wtorek, 22 listopada 2016

Tokio lights (+18)

 
 Tokio lights (+18)

Kris & Sehun


Wszystko zaczęło się od tej cholernej soboty. Wyszedłem z domu pewny siebie, w nowej marynarce idealnie dopasowanej do mojego wspaniałego ciała. Z szerokim uśmiechem człowieka sukcesu wkroczyłem do najlepszego seulskiego klubu. Usiadłem przy barze i spokojnie sącząc drink rozglądałem się po pomieszczeniu. Nie znajdując nikogo ciekawego odwróciłem się do barmana i BUM! Zapomniałem gdzie jestem, jak się nazywam i ile mam lat. Byłem tak zszokowany, że prawie upuściłem swój kieliszek. Mam tylko nadzieję, że nie miałem otwartych ust, kiedy na niego patrzyłem. Jeśli kiedykolwiek mówiłem komuś, że jestem heteroseksualny, to musiałem być pijany. Wychodząc z klubu próbowałem rozwiązać zagadkę mojego życia: jakim cudem, 100% hetero w jedną minutę stał się homo? Chociaż nie, jeśli patrzeć na sprawę jasno, to nie interesują mnie faceci. Chcę tylko jego. Ale najlepsze jest to, że nie potrafiłem się do niego odezwać. Ja, Kirs Wu, jeden z najlepszych koreańskich prawników, łamacz kobiecych serc i człowiek sukcesu nie potrafiłem odezwać się do smarkacza stojącego za ladą. Staczam się. Z tego wszystkiego wszedłem do przydrożnego sklepiku i kupiłem pierwsze lepsze papierosy. Zaciągając się dymem zorientowałem się, że łamię jedną z moich najważniejszych zasad (nie palić). Całą siłą woli zebrałem się i ruszyłem z powrotem do baru. Fajki oddałem bezdomnemu, który krzyknął "Bóg ci w dzieciach wynagrodzi". Zaśmiałem się w duchu - nie tym razem. Siadając na tym samym miejscu i zamawiając tego samego drinka czułem na sobie spojrzenie blondyna.

-Widzę, że wróciłeś - powiedział z uśmiechem, stawiając przede mną kolorowy napój.
-Musiałem wykonać ważny telefon - lepszej wymówki nie znalazłem. Odchrząknąłem i przybrałem najbardziej obojętną minę na jaką było mnie stać. -Pracujesz tu od niedawna? Pierwszy raz cię widzę.
-Właściwie to moja pierwsza zmiana - wyjaśnił, w między czasie realizując kolejne zamówienie. - Trudno było tu dostać pracę, mają strasznie wysokie wymagania.
-Nie dziwię się, tutaj przesiadują sami bogacze, a oni wymagają.
-Nie ma to jak dobra reklama. Przyznawaj się, pewnie jesteś szefem jakiejś mafii, nie? - rzucił ze śmiechem.
-Mafii? No co ty! Raczej jednej z największych seulskich firm prawniczych - poprawiłem go, chociaż wziął to chyba za żart, bo zaśmiał się lekko i poszedł do innych klientów. Boże, gdzie podziała się moja charyzma i poczucie humoru?

Trudno było go określić. Zbywał zaloty lasek oblegających bar, ale też ani razu nie spojrzał w moją stronę (czego nie mogę powiedzieć o pozostałych dziewczynach w klubie). Po prostu wykonywał swoją robotę. Kiedy obsługiwał innych klientów przyjrzałem się mu uważniej i mogę stwierdzić, że:

1# Od tyłu wygląda tak samo dobrze jak z przodu.
2# Z takim ciałem może spokojnie pracować w modelingu.
3# A z takim tyłkiem... wcale nie wychodzić z mojej sypialni.
4# Ma lekko umięśnioną klatkę piersiową (ahh, kochanie noś luźne bezrękawki cały czas).
5# Jego długa, chuda szyja idealnie pasowałaby do moich ust.
6# Ma wąskie usta, prosty nos i zimne oczy. Boże, ta twarz będzie mi się śnić po nocach.

