(Sehun pov)
Pokusiłbym
się o stwierdzenie, że złamać można nawet największego twardziela. Nie chodzi
mi tu o stronę fizyczną, lecz psychiczną. Nigdy nie uważałem się za osobę
silną, więc dość szybko zacząłem się kruszyć. Wbrew pozorom zależało mi na utrzymaniu
znajomości z Baekhyunem, nawet jeśli ten nie chciał związku. Pogodziłem się z
tym całkowicie, co nie znaczy, że zrezygnowałem z niego. Po prostu z każdym
dniem miałem coraz mniej chęci do działania. Minęło sporo czasu
od jakiejkolwiek wartościowej rozmowy ze starszym. Brunet bardzo wyraźnie
okazywał swoją niechęć, a ja nie miałem ochoty mu się narzucać. W tym wszystkim
miał swój udział Chanyeol, który znów zaczął mącić w mojej głowie swoją osobą.
Starał się, to było bardzo widoczne. Nie dawałem mu się do siebie zbliżać, choć
mój opór malał z każdym dniem. Byłem po prostu zmęczony całą tą sytuacją.
Pomyśleć można, że dostanę oparcie w Luhanie. Nic bardziej mylnego. Chłopak
starał się do mnie dotrzeć, lecz jego związek z Krisem odebrałem jako swoistą
zdradę. Zapytacie więc co robiłem przez większość czasu? Tu wkracza właśnie on
– Zhang Yixing.
-Zastanawiam
się czasem jakim cudem wylądowaliśmy w tej sytuacji – chłopak mruknął
przerzucając kolejną kartkę w książce. Przerażała mnie jego podzielność uwagi,
choć bardziej niepokojące jest jego zamiłowanie do kryminałów i biografii
seryjnych zabójców.
-Cóż,
ja nie mam przyjaciół, ty też nie – wzruszyłem ramionami. – To musiało się
wydarzyć.
-Ale
mi to nie przeszkadza w przeciwieństwie do ciebie – prychnął. – Mam swoją Pepsi
i jest mi dobrze. Chociaż, ta mała suka woli ciebie.
-Każdy
wolałby mnie – zaśmiałem się przytulając do siebie puchatą kulkę, która
zamruczała głośniej i wtuliła pyszczek w zagłębienie mojej szyi. Swoją drogą,
nawet ten kot przypominał mi Baekhyuna.
-Pójdę
o zakład, że Byun prędzej przespałby się ze mną niż z tobą – spojrzał na mnie z
kpiącym uśmiechem, przez co miałem ochotę rzucić w niego futrzakiem.
-Mamy
kryzys.
-W
kraju owszem, ale nie u was. Przypominam, że w tej chwili nie macie żadnej
relacji i to się prawdopodobnie szybko nie zmieni – odłożył książkę na stół i
szczelniej owinął się kocem.
-Marny
z ciebie pocieszyciel – mruknąłem przeczesując puchate futerko.
-Sehun,
nie jesteśmy dziećmi. Moje pocieszenie nic ci nie da, po prostu dokonaj
decyzji. Tak naprawdę masz wiele opcji. Jesteś atrakcyjnym młodym chłopakiem.
Dość szybko znajdziesz kogoś, kto nie będzie widział poza tobą świata. Masz też
Chanyeola, który jest w stanie zrobić wiele, by wrócić do ciebie. W razie
czego, jeśli chcesz odpocząć - zostań singlem, to też ma swoje plusy. No i na
koniec pozostaje Byun, wciąż możesz w jakiś sposób go zdobyć. To aż cztery
rozwiązania! A ja myślałem o tym niecałą minutę.
-Po
pierwsze- mam zbyt duże wymagania, znalezienie odpowiedniej dla mnie osoby
zajęłoby lata. Po drugie- zakończyłem już rozdział zwany Park Chanyeol i nie
zamierzam do niego wracać. Po trzecie- nie potrafiłbym być singlem i tak jestem
nim już za długo. Potrzebuję uwagi na co dzień, a przygody na jedną noc mi tego
nie zapewnią. No i na koniec- próbowałem już wszystkiego, najwyraźniej
przestałem istnieć dla Baekhyuna, nic na to nie poradzę. Co teraz, geniuszu?
-Kurwa,
zaczyna męczyć mnie rozmowa z tobą. Wypierdalaj już do siebie – westchnął i
prawie wywracając się wstał z kanapy. Wbrew temu co powiedział przyniósł dwa
kubki z zieloną herbatą, której wręcz nie znoszę. Zhang bardzo dobrze o tym
wie, gnida.
