Be good (+18)
Chanyeol & Baekhyun
Od czego by zacząć? Znam Baekhyuna pięć lat. Czy były one dobre? Powiedziałbym, że gorzko-słodkie. Nie potrafimy wytrzymać bez kłócenia się, wypominania i robienia głupich rzeczy pod wpływem emocji. Tacy już jesteśmy i nasi znajomi w końcu się do tego przyzwyczaili. Nasze poznanie nie było wcale romantyczne, powiedziałbym nawet, że komiczne. Nie oczekujcie więc przeniesienia jednego z nas do nowej szkoły, spotkania w parku czy wpadnięcia na siebie w autobusie. Był grudzień 2010 i wracałem z treningu koszykówki. Było mi tak cholernie gorąco, że chciałem zdjąć kurkę, ale ujemna temperatura i lekka śnieżyca odciągały mnie od tego pomysłu. Miałem przed sobą kawał drogi, więc szedłem dość szybko, bez oglądania się dookoła. Mimo wszystko moją uwagę przykuł dzieciak niosący zakupy w obydwu rękach. ‘Niosący’, dobre mi sobie. ‘Wlokący’, to lepsze określenie. Przyszło mi na myśl jedno pytanie: ‘’Kto do cholery robi zakupy o ósmej wieczorem, w dodatku przy takiej pogodzie?’’. Moja chęć niesienia pomocy (która jest gdzieś tam głęboko we mnie zakopana) nagle dała o sobie znać i nie wiedząc czemu podszedłem do nieszczęśnika. To w sumie zabawne, bo dalej nie rozumiem czemu mu pomogłem. Był grubo ubrany, więc nie poleciałem na jego sylwetkę. Na twarz też nie, bo gdy go dogoniłem zobaczyłem tylko zmrużone oczy. Reszta była ukryta za wełnianym szalikiem. Zacznijmy od tego, że byłem w tamtych czasach zagorzałym heteroseksualnym sportowcem, który miał naprawdę duże powodzenie u dziewczyn. Mogłem nawet poszczycić się tym, że udało mi się wyrwać najpopularniejszą dziewczynę w szkole. Pożarłem się wtedy z Krisem, ale Irene i tak po dwóch miesiącach przerzuciła się na małego, niedorozwiniętego gnojka (czyt.Sehuna). Mniejsza o to, skupmy się na Baekhyunie. Chłopak oczywiście dostał zawału, gdy dotknąłem jego ramienia i prawie się wywalił przez zamarzniętą kałużę. Nie mogąc powstrzymać śmiechu parsknąłem pod nosem, za co zostałem ofurczany i obrzucony morderczym spojrzeniem. Nie zniechęciło mnie to i wytłumaczyłem, że chcę pomóc. Pod wpływem jego wzroku poczułem się jak idiota. Naprawdę. Nie wiem co ona ma z tymi oczami, ale wiele się da z nich wyczytać. Zrozumiałem, że nie jest to rodzaj wdzięcznego i miłego kolegi. Raczej szydercy. Co więcej, pomimo całej jego zniechęconej postawy wcisnął mi do ręki tę wyraźnie cięższą torbę i wyrwał do przodu nie czując już takiego ciężaru. Kręcąc głową ruszyłem za nim i tak, nie zamieniliśmy ani słowa. Nawet na klatce schodowej, gdzie było przyjemnie ciepło i cicho. Wchodząc na czwarte piętro zacząłem się zastanawiać czy dobrze zrobiłem. Byłem wykończony i w dodatku nie przyzwyczajony do wchodzenia na tak wysokie piętra (skutek całożyciowego mieszkania w domku jednorodzinnym).
-To już tu, dzięki – mruknął zabierając z mojej ręki siatkę. Stanął przed drzwiami i spojrzał na mnie nagląco. Nie zamierzał otwierać przy mnie mieszkania. Najwidoczniej ma coś w głowie.
-Tyle? – sapnąłem łapiąc się za piekące uda. Oczekiwałem chociażby wdzięczności w jego głosie, a nie burczenia.
-A co? Może chciałbyś wejść i napić się herbaty? W sumie przeszedłeś ze mną spory kawał – na myśl o ciepłym napoju mój brzuch ścisnął się. Gorąco po treningu dawno mnie opuściło i mimo zgrzania się przez wchodzenie po schodach czułem jak bardzo jest mi zimno w stopy. Wygiąłem usta w podkowę i kiwnąłem z aprobatą. Chłopak wyjął klucze od domu i prychnął szyderczo pod nosem. – Zapomnij. – Rzucił i zatrzasnął mi drzwi pod nosem. Niewdzięcznik.
