niedziela, 9 października 2016

C.A.U - #7





(Baekhyun pov)

-Luhan, powiedz mi jedną rzecz... Myjesz tę szafkę od pół godziny. Już dawno jest czysta, więc czemu..? - zmarszczyłem brwi patrząc na klęczącego chłopaka. Swoją drogą, Kris ma rację. Lu ma niezły tyłek.
-Nawet nie wiesz ile tutaj jest zarazków! – wysapał blondyn szorując błyszczące już deski.
-Przykładasz do tego zbyt dużą uwagę – pokręciłem głową.
-A ty do Sehuna – uśmiechnął się przebiegle. – Jeden:jeden, skarbie.
-Nie bądź śmieszny – próba wyparcia się zakończyła raczej kiepsko, bo Lu spojrzał na mnie kpiąco i usiadł przy stole.
-To ty nie bądź. Przestałeś się nawet kochać z Krisem.
-Bo wystarcza mi Oh – wzruszyłem ramionami.
-I tego nie rozumiem. Ciągle się pieprzycie, ale nie jesteście razem – przekrzywił głowę próbując chodź w małym stopniu mnie rozgryźć.
-To tylko seks, Luhan. Cielesna przyjemność i brak uczuć – wraz z wypowiedzianymi słowami zrozumiałem jak bardzo się okłamuję.
-Nigdy was nie zrozumiem – zrezygnowany blondyn znów opadł na podłogę i zaczął maltretować kolejną szafkę.
-Musiałbyś się z nim przespać żeby tego dokonać – uśmiechnąłem się do siebie i przypomniałem wydarzenia z zeszłej nocy. Uderzyła we mnie fala gorąca, która sprawiła, że znów zapragnąłem mieć go przy sobie.
-Tu masz rację jest cholernie dobry, ale… - przerwał zdając sobie sprawę z tego co powiedział. Zamarłem, kiedy dotarł do mnie sens jego wypowiedzi.
-Spaliście ze sobą? – mój ton głosu od razu się wyostrzył.
-T-tak, ale… - powstrzymałem go machnięciem ręki i wypuściłem powietrze z płuc. Zazdrość powoli wypełniała moje żyły, chodź to nie powinno mieć miejsca. To znak, że za bardzo się zaangażowałem.
-Nie tłumacz się, Lu. Przecież nie jesteśmy razem, Sehun może robić co tylko zechce – przywołałem sztuczny uśmiech i bez pożegnania wyszedłem z mieszkania. Byłem głupi myśląc, że wszystkie wyznania, które padały z jego ust przy naznaczeniu mojego ciała były prawdziwe. Baekhyun, ty idioto.

*

(Sehun pov)

Zmęczony rzuciłem torbą w kąt przedpokoju i ruszyłem do swojej sypialni. Miałem tak beznadziejny dzień, że jedyne czego chciałem, to przytulenie się do Baekhyuna, schowanie nosa w zagłębieniu jego pachnącej szyi i poczucie jego długich palców masujących moją głowę. W takich chwilach dziękowałem Bogu, za to że chłopak jest starszy ode mnie i przez rozkład zajęć szybciej wraca z uczelni. Prawie codziennie po powrocie do domu zastawałem go skulonego na moim łóżku, bawiącego się telefonem lub po prostu śpiącego. Tym razem jednak go nie było, więc niezadowolony obróciłem się na pięcie i wyszedłem z mieszkania. Głośna muzyka wydobywała się z mieszkania naprzeciwko, ale drzwi były zamknięte. Moja frustracja zaczęła się pogłębiać, kiedy czekałem aż ktoś łaskawie otworzy mi drzwi. Nastąpiło to po dłuższej chwili i wreszcie zobaczyłem znudzonego Baeka, który z widoczną niechęcią otworzył mi drzwi. Mimo wszystko pochyliłem się by cmoknąć go w usta, ten jednak zatrzymał mnie układając dłoń na mojej klace piersiowej.
-Coś się stało? – zmarszczyłem brwi patrząc na niego zdziwiony.
-Nie, ale chyba za bardzo się przyzwyczaiłeś, co? – wzruszył ramionami niewiele na mnie patrząc. Byłem zbity z tropu, jeśli w ogóle można tak to nazwać.
-Musiało się coś stać – założyłem dłonie na klatce piersiowej patrząc na niego wyczekująco.
-Chyba musimy skończyć naszą zabawę – rzucił sucho, co zabolało mnie bardziej niż mógłbym się spodziewać.
-Jaką zabawę? – zapytałem głupio nie spuszczając z niego wzroku.
-Dobrze wiesz jaką – prychnął podnosząc wzrok. – To już się zrobiło nudne.
-Nudne? – powtórzyłem głucho starając przyswoić jego słowa. Nijak mi to nie wychodziło. – Żartujesz sobie teraz ze mnie?
-Sehun, nie mam czasu. Jutro mam zaliczenia – machnął dłonią i od tak sobie zamknął drzwi przed moim nosem. Wypuściłem powietrze z płuc próbując się uspokoić. Jeszcze wczoraj wtulał się we mnie i nie dawał skupić nad lekcjami. Dziś traktuje mnie jak nic nie znaczącego natręta. Wpadłem do mieszkania trzaskając drzwiami i padłem na łóżko. Muszę to odespać.

