czwartek, 8 grudnia 2016

C.A.U - epilog


(Baekhyun pov)

Do naszej konfrontacji niestety kiedyś musiało dojść. Nie sądziłem jednak, że nadejdzie ona po tak burzliwych wydarzeniach. Ta noc nie powinna mieć miejsca w naszym życiu. To samo tyczy się odrzucenia młodszego, ale do tego trudno jest mi przyznać się nawet przed samym sobą. 

Dzisiejsza pogoda całkowicie różniła się od wczorajszego bezchmurnego nieba. Wiał nieprzyjemny wiatr, który dostawał się nawet pod mój gruby sweter, który zaciskałem kurczowo na ciele. Stałem na dachu kamienicy paląc pierwszego papierosa od kilku lat. Potrzebowałem tego tak samo mocno jak ramion pewnej osoby. Drżącymi palcami strzepywałem popiół nie mając w głowie żadnej szczególnej myśli. Możliwe, że to przez porannego kaca. Lub spustoszenia wywołanego widokiem dwójki śpiących chłopaków gdy wymykałem się z dusznej sypialni Sehuna. Goniła mnie teraz świadomość, że zachowałem się jak ostatnia dziwka. Przymknąłem oczy słysząc dźwięk otwieranych drzwi. Cholerny Kris, wiedziałem, że mnie wyda.

-Nie wiedziałem, że palisz – spokojny ton głosu wywołał we mnie jeszcze większe wyrzuty sumienia.
-Bo tego nie robię, po prostu.. – głos mi się załamał gdy spojrzałem na jego podkrążone oczy. Powolnym ruchem złapał za filtr i wyrzucił niedopałek za rynnę. Westchnąłem cicho kuląc się bardziej w sobie. Sehun stał wyprostowany nie przejmując się wcale tym, że ma na sobie jedynie zwykły t-shirt. -Sehun, ja.. ja przepraszam, naprawdę.
-Za co? – prychnął ironicznie.
-Za tę noc, ignorowanie, całokształt – chłopak zacisnął szczękę próbując opanować rosnącą złość.
-Nawet nie wiesz jak mnie to kurwa zraniło – wyrzucił odwracając wzrok od pociemniałego nieba. Jego klatka piersiowa zaczęła gwałtowniej się poruszać. Jednak oczy wciąż pozostawały bez wyrazu, jakby moja osoba przestała dla niego istnieć.
-Nie sądziłem, że.. Uhg, chyba nie dam rady – przygryzłem wargę odwracając się na pięcie. Jestem słaby, o wiele bardziej niż myślałem.
-Masz ze sobą problem, wiesz? Seksem wszystkiego nie załatwisz, Baekhyun – zdenerwowany złapał mnie boleśnie za ramię zmuszając do stanięcia z nim twarzą w twarz, wiatr w tym czasie rozwiewał jego gęste włosy. Był przystojny, nawet gdy się denerwował i niepotrzebnie krzyczał.
-Do tej pory działało – wymamrotałem cicho uciekając od niego wzrokiem.
-Widocznie trafiłeś na rozwydrzonego bachora, któremu zabawy w łóżku nie wystarczą – złapał mnie za podbródek. Chcąc, nie chcąc podniosłem wzrok. -Naprawdę musisz zachowywać się jak dziecko? Myślałem, że to ja jestem tym młodszym i mniej odpowiedzialnym.
-Ja po prostu poczułem się okropnie kiedy dowiedziałem się o tobie i Luhanie! Wiem, że to niedorzeczne i mogło wydarzyć się przed... naszym niedoszłym ''związkiem'', ale byłem na ciebie tak bardzo wściekły, że nie potrafiłem spojrzeć na twoją osobę. A potem, potem było tylko gorzej.
-Jesteś tak skomplikowaną osobą, Byun. Kompletnie cię nie rozumiem. Mówisz mi to, a sam wczoraj dałeś się przelecieć mojemu byłemu – westchnął puszczając moją twarz. Tym razem on odwrócił się idąc w kierunku krawędzi dachu. Gdy usiadł na jego brzegu usłyszałem kilka cichych słow. -Co muszę zrobić żebyś w końcu był tylko mój? 

Co poczułem w tamtym momencie? Ulgę? Szczęście, że Oh nadal mnie chce, nie zrezygnował? Momentalne obraz stał się rozmazany. Nie wytrzymałem. Wybuchnąłem niepochamowanym szlochem tuląc się do zimnych pleców. Już nic.