Nie wiedziałem jak mam nazwać naszą relację. Tydzień w tydzień pomagałem mu nosić zakupy, nie dostawałem niczego w zamian i w sumie nie znałem go. Gdyby wcześniej treningi nie zostały przeniesione zapewne nigdy nie zobaczyłbym go na oczy. No cóż, jednak los chciał inaczej. Kiedy zatrzymywałem się w sali dłużej, Baek łaskawie czekał na mnie i z wyrzutem wypisanym na twarzy podawał mi tę wyładowaną po brzegi, ciężką jak cholera torbę. Nasza znajomość w żaden sposób się nie rozwijała, do czasu.
-Nie będzie mnie za tydzień – sapnąłem siadając ciężko na schodach.
-A mówisz mi to, bo? – nie zaszczycając mnie ani jednym spojrzeniem wyciągnął klucze.
-Bo będziesz na mnie czekać? – podniosłem na niego rozbawiony wzrok.
-A wywnioskowałeś to z..? – otworzył drzwi i zabrał mi siatkę z rąk.
-Przeczucie – posłałem mu sarkastyczny uśmiech. Prychnął pod nosem i oparł się o framugę drzwi patrząc na mnie dość obojętnie.
-Kiedy wracasz? – westchnął.
-A będziesz tęsknić? – sam dziwiłem się, że prowadzimy dość normalną konwersację.
-Za tobą? Niezbyt. Bardziej za twoimi rękoma – wzruszył ramionami. Mimowolnie wyłapałem podkest w jego wypowiedzi, chociaż nie powinienem.
-Nie wiem sam, tydzień albo dwa – wstałem nie spuszczając z niego wzroku. Chłopak musiał podnieść głowę by nie zerwać kontaktu wzrokowego.
-I co teraz zrobimy? Przywiązałem się do mojego niewolnika – mruknął oglądając swoje paznokcie. Zacząłem się zastanawiać czy mówi serio. Że akurat teraz musiał odwrócić wzrok.
-Wyglądasz na dzikusa, ale chyba masz telefon – zaśmiał się słysząc mnie i wyciągnął komórkę z kieszeni kurtki. Bez wahania odblokował go i podał mi do ręki. Zapisałem swój numer i wysłałem sobie pustego sms’a. Chłopak popatrzył chwilę na zapisany numer i zmienił nazwę z ‘Chanyeol’ na ‘Chanyeol #niewolnik’.
-Ok., napiszę – pokręciłem głową i ruszyłem na dół. – A! Czekaj! Jak masz na imię?
-Baekhyun – stęknął podnosząc zakupy i zamknął drzwi.
Skłamałbym mówiąc, że myślałem o nim na wyjeździe, bo nie myślałem wcale. Skupiłem się na treningach, piciu i takich tam sprawach. Jednak moja niedoszła miłość życia (czyt. Irene) postanowiła przypomnieć o swoim istnieniu. Mianowicie bardzo dojrzale poinformowała mnie o zmianie statusu z ‘zajęty’ na ‘wolny’. Osiągnąłem wtedy apogeum wkurwu i przyznam szczerze, że potrzebowałem rozmowy. Ale liczyć na moich kumpli nie mogłem. Publiczne ośmieszenie? O nie, nie, nie. Jedyne co mi zostało, to napisać do prawie obcej mi osoby, która właściwie na 100% mnie wyśmieje, ale za to nie będę czuć się z tym źle. Bo i tak mam na niego wyjebane.
Baekhyun Ja
Wracam pojutrze
/19:28/
Ok
/19:30/
Co robisz?
/19:30/
Nic co cię zaciekawi
/19:35/
A może jednak
/19:36/
Odpuść
/19:37/
Ok
/19:37/
Oglądam film
/19:50/
Masz rację, nie zaciekawiło mnie to
/19:52/
Mówiłem, pojebie
/19:52/
Nie wyzywaj mnie, gówniarzu
/19:53/
Skąd wiesz, że jestem młodszy?
/19:53/
To rzuca się w oczy, krasnalu
/19:55/
Spierdalaj może, co?
/19:56/
Ok
/20:00/
Dobra, żyj
/21:36/
Jak z tobą piszę to mi się odechciewa
/21:40/
Szmata
/21:41/
Uważaj, bo nie będę nosił ci zakupów
/21:43/
Za bardzo byś tęsknił
/21:43/
Nie rozśmieszaj mnie
/21:43/
Inaczej nie napisałbyś do mnie
/21:50/
Robię to tylko dlatego, że jestem wkurwiony
/21:52/
Bo?
/21:52/
Laska ze mną zerwała
/22:06/
Nie zdążyłeś zamoczyć?
