czwartek, 8 grudnia 2016

C.A.U - epilog


(Baekhyun pov)

Do naszej konfrontacji niestety kiedyś musiało dojść. Nie sądziłem jednak, że nadejdzie ona po tak burzliwych wydarzeniach. Ta noc nie powinna mieć miejsca w naszym życiu. To samo tyczy się odrzucenia młodszego, ale do tego trudno jest mi przyznać się nawet przed samym sobą. 

Dzisiejsza pogoda całkowicie różniła się od wczorajszego bezchmurnego nieba. Wiał nieprzyjemny wiatr, który dostawał się nawet pod mój gruby sweter, który zaciskałem kurczowo na ciele. Stałem na dachu kamienicy paląc pierwszego papierosa od kilku lat. Potrzebowałem tego tak samo mocno jak ramion pewnej osoby. Drżącymi palcami strzepywałem popiół nie mając w głowie żadnej szczególnej myśli. Możliwe, że to przez porannego kaca. Lub spustoszenia wywołanego widokiem dwójki śpiących chłopaków gdy wymykałem się z dusznej sypialni Sehuna. Goniła mnie teraz świadomość, że zachowałem się jak ostatnia dziwka. Przymknąłem oczy słysząc dźwięk otwieranych drzwi. Cholerny Kris, wiedziałem, że mnie wyda.

-Nie wiedziałem, że palisz – spokojny ton głosu wywołał we mnie jeszcze większe wyrzuty sumienia.
-Bo tego nie robię, po prostu.. – głos mi się załamał gdy spojrzałem na jego podkrążone oczy. Powolnym ruchem złapał za filtr i wyrzucił niedopałek za rynnę. Westchnąłem cicho kuląc się bardziej w sobie. Sehun stał wyprostowany nie przejmując się wcale tym, że ma na sobie jedynie zwykły t-shirt. -Sehun, ja.. ja przepraszam, naprawdę.
-Za co? – prychnął ironicznie.
-Za tę noc, ignorowanie, całokształt – chłopak zacisnął szczękę próbując opanować rosnącą złość.
-Nawet nie wiesz jak mnie to kurwa zraniło – wyrzucił odwracając wzrok od pociemniałego nieba. Jego klatka piersiowa zaczęła gwałtowniej się poruszać. Jednak oczy wciąż pozostawały bez wyrazu, jakby moja osoba przestała dla niego istnieć.
-Nie sądziłem, że.. Uhg, chyba nie dam rady – przygryzłem wargę odwracając się na pięcie. Jestem słaby, o wiele bardziej niż myślałem.
-Masz ze sobą problem, wiesz? Seksem wszystkiego nie załatwisz, Baekhyun – zdenerwowany złapał mnie boleśnie za ramię zmuszając do stanięcia z nim twarzą w twarz, wiatr w tym czasie rozwiewał jego gęste włosy. Był przystojny, nawet gdy się denerwował i niepotrzebnie krzyczał.
-Do tej pory działało – wymamrotałem cicho uciekając od niego wzrokiem.
-Widocznie trafiłeś na rozwydrzonego bachora, któremu zabawy w łóżku nie wystarczą – złapał mnie za podbródek. Chcąc, nie chcąc podniosłem wzrok. -Naprawdę musisz zachowywać się jak dziecko? Myślałem, że to ja jestem tym młodszym i mniej odpowiedzialnym.
-Ja po prostu poczułem się okropnie kiedy dowiedziałem się o tobie i Luhanie! Wiem, że to niedorzeczne i mogło wydarzyć się przed... naszym niedoszłym ''związkiem'', ale byłem na ciebie tak bardzo wściekły, że nie potrafiłem spojrzeć na twoją osobę. A potem, potem było tylko gorzej.
-Jesteś tak skomplikowaną osobą, Byun. Kompletnie cię nie rozumiem. Mówisz mi to, a sam wczoraj dałeś się przelecieć mojemu byłemu – westchnął puszczając moją twarz. Tym razem on odwrócił się idąc w kierunku krawędzi dachu. Gdy usiadł na jego brzegu usłyszałem kilka cichych słow. -Co muszę zrobić żebyś w końcu był tylko mój? 

Co poczułem w tamtym momencie? Ulgę? Szczęście, że Oh nadal mnie chce, nie zrezygnował? Momentalne obraz stał się rozmazany. Nie wytrzymałem. Wybuchnąłem niepochamowanym szlochem tuląc się do zimnych pleców. Już nic.