Już na wstępie mógłbym krzyknąć: BIERZ MNIE, MOJE AUTO, MIESZKANIE I KARTY KREDYTOWE. No ale... nie chcę wyjść na napalonego palanta i stracić jakiekolwiek szanse na zgłębienie jego... hmm.. osobowości.

Posiedziałem jeszcze 15 minut, rozejrzałem się, pokręciłem się i wróciłem do domu. Podsumowując:
-nie wiem jak się nazywa
-nie wiem ile ma lat
-nie wiem czy jest homo ewentualnie bi

MIODZIO, JESTEM W DUPIE.

*

Od mojego fatalnego zauroczenia (zakochaniem bym tego nie nazwał) minęło sporo czasu. Oprócz tego, że dowiedziałem się, jak się nazywa (Sehun) to nic się nie zmieniło. No może jedynie to, że jestem w klubie co sobotę, a wcześniej bywałem tam raz na ruski rok (najważniejsze, że on o tym nie wie). Jest sierpień, dokładnie 19 i siedzę od godziny na cholernym spotkaniu integracyjnym w mojej firmie. Atmosfera jest dość napięta, ale wszyscy i tak udają, że jest świetnie. Zgaduję, że nie mam zachęcającej miny, bo ludzie omijają mnie szerokim łukiem. Na co dzień jest tak samo, a zawdzięczam to mojemu bitch fejsu i chłodnemu charakterowi. Ludzie wolą mnie raczej unikać i nie narażać się. Jedynym wyjątkiem jest Kim Jongin – szef działu finansów. Inteligencji za grosz, gust marny i brak kultury. Dostał tę posadę dzięki ojcowi (kto by się spodziewał?), ale i tak wozi się po firmie jak król. Z tego co słyszałem to rucha wszystko co się rusza i cud, że jeszcze nie ma HIV-a. No cóż, jak dla mnie to tylko kwestia czasu. Ale najgorsze z tego wszystkiego jest to, że tek gnojek uwielbia mnie drażnić. Robi to przy każdej okazji i nieźle mu to wychodzi. Gdybym mógł to wylałbym go na zbity pysk, ale cóż. Nade mną jest jego ojciec, więc mogę sobie pomarzyć. No i oczywiście kto dosiada się obok mnie?

-Jak tam, prawiczku? – wali na wstępie z drwiącym uśmiechem.
-Było dobrze zanim przyszedłeś, teraz trochę śmierdzi, ale zbytniej różnicy nie czuję.
-Łohoh, jaki cwaniaczek się z ciebie zrobił. Uważaj, bo jeszcze cię polubię – parska.
-Wtedy bym nie przeżył. Tak w ogóle, nie masz co robić? Dziwki ci się skończyły? – tak, Wufan. Prowadź rozmowę na poziomie podstawówki, to ci najlepiej wychodzi.
-Aić! Krisałke, co ty taki drażliwy? Stało się coś? – spojrzał na mnie znad szklanki, w jego oczach widać było zaciekawienie.
-Muszę siedzieć w tej dziurze i gadać z palantem, którego nienawidzę. Zajebiście nie?
-O proszę! U mnie to samo! Co za zbieg okoliczności – zrobił pauzę i rozejrzał się dokoła. – Jedyne co teraz możemy zrobić, to zmienić lokal.
-A może tak lokal i towarzystwo? Wydaje mi się, że to lepszy pomysł – prychnąłem i wstałem od stolika.
-Chcesz się mnie pozbyć? Kochanie, jeszcze nie pokazałem na co mnie stać – błysnął zębami. – Chodźmy do ''Tokio lights", tam przynajmniej robią lepsze drinki.