-Przebywając
ze mną przynajmniej odpoczywasz od nauki – mruknąłem kiwając głową na stertę
książek piętrzących się na biurku.- Zwariowałbym mając tyle materiału.
-Ale
ja to lubię, dlatego nie męczę się tak bardzo przy wkuwaniu – wziął do ręki
telefon odczytując nową wiadomość uśmiechając się przy tym lekko.
-I
tak będę omijać szerokim łukiem szpital w którym będziesz pracować – prychnąłem
krzywiąc się nieznacznie po pierwszym łyku herbaty. -Dahyun dzisiaj przychodzi?
-Tak,
wieczorem.
-Musi
się tu ostro dziać, co? -poruszyłem znacząco brwiami. – Nie chcę nic mówić, ale
u nas to wszystko słychać. Ma całkiem niezłe struny głosowe.
-Tylko
spełniam jej prośby, nigdy wcześniej tego nie robiłem, ale skoro ona to lubi –
chłopak zamyślił się na chwilę, a ja potrzebowałem dłuższego momentu by
przyswoić usłyszane informacje.
-Nigdy
wcześniej nie uprawiałeś seksu? – wykrztusiłem. Cholera, on ma 24 lata!
-Co?
Jaki seks? Jestem prawiczkiem – Yixing wydawał się być tak samo zdezorientowany
co ja.
-W
takim razie co wy…
-Da
jest masochistką. Tylko biczuję ją od czasu do czasu, nie jestem żadnym
zwyrodnialcem.
Co kurwa?
*
Luhan
w końcu nie wytrzymał grobowego nastroju panującego w obu domach i postanowił
zrobić wieczór filmowy. Jak dla mnie nawet spoko pomysł, zwłaszcza, że nie
widziałem Jongina już szmat czasu, a też został zaproszony razem z Kyungsoo.
Zmieniliśmy trochę wystrój salonu ustawiając kanapę i wszystkie fotele w
półokręgu dookoła telewizora. Niczym dziwnym nie było to, że Byun wybrał
najbardziej oddalone ode mnie miejsce.
Oczywiście otwarcie mnie ignorował, wręcz nie zaszczycił żadnym spojrzeniem.
Nie zrobiło to na mnie większego wrażenia, jestem już przyzwyczajony do takiego
traktowania. Obok mnie rozciągnął się Zhang, który był chyba największym
zaskoczeniem w naszym towarzystwie. Nie wiem co zrobiła z nim Dahyun, ale
najwidoczniej przestał już obawiać się gejów. A jakby nie patrzeć było ich w
pokoju aż 6. Do czasu. Luhan najwidoczniej nabrał się na troskliwą i kochaną
stronę Parka, bo on również dostał zaproszenie. Pojawił się z chłopakiem,
którego pierwszy raz widziałem na oczy, a przedstawił go jako swojego nowego
współlokatora. Nie miałbym nic przeciwko gdyby niejaki Jongdae nie upatrzył
sobie (to zbyt oczywiste, prawda?) Baekhyuna. Póki co w ich rozmowie nie
wyłapałem flirtu, ale niemiłosiernie wkurzał mnie fakt, że Byun ożywił się
podczas konwersacji i zaczął się uśmiechać jak nigdy dotąd. W dodatku
przyłapałem Chanyeola na przyglądaniu się mojemu niedoszłemu chłopakowi. To
utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że nie zmienił się ani na jotę. Mimo
wszystko oparłem się o jego tors, wręcz zaborczo nakrywając go swoim ciałem. Czasem nie rozumiem sam siebie, naprawdę.
Oczywiście nikt nie oglądał puszczonego filmu, każdy był zajęty rozmową. Jak
można też było się spodziewać, na stole pojawił się alkohol, ale byłem pewien,
że dzisiejszego dnia nikt się nie upije.
-Sehun,
co ty taki niemrawy? Gdzie twój uśmiech, który tak lubię? – Kyungsoo przyglądał
mi się już od dłuższego czasu, czułem na sobie jego wzrok, ale nie
skomentowałem tego wcześniej. Za to Jongin słysząc jego słowa zmarszczył się
śmiesznie.
-Od
kiedy lubisz jego krzywe siekacze? – wzburzył się za co dostał łokciem w żebra.
-Po
prostu jestem zmęczony po siłowni, to nic – zapewniłem go rzucając przy tym
ostrzegawcze spojrzenie Luhanowi, który już otwierał usta. Oboje bardzo dobrze
wiedzieliśmy, że cały dzień przeleżałem w sypialni. – Lepiej powiedzcie co u
was, dawno się nie widzieliśmy.
-Och,
po staremu. Jongin jest wkurzający, sprowadził sobie kolejnego psa, oczywiście
ledwie zda rok – zaśmiał się Soo dając przy tym całusa w policzek
naburmuszonego Kima.
-No
i jestem czarujący jak zawsze – wyszczerzył się po chwili brunet.
-Z
tego co pamiętam, to nigdy nie byłeś – mruknąłem. – Zwłaszcza po alkoholu.
-Pozdrów
babcię – zaśmiał przybijając mi jednocześnie piątkę.
-Tęsknię
za nią – Kris pociągnął nosem. – To za jej pamiętnych czasów zrobiłem masę.
-Sugerujesz,
że źle gotuję? – Luhan podniósł głos o trzy oktawy. No tak, tylko on mógł
wyłapać w tym pretensję do swojej osoby.
-Nigdy
nawet o tym nie pomyślałem! – Wu skrzyżował dłonie w obronnym geście, mimo to
chińczyk obrażony odsunął się od blondyna. Każdy zaśmiał się pod nosem widząc
bezskuteczne starania Krisa. Jestem pewien, że odczuje konsekwencje tego
nieszkodliwego zdania jeszcze przez kilka godzin.
-Tak
właściwie, to w następnym tygodniu kończę 25 lat – cichy dotąd Zhang zabrał
głos. Popatrzył niepewnie po całym towarzystwie. – Może spotkamy się znowu?
Na
moje usta wpłynął szeroki uśmiech. Poczułem pewnego rodzaju ulgę, że chińczyk
zaczął otwierać się na ludzi. Czułem, że to w małym stopniu moja zasługa. Oczywiście
każdy zapewnił, że przyjdzie. Chcąc, nie chcąc będę musiał udostępnić
mieszkanie na libację, bo Yixing nie otworzy swojej oazy przed taką ilością
osób. Siedzieliśmy tak do nocy, prowadząc lekkie i bezsensowne konwersacje.
Byłoby idealnie gdyby koło mojego boku siedziała inna osoba, ale postanowiłem o
tym nie myśleć. Zamknąłem oczy na Jongdae coraz bardziej przysuwającego się do
Baekhyuna i Chanyeola nie mogącego oderwać wzroku od Byuna. Może gdybym tego
nie zrobił dostrzegłbym niezadowolone spojrzenia Baeka, który zerkał na ramię
Parka zarzucone na moje barki.
*
Wbrew
pozorom weekend nadszedł szybko. Powiedziałbym, że za szybko. Nie miałem
pomysłu na prezent, dlatego udałem się do centrum handlowego z pustką w głowie.
Szczęśliwie natrafiłem na sklep z wystrojem wnętrz, gdzie naprawdę miła
ekspedientka pomogła wybrać mi największą i najbardziej puchatą poduszkę.
Wychodząc ze sklepu zauważyłem w reklamówce karteczkę z numerem telefonu, który
wcisnąłem jakiemuś smutnemu kolesiowi w mcdonaldzie. Kto wie? Może powstanie
nowa rodzina, a ich syn będzie miał na imię Sehun? Tak więc w sobotę, punkt 13
obudziłem niezadowolonego Yixinga, który rozpromienił się dopiero na widok
poduszki. Stara automatycznie wylądowała w koszyku Pepsi, a tej najwidoczniej
nie spodobał się prezent, bo solidnie osikała połowę domu. Wychodzi na to, że o
13:07 rozpętałem trzecią wojnę światową w mieszkaniu Zhanga. Ale kto by się
przejmował?
Pod
wieczór wszyscy zaczęli się zbierać, a ja z przerażeniem zdałem sobie sprawę
ile trunku przytargali te pijaki. Z tego co wiem tylko Chanyeol, Jongin i ja
mamy jaką taką tolerancję alkoholu. Chociaż nie ma czym się przejmować. Zwykle
odpadam w połowie, więc nie mam siły nikogo ogarniać. Ani wieczorem, ani rano.
Yixing dotarł jako ostatni, z dość parszywym humorem i licznymi podrapaniami na
ramionach.
Z
ręką na sercu mogę powiedzieć, że zajebał się dosłownie każdy. Nigdy nie
sądziłem, że Kyungsoo jest w stanie spić się do stanu nieprzytomności, a
jednak. Jongin wydawał się nie przejmować tym zbytnio – znalazł nowego
przyjaciela w piciu – Jongdae. Niezmiernie mnie to cieszyło, bo chłopak nie
przystawiał się już tak do B.B. Swoją drogą, wydaje mi się czy Baek zachowuje
się inaczej niż zwykle?
(Baekhyun
pov)
Wiecie,
wcale nie zmieniłem co do Sehuna zdania, po prostu brakowało mi jego bliskości.
Wieczorami tuliłem wielkiego miśka (którego dostałem od niego swoją drogą), a
nie szeroką i ciepłą (!) klatę Sehuna. Kris niezliczoną ilość razy próbował
mnie nawrócić, lecz bezskutecznie. Jednak z czasem zacząłem przyłapywać się na tym, że
wychodzę z pokoju z zamiarem pójścia do młodszego, ale zawsze w porę
odzyskiwałem rozum. Byłem zbyt dumny, by go przeprosić. Dlatego cała ta impreza
była mi wybitnie nie na rękę. Zwłaszcza, że mój popęd seksualny był niezaspokojony,
a Kris już poza moim zasięgiem. W dodatku Sehun, nie pomagał mi swoim wyglądem.
Jakim prawem zmienił fryzurę? Wygląda wręcz nieprzyzwoicie dobrze w czerni. Postanowiłem,
że pozostawię wszystko za sobą gdy młodszy jeszcze raz spróbuje porozmawiać ze
mną. Zdawałem sobie sprawę z tego, że swoim wcześniejszym zachowaniem nie
zachęcałem do prób, ale teraz postarałem się otworzyć. Wszedłem do mieszkania z
ciepłym uśmiechem, który trochę przygasł na widok byłej pary siedzącej na
kanapie. Obawiałem się Chanyeola z wielu względów. Znał Huna o wiele dłużej i
lepiej. Zajmował kiedyś jego serce, a ja nie dałem mu zbyt wielu powodów do
kochania. No i był przystojny jak cholera. Gdyby nie O.S. starałbym się dobrać
do jego krocza jak najszybciej, to pewne. Teraz jednak moją głowę zaprzątał
tylko szatyn, który zawiesił na mnie swój wzrok odrobinę dłużej niż powinien.
Wyglądaliśmy jak całkowite przeciwieństwa. Ja - ubrany na biało blondyn i on - cały
w czerni. Czując jego wzrok na sobie w jednej sekundzie postanowiłem podejść do
niego, złapać za nadgarstek i zabrać do swojego mieszkania. Na mojej drodze
stanął jednak Jongin z szerokim uśmiechem na twarzy. Tak poza tematem, to on aż
grzeszy urodą, tylko dlatego wybaczyłem mu zburzenie moich planów. Po krótkiej
rozmowie zostałem zaciągnięty do salonu gdzie reszta zaczęła już pić.
Nie
wiem czy kiedykolwiek zdarzyło wam się stracić świadomość na skutek zbyt dużej
alkoholizacji. Jeśli tak to wiecie jak wielkie było moje zdziwienie gdy
uświadomiłem sobie, że jestem przyciskany do zimnej ściany przez wysokiego
bruneta. Z moich ust uciekło ciche stęknięcie, gdy mało subtelnie pocierał kolanem
moje krocze. Byłem nie tyle otumaniony, co zdesperowany więc sam wyciągnąłem
szyję by zainicjować mocny pocałunek. Zamruczałem zdając sobie sprawę jak
dobrze całuje. Moja ręka powędrowała do jego włosów, ale kontakt naszych ciał
został nagle zerwany. Zdezorientowany otworzyłem szeroko oczy, bo poczułem dość
silny uścisk na nadgarstku. Już po chwili wylądowałem w sypialni Sehuna, a
Chanyeol z zapałem całował moją wygiętą szyję. Temperatura w pokoju drastycznie podskoczyła, przynajmniej w moim
odczuciu. Przymykając oczy z przyjemności zacząłem rozpinać spodnie. Młodszy
pomógł mi je ściągnąć przy okazji pozbywając się swojej koszulki. Zagryzłem boleśnie
wargę patrząc na jego idealną rzeźbę, mój na wpół sztywny członek szybko
zareagował na ten widok. Podniosłem się do siadu łapiąc go za biodra. Moje usta
zaczęły obcałowywać podbrzusze chłopaka. Czując palce zaciskające się na
włosach złapałem w zęby suwak od rozporka. Podnosząc wzrok na jego twarz rozpiąłem zamek. Z zadowoleniem zauważyłem,
że chłopak jest bardziej niż przygotowany. Przez materiał pocałowałem jego twardą dumę, jednak nie zdążyłem ściągnąć mu spodni. Znowu
leżałem na plecach, tym razem z rękoma skrępowanymi nad głową. Chanyeol całował
mnie żarliwie, dłonią wkradając się pod materiał bokserek. W mojej głowie
dudniała muzyka, w ustach czułem zręczny język, a nogi drżały z powodu zbyt
dużej dawki przyjemności. To pewnie przez to nie usłyszałem jak ktoś wchodzi do
pokoju. Momentalnie wytrzeźwiałem, gdy usłyszałem zduszony głos Chanyeola,
który z niedowierzaniem wykrztusił ‘Sehun?’. Spanikowany oparłem się na
łokciach z zamiarem podniesienia się, jednak szatyn uniemożliwił mi to wbijając
się w moje usta. Zszokowany nie oddałem pocałunku póki ten nie przygryzł mojej
wargi. Od tak dawna czekałem na jego usta, że w końcu otworzyłem się przed nim
i całkowicie zatraciłem w głębokim pocałunku. Chanyeolowi jak najbardziej
odpowiadał taki obrót spraw. Szybko pozbył się swoich ubrań, zadbał także o to
bym nic nie miał na sobie. Sehuna rozebrałem ja gdy ten ssał obojczyki
Parka. Naraz poczułem za sobą obecność Chanyeola. Młodszy nie marnował czasu na
przygotowanie mnie. Nawilżył swojego członka śliną i gwałtownie wszedł we mnie.
W tym samym momencie Sehun pochylił się z zamiarem pocałowania mnie, jednak przez
niespodziewaną penetrację ułożyłem dłoń na niego klatce piersiowej odpychając
go od siebie nieznacznie. Widziałem ból w jego oczach, jednak szybko o tym
zapomniałem, bo Chanyeol zaczął poruszać się miarowo, a w krótkim czasie idealnie
trafił w ten wrażliwy punkt wewnątrz mnie. Nie docierał do mnie fakt, że klęczę
przed miłością mojego życia, gdy jego były pieprzy mnie w najlepsze. Po prostu
czerpałem przyjemność wyrzucając przy tym zdrowy rozsądek w kąt pokoju. Sehun
zbliżył się do nas, a ja rozchyliłem usta czekając na pocałunek. Ten jednak
oddał swoje wargi Parkowi, który zamruczał gardłowo w jego usta. Miałem przed
sobą idealnie wyeksponowaną szyję, więc zacząłem naznaczać ją malinkami i
przygryzać. W nagrodę dostałem kilka muśnięć długich palców na penisie. Gdy
odsunęli się od siebie czekałem na pocałunek od bruneta. Ten z obojętną miną
złapał mnie za szyję i pociągnął do swoich bioder. Poniżony wziąłem w usta jego
dumę pracując przy tym silnie językiem. Gdyby nie muzyka w pokoju dałoby się usłyszeć
niskie stęknięcia, ciche mlaskanie i dźwięk obijanych o siebie ciał. To
wszystko jednak zgubiło się w tekście jednej z piosenek Yellow Claw’a. Nagle
poczułem pustkę w sobie przez co warknąłem niezadowolony. Wiedziałem jednak, że
chłopak chce jedynie zmienić pozycję. Kładąc się na plecach nie spodziewałem
się zobaczyć między moimi nogami Sehuna. Ten z przygryzioną wargą wbił się we
mnie, przez co krzyknąłem zagłuszając chwilowo głośną muzykę. Moje serce
pracowało zdecydowanie za szybko, gdy czułem w sobie precyzyjne pchnięcia. Duże
dłonie trzymały moje boki, a zraniony wzrok błądził po całym ciele. Chanyeol
zostawił nas samych sobie. Masturbował się pochłaniając nas wzrokiem. Całe
zbliżenie nie trwało już długo. Park wybuchł na mój brzuch, a Sehun zaczął
wychodzić ze mnie, jednak oplotłem go nogami w pasie. Zmarszczył brwi, ale po
oparciu dłoni obok mojej głowy doszedł głęboko we mnie doprowadzając mnie tym
do orgazmu. Cała nasza trójka ułożyła się wygodnie i bez słowa zasnęliśmy. Jednak
mi zajęło to najdłużej. Ręka Chanyeola ciążyła na moim udzie, a chrapliwy oddech
Sehuna parzył szyję.
O kurwa :o <3
OdpowiedzUsuń