*

Kolejne dni mijały dla mnie w zastraszająco wolnym tempie. Baekhyun wyraźnie mnie unikał, co było bardziej niż dziwne. Nawet nie przychodził do nas na herbatę. Musiało się coś stać, ale nijak nie mogłem z niego wyciągnąć o co chodzi. Dalej byłem urażony przez jego słowa, ale starałem się nie rozpamiętywać tej feralnej rozmowy. Luhan też był małomówny, a widząc mój parszywy humor szybko znikał w swoim pokoju zasłaniając się masą nauki. Kolejnym czynnikiem mojego coraz gorszego nastroju był fakt, że ten koniojebca (tak, mówię o Krisie) coraz częściej przesiadywał u Luhana, co starszemu chyba przestało przeszkadzać. W dodatku Chanyeol nie dawał mi spokoju i zasypywał mnie irytującymi wiadomościami na fb. To zdecydowanie najgorszy okres w moim cudownym życiu wypełnionym spaniem, graniem, opierdalaniem się i nie martwieniem o nic.


(Baekhyun pov)

Miłości nie ma. Zrozumiałem to po kolejnym odcinku dramy, która rozerwała moje serce na pół, gdy dowiedziałem się o zdradzie głównego bohatera. Wyjąłem setną chusteczkę wycierając zaczerwieniony już nos. Życie jest do dupy. Powinienem urodzić się brzydki. Wtedy poznałby mnie jakiś przystojniak, który jakimś cudem oddałby mi swoje serce. Będąc ładnym mogę być tylko wykorzystany. Do takich wniosków doszedłem wlepiając tępo oczy w miskę z niedokończonymi chipsami. Moją uwagę od tego jakże interesującego obiektu oderwał człowiek otwierający drzwi pokoju. Jakim prawem?
-Wynocha – prychnąłem patrząc na wysokiego chłopaka, który już od ponad tygodnia irytował mnie samym istnieniem.
-Nie, porozmawiajmy – spojrzał na mnie twardo, a ja poczułem się jak nierozsądny gówniarz, który ucieka od problemu.
-Nie chcę – westchnąłem patrząc mu w twarz. Sehun słysząc to ścisnął szczękę, co było cholernie pociągające. Ale nadal mnie wkurwiał.
-Mam być szczery? Mam cię dość – syknął na co zacisnąłem usta w wąską linię. – Najpierw starałem się nie wiadomo ile by do ciebie dotrzeć, potem oddajesz mi się i jest świetnie, po czym nagle masz mnie w dupie i traktujesz jak powietrze.
-Oh, ale w międzyczasie znalazłeś też chwilę żeby przelecieć kogoś innego – uśmiechnąłem się słodko.
-Co? – spojrzał na mnie zdziwiony.
-Nie udawaj idiotę, Sehun – warknąłem czując gorycz napływającą do ust. Byłem tak cholernie zazdrosny, że miałem ochotę roztrzaskać go o ścianę.
-Ale to było zanim..
-Nie obchodzi mnie to, rób co chcesz, przecież nie jesteśmy razem – powiedziałem na tyle obojętnie, że aż sam sobie pogratulowałem dobrego aktorstwa.
-Gdyby Kris przespałby się z kimś innym, to nie robiłbyś mu wyrzutów.