Chcąc, nie chcąc wyszedłem z Jonginem z biurowca i skierowałem się w stronę dobrze znanego mi klubu. Po 10 minutach doszliśmy na miejsce i usiedliśmy przy barze. Siedząc na swoim ulubionym miejscu czułem się dziwnie. Odzwyczaiłem się od kontaktu z ludźmi. Moje co sobotnie wypady ograniczały się do kilku drinków, rozmowy z Sehunem i niezobowiązującym tańcu z jakimś nieznajomym. Nie miałem nawet ochoty na szybkie numerki i balowaniu do rana. Boże, zaczynam robić się jak Suho. Gdyby nie praca, byłby kwoką domową. A było tak pięknie zanim poznał Luhana. Te epickie imprezy i przewalanie 1/3 wypłaty na alkohol i striptizerki. Teraz zostały tylko wspomnienia z tych nocy, na które szczerze mówiąc przeszła mi chęć. Uhh, czuję, że zmieniam się przez tego dzieciaka. Jak to możliwe skoro nawet nie znamy się bliżej? Muszę to zakończyć, czas na powrót starego Wu Fana. Westchnąłem ciężko i spojrzałem na profil Jongina. Nie Kris, nie zniżysz się do tego poziomu. Nawet nie rozważaj możliwości pójścia do łóżka z tą pizdą.

-Co jest? Wyglądasz jakbyś się miał zaraz zesrać – rzucił kpiąco.
-Zawsze się tak czuję w twoim towarzystwie, Kim – prychnąłem i odwróciłem się od niego.
-Przestań w końcu być taki poważny, rozerwij się trochę – mruknął podnosząc wzrok na chłopaka przed nami. W jego oczach od razu zobaczyłem zainteresowanie. Spoglądając w to samo miejsce zakląłem pod nosem. Kim dostrzegł Sehuna, który najwidoczniej kończył już zmianę. Blondyn przybił piątkę z kolegą, który go zastąpił i zniknął za drzwiami dla personelu. Po kilkudziesięciu minutach, które spędziłem z Jonginem w ciszy moje oczy odnalazły sylwetkę chłopaka w tańczącym tłumie. Zazwyczaj widzieliśmy się o innych porach, więc po raz pierwszy zobaczyłem jego ciało płynnie poruszające się w rytm dudniącej muzyki. Konsumowałem jego ciało zatrzymując się na każdej pojedynczej części przez ułamek sekundy. Z mojego transu wybił mnie czarnowłosy, który podniósł się z krzesła. Sprawnym ruchem zdjął marynarkę i podwinął rękawy koszuli aż do łokci. Pozbył się krawata, rozpiął dwa pierwsze guziki. Jego twarz była spokojna, powiedziałbym nawet, że na swój sposób przystojna. Chłopak poklepał mnie po ramieniu i ruszył na parkiet. Prosto do Sehuna. Zacisnąłem szczękę na widok ich ciał znajdujących się tak blisko siebie. Oddychałem głęboko patrząc jak Jongin ustawia się za jego plecami i przylega do niego szczelnie. Jedna dłoń wylądowała na podbrzuszu blondyna, druga swobodnie zwisała. Odwróciłem wzrok dopiero gdy zobaczyłem usta ciemnowłosego przylegające do jasnej szyi. Wkurzany dopiłem do końca drinka i opuściłem klub. Nie mogłem rościć żadnych praw do chudego blondyna, który zaprzątał moją głowę od kiedy tylko go zobaczyłem. Ominąłem postój taksówek i ruszyłem w dół ulicy. Zaśmiałem się gorzko na swoją głupotę. Jak w tamtym momencie mogłem poczuć zazdrość? Powinienem już dawno dać sobie z nim spokój. Mając 28 lat powinienem zmądrzeć. Brać się za dzieciaka, to takie nie w moim stylu. Na to może sobie pozwolić Kim, jest młodszy, przystępniejszy. Przeczesałem włosy sfrustrowany. Postanowiłem wybić sobie z głowy Oh Sehuna. Jego smukłe ciało, bystry wzrok i lekki uśmiech.

*

Grudzień od zawsze źle mi się kojarzył. Pomimo całej swojej osobowości nie lubię zimy. Wolę wiosnę, która jest w sam raz dla mojego ciała. Do niej jednak musiałem trochę poczekać. Teraz zostały mi samotne wieczory, które urozmaicał Baekhyun. Jest cudowny, naprawdę. Jednak jego głowę zaprząta całkiem inna osoba, do której nie umie się zbliżyć. Czerpiemy więc obaj z tej relacji tyle ile się da. Znamy się od dawna, bo współpracujemy w firmie od kilku ładnych lat. Dopiero teraz zbliżyliśmy się do siebie. Co z tego, że chłopak ma przed oczami całkiem inną osobę, gdy uprawiamy seks? To jest najmniej istotny szczegół. Mnie do tej pory nie zainteresował nikt konkretny, pozostałem obojętny na wszystkich dookoła. Tak mijały moje dni, które nie różniły się od siebie praktycznie niczym. Odpuściłem sobie nawet wypady do ulubionego klubu. Nie chciałem zobaczyć tej jednej osoby, o której prawie całkowicie zapomniałem.