*

(Sehun pov)

-Naprawdę nie spodziewałem się twojej wizyty – uśmiechnąłem się szeroko, gdy kawa stała już na stoliku, a my rozsiedliśmy się na kanapie.
-Musiałem odpocząć od twojej matki, wiesz jak jest – westchnął z uśmiechem. – Dużo tu się pozmieniało, widać, że dziadkowie się wyprowadzili.
-Planuję jeszcze kilka zmian, ale w dużej mierze nie zależą one ode mnie – podrapałem się po karku czując na sobie badawczy wzrok ojca. -Dziękuję, że mnie zrozumiałeś, to wiele dla mnie znaczy.
-Jesteś moim synem, nie miałem wyjścia – duża dłoń wylądowała na moim ramieniu. Kilka pokrzepiających klepnięć utwierdziło mnie w przekonaniu, że Oh Donghae jest świetnym rodzicem.
-Lulu! Może dzisiaj postaramy się o dziewczynkę, co? – półnagi Kris przeszedł przez korytarz nie zwracając na nas zupełnie uwagi. Brwi ojca podjechały do góry, kiedy posłał mi zdziwione spojrzenie. To chyba zbyt dużo, nawet jak na niego.
-Nie pytaj – pokręciłem głową. Byun musi się zgodzić, nie ma wyjścia. 

*

(Baekhyun pov)

-To już ostatnie, na pewno – odgarnąłem grzywkę z czoła dysząc ciężko. Zaniosłem aż jedno z miliona pudeł, co i tak było sukcesem, bo to nie ja nalegałem na przeprowadzkę. W moim przekonaniu, kto chce zmieniać mieszkanie ten przenosi rzeczy.
-Ja pierdole, nareszcie – wysapał Sehun odstawiając najcięższe pudło koło drzwi. Mimo zmęczenia był szczęśliwy. Po kilku miesiącach walk zgodziłem zamienić się z Luhanem mieszkaniami. Oczywiście to praktyczne, bo i tak spędzaliśmy ze swoimi chłopakami większość czasu, jednak byłem za bardzo przyzwyczajony do mojego łóżka z którym ciężko było mi się rozstać. Teraz, gdy wiosna zaczęła powoli przemieniać się w lato miałem swojego małolata na wyłączność.
-No już nie narzekaj, na siłowni podnosisz większe ciężary i tak nie stękasz – przewróciłem oczami.
-Ale wtedy robię to z własnej woli – wzruszył ramionami, a ja wręcz zapowietrzyłem się słysząc to.
-Przepraszam bardzo! Kto codziennie nie dawał mi spokoju z przeprowadzką? Może Yixing?
-Och, już. Spokojnie, nie unosimy się, nie kłócimy się. To pierwszy dzień w naszym WSPÓLNYM mieszkaniu – objął mnie w talii całując przyjemnie w szyję. – Powinniśmy go spędzić inaczej. 

Udobruchany ułożyłem dłonie na jego klatce piersiowej. Chłopak bez pośpiechu składał ssące pocałunki idące wzdłuż gardła. Bez słowa sprzeciwu pozwalałem mu na wszystko. Kto normalny odmówiłby tak gorącemu dwudziestolatkowi? W dość krótkim czasie wylądowałem na jego biodrach unosząc się miarowo. Sehun leżał z rękoma pod głową. Nie wykonywał nawet ruchów biodrami, jedynie patrzył na to jak pracuję na nim. Czasami mnie zawstydzał. Patrząc na moją osobowość można pomyśleć, że to niemożliwe. A jednak czując na sobie ten żarliwy wzrok moje policzki przybierają różowy kolor, a oczy chowają się za powiekami. Możliwe, że przez to nie zauważyłem pary stojącej w drzwiach. Stało się to, po tym jak z odchyloną głową doszedłem na brzuch młodszego. Oczywiście nie obeszło się bez głośnego jęknięcia i szerokiego uśmiechu, który zamarł na mojej twarzy, gdy otworzyłem oczy. Przez moment nie byłem w stanie nic z siebie wykrztusić. Dopiero po dłuższej chwili napiętej ciszy uśmiechnąłem się z zakłopotaniem.

-Dzień dobry, państwo Oh.