/22:07/
Matka cie upuściła jak byłeś niemowlakiem?
/22:07/
Dobra, tylko zapytałem. Co teraz? Płaczesz w poduszkę?
/22:09/
Może
/22:18/
Jak wrócisz to zrobię ci kakałko i wytulam jak dobra psiapsióła, wtedy wypłaczesz mi się w ramię i zaśniesz przytulony do mojej dłoni
/22:20/
Jesteś obrzydliwy
/22:21/
Nie tak bardzo jak twój ryj
/22:22/
Poprawił mi tym humor. Może dlatego stanąłem w sobotę przed drzwiami jego domu. Tata Baeka wpuścił mnie do środka, a mama z ciepłym uśmiechem nakierowała do jego pokoju. Dla grzeczności zapukałem, ale nie czekałem już na odpowiedź. Wparowałem do pokoju i wzrokiem od razu natrafiłem na jego zdziwione spojrzenie. Siedział na łóżku, opary plecami o ścianę, z laptopem na kolanach. Bez skrępowania zdjąłem kurtkę i rzuciłem ją na krzesło obok biurka. Potem rozłożyłem się na łóżku obok niego. Cały czas chłopak patrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami i dopiero po usłyszeniu ‘to gdzie kakao?’ parsknął śmiechem.
*
Lekko zmrużonymi oczami przeglądałem się przysypiającemu Baekhyunowi. Siedział po turecku, bokiem do włączonego wiatraka. Było kurewsko gorąco, więc luźna koszulka, która była zdecydowanie za duża na chłopaka zwisała smętnie z szczupłych ramion. Granatowe spodenki miały podwinięte końcówki. Jasne, dopiero co farbowane włosy swobodnie falowały pod wpływem wiatru. Mimo przyjemnego półmroku i chłodu ciągnącego od otworzonych drzwi piwnicy po jego szyi spływała pojedyncza kropelka potu. Blondyn nic sobie z niej nie robił. Łokciem oparł się o kolano, a głowę ułożył na dłoni. Nastała dłuższa chwila ciszy, w której starszy oddychał równomiernie, nie otwierał oczu i udawał, że nie istnieję. Pomagałem mu w tym siedząc w bezruchu. Ruszyłem się dopiero, gdy jedno z ramiączek koszulki zsunęło się ze swojego miejsca – bladego ramienia niedożywionego dzieciaka. Całkowicie automatycznie wsunąłem je na właściwe miejsce, moje palce przesunęły się po nagrzanej skórze. Niewiele myśląc całą dłonią przylgnąłem do jego szyi i kciukiem powoli starłem kropelkę potu, która nie dawała mi spokoju już od dłuższego czasu. Gdy przejechałem palcem po lewej stronie jego jabłka Adama chłopak odchylił szyję i ledwo słyszalnie wypuścił powietrze z półotwartych już ust. Z ociąganiem zabrałem rękę, ale widok języka przesuwającego się po górnej wardze nie opuszczał mojej głowy przez dłuższy czas.
*
-Jak to jest być gejem? – zapytałem, od niechcenia grzebiąc w talerzu. Słysząc moje pytanie prawie każdy przy stoliku zamarł i spojrzał na mnie z przestrachem.-Nie wiem, zapytaj jakiegoś homo – Suho ze stoickim spokojem przeżuwał swoją sałatkę. Xiumin starając się nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi odsunął się ode mnie lekko. Zignorowałem go i spojrzałem na Kim.
-Znasz jakiegoś? – chłopak wzruszył ramionami i po przełknięciu przeciągnął się.
-Może Sehun? – po raz drugi każdy zamarł, teraz w kompletnym szoku.
-Jest z Irene od pół roku – przypomniał mu Kris.
-A od początku pierwszej klasy pieprzy Luhana w szkolnej toalecie – oookej, dobrze, że nie miałem niczego w ustach, bo pewnie wylądowałoby to na twarzy Chena.
-Skąd to info? – cicho mruknął Jongin.
-Mam takie szczęście, że często na nich trafiam – wzruszył ramionami.
-A inni? Nikt ich nie słyszy? – Chen definitywnie skończył posiłek i odsunął go jak najdalej od siebie.
-Luhan i tak jest spedalony, a jak jęczy to przypomina dziewczynę bardziej niż kiedykolwiek. Teraz nie dziwcie się, że Irene ma opinię dziwki – prychnął. – Gdybym nie znał Lu od gimnazjum też bym pomyślał, że Sehun zapina swoją laskę.
-No nieźle – gwizdnął Jongin. – Ale dobrze się ukrywa, nie pomyślałbym, że jest gejem.