Siedząc za swoim biurkiem przeglądałem papiery, które dostarczył mi wcześniej Junmyeon. W tekście wyłapałem kilka niezgodności, więc postanowiłem wszystko uściślić zanim przekażę dokumenty w dalsze ręce. Podniosłem się z krzesła w fatalnym dla mnie momencie. Mój wzrok od razu spoczął na szczupłej sylwetce uśmiechniętego blondyna. Nic się nie zmienił. Był tak samo idealny co pięć miesięcy temu. Ściągnąłem brwi skanując jego ciało. Miał na sobie czarną czapkę beanie i lekką kurtkę, zdecydowanie nieodpowiednią na tę porę roku. Może to niedorzeczne, że po tak długim czasie jedyne o czym myślałem to to, że może się przeziębić. Jednak po krótkiej chwili zadałem sobie ważne pytanie. Co on tu robi? Odpowiedź nadeszła sama. Naprzeciw niego zmaterializował się Jongin, który od razu objął go ciasno i zapewne zganił za coś, bo Sehun skrzywił się nieznacznie i uciszył czarnowłosego pocałunkiem. A więc są parą? Cudownie. Całą frustrację postanowiłem wyładować na sprzątaczce, która nie zasłoniła szklanej szyby wychodzącej na korytarz. Co z tego, że sam mogłem to zrobić w każdym momencie? Pokręciłem głową zbierając wszystkie papiery. Możliwe, że właśnie przez te pierdolone rolety nie widziałem chłopaka wcześniej w firmie. Westchnąłem ciężko i wyszedłem z gabinetu kierując się do windy. Po drodze minąłem parę, która szła w przeciwnym kierunku. W oczach blondyna dostrzegłem zdziwienie, ale nie dałem po sobie poznać jakichkolwiek emocji. Gdy blaszane drzwi zamknęły się wypuściłem powietrze i poluźniłem krawat. Wciąż był cholernie pociągający.

*

-Kim wkręcił swojego przydupasa do firmy – warknął Xiao. – Jak mnie coś takiego wkurwia! Na jego stanowisko zgłosiło się ponad 30 osób! A on od tak sobie zatrudnia byle kogo.
-Jesteś poważny? Od kiedy zaczyna? Uprzykrzę mu trochę życie – pochyliłem się w krześle opierając łokcie na kolanach. Zbierało mi się na śmiech przez hipokryzję Luhana, On w identyczny sposób dostał awans dzięki Junmyeonowi.
-Od poniedziałku – wypluł wściekle. – Kris, postaraj się, proszę cię. Nie znoszę Jongina, to zasrany maminsynek. Twoi asystenci i tak zazwyczaj często odpadają, po prostu niech to się stanie szybko. A ja znajdę odpowiednią osobę na jego miejsce.
-Moim najlepszym asystentem byłeś ty, ale zechciało ci się pofrunąć dalej – wzruszyłem ramionami.
-Masz mi za złe chęć rozwijania się? To nie jest byle jaka firma, tu trzeba trzymać renomę. A zatrudniając kogoś za ładną twarz do niczego nie dojdziemy! – uderzył dłonią o blat biurka wydmuchując przy tym wściekle powietrze.
-Nie bulwersuj się tak, pamiętaj kto sprawuje tu władzę. Jeśli się nie nada odpadnie w tym samym tygodniu.