_____________________________________________________

Halo, skończone! Dziękuję za komentarze i cierpliwość :D

sobota, 3 grudnia 2016

C.A.U - #8



(Sehun pov)

Pokusiłbym się o stwierdzenie, że złamać można nawet największego twardziela. Nie chodzi mi tu o stronę fizyczną, lecz psychiczną. Nigdy nie uważałem się za osobę silną, więc dość szybko zacząłem się kruszyć. Wbrew pozorom zależało mi na utrzymaniu znajomości z Baekhyunem, nawet jeśli ten nie chciał związku. Pogodziłem się z tym całkowicie, co nie znaczy, że zrezygnowałem z niego. Po prostu z każdym dniem miałem coraz mniej chęci do działania. Minęło sporo czasu od jakiejkolwiek wartościowej rozmowy ze starszym. Brunet bardzo wyraźnie okazywał swoją niechęć, a ja nie miałem ochoty mu się narzucać. W tym wszystkim miał swój udział Chanyeol, który znów zaczął mącić w mojej głowie swoją osobą. Starał się, to było bardzo widoczne. Nie dawałem mu się do siebie zbliżać, choć mój opór malał z każdym dniem. Byłem po prostu zmęczony całą tą sytuacją. Pomyśleć można, że dostanę oparcie w Luhanie. Nic bardziej mylnego. Chłopak starał się do mnie dotrzeć, lecz jego związek z Krisem odebrałem jako swoistą zdradę. Zapytacie więc co robiłem przez większość czasu? Tu wkracza właśnie on – Zhang Yixing. 

-Zastanawiam się czasem jakim cudem wylądowaliśmy w tej sytuacji – chłopak mruknął przerzucając kolejną kartkę w książce. Przerażała mnie jego podzielność uwagi, choć bardziej niepokojące jest jego zamiłowanie do kryminałów i biografii seryjnych zabójców.
-Cóż, ja nie mam przyjaciół, ty też nie – wzruszyłem ramionami. – To musiało się wydarzyć.
-Ale mi to nie przeszkadza w przeciwieństwie do ciebie – prychnął. – Mam swoją Pepsi i jest mi dobrze. Chociaż, ta mała suka woli ciebie.
-Każdy wolałby mnie – zaśmiałem się przytulając do siebie puchatą kulkę, która zamruczała głośniej i wtuliła pyszczek w zagłębienie mojej szyi. Swoją drogą, nawet ten kot przypominał mi Baekhyuna.
-Pójdę o zakład, że Byun prędzej przespałby się ze mną niż z tobą – spojrzał na mnie z kpiącym uśmiechem, przez co miałem ochotę rzucić w niego futrzakiem.
-Mamy kryzys.
-W kraju owszem, ale nie u was. Przypominam, że w tej chwili nie macie żadnej relacji i to się prawdopodobnie szybko nie zmieni – odłożył książkę na stół i szczelniej owinął się kocem.
-Marny z ciebie pocieszyciel – mruknąłem przeczesując puchate futerko.
-Sehun, nie jesteśmy dziećmi. Moje pocieszenie nic ci nie da, po prostu dokonaj decyzji. Tak naprawdę masz wiele opcji. Jesteś atrakcyjnym młodym chłopakiem. Dość szybko znajdziesz kogoś, kto nie będzie widział poza tobą świata. Masz też Chanyeola, który jest w stanie zrobić wiele, by wrócić do ciebie. W razie czego, jeśli chcesz odpocząć - zostań singlem, to też ma swoje plusy. No i na koniec pozostaje Byun, wciąż możesz w jakiś sposób go zdobyć. To aż cztery rozwiązania! A ja myślałem o tym niecałą minutę.
-Po pierwsze- mam zbyt duże wymagania, znalezienie odpowiedniej dla mnie osoby zajęłoby lata. Po drugie- zakończyłem już rozdział zwany Park Chanyeol i nie zamierzam do niego wracać. Po trzecie- nie potrafiłbym być singlem i tak jestem nim już za długo. Potrzebuję uwagi na co dzień, a przygody na jedną noc mi tego nie zapewnią. No i na koniec- próbowałem już wszystkiego, najwyraźniej przestałem istnieć dla Baekhyuna, nic na to nie poradzę. Co teraz, geniuszu?
-Kurwa, zaczyna męczyć mnie rozmowa z tobą. Wypierdalaj już do siebie – westchnął i prawie wywracając się wstał z kanapy. Wbrew temu co powiedział przyniósł dwa kubki z zieloną herbatą, której wręcz nie znoszę. Zhang bardzo dobrze o tym wie, gnida.
-Przebywając ze mną przynajmniej odpoczywasz od nauki – mruknąłem kiwając głową na stertę książek piętrzących się na biurku.- Zwariowałbym mając tyle materiału.
-Ale ja to lubię, dlatego nie męczę się tak bardzo przy wkuwaniu – wziął do ręki telefon odczytując nową wiadomość uśmiechając się przy tym lekko.
-I tak będę omijać szerokim łukiem szpital w którym będziesz pracować – prychnąłem krzywiąc się nieznacznie po pierwszym łyku herbaty. -Dahyun dzisiaj przychodzi?
-Tak, wieczorem.
-Musi się tu ostro dziać, co? -poruszyłem znacząco brwiami. – Nie chcę nic mówić, ale u nas to wszystko słychać. Ma całkiem niezłe struny głosowe.
-Tylko spełniam jej prośby, nigdy wcześniej tego nie robiłem, ale skoro ona to lubi – chłopak zamyślił się na chwilę, a ja potrzebowałem dłuższego momentu by przyswoić usłyszane informacje.
-Nigdy wcześniej nie uprawiałeś seksu? – wykrztusiłem. Cholera, on ma 24 lata!
-Co? Jaki seks? Jestem prawiczkiem – Yixing wydawał się być tak samo zdezorientowany co ja.
-W takim razie co wy…
-Da jest masochistką. Tylko biczuję ją od czasu do czasu, nie jestem żadnym zwyrodnialcem.
Co kurwa?