-Nie każdy homo musi dobierać się do tyłka swoich przyjaciół – westchnął Suho i zabierając swoją tackę odszedł od stołu.
-W sumie prawda – zamyślił się Kris, zapewne przetwarzał w głowie listę swoich znajomych szukając w niej kandydatów na gejów. Po tej rozmowie temat się urwał, co szczerze poszło mi na rękę.
*
Oparty o stół przyglądałem się sylwetce Baekhyuna. Znałem go osiem miesięcy. Dowiedziałem się jak wielkim jest pojebem. Zrozumiałem jak bardzo go polubiłem. Zdałem sobie sprawę, z tego że potrzebuję jego dotyku. Ale dlaczego? No właśnie. Tego nie wiedziałem. Zaczynałem mieć dość siebie, bo nie potrafiłem postawić sprawy jasno. Przez to chodziłem rozdrażniony, co skutkowało podniesieniem poziomu irytacji Baekhyuna. Byliśmy jak dwie bomby, przy czym ja przez konkretny powód, a Baek po prostu miał mnie dość. Warknąłem niezadowolony i rozłożyłem się na kanapie włączając telewizor. Po chwili Byun usiadł koło mnie. Przysunąłem się do niego i ukradkiem zabrałem jedną z grzanek posmarowanych dżemem. Fuknął patrząc na mnie złowrogo, co zbyłem wzruszeniem ramion i odruchowo położyłem głowę na jego ramieniu. Chłopak spiął się lekko, nie bardzo wiedząc jak reagować na takie zachowanie (od wakacji do minimum ograniczyłem nasz kontakt fizyczny). Żując chleb z chorą frustracją postanowiłem wystawiać siebie na niewielkie próby, które chodź w jakimś stopniu pokażą mi czy czuję JEDYNIE przyjaźń do wątłego chłopaka z odchyłami psychicznymi.
Ułożyłem dłoń na dole jego pleców wprowadzając go do mieszkania Suho. Baekhyun podniósł na mnie wzrok i westchnął głęboko odsuwając się tak bym go nie dotykał. Często reagował tak na mnie tego typu zachowaniem, a ja nie wiedziałem jak mam to interpretować. Nigdy nie protestował, jednak też nie wydawał się być zadowolony z naszego skinshipu. W dalszym ciągu byłem niepewny co do mojej orientacji, jednak zaczęło do mnie powoli docierać, że Baekhyun w jakiś sposób na mnie działa. Nie potrafiłem tego w sobie stłamsić, ani uwolnić się od hamulców w mojej głowie. Moje położenie było dość chujowe, co przyzna mi chyba każdy. Mimo wszystko starałem się zachować dobrą minę do złej gry, więc od razu skierowałem się do mojej paczki. Byun gdzieś się ulotnił co zauważyłem dość niezadowolony.
-Tam jest twoja księżniczka – Kim pokazał palcem w kąt salonu gdzie od razu skierowałem swój wzrok. Rzeczywiście, blondyn rozmawiał z jakimś kolesiem z naszej szkoły.
-Nie szukałem go – burknąłem znad szklanki.
-Jasne – blondyn przewrócił oczami i dosiadł się na kanapę. – Zdecydowałeś się już czy wolisz chłopców? – zdziwiony podniosłem wzrok na przyjaciela i widząc jedynie troskę pokręciłem głową.
-Suho, kim ty właściwie jesteś, co? – przetarłem twarz dłońmi i westchnąłem głośno.
-Uważnym obserwatorem, Chan. Tobie ta umiejętność też by się przydała – poklepał mnie po ramieniu i ruszył do Krystal, która czekała na niego z lekkim uśmiechem. Odwróciłem wzrok od ich przytulonych sylwetek i spojrzałem na Baekhyuna, który najwidoczniej mi się przyglądał. Kiwnąłem na niego pytająco, na co ten jedynie potrząsnął głową. Wrócił do rozmowy z jakimś farbowanym gnojem, który swoją drogą zaczął mnie nieźle wkurwiać. Podniosłem się ciężko z kanapy i po prostu wyszedłem z domu. Najwidoczniej oprócz niezdecydowania noszę też w sobie zazdrość.
*
-Baek, wbijasz mi swoje pierdolone kolano w biodro – warknąłem nie odrywając wzroku od ekranu laptopa.-Nie moja wina, że jesteś tak wielki, że nie mam miejsca – prychnął i rozparł się jeszcze bardziej.
-To ty zajmujesz 2/3 tego łóżka! – spojrzałem na niego zirytowany, na co ten tylko zacisnął szczękę. Utrzymywaliśmy morderczy kontakt wzrokowy do momentu aż Baek nie odwrócił wzroku z powrotem do książki. Męczyło nas przebywanie ze sobą, doskonale to widziałem, więc musiałem coś zrobić, by nie doprowadzić do zabójstwa jednego z nas. Położyłem dłoń na jego udzie (co prawda za wysoko jak na nohomo) i stanowczo odsunąłem jego nogę od siebie. Baekhyn spiął się co mogłem poczuć przez materiał spodni, ale nic nie powiedział. Po prostu czułem mieszankę negatywnych emocji płynących od jego osoby.
–Co jest? – mruknąłem odkładając laptop i odwracając się do niego. Chłopak jedynie wzruszył ramionami nie mówiąc nic, nawet nie podniósł na mnie wzroku. Westchnąłem ciężko i nie myśląc zbyt wiele pociągnąłem go na siebie, tak, że wpakował mi się na uda. Dłońmi przejechałem po bokach zdziwionego chłopaka i podniosłem wzrok na jego ciemne oczy, które tym razem były dla mnie nie do odgadnięcia.–Powiesz mi? – Baekhyun pokręcił przecząco głową i westchnął odwracając się lekko. Zmierzyłem wzrokiem jego profil i bladą szyję. Przełknąłem ślinę zagryzając wargę. Czułem się dobrze, naprawdę dobrze w jego towarzystwie. Pytanie jednak czy nie będzie jeszcze lepiej, gdy będę maksymalnie blisko. Czy całując go, przytulając i pieszcząc pozbędę się tego cholernego uczucia pustki? Cóż, od zawsze byłem ryzykantem. Z tą myślą dosunąłem jego tułów do swojej klatki piersiowej i skubnąłem ustami jego szczękę. Baekhyun przymknął powieki, po chwili uśmiechnął się. Już w kolejnej minucie popchnął mnie na poduszki i zawisnął nade mną patrząc mi w oczy.
-Nareszcie, idioto – mruknął opierając łokcie po obu stronach mojej głowy, powoli zniżył się do moich ust i wciąż patrząc mi w oczy przysysał się do mojej dolnej wargi. Westchnąłem zadowolony zdając sobie sprawę, że żadna dziewczyna (a miałem ich sporo) nie potrafi całować jak on. Ułożyłem dłonie na jego talii i oddałem pocałunek czując dławiące uczucie w klatce piersiowej. Bekhyun zaczął wiercić się na moim ciele, a ja pod wpływem chwili zacisnąłem dłonie na jego pośladkach. Sapnął mi w usta, więc zacząłem masować go z wprawą. Chłopak oderwał się od moich ust i lekko drżąc schował nos w zagłębieniu mojej szyi. Szybko ze strony dominującej przeszedł w pasywną, co cholernie mnie podnieciło. Z mocą przewróciłem go na plecy i zacząłem składać ssące pocałunki na wygiętej szyi. Chłopak bezsilnie zacisnął palce na kołdrze i jęknął przeciągle. Moja ręka poruszyła się by dostać pod jego koszulkę, ale nagle zamarłem słysząc dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Przysięgam, że gdyby nie jego zasrani rodzice obciągnąłbym mu. Czułem taką potrzebę. By jęczał, szarpał mnie za włosy i prosił o więcej. Wychodząc z jego domu, wciąż z wypiekami i szybko bijącym sercem zadawałem sobie pytanie ‘’Co ty odpierdalasz?’’. Jednak wyciągnąłem telefon i nie mogąc opanować drżenia palców napisałem szybką wiadomość ‘’Dokończymy jutro. U mnie.’’. Pusty sms odebrałem jako słodkie zwycięstwo.
W ten sposób zostaliśmy parą po roku znajomości. Przy czym można powiedzieć, że Byun zrobił mi tym łaskę. Naprawdę nie rozumiem siebie i tego co widzę w tej gnidzie. Oprócz jego faz (nazywam je okresem), w których łasi się do mnie niczym kot i potrzebuje pieszczenia 24/7, nie ma w nim nic dobrego. Jest wybredny, roztrzepany, zarozumialski. Mogę wymieniać tak w nieskończoność, a do pozytywów dać tylko ciasny tyłek i sprawne usta. Ok., teraz wyszedłem na palanta, który jest w związku tylko dla ruchania. Nic bardziej mylnego, moglibyśmy zostać sex-friends i używałbym sobie tak samo jak teraz. Jednak widok przystawiających się do niego adoratorów tak bardzo mnie wkurwiał, że nie mogłem z tym żyć. Wręcz zmusiłem go do wspólnego zamieszkania (dobra, zgodził się po półtora roku związku) i mimo jego wymówek ‘’Chanyeol, boli mnie głowa’’, starałem się by był zawsze naznaczony w dobrze widocznym miejscu. Taki odstraszacz dla niewyżytych amantów. Zasada ‘’puchatych pierwszych trzech miesięcy związku’’ nas nie dotyczyła. Byun nie jest wylewną osobą, ja z resztą też. Znaliśmy się już wystarczająco długo, by wiedzieć w co się pakujemy. Nie było czułości (oprócz jego pierdolonych faz), słodzenia, ani prezencików z okazji miesięcznic. Ludzie często śmiali się, że jesteśmy jak po dziesięcioletnim małżeństwie i w sumie tak się czułem.
*
Trudny charakter Byuna jest zawsze czymś co akceptuję w pełni i chwała mi za to (chyba jestem aniołem). Jednak bywają sytuacje w których stanowczo przesadza. Dajmy na to taki zwykły dzień, powiedzmy 19.12. Nic szczególnego, po prostu piąta rocznica naszego związku. Oczywiście spędzamy go świętując na całego: przy pizzy z najdrożej restauracji, którą zazwyczaj nawet nie zaszczycamy spojrzeniem i tandetnym filmem, który oglądam tylko ja, bo Byun woli czytać kryminały. Pociągnąłem smutno nosem i spojrzałem na chłopaka. Zawsze był zimnym draniem, ale w ten akurat dzień mógł odpuścić, naprawdę. Obróciłem się w jego stronę i już pochylałem się tak by zawisnąć nad nim, lecz stopa położona po środku mojej klatki piersiowej skutecznie to uniemożliwiała.
-Nie bądź taki, chcę się tylko przytulić – mruknąłem próbując mimo wszystko dostać się do mojej rozpieszczonej księżniczki.
-Nie ma mowy, jesteś chory, nie chcę się zarazić – bez cienia emocji przewrócił kartkę i posłał mi stanowcze spojrzenie. Westchnąłem ciężko i znowu pociągnąłem nosem.
-Nie rób mi tego, nie w rocznicę – złapałem za kostkę jego nogi i gwałtownym ruchem odsunąłem ją od siebie. Oczywiście dostałem książką w twarz, przez co wstałem i klnąc pod nosem wyszedłem z salonu. Baekhyun posłał za mną lekko zmartwione spojrzenie, ale nie przejmował się tym zbytnio. Prawie natychmiast powrócił do lektury zapominając o bożym świecie. Nieźle wkurwiony przetrząsałem szafkę w łazience. Zwykle wyprowadzenie mnie z równowagi było ciężkie, jednak dziś byłem seksualnie sfrustrowany. Gdy po mozolnych poszukiwaniach znalazłem wszystko co jest mi potrzebne z mordem w oczach wróciłem do salonu. Rzuciłem wszystko na kanapę i opierając się o nią kolanami zdjąłem pasek od spodni. Oczywiście ta ignorancka świnia nie poruszyła się nawet na milimetr, co w pewien sposób mi odpowiadało. Złapałem jego książkę i mimo głośnego krzyku rzuciłem ją niedbale na podłogę. Szybko, choć z wysiłkiem umiejscowiłem jego nadgarstki nad głową, zapiąłem je paskiem i przytrzymałem jego klatkę piersiową dłonią.
-Chanyeol, co ty wyrabiasz?! To nie jest śmieszne – warknął próbując się podnieść, oddychał głośno po naszej szamotaninie.
-Wyglądam na rozbawionego? – posłałem mu stalowe spojrzenie przez które na chwilę przestał stawiać opór. Lekko zmieszany oddychał płytko i rzucał mi spłoszone spojrzenia. – Doigrałeś się, Baek. Nie będę wiecznie spełniać twoich zachcianek, nie będę siedział bezczynnie. Ciebie po prostu trzeba wychować.
-O czym ty mówisz? – zmarszczył brwi i rozszerzył oczy w niedowierzaniu, gdy zacząłem ściągać z niego dresy. – Mówiłem ci, że nie chcę!
-Gówno mnie to obchodzi – zszarpałem z niego odzienie, od razu pozbawiając go bielizny. Chłopak zacisnął szczękę i z całych sił popchnął mnie do tyłu. Jednak mimo choroby byłem znacznie silniejszy od niego. Nie dając mu uciec przylgnąłem do niego całym ciałem. Paznokcie mocno wbiłem w białe udo, ustami przylgnąłem do ucha schowanego za czarnymi włosami. – Dobrze wiesz, że mi nie uciekniesz. – Wyszeptałem wprost do jego ucha co przyjął cichym sapnięciem. Widząc jak ulega i patrzy na mnie posłusznie odsunąłem się od niego. Zeskanowałem jego ciało, po czym odwróciłem się w stronę zabawek, które ze sobą przyniosłem. Nagle w moim umyśle pojawiła się pewna myśl, więc odrzuciłem wcześniejsze zamiary. Przekręciłem jego ciało na brzuch, od razu przerzucając go sobie przez kolana. Spanikowany chłopak odwrócił głowę w moją stronę, gdy masowałem jego blade pośladki.
-Chan, ty chyba nie zamierza.. – jego wypowiedź przerwał głośny krzyk, po otrzymaniu pierwszego uderzenia. Wypuściłem powietrze trzymane w płucach patrząc jak jasna skóra zaczyna przybierać różowy kolor. Po chwili w pokoju rozbrzmiał dźwięk kolejnego uderzenia zmieszanego ze skowytem starszego. Mój umysł wypełniło uczucie, które czułem na dłoni i gorąco bijące od miejsca uderzeń. Nie sądziłem, że mnie to aż tak podnieci. Zatraciłem się całkowicie wymierzając precyzyjne klapsy w miękki pośladek Baekhyuna. Dźwięki które wydawał nakręcały mnie jeszcze bardziej. Zatrzymałem się gdy wypięta w moją stronę pupa była wystarczająco czerwona.
-Będziesz grzecznym chłopcem? – zapytałem patrząc na jego wygięte plecy. Chłopak łapał duże hausty powierza, nie był w stanie odpowiedzieć. Niezadowolony zamachnąłem się i uderzyłem po raz kolejny to samo miejsce. Baekhyun krzyknął płaczliwie rzucając mi znad ramienia zbolałe spojrzenie. Przejechałem palcami po mocno zaczerwienionej skórze. Po chwili wylądowały na niej moje usta. Całowałem skaleczone miejsce z czułością, której nie było w moich wcześniejszych czynach. Po ciele mniejszego rozeszła się gęsia skórka. Z uwielbieniem zacisnąłem dłoń na obolałym pośladku. Kciukiem drugiej dłoni zacząłem masować jego wejście. – Więc jak, Baekhyun? – gdy nic nie usłyszałem moja dłoń wymierzyła siarczystego klapsa, który sprawił, że z ust chłopaka padł skowyt pomieszany z jękiem. Uśmiechnąłem się pod nosem, wiedziałem, że mu się spodoba. Przygotowałem się do kolejnego uderzenia, gdy zaskoczony usłyszałem jak woła ‘Będę już grzeczny, przysięgam’. Dumny z mojego malucha, który w końcu stał się całkowicie uległy pochyliłem się drażniąc oddechem pulsującą skórę. Odcisnąłem na niej mokry pocałunek i obróciłem jego ciało, zabierając go z moich kolan. Sprawnym ruchem otworzyłem butelkę z lubrykantem i wylałem odpowiednią ilość na palce. Moja ręka wylądowała na jego płaskim brzuchu, kiedy wsadzałem w niego od razu dwa palce. Stęknął niezadowolony, zapewne czując ból. Dawno nie uprawialiśmy seksu, więc odzwyczaił się od tego uczucia. Bezwzględnie, patrząc mu wprost w oczy dołożyłem trzeci palec, po czym zacząłem szybko poruszać się w jego wnętrzu. Gorące ścianki rozpraszały moje myśli, które próbowałem pozbierać. Wszystko jednak sprowadzało się do tego jak cudownie poczułbym się będąc w jego wnętrzu. Szybko jednak odpędziłem te myśli skupiając się na odnalezieniu jego prostaty. Trochę mi to zajęło, jednak efekt był od razu wyczuwalny. Baekhyun zawył z rozkoszy podkulając nogi i wyginając się jednocześnie.
-Chanyeol, chcę ciebie, nie palce – zajęczał prosząco patrząc mi przy tym w oczy. Zagryzłem wargę, prawie mu ulegając. Jednak w moich żyłach wciąż buzowała adrenalina wymieszana ze złością. Posłałem mu twarde spojrzenie, od którego zacisnął usta w wąską linię i odwrócił głowę w bok, byleby na mnie nie patrzeć. Zapewne gryzł się w język, by nie wydawać żadnych dźwięków. Moje palce wciąż pracowały, a ja czerpałem satysfakcję z jego zachowania. Chce mojego penisa w sobie? Może i miałem na to ochotę. Jednak nie na tym polegała jego kara, prawda? Rozszerzyłem palce w jego wnętrzu najbardziej jak się dało, za co otrzymałem cichy krzyk. Dołożyłem kolejny, czwarty już i przyśpieszyłem gwałtownie. Był na skraju, widać to było po jego ciele, które drgało niekontrolowanie. Byun na powrót spojrzał na mnie palący wzrokiem, jego usta były otwarte. Łapał szybko powietrza pomiędzy jękami, które dosłownie wżerały mi się w umysł. Dotykając po raz ostatni jego prostaty mruknąłem zadowolony widząc coraz mocniej cieknącego członka. Wyciągnąłem naraz wszystkie palce, a chłopak zamarł patrząc na mnie z niedowierzaniem. Nie odważył się jednak odezwać, oddychał płytko, nierównomiernie. Usatysfakcjonowany jego zachowaniem położyłem się pomiędzy jego nogami, ręce dałem pod jego uda, a dłonie ułożyłem na talii. Nie zrywając kontaktu wzrokowego pochyliłem się i wziąłem jego członka do ust.
-O mój boże – wyszeptał odchylając głowę do tyłu. Mój język tak samo sprawny jak palce jeździł po całej jego długości. Czułem jak nogami uderza o moje plecy, jednak postanowiłem mu tym razem odpuścić. To zapewne przez jęki, których nie szczędził. W międzyczasie co rusz wzdychał moje imię, prosił o więcej. Stalowym uściskiem trzymałem go w miejscu, gdy jego ciałem wstrząsały dreszcze. Wykonałem dobrą robotę ssąc, liżąc i przygryzając jego dumę. W krótkim czasie doszedł w moich ustach. Widziałem jak spina mięśnie brzucha i wypuszcza z ust rozkoszny jęk. Podniosłem się nieznacznie, co chłopak od razu zauważył. Nie odrywał ode mnie wzroku, w którym zobaczyłem uwielbienie. Prychnąłem cicho i otworzyłem usta, wystawiając lekko język. Powoli biała ciecz spływała z mojego języka skapując na jego brzuch. Baekhyun widząc to jęknął przygryzając mocno dolną wargę. W przypływie impulsu pochyliłem się nad nim całując go mocno. Chciwie przywarł do moich warg zabierając mi resztki siebie z języka. Rozkoszowałem się jego miękkimi ustami jeszcze przez moment. Potem wstałem pomimo jego widocznej chęci do kontynuacji pieszczoty. Ma szczęście, że pocałowałem go chociaż raz.
-Chanyeol, odepnij mi ręce – zaskomlał wycieńczony. W jego oczach widziałem wyraźne pragnienie dotknięcia mnie.
-Niech twoja matka to zrobi, wraca za pół godziny – prychnąłem wychodząc z pokoju.
Zaskoczeni? Ja też. Szczerze mówiąc nie sądziłam, że będę jeszcze w stanie cokolwiek napisać, ale naszła mnie wczoraj chęć i powstał wcale nie najkrótszy shot. Co najlepsze dalej mam ochotę na pisanie, więc dzisiaj jeszcze pogniję przed laptopem.
Ostatnio coraz częściej przesiaduję na wattpadzie. Z czasem przerzucę tam wszystkie opowiadania, więc zapraszam na mój profil.
Ostatnie co chcę powiedzieć to to, że jestem zdziwiona, codzienną ilością zaglądających tu osób, chociaż nie dodaję nic od października. Cieszy mnie to, naprawdę. Właśnie dla Was postaram się częściej zbierać dupsko i pisać cokolwiek /chociaż pewnie wolicie kontynuację School live i C.A.U/.
Pozdrawiam, /oficjalnie już/ Sebaekcrush
Nooo, zajebiste to było <3
OdpowiedzUsuńTakiego smuta potrzebowałam *.*
Tak, chce kontynuację, ale takie one shoty jak najbardziej ! <3
Dobra robota, poprawiłaś mi humor.
OdpowiedzUsuńKontynuacje były by super, ale tak uwielbiam czytać twoje opowiadania, że jak dla mnie najważniejsze jest to żebyś w ogóle coś pisała. To opowiadanie było świetne i jeszcze paring na który ostatnio mam niezłą faze. xD A ich pierwsze zbliżenie? Normalnie magia, jednorożce prawie widziałam jak to czytałam. xDDD
OdpowiedzUsuńZajebiscie opisałeś scenę erotyczną, słońce no bóstwo BB))
OdpowiedzUsuńO. mój. boże. To było tak dobre, że nie wyobrażasz sobie tego. Wszystko opisałaś wręcz za dobrze! Ciekawi mnie tylko co ChanYeol zrobił potem. Czyżby zwalił sobie w łazience? :)
OdpowiedzUsuń