*

Usłyszałem lekkie pukanie w drzwi, przez które musiałem odwrócić wzrok od komputera. Z moich ust padło swobodne 'proszę' i do pomieszczenia wszedł chłopak ubrany w schludną białą koszulę i czarne spodnie. Jasne włosy były zaczesane do tyłu nadając odrobinę powagi podłużnej twarzy. Byłem przygotowany na wszystko tylko nie na to, że zobaczę przed sobą Sehuna. Nie potrafiłem ukryć zdziwienia przez co na jego usta wpłyną lekki uśmiech.

-Dzień dobry, panie Wu. Od dziś zaczynam pracę jako pański asystent – mimo formalnych zwrotów słyszałem coś specyficznego przy wymawianiu 'pan'. Kiwnąłem głową na krzesło, na które blondyn po chwili usiadł.
-Nie spodziewałem się ciebie tu zobaczyć – oparłem się plecami o fotel prostując przy tym nogi.
-Cóż, nawet nie marzyłem o pracy tutaj, ale jak już się pan pewnie zorientował dostałem małe fory dzięki Jonginowi.
-Przynajmniej jesteś szczery. Poradzisz sobie? Jesteś dość młody, co ze studiami?
-Skończyłem trzeci rok studiów dziennych, więc przez pozostałe dwa postanowiłem przebrnąć na zaocznych – tu widocznie się zawahał, bo spuścił wzrok przygryzając przy tym wargę. To było nieczyste zagranie. Doskonale wiedział, że nie przyjmujemy osób bez tytułu magistra, a on nawet nie ukończył swojego kierunku.
-I myślisz, że mając takie informacje dam ci tu pracować? To poważna firma – skupiłem na nim wzrok. – Nie potrzebujemy niewykwalifikowanych pracowników, Sehun.
-Szybko się uczę, poradzę sobie – spojrzał mi w oczy po czym z lekkim zawstydzeniem wypowiedział tylko dwa słowa – proszę, Kris.

*

Po odprawieniu Sehuna zrozumiałem jak wielki błąd popełniłem. Praca z nim w jednej firmie będzie dla mnie katorgą. W dodatku Jongin będzie mógł go pieprzyć kiedy tylko zapragnie. Jednak jest w tym chłopaku coś przez co nie mogłem mu odmówić. Może to ton głosu? Proszące spojrzenie? Wszystko we mnie krzyczało żebym zamknął go w klatce, gdzieś daleko od pozostałych ludzi i opiekował się nim. Denerwowała mnie ta słabość. W dodatku byłem pewny, że przez jego obecność w firmie Luhan stanie się nieznośny. Wszystko waliło mi się na kark, a ja nie mogłem nic na to poradzić.

Pierwsze dni pracy były najgorsze, bo nie byłem oswojony z myślą, że mam go na wyciągnięcie ręki. Co do samej pracy – dawał sobie radę, chociaż zdarzały się potknięcia, których nie zapominałem mu wytykać. Stałem się jeszcze bardziej oziębły, o ile w ogóle jest to możliwe. Sehun nie przejmował się tym zbytnio, znosił moje opryskliwe uwagi i kiepski humor. Co do Jongina... Zaczął mnie irytować po tysiąckroć razy bardziej. Subtelnie, lecz widocznie pokazywał do kogo należy Oh. Po dłuższym czasie przestałem to ignorować. Zwłaszcza gdy widziałem nowe malinki na szyi blondyna po kolejnej wizycie w gabinecie Kim'a.

-Nie przesadza czasem? – spuściłem wzrok na smukłą szyję gdzie pomimo wysokiego kołnierza można było dostrzec mocne ugryzienie podkreślone granatowym siniakiem. Chłopak momentalnie przetarł dłonią bolące miejsce. – Są inne sposoby na wyładowanie frustracji seksualnej.
-Nie sądzę by pan, panie Wu, był delikatniejszy – ciemna brew powędrowała do góry, gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały.
-Skąd taki wniosek? – prychnąłem wstając od biurka. Podszedłem do niego z wolna rozpinając jeden guzik koszuli. Ciemne tęczówki zatrzymały się na moim jabłku Adama gdy przełknąłem ślinę.
-Po prostu przypuszczenia – nie ruszył się z miejsca nawet gdy stanąłem naprzeciw niego. Wyciągnąłem dłoń zabierając od niego papiery.
-Nie znasz mnie od tej strony, Sehun – szepnąłem pochylając się nad jego uchem. Chłopak wypuścił głośno powietrze, co niesamowicie mnie pobudziło. Powstrzymałem jednak chęć dotknięcia jego skóry i wyszedłem z gabinetu. Gdy drzwi były szczelnie zamknięte usta blondyna rozszerzyły się w subtelnym uśmiechu, ''ale chciałbym poznać, panie Wu''.