*

Luhan w końcu nie wytrzymał grobowego nastroju panującego w obu domach i postanowił zrobić wieczór filmowy. Jak dla mnie nawet spoko pomysł, zwłaszcza, że nie widziałem Jongina już szmat czasu, a też został zaproszony razem z Kyungsoo. Zmieniliśmy trochę wystrój salonu ustawiając kanapę i wszystkie fotele w półokręgu dookoła telewizora. Niczym dziwnym nie było to, że Byun wybrał najbardziej oddalone ode  mnie miejsce. Oczywiście otwarcie mnie ignorował, wręcz nie zaszczycił żadnym spojrzeniem. Nie zrobiło to na mnie większego wrażenia, jestem już przyzwyczajony do takiego traktowania. Obok mnie rozciągnął się Zhang, który był chyba największym zaskoczeniem w naszym towarzystwie. Nie wiem co zrobiła z nim Dahyun, ale najwidoczniej przestał już obawiać się gejów. A jakby nie patrzeć było ich w pokoju aż 6. Do czasu. Luhan najwidoczniej nabrał się na troskliwą i kochaną stronę Parka, bo on również dostał zaproszenie. Pojawił się z chłopakiem, którego pierwszy raz widziałem na oczy, a przedstawił go jako swojego nowego współlokatora. Nie miałbym nic przeciwko gdyby niejaki Jongdae nie upatrzył sobie (to zbyt oczywiste, prawda?) Baekhyuna. Póki co w ich rozmowie nie wyłapałem flirtu, ale niemiłosiernie wkurzał mnie fakt, że Byun ożywił się podczas konwersacji i zaczął się uśmiechać jak nigdy dotąd. W dodatku przyłapałem Chanyeola na przyglądaniu się mojemu niedoszłemu chłopakowi. To utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że nie zmienił się ani na jotę. Mimo wszystko oparłem się o jego tors, wręcz zaborczo nakrywając go swoim ciałem. Czasem nie rozumiem sam siebie, naprawdę. Oczywiście nikt nie oglądał puszczonego filmu, każdy był zajęty rozmową. Jak można też było się spodziewać, na stole pojawił się alkohol, ale byłem pewien, że dzisiejszego dnia nikt się nie upije. 

-Sehun, co ty taki niemrawy? Gdzie twój uśmiech, który tak lubię? – Kyungsoo przyglądał mi się już od dłuższego czasu, czułem na sobie jego wzrok, ale nie skomentowałem tego wcześniej. Za to Jongin słysząc jego słowa zmarszczył się śmiesznie.
-Od kiedy lubisz jego krzywe siekacze? – wzburzył się za co dostał łokciem w żebra.
-Po prostu jestem zmęczony po siłowni, to nic – zapewniłem go rzucając przy tym ostrzegawcze spojrzenie Luhanowi, który już otwierał usta. Oboje bardzo dobrze wiedzieliśmy, że cały dzień przeleżałem w sypialni. – Lepiej powiedzcie co u was, dawno się nie widzieliśmy.
-Och, po staremu. Jongin jest wkurzający, sprowadził sobie kolejnego psa, oczywiście ledwie zda rok – zaśmiał się Soo dając przy tym całusa w policzek naburmuszonego Kima.
-No i jestem czarujący jak zawsze – wyszczerzył się po chwili brunet.
-Z tego co pamiętam, to nigdy nie byłeś – mruknąłem. – Zwłaszcza po alkoholu.
-Pozdrów babcię – zaśmiał przybijając mi jednocześnie piątkę.
-Tęsknię za nią – Kris pociągnął nosem. – To za jej pamiętnych czasów zrobiłem masę.
-Sugerujesz, że źle gotuję? – Luhan podniósł głos o trzy oktawy. No tak, tylko on mógł wyłapać w tym pretensję do swojej osoby.
-Nigdy nawet o tym nie pomyślałem! – Wu skrzyżował dłonie w obronnym geście, mimo to chińczyk obrażony odsunął się od blondyna. Każdy zaśmiał się pod nosem widząc bezskuteczne starania Krisa. Jestem pewien, że odczuje konsekwencje tego nieszkodliwego zdania jeszcze przez kilka godzin.
-Tak właściwie, to w następnym tygodniu kończę 25 lat – cichy dotąd Zhang zabrał głos. Popatrzył niepewnie po całym towarzystwie. – Może spotkamy się znowu?

Na moje usta wpłynął szeroki uśmiech. Poczułem pewnego rodzaju ulgę, że chińczyk zaczął otwierać się na ludzi. Czułem, że to w małym stopniu moja zasługa. Oczywiście każdy zapewnił, że przyjdzie. Chcąc, nie chcąc będę musiał udostępnić mieszkanie na libację, bo Yixing nie otworzy swojej oazy przed taką ilością osób. Siedzieliśmy tak do nocy, prowadząc lekkie i bezsensowne konwersacje. Byłoby idealnie gdyby koło mojego boku siedziała inna osoba, ale postanowiłem o tym nie myśleć. Zamknąłem oczy na Jongdae coraz bardziej przysuwającego się do Baekhyuna i Chanyeola nie mogącego oderwać wzroku od Byuna. Może gdybym tego nie zrobił dostrzegłbym niezadowolone spojrzenia Baeka, który zerkał na ramię Parka zarzucone na moje barki.

*

Wbrew pozorom weekend nadszedł szybko. Powiedziałbym, że za szybko. Nie miałem pomysłu na prezent, dlatego udałem się do centrum handlowego z pustką w głowie. Szczęśliwie natrafiłem na sklep z wystrojem wnętrz, gdzie naprawdę miła ekspedientka pomogła wybrać mi największą i najbardziej puchatą poduszkę. Wychodząc ze sklepu zauważyłem w reklamówce karteczkę z numerem telefonu, który wcisnąłem jakiemuś smutnemu kolesiowi w mcdonaldzie. Kto wie? Może powstanie nowa rodzina, a ich syn będzie miał na imię Sehun? Tak więc w sobotę, punkt 13 obudziłem niezadowolonego Yixinga, który rozpromienił się dopiero na widok poduszki. Stara automatycznie wylądowała w koszyku Pepsi, a tej najwidoczniej nie spodobał się prezent, bo solidnie osikała połowę domu. Wychodzi na to, że o 13:07 rozpętałem trzecią wojnę światową w mieszkaniu Zhanga. Ale kto by się przejmował? 

Pod wieczór wszyscy zaczęli się zbierać, a ja z przerażeniem zdałem sobie sprawę ile trunku przytargali te pijaki. Z tego co wiem tylko Chanyeol, Jongin i ja mamy jaką taką tolerancję alkoholu. Chociaż nie ma czym się przejmować. Zwykle odpadam w połowie, więc nie mam siły nikogo ogarniać. Ani wieczorem, ani rano. Yixing dotarł jako ostatni, z dość parszywym humorem i licznymi podrapaniami na ramionach. 

Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że zajebał się dosłownie każdy. Nigdy nie sądziłem, że Kyungsoo jest w stanie spić się do stanu nieprzytomności, a jednak. Jongin wydawał się nie przejmować tym zbytnio – znalazł nowego przyjaciela w piciu – Jongdae. Niezmiernie mnie to cieszyło, bo chłopak nie przystawiał się już tak do B.B. Swoją drogą, wydaje mi się czy Baek zachowuje się inaczej niż zwykle?


(Baekhyun pov)

Wiecie, wcale nie zmieniłem co do Sehuna zdania, po prostu brakowało mi jego bliskości. Wieczorami tuliłem wielkiego miśka (którego dostałem od niego swoją drogą), a nie szeroką i ciepłą (!) klatę Sehuna. Kris niezliczoną ilość razy próbował mnie nawrócić, lecz bezskutecznie.  Jednak  z czasem zacząłem przyłapywać się na tym, że wychodzę z pokoju z zamiarem pójścia do młodszego, ale zawsze w porę odzyskiwałem rozum. Byłem zbyt dumny, by go przeprosić. Dlatego cała ta impreza była mi wybitnie nie na rękę. Zwłaszcza, że mój popęd seksualny był niezaspokojony, a Kris już poza moim zasięgiem. W dodatku Sehun, nie pomagał mi swoim wyglądem. Jakim prawem zmienił fryzurę? Wygląda wręcz nieprzyzwoicie dobrze w czerni. Postanowiłem, że pozostawię wszystko za sobą gdy młodszy jeszcze raz spróbuje porozmawiać ze mną. Zdawałem sobie sprawę z tego, że swoim wcześniejszym zachowaniem nie zachęcałem do prób, ale teraz postarałem się otworzyć. Wszedłem do mieszkania z ciepłym uśmiechem, który trochę przygasł na widok byłej pary siedzącej na kanapie. Obawiałem się Chanyeola z wielu względów. Znał Huna o wiele dłużej i lepiej. Zajmował kiedyś jego serce, a ja nie dałem mu zbyt wielu powodów do kochania. No i był przystojny jak cholera. Gdyby nie O.S. starałbym się dobrać do jego krocza jak najszybciej, to pewne. Teraz jednak moją głowę zaprzątał tylko szatyn, który zawiesił na mnie swój wzrok odrobinę dłużej niż powinien. Wyglądaliśmy jak całkowite przeciwieństwa. Ja - ubrany na biało blondyn i on - cały w czerni. Czując jego wzrok na sobie w jednej sekundzie postanowiłem podejść do niego, złapać za nadgarstek i zabrać do swojego mieszkania. Na mojej drodze stanął jednak Jongin z szerokim uśmiechem na twarzy. Tak poza tematem, to on aż grzeszy urodą, tylko dlatego wybaczyłem mu zburzenie moich planów. Po krótkiej rozmowie zostałem zaciągnięty do salonu gdzie reszta zaczęła już pić. 

Nie wiem czy kiedykolwiek zdarzyło wam się stracić świadomość na skutek zbyt dużej alkoholizacji. Jeśli tak to wiecie jak wielkie było moje zdziwienie gdy uświadomiłem sobie, że jestem przyciskany do zimnej ściany przez wysokiego bruneta. Z moich ust uciekło ciche stęknięcie, gdy mało subtelnie pocierał kolanem moje krocze. Byłem nie tyle otumaniony, co zdesperowany więc sam wyciągnąłem szyję by zainicjować mocny pocałunek. Zamruczałem zdając sobie sprawę jak dobrze całuje. Moja ręka powędrowała do jego włosów, ale kontakt naszych ciał został nagle zerwany. Zdezorientowany otworzyłem szeroko oczy, bo poczułem dość silny uścisk na nadgarstku. Już po chwili wylądowałem w sypialni Sehuna, a Chanyeol z zapałem całował moją wygiętą szyję. Temperatura w pokoju  drastycznie podskoczyła, przynajmniej w moim odczuciu. Przymykając oczy z przyjemności zacząłem rozpinać spodnie. Młodszy pomógł mi je ściągnąć przy okazji pozbywając się swojej koszulki. Zagryzłem boleśnie wargę patrząc na jego idealną rzeźbę, mój na wpół sztywny członek szybko zareagował na ten widok. Podniosłem się do siadu łapiąc go za biodra. Moje usta zaczęły obcałowywać podbrzusze chłopaka. Czując palce zaciskające się na włosach złapałem w zęby suwak od rozporka. Podnosząc wzrok na jego twarz rozpiąłem zamek. Z zadowoleniem zauważyłem,  że chłopak jest bardziej niż przygotowany. Przez materiał pocałowałem jego twardą dumę, jednak nie zdążyłem ściągnąć mu spodni. Znowu leżałem na plecach, tym razem z rękoma skrępowanymi nad głową. Chanyeol całował mnie żarliwie, dłonią wkradając się pod materiał bokserek. W mojej głowie dudniała muzyka, w ustach czułem zręczny język, a nogi drżały z powodu zbyt dużej dawki przyjemności. To pewnie przez to nie usłyszałem jak ktoś wchodzi do pokoju. Momentalnie wytrzeźwiałem, gdy usłyszałem zduszony głos Chanyeola, który z niedowierzaniem wykrztusił ‘Sehun?’. Spanikowany oparłem się na łokciach z zamiarem podniesienia się, jednak szatyn uniemożliwił mi to wbijając się w moje usta. Zszokowany nie oddałem pocałunku póki ten nie przygryzł mojej wargi. Od tak dawna czekałem na jego usta, że w końcu otworzyłem się przed nim i całkowicie zatraciłem w głębokim pocałunku. Chanyeolowi jak najbardziej odpowiadał taki obrót spraw. Szybko pozbył się swoich ubrań, zadbał także o to bym nic nie miał na sobie. Sehuna rozebrałem ja gdy ten ssał obojczyki Parka. Naraz poczułem za sobą obecność Chanyeola. Młodszy nie marnował czasu na przygotowanie mnie. Nawilżył swojego członka śliną i gwałtownie wszedł we mnie. W tym samym momencie Sehun pochylił się z zamiarem pocałowania mnie, jednak przez niespodziewaną penetrację ułożyłem dłoń na niego klatce piersiowej odpychając go od siebie nieznacznie. Widziałem ból w jego oczach, jednak szybko o tym zapomniałem, bo Chanyeol zaczął poruszać się miarowo, a w krótkim czasie idealnie trafił w ten wrażliwy punkt wewnątrz mnie. Nie docierał do mnie fakt, że klęczę przed miłością mojego życia, gdy jego były pieprzy mnie w najlepsze. Po prostu czerpałem przyjemność wyrzucając przy tym zdrowy rozsądek w kąt pokoju. Sehun zbliżył się do nas, a ja rozchyliłem usta czekając na pocałunek. Ten jednak oddał swoje wargi Parkowi, który zamruczał gardłowo w jego usta. Miałem przed sobą idealnie wyeksponowaną szyję, więc zacząłem naznaczać ją malinkami i przygryzać. W nagrodę dostałem kilka muśnięć długich palców na penisie. Gdy odsunęli się od siebie czekałem na pocałunek od bruneta. Ten z obojętną miną złapał mnie za szyję i pociągnął do swoich bioder. Poniżony wziąłem w usta jego dumę pracując przy tym silnie językiem. Gdyby nie muzyka w pokoju dałoby się usłyszeć niskie stęknięcia, ciche mlaskanie i dźwięk obijanych o siebie ciał. To wszystko jednak zgubiło się w tekście jednej z piosenek Yellow Claw’a. Nagle poczułem pustkę w sobie przez co warknąłem niezadowolony. Wiedziałem jednak, że chłopak chce jedynie zmienić pozycję. Kładąc się na plecach nie spodziewałem się zobaczyć między moimi nogami Sehuna. Ten z przygryzioną wargą wbił się we mnie, przez co krzyknąłem zagłuszając chwilowo głośną muzykę. Moje serce pracowało zdecydowanie za szybko, gdy czułem w sobie precyzyjne pchnięcia. Duże dłonie trzymały moje boki, a zraniony wzrok błądził po całym ciele. Chanyeol zostawił nas samych sobie. Masturbował się pochłaniając nas wzrokiem. Całe zbliżenie nie trwało już długo. Park wybuchł na mój brzuch, a Sehun zaczął wychodzić ze mnie, jednak oplotłem go nogami w pasie. Zmarszczył brwi, ale po oparciu dłoni obok mojej głowy doszedł głęboko we mnie doprowadzając mnie tym do orgazmu. Cała nasza trójka ułożyła się wygodnie i bez słowa zasnęliśmy. Jednak mi zajęło to najdłużej. Ręka Chanyeola ciążyła na moim udzie, a chrapliwy oddech Sehuna parzył szyję.

Epilog# ☜  #7