-O czym ty teraz mówisz? Przecież niczego ci nie zarzucam – wzruszyłem ramionami. Chciałem zakończyć już tę rozmowę. Czekały na mnie jeszcze trzy odcinki i kilka garści paprykowych chipsów.
-Ale zachowujesz się jak urażona dziewczynka – westchnął głośno i przejechał dłonią po twarzy. Oho, nie tylko mnie zmęczyła ta konwersacja.
-Nie bądź śmieszny i wyjdź wreszcie z mojego pokoju – syknąłem układając laptop na udach. Odpaliłem serial nie zaszczycając go już ani jednym spojrzeniem. Ten stał jeszcze chwilę wpatrując się we mnie po czym wyszedł z pokoju. Miałem odetchnąć z ulgą, gdy zobaczyłem, że drzwi znowu się otwierają. – Powiedziałem ci coś, Sehun.
-Już wyszedł – Kris klepnął obok mnie na łóżku.
-A ty czego chcesz?
-Porozmawiać – jęknąłem cierpiętniczo zamykając laptop i wstając jednocześnie pokazując palcem drzwi.
-Chcę zobaczyć twoją twarz za progiem mojej sypialni, proszę.
-Baek, nie uciekaj od niego – wywróciłem oczami widząc jego poważną minę.
-A ty kim jesteś żeby mówić mi takie rzeczy? Ile razy uciekałeś od konsekwencji jednorazowych numerków? To był tylko seks, nic nas nie łączy, zrozum to.
-Skończyłem z tym, ale nie zauważyłeś tego, bo byłeś zbyt wpatrzony w Sehuna – jego głos zaczął mnie doprowadzać do białej gorączki. Miałem ochotę zakopać go w tym samym grobie co O.S.
-Odwala ci, Kris. Nie próbuj mi się zmieniać.
-Zrozum mnie – Kris westchnął ciężko – ja po prostu chcę się ustatkować.
-Niby od kiedy? – spojrzałem na niego mocno zszokowany, na co ten zrobił bliżej nieokreśloną minę. – Z tego co mi ostatnio mówiłeś wywnioskowałem, że kochasz życie kawalera.
-Musiałeś to źle zinterpretować! – warknął. – Nie widzisz jak się staram dla Luhana?
-Serio, Kris? Próbujesz uwieść Luhana? Myślałem, że to tylko żart – prychnąłem.
-Nie rozumiesz, Baek. Poznałem go i widzę więcej. On wydaje się być tym typem, który potrzebuje mężczyzny, który będzie o niego dbać i da mu poczucie stałości.
-I ty jesteś typem takiego chłopaka? – rozbawiony podniosłem brwi.
-Ughh, nie… Ale się zmieniam! – zmieszał się na chwilę, ale wytrwałość nie opuszczała jego głosu.
-Odwaliło ci, Wu – pokręciłem głową i ruszyłem do drzwi, bo miałem dość przebywania z nim w jednym pokoju.
-Bo się zakochałem, Baekhyun – Kris powiedział cicho, ale udałem że tego nie słyszę. Zamknąłem za sobą drzwi i oparłem się o nie plecami. Nie podoba mi się, że Kris chce kogoś na poważnie. Nie podoba mi się, że moje idealne życie się zmienia. Nie podoba mi się, że mój sąsiad ma na mnie wpływ. A przede wszystkim nie podoba mi się, że chcę Oh Sehuna.

*

(Kris pov)

-Luhan? Gdzie jesteś? – zawołałem zamykając za sobą ostrożnie drzwi. Trzymałem w dłoni tacę z parującymi babeczkami. Przeczytałem ostatnio w internecie, że dziewczyny uwielbiają, gdy faceci dla nich gotują. Co prawda Lu nie jest dziewczyną, ale mam nadzieję, że na niego to też zadziała. To jedna z wielu prób pokazaniu mu, że jestem poważny w swoich uczuciach, jednak on jest albo głupi (to słowa Baekhyuna, nie moje) albo po prostu znęca się nade mną. Słysząc krzyk dobiegający z salonu ruszyłem tam śmiejąc się w duchu z tego co robię. Ja, Kris Wu, przystojny, rosły mężczyzna, którego pragnie większa część populacji uniwersytetu człapa w różowych kapciach do chłopaka, który jest co najmniej dziwny i nie widzi wcale mojej desperacji. Dochodzę do wniosku, że naprawdę mi odbiło. –Mam coś dla Ciebie. – Uśmiechnąłem się do niego stawiając na stoliku tackę, na której było 9 babeczek, które bardziej przypominały rzygi kota Yixinga niż cokolwiek innego.
-Oooo, to słodkie, Kris – rozczulił się patrząc na moje dzieło. – A co to jest tak właściwie?
-Babeczki oczywiście – oburzyłem się na co zareagował głośnym śmiechem. Sięgnął po jedną starając ukryć rozbawienie i odgryzł kawałek.
-Myślałem, że będą gorsze – parsknął ścierając okruszki z twarzy.
-Nie doceniasz mnie – pokręciłem głową zdając sobie sprawę, że mój ostateczny plan zawiódł.
-Doceniam, Wufan – posłał mi lekki uśmiech, który rozczulił mnie aż za bardzo. Czysto odruchowo pogłaskałem go po włosach, które ostatnimi czasy zafarbował na jasny blond. Pasował do mnie teraz jeszcze bardziej, co utwierdzało mnie w przekonaniu, że będziemy idealną parą. Chłopak przymknął oczy, kiedy zacząłem przeczesywać miękkie kosmyki. Rozważając wszystkie za i przeciw postanowiłem ukraść mu szybkiego całusa, który może okazać się moim ostatnim w życiu, ale jebać konsekwencje. Pochyliłem się w momencie gdy otworzył oczy. W moim gardle uformowała się potężna gula, gdy zdałem sobie sprawę, że zostałem przyłapany na gorącym uczynku i co najgorsze nawet nie zdążyłem go pocałować. Przełknąłem z trudem ślinę i po prostu patrzyłem na niego nie odsuwając się. Jego nad wyraz spokojna twarz nie wyrażała nic, co jeszcze bardziej mnie przerażało.
-Pocałujesz mnie w końcu czy nie? –westchnął opierając podbródek na dłoni. Wytrzeszczyłem na niego oczy automatycznie odsuwając się na drugi koniec kanapy. To nie jest Luhan, na pewno nie.
-Powtórz to, bo chyba się przesłyszałem – wycharczałem mrugając szybko. Ten jedynie przewrócił oczami i zmarszczył nos.
-Albo teraz to zrobisz, albo się rozmyślę i wszystkie twoje starania pójdą w pizdu, Kris – spojrzał przelotnie na swoje paznokcie, po czym przeniósł wzrok na mnie. W dalszym ciągu nie mogłem uwierzyć, że osoba siedząca przede mną mówi takie rzeczy. Xiao, którego znam nigdy nie przeklina, jest słodki i zawstydza się częściej niż ja pierdzę.
-Musisz chwilę poczekać, w tym momencie jestem w szoku – powachlowałem się dłonią nie spuszczając wzroku z chińczyka.
-Wufan, bądź mężczyzną, proszę cię – westchnął blondyn ponownie wywracając oczami. – Myślałem, że jesteś tym zdecydowanym typem, który przyciśnie mnie do kanapy i da porządnego klapsa, ale widocznie się myliłem.
-Lubisz takich mężczyzn? – wytrzeszczyłem oczy. Nie spodziewałem się tego, nie po nim. – Opowiedz mi jeszcze.
-Chyba śnisz, nie będę mówić o swoich preferencjach łóżkowych, to żenujące – zarumienił się lekko, co dało mi jakiegoś wewnętrznego kopa. Wyprostowałem się łapiąc go za nadgarstek. Chłopak uśmiechnął się ledwie zauważalnie i władował mi się na kolana. Możecie wyobrazić sobie mój stan emocjonalny w tym momencie. Miałem Luhana (L U H A N A) na tyle blisko, że czułem jego delikatny żel pod prysznic, który pachniał wyjątkowo słodko. Oczywistym faktem jest, że mój członek zaczął się pobudzać przez ten minimalny kontakt fizyczny. Nie byłbym sobą gdyby tak się nie stało. Śmiem sądzić, że będę tak reagować na młodszego przez dłuższy czas (to na swój sposób słodkie, prawda?).
-Mam się sam przekonać czy zdradzisz mi kilka tajemnic? – mruknąłem łapiąc go mocno za pośladki. Poczułem na twarzy urywany oddech, lecz nic poza tym. Zacząłem ugniatać jędrne ciało, co spodobało się Lu. Nie musiał tego mówić, mimika twarzy zrobiła to za niego. Przejechałem nosem po gładkiej szyi, która kusiła mnie od dłuższego czasu. Niewiele myśląc zatopiłem w niej zęby, za co zostałem nagrodzony mocnym pociągnięciem za włosy. W tej chwili postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę. Blondyn nie wyglądał na człowieka lubiącego ostrzejsze klimaty, ale jego zachowanie pokazywało co innego. Lepiej dla mnie, nie będę musiał się hamować. – Rozbierz się.
-C-co? – momentalnie otworzył oczy i spojrzał na mnie. – Gra wstępna nie polega rozebraniu się jednego z partnerów.
-Wiem na czym polega gra wstępna, a teraz zdejmuj ubrania – warknąłem gniotąc jego pośladki. Chłopak zbity z tropu wstał i niepewnie ściągnął koszulkę. Mój wzrok powędrował po jasnej skórze. Zdecydowanie jest już mój.