*

Z niemałym zadowoleniem zauważyłem, że zaczęliśmy prowadzić pewną grę. Ledwo widoczne gesty, zaczepki słowne. To wszystko mnie nakręcało, a wiadome jest, że nie należę do osób cierpliwych. Z czasem narastało we mnie przekonanie, że to młodszy bawi się lepiej. Moja duma nie mogła tego zdzierżyć. Postanowiłem więc postawić wszystko na jedną kartę.

-Sehun, przyjdź do mnie. Tak, teraz. Nie obchodzi mnie, że za 10 minut kończysz pracę. Dzisiaj nabijesz nadgodziny – odłożyłem telefon i pozbyłem się krawata. Biuro już opustoszało, wszyscy chcieli jak najszybciej wrócić do domu. Zapierdol był na końcówkach sezonu, wtedy nikt nie narzekał, gdy pracował po 12 godzin dziennie, dlatego teraz korzystali póki mogli.
-Jestem, prezesie – wyraźnie zdenerwowany chłopak wszedł do mojego gabinetu.
-Nie zapukałeś – kiwnąłem głową na drzwi, co ten skomentował głośnym westchnięciem.
-Stało się coś ważnego? Inaczej nie wzywałby mnie pan pod koniec dnia – pominął moją uwagę. Stanął naprzeciw biurka, najwidoczniej mu się spieszyło, bo nawet nie spojrzał na krzesło. – W piątek.
-Zamknij drzwi na klucz – mruknąłem zatrzaskując laptop, po czym odłożyłem go na brzeg biurka. Chłopak podniósł brwi do góry i bez słowa sprzeciwu wykonał polecenie. Gdy odwrócił się w moją stronę na jego twarzy widniał już niewielki uśmiech.
-Rozumiem, że teraz mogę mówić do ciebie bez tych wszystkich głupich regułek? – teatralnie poprawił marynarkę i z grzecznym wyrazem twarzy usiadł w krześle naprzeciw. -Panie prezesie.
-Tego nie powiedziałem – uśmiechnąłem się kącikiem ust. – Wciąż jesteś w pracy, Oh.
-Więc jakie zadanie mi szef przedzieli? Nie zamierzam wykonywać niczego co wykracza poza moje kompetencje.
-Nic wielkiego, nazwijmy to integracją – zdjąłem marynarkę wieszając ją starannie na oparciu fotela. – Przecież musimy dobrze się dogadywać, by współpraca szła nam sprawnie.
-Och, teraz wszystko rozumiem – pokiwał głową wstając powoli. Bez skrępowania okrążył biurko na którym usiadł od niechcenia. Jego krawat niedbale wylądował na podłodze.
-Wydaje mi się, że jako asystent jednak na zbyt dużo sobie pozwalasz – zmarszczyłem brwi patrząc na niego 'srogo'. – Takie zachowanie możesz zatrzymać dla swojego partnera.
-Jakiego partnera, panie Wu? – podniósł niewinnie brwi, gdy z wolna rozpinał guziki lnianej koszuli. – Nie wiem o kim pan mówi.
-Jeszcze nie zaczęliśmy, a już o nim zapomniałeś? – podniosłem się opierając dłonie obok jego bioder. Blondyn bez pośpiechu skończył wykonywaną wcześniej czynność. Zsunął z ramion materiał i oparł się łokciami o blat za sobą.
-Masz taki sam wzrok jak wtedy, gdy zobaczyłeś mnie pierwszy raz w klubie. Byłeś tak rozkosznie zdezorientowany. Nie mogłeś ode mnie oderwać wzroku. Od razu było widać, że jedyne o czym myślałeś to twój penis we mnie. Chciałeś mnie pieprzyć na oczach wszystkich, prawda? Można z ciebie czytać jak z otwartej księgi, Kris - westchnął lekko i posłał mi rozbawione spojrzenie spod gęstych rzęs.
-Odchodzisz od tematu – pokręciłem głową pochylając się nad jasną skórą. Moje usta nareszcie dotknęły jego ciała. Z czystą przyjemnością składałem mokre pocałunki na jego podbrzuszu, bokach i klatce piersiowej. W pewnym momencie zniecierpliwiony chłopak przyciągnął mnie do mocnego pocałunku, co odebrałem jako małe zwycięstwo. Rysowałem powolne kółka na jego biodrach, gdy nasze języki ocierały się o siebie. To było tak cholernie relaksujące, brakowało mi jedynie łóżka i miękkiej pościeli. Ale i na to znajdzie się czas.
-Wyobrażałeś już nas w tej sytuacji? – uśmiechnął się leniwie przeczesując moje włosy. -Bo ja tak, i to niejednokrotnie.
-Więc co powinienem zrobić teraz? – przymknąłem oczy na tę delikatną pieszczotę. Blondyn przez chwilę kręcił kosmyk moich włosów na palcu, aż nie wypowiedział cicho kilku słów. Nie wiedziałem czy udaje czy naprawdę jest zawstydzony.
