu, a ja nie mogę narzekać. No może tylko na to, że ściany w moim mieszkaniu jednak nie są takie grube i słyszę wszystko co się dzieje u Yeola na górze. No a dzieje się dość dużo, bo Baekhyun wprowadził się do wielkoluda na stałe. (klik) Oprócz tego jest dobrze, czasami aż za dobrze. Strasznie się z zżyłem z Baozim, do tego już wcale nie wyślę o Krisie. Kiedyś spotkałem go będąc z Xiu na zakupach, nie powiem zdziwił się chłopak, ale po za tym zero negatywnych emocji. Oby tak dalej! 


_____________________________________________________

Mogłabym wymyślić jakąś wymówkę, ale nic mnie nie usprawiedliwia. Przepraszam, że tak późno dodaję. D: 

PS.Robić dodatek co się działo z Baekyeolem u Yixinga? ;>