(Luhan pov)

Na początku pomyślałem, że Krisowi odbiło. Wyobrażałem sobie, że wzajemnie pozbędziemy się ubrań i nasz wspólny pierwszy raz odbędzie się w pośpiechu i lekkiej niezręczności. A koniec końców niezręcznie czułem się jedynie ja. Po pozbyciu się koszulki patrzyłem się w ścianę naprzeciwko, beleby nie na Wufana. Nie przepadałem za swoim ciałem, więc nie chciałem zobaczyć zawodu na jego twarzy. Nagle poczułem dotyk palców na podbrzuszu, więc musiałem przenieść tam mój wzrok. Kris najwidoczniej znudził się czekaniem, dlatego sam zaczął zsuwać szare  dresy z nóg. Moje policzki zalała fala różu, gdy pełne usta zetknęły się ze skórą nad kością biodrową. Powolne muśnięcia zbliżały się do pępka, a stamtąd w dół, aż do gumki od bokserek. Nie minęła dłuższa chwila, a stałem całkowicie nagi przed w pełni ubranym blondynem. To było dość poniżające., a co najśmieszniejsze nie wykluczało rosnącego podniecenia. Moje serce łomotało w klatce piersiowej gdy patrzyłem jak starszy bezwstydnie sunie wzrokiem po całym moim ciele. W pewnym momencie zacząłem czuć dreszcze rozchodzące się od kości ogonowej w górę, aż do karku. Dominacja, która zaczęła emanować od Wufana była wręcz namacalna. Przygryzłem wargę opadając na kolana. Oparłem się policzkiem o wnętrze jego uda podnosząc prosząco wzrok na ciemne oczy. -Mogę…? -Tylko tyle udało mi się wydusić gdy poczułem dużą dłoń w moich włosach. Całkowicie nie rozumiałem swojego zachowania, łaszenia się. Przestraszyła mnie myśl, że chcę poczuć się poniżony.
-Chcesz go? – barwa jego głosu zmieniła się wraz z wypowiedzeniem tych słów. Kiwnąłem potulnie po czym przejechałem nosem po wnętrzu jego uda. -Dostaniesz go w nagrodę, teraz kładź się na stół. Nogi szeroko.

Zamrugałem kilkakrotnie, gdy dotarł do mnie sens jego słów. Odmówił mi obciągnięcia mu, w dodatku mam się położyć na stole, gdzie będzie miał na mnie jeszcze lepszy widok. Przełknąłem ciężko ślinę odstawiając na podłogę foremkę z babeczkami, po czym ułożyłem się na szklanym stoliku. Rozsunąłem nogi, lecz nie wiedziałem co mam z nimi zrobić. Wyręczył mnie stawiając stopy po obu stronach swoich ud. Przeszły mnie ciarki gdy poczułem te ciepłe dłonie sunące od kostek w górę. Jednak z jego dłoni złapała mój nadgarstek i nakierowała dłoń na mojego penisa. W głowie mi zawrzało. Miałem masturbować się tuż przed nim? To jest bardziej niż niezręczne czy krępujące. Dlaczego jednak mnie to tak podnieca? Niewiele myśląc zacząłem powolnymi ruchami przejeżdżać po całej długości swojej dumy. Przymykając oczy starałem się zapomnieć o jego obecności. Jednak jedna z dłoni wciąż nieznacznie masowała moją łydkę, a dość wyraźny zapach jego perfum unosił się w powietrzu. Po upływie kilkunastu dłużących się minut do moich uszu dotarł dźwięk rozpinanego rozporka. Podniosłem głowę akurat w momencie, gdy chłopak wziął do ręki swoje przyrodzenie patrząc mi przy tym prowokująco w oczy. Tego było za wiele. Fakt, że Kris dogadza sobie patrząc jak masturbuję się dla niego był czymś niewyobrażalnie pociągającym. Wydałem z siebie stłumiony jęk przyśpieszając. Wiedziałem, że dużo mi nie trzeba, a nie miałem pojęcia ile chłopak zamierza to ciągnąć. Naraz poczułem na kolanie mokry pocałunek i zobaczyłem jak Wu podnosi się z kanapy. Nie spiesząc się obszedł stolik i stanął naprzeciw mojej twarzy. Nie pozwolił mi się okręcić, ani zaprzestać ruchów. Wciąż leżąc na plecach wziąłem jego penisa do ust, co było cholernie ciężkie w tej pozycji. Jednak nigdy nie starałem się bardziej niż w tej chwili. Chciałem mu sprawić przyjemność. Gdy będzie zadowolony doprowadzi mnie to stanu omdlenia pieprząc mój chudy tyłek. Wiedziałem to. Zaangażowałem się więc całkowicie, ciężkie sapanie utwierdzało mnie w przekonaniu, że robię to dobrze. Jednak nim doszedł blondyn wybuchłem ja. Nie sądziłem, że ta sytuacja wpłynie na mnie aż tak bardzo. A jednak. Wufan po wyjęciu penisa z moich ust wytarł mokre wargi po ślinie, po czym wrócił na swoje miejsce na kanapie. Na drżących nogach podniosłem się i widząc ruch jego palca obróciłem się tyłem. Stałem tak drżąc na całym ciele aż nie poczułem mokrych palców między pośladkami. Byłem zmęczony po przeżytym orgazmie jednak chciałem więcej, a nastąpiło to szybciej niż się spodziewałem. Kris ominął dość ważną część czyli rozciąganie, po prostu stanowczym ruchem pociągnął mnie między swoje kolana gdzie wbił się we mnie mocno. Zaskowytałem z bólu zaciskając przy tym paznokcie na jego nadgarstkach. Chłopak nie czekał na mnie, zaczął poruszać się miarowo co przyniosło mi przyjemność dopiero po dłuższym czasie. Nie mogąc utrzymać się na nogach oparłem się o jego wyrzeźbioną klatkę piersiową niestety schowaną za koszulą w kratkę. Wufan w przypływie nagłej czułości przyciągnął mnie do ciepłego uścisku masując moje podbrzusze, całując przy tym po uszach i szyi. Wciąż słyszałem szeptanie, które swoją drogą doprowadzało mnie do białej gorączki. Jestem pewny, że przez dłuższy czas będę słyszeć w głowie jego głos mówiący ‘’wspaniale sobie radzisz, maluchu’’. Jednak ta chwila nie trwała długo, oboje czuliśmy już zbliżające się spełnienie. Kris niespodziewanie zmienił pozycję wstając przez co musiałem oprzeć się rękoma o stolik, by nie upaść. Chłopak trzymał mnie jedną dłonią za biodro, a drugą dociskał do siebie trzymając za kark. Krztusiłem się własnymi jękami przez tempo jakie narzucił, a łącząc to z mocnymi pchnięciami, które kończył precyzyjnym uderzeniem w prostatę… Coś niesamowitego. Nigdy nie doświadczyłem czegoś takiego w swoim życiu, więc dochodząc przysięgłem sobie, że będę czerpać tej przyjemności jak najwięcej się da. A mając przy sobie takiego chłopaka jakim jest Wufan… jestem pewny, że nie będę próżnować.

8# ☜ #6