-Obciągnąć mi – wymamrotał nie patrząc mi przy tym w oczy. Nie wiem jak wygląda sytuacja między nim a Jonginem, ale dla mnie to nie stanowiło najmniejszego problemu.
-Zrobię coś o wiele lepszego – wycisnąłem ostatni pocałunek na jego ustach nim zacząłem wargami zjeżdżać w dół. Bez pośpiechu rozpiąłem jego spodnie i zsunąłem je z długich nóg. To samo zrobiłem ze slipkami. Znów usiadłem w fotelu, który przysunąłem do biurka. Sehun nie spuszczał ze mnie wzroku. Wciąż opierał się na łokciach utrzymując całe ciało spięte. Zarzuciłem jego nogi na swoje barki po czym z wolna zacząłem lizać wewnętrzną stronę gładkich ud. Gdy byłem coraz bliżej jego intymnego miejsca klatka piersiowa blondyna zaczęła poruszać się w szybszym tempie. Nie denerwowałem się choć to pierwszy raz z mężczyzną. Wiem, że mam sprawny język, więc po prostu postanowiłem dobrze go wykorzystać. Przesunąłem nim po wejściu chłopaka za co zostałem nagrodzony stłumionym jękiem. Zachęcony rozszerzyłem jego wejście po czym najzwyczajniej wszedłem w niego językiem. Usłyszałem dźwięk opadających pleców na blat i kilka przekleństw. Nie przestawałem mu dogadzać mimo lekkich uderzeń pięt o plecy i skomlenia. Jednak mój własny problem zaczął mi nadmiernie przeszkadzać, więc odsunąłem się od Oh i szybkim ruchem rozpiąłem pasek od spodni.
-Kurwa, Kris, nie w takim momencie, proszę cię – warknął gdy tylko odczuł brak mojego języka w sobie. Zaśmiałem się zsuwając materiał do kolan, po czym rozsunąłem jego uda szeroko.
-I tak już za długo czekałem – szybkim ruchem wszedłem w niego na co chłopak przycisnął pięść do ust, by nie krzyknąć. Nie cackałem się, od razu zacząłem wykonywać mocne pchnięcia, które kończyły się typowym odgłosem obijających się od siebie ciał. Hun w końcu odsunął dłoń od ust, więc dodatkowo w pomieszczeniu słuchać było niskie sapnięcia i zadowolone mruczenie przeplatane jękami. Nie musiał mnie prosić o przyspieszenie, bo poruszałem się w nim w zawrotnym tempie. W pewnym momencie, nie wiadomo skąd w mojej głowie pojawił się obraz znienawidzonego bruneta. Momentalnie pogłębiłem ruchy wbijając się w niego wręcz drapieżnie. -Jak się czujesz, Sehun? Lepiej niż z Jonginem? – warknąłem mu do ucha brutalnie pieprząc jego tyłek. Chłopak otworzył usta, ale zdołał wydusić z siebie jedynie strzępek słowa i serię jęków. Jego ciało odpowiedziało za niego – rozłożył szerzej uda i kurczowo złapał się brzegu biurka. Wiele razy wyobrażałem sobie tę sytuację, ale rzeczywistość okazała się inna. Lepsza, mocniejsza, bardziej satysfakcjonująca. Sehun nie stał się uległym chłopcem, dalej była w nim nutka wyższości. Wiedział, że ma nade mną władzę, bo nie mogę z niego zrezygnować. Za bardzo mnie pociąga. Przeniosłem dłoń na jego pulsującego członka na co szybko pokręcił głową. Prawie w tym samym momencie doszedł intensywnie na swoje podbrzusze. Nie sądziłem, że stanie się to tak szybko. Z lekkiego zdziwienia wyrwał mnie sam blondyn podnosząc się i dłonią popychając do tyłu. Gdy siedziałem już w fotelu, Sehun usadowił się pomiędzy moimi udami szybko biorąc moją męskość w usta. Odruchowo złapałem go za włosy wypuszczając całe powietrze z ust. -Robisz to lepiej niż niejedna kurwa, Oh – sapnąłem gdy jeździł ustami po całym moim trzonie.
-Nie wiem czy mam to odebrać jako komplement czy jednak nie – zaśmiał się uprzednio wyciągając z mlaśnięciem penisa z ust. Wyprostował się i prosząco rozchylił wargi. Szybko pochyliłem się całując go mocno, gdy przyśpieszył ruchy nadgarstka. Po krótkiej chwili doszedłem na jego tors przez co oderwałem się od napuchniętych już warg blondyna. Opadłem na oparcie krzesła oddychając szybko. Młodszy okrążył biurko i sięgnął po chusteczki, by pozbyć się białej substancji na swoim ciele. Miał rozleniwiony, ale szczęśliwy wyraz twarzy, który świadczył o tym, że dobrze wykonałem swoją robotę.