*

(Sehun pov)

-Naprawdę nie spodziewałem się twojej wizyty – uśmiechnąłem się szeroko, gdy kawa stała już na stoliku, a my rozsiedliśmy się na kanapie.
-Musiałem odpocząć od twojej matki, wiesz jak jest – westchnął z uśmiechem. – Dużo tu się pozmieniało, widać, że dziadkowie się wyprowadzili.
-Planuję jeszcze kilka zmian, ale w dużej mierze nie zależą one ode mnie – podrapałem się po karku czując na sobie badawczy wzrok ojca. -Dziękuję, że mnie zrozumiałeś, to wiele dla mnie znaczy.
-Jesteś moim synem, nie miałem wyjścia – duża dłoń wylądowała na moim ramieniu. Kilka pokrzepiających klepnięć utwierdziło mnie w przekonaniu, że Oh Donghae jest świetnym rodzicem.
-Lulu! Może dzisiaj postaramy się o dziewczynkę, co? – półnagi Kris przeszedł przez korytarz nie zwracając na nas zupełnie uwagi. Brwi ojca podjechały do góry, kiedy posłał mi zdziwione spojrzenie. To chyba zbyt dużo, nawet jak na niego.
-Nie pytaj – pokręciłem głową. Byun musi się zgodzić, nie ma wyjścia. 

*

(Baekhyun pov)

-To już ostatnie, na pewno – odgarnąłem grzywkę z czoła dysząc ciężko. Zaniosłem aż jedno z miliona pudeł, co i tak było sukcesem, bo to nie ja nalegałem na przeprowadzkę. W moim przekonaniu, kto chce zmieniać mieszkanie ten przenosi rzeczy.
-Ja pierdole, nareszcie – wysapał Sehun odstawiając najcięższe pudło koło drzwi. Mimo zmęczenia był szczęśliwy. Po kilku miesiącach walk zgodziłem zamienić się z Luhanem mieszkaniami. Oczywiście to praktyczne, bo i tak spędzaliśmy ze swoimi chłopakami większość czasu, jednak byłem za bardzo przyzwyczajony do mojego łóżka z którym ciężko było mi się rozstać. Teraz, gdy wiosna zaczęła powoli przemieniać się w lato miałem swojego małolata na wyłączność.
-No już nie narzekaj, na siłowni podnosisz większe ciężary i tak nie stękasz – przewróciłem oczami.
-Ale wtedy robię to z własnej woli – wzruszył ramionami, a ja wręcz zapowietrzyłem się słysząc to.
-Przepraszam bardzo! Kto codziennie nie dawał mi spokoju z przeprowadzką? Może Yixing?
-Och, już. Spokojnie, nie unosimy się, nie kłócimy się. To pierwszy dzień w naszym WSPÓLNYM mieszkaniu – objął mnie w talii całując przyjemnie w szyję. – Powinniśmy go spędzić inaczej. 

Udobruchany ułożyłem dłonie na jego klatce piersiowej. Chłopak bez pośpiechu składał ssące pocałunki idące wzdłuż gardła. Bez słowa sprzeciwu pozwalałem mu na wszystko. Kto normalny odmówiłby tak gorącemu dwudziestolatkowi? W dość krótkim czasie wylądowałem na jego biodrach unosząc się miarowo. Sehun leżał z rękoma pod głową. Nie wykonywał nawet ruchów biodrami, jedynie patrzył na to jak pracuję na nim. Czasami mnie zawstydzał. Patrząc na moją osobowość można pomyśleć, że to niemożliwe. A jednak czując na sobie ten żarliwy wzrok moje policzki przybierają różowy kolor, a oczy chowają się za powiekami. Możliwe, że przez to nie zauważyłem pary stojącej w drzwiach. Stało się to, po tym jak z odchyloną głową doszedłem na brzuch młodszego. Oczywiście nie obeszło się bez głośnego jęknięcia i szerokiego uśmiechu, który zamarł na mojej twarzy, gdy otworzyłem oczy. Przez moment nie byłem w stanie nic z siebie wykrztusić. Dopiero po dłuższej chwili napiętej ciszy uśmiechnąłem się z zakłopotaniem.

-Dzień dobry, państwo Oh.

_____________________________________________________

Halo, skończone! Dziękuję za komentarze i cierpliwość :D

1 komentarz:

Dodaj komentarz