-Będziesz teraz leciał na dwa fronty? – przejechałem wzrokiem po jego nagiej klatce piersiowej.
-Jeśli będę musiał – wzruszył od niechcenia ramionami. Prowokował mnie swoim zachowaniem, jednak zdusiłem w ustach ostre słowa.
-Skończ z nim, masz być tylko mój – ścisnąłem szczękę patrząc na niego mocno. Zobaczyłem zmianę w jego oczach.
-Zmuś mnie - wyszeptał z lekkim uśmiechem. Podniosłem się z fotela znów zbliżając do tego kuszącego ciała.
-Z przyjemnością.
 

 Witam serdecznie, postaram się krótko przedstawić sytuację z ff:
  • Nareszcie jestem o krok od skończenia CAU, zostało mi do napisania naprawdę mało (pół przedostatniego rozdziału), no i mam już epilog. /jawale pisze to ff z półtora roku/
  • Jeśli chodzi o SL - 13 rozdział jej już prawie napisany, ale nie wiem kiedy go dokończę. W planach miałam 16 rozdziałów, jednak wątpliwe jest, że kiedykolwiek skończę to ff. /a to z 2 dwa lata/
  • Wciąż sporadycznie piszę one shoty, więc jak widać nie umarłam.:')
  • Jeśli chodzi o publikację czegokolwiek - robię to najpierw na wattpadzie, tam też szybciej zobaczycie czy jestem aktywna - sebaekcrush.
 Tak właściwie jestem ciekawa czy ktoś jeszcze tutaj jest, zagląda i dalej czeka aż mi odbije i coś wstawię. Jeśli jesteś taką osobą, to proszę skomentuj - może to da mi kopa do szybkiego skończenia CAU i dalszego pisania.
 
ciao, czopki

2 komentarze:

  1. Mało palpitacji nie dostałam na widok tego one shota <3 Zakochałam się, ale to nic nowego w przypadku Twoich ff ;) Uwielbiam je i będę :D Mam nadzieje, że jeszcze coś wstawisz i mam nadzieje, że i ja w końcu wrócę do pisania ;)

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz