środa, 25 lutego 2015

School live - chap#3



'Podpadłeś mi już w pierwszy dzień, a to nie lada wyczyn. Nawet nie próbuj się wykręcać! Nie toleruję nieuwagi na moich lekcjach. W każdy poniedziałek będziesz spotykał się z Luhanem w tym gabinecie. Do kiedy? Aż Lulu nie poprawi swoich ocen na minimum 3, a wiedz, że w zeszłym roku miał poprawkę. Nie rób takiej miny, trzeba było nie mielić jęzorem. Pamiętaj: każdy poniedziałek, gabinet 60, minimum 3.' 

Kim Jonmyonie, właśnie wpisałem cię na moją czarną listę.

*

-Uhh, powiesz mi w końcu czemu jesteś taki zły? - Sehun rozdrażniony potrząsnął mnie za ramię. Nie dawał mi spokoju od rana, przez co mój poziom irytacji wzniósł się do niebios.
-HALO MÓZGU! DZISIAJ MA UDZIELAĆ KOREPETYCJE! - to Tao nie wytrzymał i plując dookoła nakrzyczał na blondyna. 
-O jeeezu, co się tak pienisz? - Oh zrobił wielkie oczy i na wszelki wypadek odsunął się od rozhisteryzowanej pandy.
-Nie zwracaj uwagi, jego nowy cel go ignoruje - mruknął Kyungsoo nie przerywając czytania. 
-A aaaa - na twarz Sehuna wpełzł szyderczy uśmiech. - Pan Zaciągnękażdegodołóżkaaleniewyrucham ma problemy miłosne? A to nowość.
-Pierdol się - syknął wspomniany.  
-Z przyjemnością - jadowicie rzucił Sehun. - Ja przynajmniej nie ucieknę na widok penisa. 
-Ty kmiocie! - Tao gwałtownie wstał wpatrując się wściekle w młodszego. 
-Siadaj. Nie rób scen - zimny ton głosu Soo nie wróżył nic dobrego. Jak na zawołanie panda usiadła na swoim miejscu i obróciła się w moją stronę. Już otwierał usta by coś powiedzieć, gdy D.O znowu wkroczył do akcji. - Zostaw Baekhyuna w spokoju, widzisz, że jest zdenerwowany. Najlepiej siedź cicho i nic nie rób - to widocznie zabolało chłopaka, bo zacisnął wargi i urażony wstał od stołu. Chwilę później już go nie było. Został jednak jeszcze jeden problem - <KLIK>
-Skoro pozbyliśmy się naszej histeryczki, to może odpowiesz mi na pytanie? – Sehun nie dawał za wygraną.
-Przecież Tao dyskretnie napomknął, że chodzi o korepetycje – westchnąłem ciężko.
-Nie jestem idiotą Baek. Gdyby chodziło o same korepetycje to nie byłbyś taki zdenerwowany. To przez Luhana, tak? – powiedział całkowicie poważnie. Otworzyłem usta ze zdziwienia. Jakim cudem ten człowiek po tygodniu znajomości tak dobrze mnie zna? – Czyli mam rację. Jest jeszcze jedna zagadka: jakim kurwa cudem jeszcze go nie widziałem w tej szkole?
-Nie jesteś sam, też  nurtuje mnie kim jest ten chłopak – Kyungsoo nagle zainteresował się naszą rozmową. 
-Uhh, sam widziałem go tylko w pierwszy dzień szkoły. Jeśli tak rzadko chodzi na lekcje, to będę z nim gnić na tych zajęciach do końca roku – zrezygnowany przyłożyłem policzek do zimnego stolika.
-A jak wygląda? – czy tego gówniarza tylko to obchodzi?
-Jak cholerny model. Blond włosy, nieskazitelna cera, słodka twarzyczka.
-Ouuu, dlatego tak się denerwujesz? – Hun podniósł brwi do góry.
-Pff, wygląd jest tutaj najmniejszym problemem. W jego towarzystwie moja cnota jest zagrożona – wydukałem słabo.
-Ekhem. Baekkie. Moje kochanie. Nie chcę cię urazić, ale z takim wyglądem...  Ałaaaa! Kyungsoo hyung! Za co?! – blondyn ze zbolałą miną zaczął rozmasowywać tył swojej głowy.
-Nie gadaj głupot – surowy ton głosu Kyungsoo spowodował, że Sehun skulił się lekko. Dobrze wiesz, że Baekhyun jest przystojny.
-No może byłby, gdyby o siebie zadbał – blondyn starannie dobierał słowa, by nie narazić się na kolejny cios ze strony starszego.
-To już jego sprawa czy chce wyglądać dobrze czy… tak jak teraz – Kyung momentalnie zszedł z tonu, bo zdał sobie sprawę z tego, że w pewnym sensie przyznał rację Sehunowi.
-Dobra, wróćmy do tego całego Luhana. Wydaje się być niezłą dziunią – Hun trzepnął mnie lekko w ramię.
-Ale nie jest w twoim typie – pora zniszczyć komuś marzenia. – Nie jest uległy, woli raczej dominować.
-Ehh, a miało być tak pięknie. A jak tam jego tyły?
-Skąd mam wiedzieć? Nie przyglądałem się – wzruszyłem ramionami.
-Boże, zesłałeś na mnie same cioty – Sehun wstał i teatralnie westchnął. Kątem oka zobaczył minę Soo i szybko dodał – i Kyungsoo hyunga. Baek, pierwsze co robisz to OBCZAJASZ TYŁY. To podstawa hyung! – pokręcił głową i również wyszedł ze stołówki.
-Poradzisz sobie Bae – Kyung uśmiechnął się ciepło i poklepał mnie po ramieniu. Odwzajemniłem uśmiech i zacząłem zbierać swoje rzeczy. Myśl, że za godzinę spotkam się z małym diabłem wyssała ze mnie całą energię.

*

Siedziałem od ponad dziesięciu minut w znienawidzonym gabinecie czekając aż Lu w końcu się zjawi. Powoli narastała we mnie nadzieja, że może jednak nie przyjdzie. Oparłem się wygodniej o parapet i rozejrzałem po dziedzińcu szkoły. Mimo skończonych lekcji Tao i Kyungsoo siedzieli na murku i rozmawiali z uśmiechami na twarzy. Właśnie podchodził do nich Sehun, ale zatrzymała go niewysoka brunetka. Chwilę rozmawiali, potem Hun wyminął ją z niewzruszonym wyrazem twarzy i dosiadł się do przyjaciół. Dziewczyna nadal stała w tym samym miejscu, zapewne niedowierzając w to co przed chwilą usłyszała. O taak, Oh Sehun w ciągu zaledwie tygodnia złamał wiele dziewczęcych serc. Dzięki swojemu wyglądowi stał się najpopularniejszym pierwszakiem w szkole. Zaraz za nim był Tao, ale żadna laska do niego nie startowała. Z wiadomych przyczyn. Ja i Kyung wmieszaliśmy się w tłum nie przyciągając (prawie) niczyjej uwagi. W stu procentach mi to odpowiadało, bo nie lubiłem się wyróżniać. Pozostałem więc kujonkiem kręcącym się koło Flower Boy’ów  Junior. Jeśli zaś chodzi o Seniorów widziałem ich zadziwiająco rzadko. Tym lepiej dla mnie, będę mógł się całkowicie skupić na nauce (tak, ich widok mnie rozpraszał). Z rozmyślań wyrwał mnie trzask drzwi.  Pan i władca Xi Luhan zjawił się w końcu na zajęciach. Ledwo oddychał podtrzymując się ściany. Blond włosy miał całkowicie rozwalone, marynarka mundurka żałośnie zwisała z niedopiętej torby. Łapiąc się za serce powoli doczłapał się do mojej ławki i usiadł z wysiłkiem.

-Przepraszam za spóźnienie słonko – wydyszał ciężko – miałem lekkie komplikacje.

Poluźniając swój krawat próbował uspokoić oddech. Po kilku minutach jego klatka piersiowa poruszała się regularnie, a rumieńce zniknęły z twarzy. Odetchnął głęboko i uśmiechnął się do mnie szeroko. Gdybym nie poznał go wcześniej to pewnie odwzajemniłbym ten gest, jednak niestety miałem z nim styczność i teraz z lekką obawą przełknąłem ślinę.

-Spokojnie kotuś, nie zjem cię przecież – uśmiech nie schodził mu z twarzy. – A uwierz, mam taką ochotę.
-Umm, pan Kim wprowadził cię w szczegóły? – postanowiłem zignorować jego wcześniejszą wypowiedź i od razu zacząć ‘lekcję’.
-Pan Kim? Aaa Suho. Jasne, w każdy poniedziałek mam spotykać się z tobą w tym gabinecie – uśmiechnął się lubieżnie.
-I musisz mieć ze sprawdzianów i kartkówek minimum 3 – dodałem odsuwając się od niego kiedy nieoczekiwanie naparł na mnie.
-Myślisz, że przebywając z tobą sam na sam będę w stanie czegokolwiek się nauczyć? – zniżył głos i obrócił moje krzesło tak, że patrzyliśmy sobie w oczy. Powoli przybliżył się do mnie i wzrokiem zjechał na moje usta. Spanikowany przygryzłem dolną wargę, co nie było dobrym ruchem. Luhan widząc to wypuścił szybko powietrze i z błyskiem w oku docisnął swoje wargi do… mojej ręki. Co jak co, ale refleks mam dobry. Zszokowany chłopak odsunął się ode mnie, a ja z pewnym wahaniem zabrałem dłoń ze swoich ust.
-Nie dałeś mi się pocałować – z niedowierzania aż otworzył usta. – Nie podobam ci się?
-Nie, to nie tak.. – nie wiedziałem co mam powiedzieć.
-To jak? – jego mina była nie do opisania. Chyba po raz pierwszy ktoś mu odmówił.
-My się nie znamy – wydukałem.
-Co ty pierdolisz? Ja mam na imię Luhan, ty Baekhyun. Po raz pierwszy zobaczyliśmy się w zeszły poniedziałek, w sekretariacie szkolnym. Co jeszcze musisz wiedzieć? Jaką mam grupę krwi? Rozmiar buta? Gdzie mieszkam? Co robią moi rodzice? Czy sram regularnie? – potok słów wyleciał z jego ust.
-Nie jestem jeszcze gotowy na takie rzeczy… - nie wierzę, że to powiedziałem. Ale jest możliwość, że zadziała. Przywołałem obraz czekoladowych oczu napotkanych w stołówce i zarumieniłem się lekko. Taki tekst + rumieńce = obraz niewinnej dziewicy. To musi zadziałać!
-… - Lulu zaniemówił. Teraz tylko pytanie co się działo w jego pięknej, popierdolonej główce. Rozważa opcję wzięcia mnie siłą czy po prostu zrezygnuje? – Okej, masz 16 lat i nie jesteś gotowy na pocałunek.. to dziwne, ale rozumiem.

Odetchnąłem z ulgą i uśmiechnąłem się lekko.

-Zaczekam aż będziesz gotowy, słoneczko – posłał mi buziaka w powietrzu. Zamarłem. Nie tak miał zadziałać mój plan. Luhan miał wzruszyć ramionami i powiedzieć ‘twoja strata’, po czym przerobilibyśmy tę cholerną historię i poszli każdy w swoją stronę. – A kiedy posmakujesz moich ust, nie będzie mógł mi odmówić i poznasz co to prawdziwa rozkosz.

Panie, zbaw mnie. Nie wytrzymam dłużej siedząc koło tego psychopaty. Zerknąłem na zegarek. Zostało nam 25 minut. Ten czas leci zdecydowanie za wolno.

-Myślałem, że spędzimy nasz wspólny czas nieco inaczej, ale skoro sprawy tak się potoczyły to może po prostu porozmawiamy? – o proszę, czyli nasz ogierek ma również przyjazną stronę.
-Ale mieliśmy się uczyć… - zaprotestowałem słabo, tak naprawdę wcale nie chciało mi się zabierać za naukę.
-Zostało za mało czasu, po za tym już ci powiedziałem, że przy tobie się nie skupię – przechylił głowę na bok i wzruszył ramionami. – Jak ci się podoba szkoła? Dobra, kij ze szkołą. Widziałeś już kwiat naszej szkolnej młodzieży? – poruszył znacząco brwiami.
-Taak, ale zawsze przysłania ich wianuszek dziewczyn.
-Pff, naiwne. Każdy z nich jest gejem – rzucił ze śmiechem, na co ja prawie zakrztusiłem się własną śliną. Czy każdy poznany przeze mnie chłopak musi być homo?
-A ty skąd to wiesz? – wolałem się upewnić. 
-Widzisz tę twarz? Jasne, że jestem jednym z nich – prychnął.
-Nigdy cię z nimi nie widziałem – stwierdziłem.
-Bo nie było mnie przez cały tydzień w szkole. No, ale wiesz co?! Nie zauważyłeś tego? – naburmuszył się.
-No tak, zapomniałem. Przepraszam – uśmiechnąłem się słodko na co Luhan zakręcił się niespokojnie na krześle. Pewnie go rączki świerzbią.
-Wybaczam. W każdym razie jeśli nie wierzysz w to, że są gejami, to ja jestem żywym dowodem.
-Jak to? – zmarszczyłem brwi, nie do końca go rozumiejąc.
-Przespałem się z każdym z nich – wyszczerzył się i z rozbawieniem pociągnął nosem. Kopara opadła mi prawie do podłogi. Nie wierzę, że mówi to tak swobodnie. – Właściwie, każdy z naszej paczki spał z każdym. To u nas normalne, chociaż trochę ostatnio przystopowaliśmy. Takie haremy są strasznie męczące - zrobił wymowną minę. - Jesteś świeżakiem, więc mogę ci opowiedzieć burzliwą historię naszej wspaniałej ‘rodziny’ – rozparł się wygodniej  i widząc jak kiwam głową przymknął lekko oczy starając przypomnieć sobie jak najwięcej. - No to zaczniemy od Krisa. Bez dwóch zdań jest najbogatszym uczniem w tej szkole, co przekłada się na bycie strasznym szpanerem, ale mimo to da się z nim wytrzymać. Dorabia w modelingu przez co stał się ‘bogiem’ tej szkoły. Z tego co wiem nigdy nie był w dłuższych związkach, zazwyczaj pobawi się i wyrzuci. Ale mimo to każda ‘zabawka’ powinna dziękować niebiosom za to, że miała swoje pięć minut. Jezu, gdybyś wiedział co on potrafi wyrabiać w łóżku. Dzikszego seksu nigdy nie miałem. Naprawdę. Nie wyszedłem z łóżka przez 2 dni – nie żebym miał jakieś wyjście. Cholernie do siebie pasujemy z wyglądu, ale jakoś nie potrafimy się dogadać. Co nie zmienia faktu, że czasem do niego wpadam – uśmiechnął się szatańsko. – Umm, jest najbliżej z Jonginem. Z nim jest inna sprawa. Jeśli naprawdę ktoś mu się spodoba, to nie odpuści. Jego związki trwają długo i szczerze mówiąc miał ich niewiele. Mimo to, ma OGROMNE doświadczenie. Wierz mi, potrafi sprawić, że przez sam jego taniec ci stanie. A potem.. potem jest już tylko niebo. Umm, mamy rudzielca – Ximina. Ogółem najlepszy człowiek na świecie, oczywiście zaraz po mnie. Przyjaźnimy się od podstawówki i wiem o nim wszystko, oczywiście z wzajemnością. Mimo, że ja plotkuje i jako pierwszy zdobywam informacje, to on zna sekrety dosłownie każdego. Co nie omieszka wykorzystywać. Zazwyczaj do wyciągania jedzenia. Jedno szczególne spojrzenie i już dostanie to co zechce. Jeśli chodzi o seks… Spałem z nim tyle razy, że nie jestem w stanie zliczyć. A mimo to mi się nie nudzi, co jest naprawdę dziwne  – robi przerwę na zastanowienie i znowu rusza z nową porcją informacji. – Jeśli chodzi o Chanyeola… Jest w huj wysoki i huja też ma niezłej długości… Taak, spałem z nim tylko kilka razy, ale wspominam każdą noc do dziś. Jest najlepszym koszykarzem w szkole, już w pierwszej klasie został kapitanem i robi chłopakom koszmar na treningach. Naprawdę nie chciałbym być na miejscu jego przyszłego chłopaka, bo będzie musiał zasuwać 24/7. Yeol nie dość, że jest niewyżyty to jeszcze ma cholernie dobrą kondycje, a to niebezpieczne kombo. Z Chanem przyjaźni się największa gnida we wszechświecie – Chen. Mówię ci, trzymaj się od niego z daleka. Przyznaję, że z nim spałem, ale to był błąd. Posuwa zajebiście, ale męczył mnie chyba z dwa miesiące przedrzeźniając moje jęki. Jebany cockblocker! Nawet nie wiesz ile razy przez niego nie zamoczyłem. Zresztą nie tylko ja. Naprawdę nie wiem jakim cudem jest dalej w naszej paczce. A! No i ma jeden problem. Narobił sobie chęci na naszego cudownego nauczyciela historii. Postawiłem już 50 dolców, że go nie przeleci. Chociaż ostatnio Suho trochę się podłamuje pod siłą nacisku Chena. Zobaczymy co z tego wyjdzie. No i to by było na tyle.
-Yyy.. Nie wiem co powiedzieć – naprawdę miałem pustkę w głowie.
-Przyzwyczaisz się kiedy ich poznasz, to pojeby, ale da radę z nimi wytrzymać.
-Czekaj, co? Jak to ich poznam? Nie chcę nikogo poznawać – szybko pokręciłem głową, po poznaniu szczegółów z ich życia osobistego wolałem trzymać się na kilometr od tej dziczy.
-Ale słonko, kiedy będziemy już razem nie będziesz miał wyjścia – zacmokał. Już miałem mu odpowiedzieć, ale ktoś wszedł do klasy. Spodziewałem się Sehuna (wątpię, że wytrzymałby bez zerknięcia na Lulu), ale zobaczyłem Tao.
-Hyung, czekaliśmy aż skończysz korepetycje i pójdziemy na buble tea, ale Kyungsoo hyung muisał już iść do domu. Po za tym 10 minut temu był dzwonek, czemu tu jeszcze siedzicie? –wydął dolną wargę i spojrzał na nas zaciekawiony.
-Zagadaliśmy się, już idę Tao. Tak w ogóle to jest Xi Luhan, poznajcie się – chłopacy wymienili uściski rąk i Tao cały w skowronkach przysiadł koło Lu.
-Czemu nie mówiłeś, że masz takiego słodziutkiego przyjaciela? – Luhan pokazał mi swoją nową stronę: super kawaii sempai. Uśmiechnął się szeroko i uszczypnął pandę w policzek. – Jest śliczny!
-Lu-sshi przestań – czarnowłosy mocno się zarumienił i iskrzącymi oczami spojrzał na Jelenia.
-O boże! Już dał mi przezwisko! – zapiszczał Luhan i z miłością przytulił się do Tao, na co ten prawie zszedł na zawał. – Jeśli takie dwie śliczności się przyjaźnią, to boję się pomyśleć jakich jeszcze masz znajomych.
-Dwie śliczności? Przestań – prychnąłem.
-Nie uważasz tego słodziaczka za ślicznego? Jak możesz? – Luhan z udawaną złością wykrzyknął.
-Mówiłem o sobie – powiedziałem rozdrażniony.
-O co ci chodzi? Przecież jesteś piękny – zdezorientowany Luhan odsunął się od Tao.
-Ja? Przestań się ze mnie naśmiewać – burknąłem.
-Baek, jestem poważny. Nie zarywałbym do byle kogo – zmarszczył brwi.
-Może ostatnio ci się pogorszył wzrok? – prychnąłem.
-Ale Luhan ma rację hyung. Gdybyś tylko zmienił fryzurę i założył soczewki to wyglądałbyś lepiej od połowy szkolnych idoli – Tao zareagował natychmiast. –Nie wiem skąd ci przyszło do głowy myśl, że jesteś brzydki.
-Uhh, może dlatego, że w gimnazjum nikt nie zwracał na mnie uwagę, nigdy nie wyznawał miłości i nie komplementował? – wybuchnąłem.
-Bo stoisz ciągle na uboczu i sorry, ale nie masz lekkiego charakteru – westchnął Tao. – Gdybyś mi tylko pozwolił to zrobiłbym z ciebie bóstwo.
-O nie, nie, nie. Nikt mnie nie będzie zmieniać – ostro zaprzeczyłem.
-Nie będziesz miał wyjścia. Dołączam się do pomysłu Pandzioszki. To nie tak, że mi się teraz nie podobasz, ale musisz zmienić o sobie zdanie – no proszę, więc mój napastnik potrafi być też poważny.
-Dobrze, ale pod jednym warunkiem – na moich ustach zagościł szatański uśmiech.
-Dajesz, zrobię wszystko – zdeterminowany Luhan założył ręce na piersi.
-Z następnego sprawdzianu masz dostać cztery – w moim głosie dało się wyczuć kpinę. Nikt nie zmusi mnie do noszenia soczewek!
-Ale kochanieeee, to cios poniżej pasa! – Lulu poddał się już na starcie.
-Jeśli ci się nie uda, to nawet nie myśl o mojej metamorfozie! – zarzuciłem zwycięsko grzywką i wyszedłem z gabinetu <klik>. Wszystkie suczki składajcie mi pokłony!


A/N: Na wybicie 50 tyś. wejść miałam wstawić Baekyeola, który wygrał głosowanie. Jednak to opowiadanie tak mnie wciągnęło, że nie potrafię teraz pisać nic innego. Po prostu obudziłam się, otworzyłam worda i za jednym zamachem napisałam cały rozdział. W związku z tym bardzo Was przepraszam i w ramach wynagrodzenia wstawiam 3 (i jak zapewne zauważyliście) DŁUŻSZY chapter. Oczywiście Baekyeol również się ukarze (jest napisany do połowy), ale na to musicie trochę za czekać.  

Kocham czytać Wasze komentarze, jesteście najlepsze! <3

To by było na tyle. Trzymajcie się i pamiętajcie: Będzie dobrze! c:

poniedziałek, 23 lutego 2015

School live - chap#2



-Gdzie się tak śpieszysz słodziutki? - brew nieznajomego podniosła się do góry, kiedy wypowiedział pytanie swoimi perfekcyjnymi ustami.
-Uhh, chciałem wyjść na dziedziniec... - nie wiedziałem gdzie mam spojrzeć, piękno chłopaka zaczęło mnie przytłaczać.
-Miałbyś coś przeciwko gdybym ci towarzyszył? - lekko się uśmiechnął, patrząc na mnie wyczekująco. Pokręciłem przecząco głową czekając aż mnie puści. Niestety nic takiego nie nastąpiło. Chłopak przybliżył się jeszcze bardziej i położył rękę na mojej talii. Poczułem jeszcze większe gorąco, kiedy przysuną swoją twarz do mnie. Teraz stykaliśmy się policzkami, a nieznajomy zamruczał mi do ucha. -Spodobałeś mi się już na samym początku, wiesz?
Pewnie zapadłbym się pod ziemię z nadmiaru emocji, gdyby nie interwencja przechodzącego nauczyciela.
-Luhan! Przestań molestować pierwszoklasistów na miłość boską! - niewysoki i dość młody brunet złapał blondyna za kołnierz mundurka i siłą odciągnął go ode mnie.
-Pierwszoklasistów? Czyli drugie klasy mogę brać w obroty? - zapytał z nadzieją.
-Zapomnij! Zdemoralizowałeś już jedną trzecią tej szkoły, więcej nie trzeba - pokręcił głową i puścił chłopaka.
-No cóż... Tyle młodej krwi na mnie czeka, ktoś musi ich uświadomić w 'tych' sprawach - podniósł ramiona w obrończym geście.
-Jesteś niemożliwy - mruknął nauczyciel i już miał odchodzić, kiedy blondyn zaszedł mu drogę.
-A! Zapomniałem powiedzieć, że Chen zmienił rozszerzenie. Teraz będzie miał geo-wos - po tych słowach twarz nauczyciela zbladła o kilka odcieni. Wielce zadowolony z siebie Luhan przepuścił starszego i z rozbawieniem obserwował jego znikającą sylwetkę. Dopiero po chwili przypomniał sobie o moim istnieniu i odwrócił się w moją stronę. -Zepsuł nam taką cudowną atmosferę.
Chrząknąłem zmieszany, nie wiedząc jak się zachować. Cała ta sytuacja mi nie odpowiadała, więc zacząłem rozważać opcję ucieczki.
-No tak, gdzie moje maniery? Jeszcze się nie przedstawiłem. Xi Luhan, 3e - zbliżył się do mnie i oparł rękę koło mojej głowy. -A jak ma na imię moja piękna łania?
Zamrugałem szybko słysząc to przezwisko. Jeżeli ja byłem łanią, to on musi być gepardem (albo hieną, zważając na to, że zaraz mogę zejść z tego świata). Mam tylko nadzieję, że polowanie się nie zaczęło. Czując na sobie ponaglające spojrzenie wydukałem ciche 'Baekhyun'.
-To na czym skończyliśmy, Baekkie? - mocno zaakcentował ostatnie słowo i z uśmiechem odsunął kosmyk grzywki wpadającej do moich oczu. Od odpowiedzi zbawił mnie dzwonek ogłaszający koniec przerwy. Luhan zaklął pod nosem i odepchnął się od ściany. -Do zobaczenia słodki! - mrugnął i posłał buziaka w powietrzu.

Niemrawo poczłapałem do klasy, przeklinając w duchu swój niefart. Oczywiście spóźniłem się na lekcję, ale nauczyciel historii wspaniałomyślnie to zignorował. Od razu rozpoznałem w nim swojego wcześniejszego wybawcę, który przedstawił się jako Kim Jonmyeon. Usiadłem ciężko koło Sehuna i ukryłem twarz w rękach. Nie zwracając uwagi na ciekawskie spojrzenia młodszego rozwaliłem się na ławce wzdychając przy tym cięrpiętnniczo. Jest dopiero druga lekcja, a ja już mam dość tej szkoły.

-Hyung, żyjesz? - Sehun niepewnie potrząsnął mnie za ramię.
-Nie, spierdalaj - odburknąłem.
-Nie zachowuj się jak cnotka z okresem. Jeśli dalej gniewasz się za tę sałatę, to przepraszam... Niby chciałem, żeby tak wyszło, ale...
-Uhh, nie chodzi o to debilu - prychnąłem. - Ta szkoła zaczyna mnie wkurwiać, a dokładniej rzecz ujmując to ludzie do niej uczęszczający.
-No co ty, widziałem kilka zajebistych dup, nie jest tak źle - uśmiechnął się chytrze. - No, ale wydaje mi się, że mamy różne gusta. Ja szukam kogoś bezwstydnie pięknego, uległego i z dobrymi tyłami, a ty niewyżytego ogiera, który..
-Stop, stop! Nie rozpędzaj się. Skąd to możesz wiedzieć? - wzburzony odwróciłem się do młodszego.
-Serio się pytasz? - posłał mi niedowierzające spojrzenie. - Od razu to po tobie widać. Jeśli się ciebie nie zna, to można pomyśleć, że jesteś spokojnym kujonem. Niestety ten wizerunek rozmywa się, kiedy pozna się ciebie bliżej. Cięty język, wybuchowa osobowość i pewnie niezaspokojony w łóżku. To wręcz oczywiste.
-I doszedłeś do tego wniosku po 3 godzinnej znajomości?
-Dokładnie! - wyszczerzył zęby i wskazał palcem na Tao. - Jeśli mi nie wierzysz, mogę w skrócie przedstawić ci sytuację tego młodzieńca.
-Dajesz - przyzwalająco kiwnąłem głową.
-Ten okaz jest pozbawiony mózgu, co pewnie zauważyłeś. Bliżej mu do dziewczyny niż do chłopaka i widocznie mu z tym dobrze. Kusi wszystko co się rusza, ale gdy przyjdzie co do czego to zwieje, bo jest zbyt nieśmiały. Jego pewny siebie, ale jednocześnie  wstydliwy. Taki paradoks.
-Sehun, może powinieneś pójść na psychologię?
-Coś ty! Firma mojego ojca straciłaby takiego wspaniałego CEO - teatralnie rozłożył ramiona. - Ktoś w końcu musi się poopierdalać za pieniądze. I tą osobą będę ja - szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy.
-Uhh, zasrani bogacze. Masz zdecydowanie za dobrze - prychnąłem lustrując jego rozleniwioną twarz.
-Spoko, właśnie zaprzyjaźniłeś się z odpowiednią osobą. Będziesz kierownikiem w mojej przyszłej firmie i staniesz się kolejnym zasranym bogaczem.
-Nie, dzięki. Wątpię, że będę chciał cię dalej znać po ukończeniu liceum - rzuciłem 'twardo' walcząc z rozbawieniem.
-Powiedziała rozmiękła klucha do jednego z najbardziej atrakcyjnych chłopaków w tej szkole. Co ja gadam, w tym kraju! - wypiął dumnie pierś i podniósł głowę do góry. - A może i na świecie?
-Jesteś pojebany - nie potrafiąc wytrzymać roześmiałem się i trzepnąłem go w tył głowy.
-Oh, ktoś tu nie uważa. W dodatku się śmieje i przeklina - usłyszałem za sobą spokojny (aczkolwiek przerażający) głos. Nauczyciel zmaterializował się za nami i położył dłonie na moich barkach. Nagle poczułem się jakby ktoś mi nasypał cementu do ust. - Chyba będę musiał wymyślić jakąś karę... O! Już mam pomysł! Luhan słabo sobie radzi z historią, może mu pomożesz? Wiem, że jest w starszej klasie, ale tak mądry chłopak jak ty na pewno sobie poradzi.

Moja twarz pewnie nie wyglądała najlepiej, bo zmartwiony Sehun przysunął się bliżej i zapytał kim jest Luhan. Zbyłem go machnięciem ręki i przymknąłem oczy. Czas na spisanie testamentu.




TROCHĘ WAM NAMIESZAŁAM, UPSI 
(swoją drogą zastanawiam się czy ktoś wpadł na pomysł, że to nie będzie Yeol xD)

Wiem, długość tego rozdziału nie zachwyca. Sorry, not sorry i tak dodaję. :D 
W głosowaniu wygrało moje królewskie otp - Baekyeol. Nawet nie wiecie jak Was za to wielbię. <3 

To by było na tyle. Trzymajcie się i pamiętajcie: Będzie dobrze! c:



środa, 4 lutego 2015

Bohaterowie - Shool live

Bohaterowie 

Byun Baekhyun

 zakompleksiona cnotka | magnez na seme | cicha woda | perfekcjonista


Oh Sehun

zboczeniec |  z zewnątrz suka, w środku owieczka suka | wieczny szyderca | najlepszy przyjaciel Byuna


Huang ZiTao (Tao)

 100 % gej | ma obsesję na punkcie swojej grzywki | zakochuje się co 2 sekundy | słodki do porzygu 


Do Kyungsoo

 najnormalniejsza osoba w towarzystwie | opoka Baekhyuna | wieczny optymista



 Xi Luhan

seksoholik | największa plotkara w szkole | niewinny tylko z wyglądu | zło w czystej postaci


Zhang Yixing (Lay)

taneczny geniusz | dziwak z niecodziennymi fetyszami | wieczny student


Kim Jonmyeon (Suho)

nieświadom swojego seksapilu (tylko z pozoru) | lubiany przez wszystkich | maniak soku pomarańczowego | oaza spokoju

Byun Taemin

brat Baekhyuna | zbiór wszystkich cnót | wiecznie niezdecydowany | sknera


Kim Jongdae (Chen)

cockblocker | ma beke ze wszystkiego | zawsze osiąga wyznaczony cel | zakochany w sobie

Park Chanyeol

koszykarz roku | chodzący wyszczerz | za wszelką cenę chce dobrać się do pewnego tyłka | BFF Chena


Wu Yifan (Kris)

niebezpiecznie seksowny | "malarz" | szpaner | największa gwiazda szkoły




Kim Minseok (Xiumin)

świetny w łóżku | wiecznie głodny | ma na każdego haka 


Kim Jongin (Kai)

frustrująco przystojny | ciemne dziecko | 'czemu się wstydzisz rozebrać? przecież zaraz będziemy uprawiać seks!' 


niedziela, 1 lutego 2015

School live - chap#1




Sekretariat szkolny onieśmielił mnie swoim przepychem i elegancją. Wchodząc do pomieszczenia zostawiłem mózg i świadomość za mną. Nieśmiało podszedłem do blondynki w średnim wieku rozmawiającej z jednym z uczniów. Gdy mnie zauważyła szybko skończyła rozmowę z chłopakiem i skinęła na mnie głową.
-W czymś ci pomóc? – zapytała z lekkim rozbawieniem, pewnie miałem wypisane na czole ‘UWAGA, PIERWSZOROCZNY FRAJER!’.
-Miałem donieść swoje zdjęcie – niepewnie wyciągnąłem upokarzającą mnie odbitkę. – Byun Baekhyun, 1A.
-Byun? Ten Byun? – zapytała lekko zdziwiona. – Twój brat chodził do nas do szkoły?
-Tak.. – przyznałem niechętnie i podrapałem się w tył głowy.
-Ohh, mam nadzieję, że poradzisz sobie równie dobrze co Taemin – uśmiechnęła się szeroko i wsunęła zdjęcie do teczki z moim imieniem.- Całkowicie się różnicie, w życiu nie powiedziałabym, że jesteście braćmi – pokręciła z niedowierzaniem głową i już zagłębiła się w papierkowej robocie. Przestąpiłem z nogi na nogę i zerknąłem w stronę wyjścia. W tej samej chwili drzwi po mojej prawej stronie otworzyły się i wyszedł z nich niewysoki chłopak z blond czupryną, poluzowanym krawatem i plecakiem na jednym ramieniu. Kiedy mnie zauważył powoli zmierzył (?!) z góry do dołu i uśmiechnął się zagadkowo. Biło od niego pewnością siebie i wybujałym ego. Mijając mnie podniósł brew do góry i przygryzł znacząco wargę. Mogę przysiąc, że spojrzał na mój tyłek kiedy wychodził. Oczywiście nie spojrzałem na niego drugi raz, bo nie chciałem żeby zobaczył mojego buraka. Z lekkiego otępienia wyrwał mnie mężczyzna, który wychylił się zza tych samych drzwi, rozejrzał się uważnie i dopiero wtedy zaklął pod nosem ‘zasrany gówniarz’ i trzasnął drzwiami. Kiedy tylko to zrobił zauważyłem wielką, złotą tabliczkę ‘’DYREKTOR’’. Z lekkiego szoku wyrwała mnie sekretarka podając podbitą i podpisaną legitymację. Z ulgą opuściłem pomieszczenie i na miękkich nogach udałem się na pierwszą lekcję.

Wchodząc do klasy rozejrzałem się uważnie i stwierdziłem, że jestem w czarnej dupie. Większość osób pogrupowała się i rozmawiała z nowo poznanymi kolegami. Po samej postawie i sposobie gestykulowania stwierdziłem, że są obrzydliwie bogaci. Z cichym westchnieniem usiadłem pod oknem i spojrzałem na zegarek. Świetnie, jeszcze 8 godzin i 25 minut koszmaru. Przetarłem oczy i oparłem podbródek na plecaku. Wtedy zdałem sobie sprawę, że chłopak siedzący przede mną patrzy na mnie intensywnie.
-Umm, coś nie tak? – spytałem lekko skołowany jego śmiałością. Chłopak nie odpowiedział tylko zwęził oczy i dalej badawczo mi się przyglądał. Po kilku minutach bezczelnego gapienia się na siebie mój temperament dał o sobie znać. – No powiedz to co masz powiedzieć i odwróć się wreszcie! – wypaliłem bez zastanowienia i zmarszczyłem brwi niezadowolony.
-Czekaj, zastanawiam się czy jesteś na tyle fab by ze mną rozmawiać – odpowiedział z wyniosłym wyrazem twarzy.
-Pierdolisz czy jesteś poważny? – spojrzałem na niego z niedowierzaniem.
-Wyglądam jakbym żartował? - z niewiadomych przyczyn podniósł głos i zrobił niezadowoloną minę. –Spójrzmy prawdzie w oczy! Nie będę przecież rozmawiać z plebsem! – na potwierdzenie swoich słów walną pięścią w ławkę i spojrzał na mnie jakby czekał na aprobatę.
-Tao, uspokój się - chłopak siedzący na lewo ode mnie spojrzał znudzony na ciemnowłosego i pokręcił głową. – Znowu się z nikim nie zaprzyjaźnisz i będziesz mi zawracał tyłek przez kolejne 3 lata.
-Dobrze Kyungie – momentalnie zszedł z tonu i zrobił przepraszającą minę.
-Powiedz mi, jak cie rodzice wychowali? Twoja próba zawarcia znajomości zawsze wygląda tak samo. Najpierw kogoś oczerniasz, a potem oczekujesz, że skoczy ci do nóg.
-Dobrze wiesz, że nie robię tego specjalnie! To atak paniki! – piskliwie zaczął bronić się mój sąsiad. -   Po za tym to przez to, że nikt do nas nie zagadał!
-Niech ci będzie, dziwaku…
-Kyungii! Nie nazywaj mnie tak! – wywalił dolną wargę do przodu i zrobił minę zranionego psiaka. Widać osiągnął zamierzony efekt, bo nazwany wcześniej ‘Kyungi’ spojrzał na kolegę miękko i uśmiechnął się lekko.
-Tak poza tym, to jestem Kyungsoo – przedstawił się mój ‘wybawca’ i uśmiechnął ciepło. – Ta dramatyzująca panda to Tao - wspomniany wcześniej chłopak kiwną mi głową i wystawił rękę do uściśnięcia.
-Przepraszam.. Nie chciałem żeby tak wyszło.. – zarumienił się zawstydzony, kiedy potrząsnąłem jego dłoń.
-Baekhyun - nie jestem pewny czy zawarcie z nimi znajomości wyjdzie mi na dobre, ale lepsze to niż nic...
-Powiedz mi, wychodziłeś gdzieś w ogóle na wakacje? - Kyung spojrzał na mnie uważnie. - Nurtuje mnie to od kiedy tylko tu usiadłeś.
-Yyy, jasne, że tak. Skąd to pytanie? - podniosłem zdziwiony brwi.
-Masz strasznie jasną cerę, wyglądasz jak ścia..
-Sperma - przerwał mu chłopak siedzący za nim. Jego mina i ton głosu wyrażały stuprocentową powagę. Tao słysząc ten komentarz zaczął chichotać histerycznie i jak cnotka zakrył sobie usta. Kyungsoo odwrócił się do niego i posłał spojrzenie typu 'co kurwa?'. Ja natomiast zacząłem rozważać opcję ucieczki z tej klasy. Widocznie Bóg chce mnie pokarać i zesłał na mnie samych debili.
-Co proszę?
-To co powiedziałem, twoja skóra ma barwę spermy - wyrzucił na jednym wydechu.
-Chłopie, nie wiem co jest nie tak z twoją głową i spermą, ale... - Kyungsoo przerwał na chwilę i przysunął się bliżej chłopaka. - Ty w ogóle nie pomyliłeś szkół? To jest liceum, nie gimnazjum.

Na te słowa chłopach prychnął i rozparł się wygodniej na krześle.
-Ojciec dał w łapę żebym przeskoczył jedna klasę - rzucił lekko. - Objęcie firmy i te sprawy - wzruszył niedbale ramionami i posłał spojrzenie 'wiesz jak jest'.

BOŻE ŚWIĘTY... W tej szkole nawet to jest możliwe?! Patrzyłem na niego z niedowierzaniem aż nie zadzwonił dzwonek. Obracając się w stronę tablicy zauważyłem, że Tao nadal chichra się ze sprośnego 'żartu'  młodszego. Jego ojciec pewnie też dał w łapę dyrektorowi. Żeby zdał...

Kiedy zaczęła się lekcja rozłożyłem się wygodnie na ławce i wyłączyłem myślenie. Pierwszy tydzień szkoły zawsze jest lajtowy, więc póki co nie ma sensu się wysilać. Gdy powoli zaczynałem zasypiać dostałem zmiętą karteczką w tył głowy. Ze znakiem zapytania wypisanym na twarzy rozwinąłem ją i zobaczyłem zamaszyste pismo.

Nie wiesz czy chłopak przed tobą nie jest przypadkiem dziewczyną? Przez całą lekcję poprawia włosy i maluje usta pomadką... To chyba nie jest normalne...
A, no i sorry za wcześniej, tak naprawdę to masz ładną skórę. >.<
Tak w ogóle, to mów mi Sehun ;)

Podniosłem wzrok znad kartki akurat w momencie tysięcznego poprawiania grzywki przez Tao. Strzeliłem facepalma i obróciłem się w stronę młodszego. Przeniósł wzrok z Tao na mnie i próbował powstrzymać śmiech. Z marnym skutkiem. Nauczyciel zgromił go spojrzeniem i wrócił do wpojania nam zasad panujących na jego przedmiocie. Wyrwałem kartkę z zeszytu i dużymi literami napisałem 'BAEKHYUN'. Brunet widząc to podniósł oba kciuki do góry i uśmiechnął się szeroko. O proszę, a jednak nie jest taki sztywny.


Dziesięć minut po dłużącej się lekcji cała nasza czwórka siedziała w stołówce. Znalezienie stolika trochę nam zajęło, bo najwidoczniej drugo i trzecio klasiści mieli niepisaną zasadę 'to nasz stolik, nawet nie próbuj go dotknąć pizdo'. Zostałem ofurcznany przez minimum dwadzieścia osób, więc w nie najlepszym nastroju zacząłem pochłaniać kupiony przez siebie posiłek. Nie zwracałem już nawet uwagi na rozmowę Sehuna i Tao, którzy komentowali każdego chłopaka przechodzącego obok nas. Szybko zorientowałem się, że wpadłem w gejowskie towarzystwo, które zaczynało mnie lekko przerażać. To nie tak, ze nie jestem gejem. Po prostu przy ich zapędzie zacząłem rozważać opcję zakupienia pasa cnoty. Mimo wszystko czułem się swobodnie i (o zgrozo!) zacząłem ich lubić. Tak, przyznaję - nawet Tao. Chociaż nie... patrząc na to jak pinzdży się do chłopaka siedzącego trzy stoliki dalej mam jednak wątpliwości.
-Tao ogarnij dupsko, Baek zaraz przez ciebie bełtnie - rzucił Sehun kopiąc pandę pod stołem. Ten w odpowiedzi trzepnął go mocno w ramię i rzucił urażone spojrzenie. -Jedz, jedz skarbie.
-Uhh, jakoś straciłem apetyt - przełknąłem ostatni kęs i odłożyłem kanapkę na stół.
-O! Coś tu masz - z przygryzioną wargą wyciągnął do mnie dłoń i kciukiem strzepnął okruszek z kącika moich ust.

Wywaliłem na niego gały i otworzyłem usta z niedowierzaniem. Co.On.Przed.Chwilą.Zrobił?!

-Zmień minę hyung, tylko się droczę - zaśmiał się blondyn i przybił piątkę z Kyungsoo.
-Baekhyun, żałuj, że nie widziałeś swojej miny - w oczach D.O zaczęły zbierać się łzy.
-Macie spierdolone poczucie humoru, serio - prychnąłem i odwróciłem głowę w drugą stronę, byleby tylko na nich nie patrzeć. Przebiegając wzrokiem po uczniach zajętych rozmową albo jedzeniem dostrzegłem grupkę chłopaków podchodzących do bufetu. Widocznie byli 'idolami' szkoły, bo większość osób patrzyła na nich z uwielbieniem, próbując potajemnie zrobić zdjęcia (nie dziwię im się, też miałem ochotę wyciągnąć telefon i sfotografować te ciacha). Poprawiłem okulary i skupiłem się na ich twarzach. Każdy bez wyjątku był cholernie przystojny i świadom swojej popularności, to pewne. Wyluzowani i charyzmatyczni, ale jednocześnie obojętni na wszystko co dzieje się wokół nich. Dwoje wydali mi się dziwnie znajomi, ale nie mogłem sobie przypomnieć skąd ich kojarzę. Gdy chciałem przyjrzeć się profilowi ostatniej 'gwiazdy' dostałem sałatą wysmarowaną masłem w twarz. Przymknąłem oczy próbując nie wybuchnąć.
-YAH! DEBILE! MACIE ADHD CZY JAKI HUJ?! - krzyknąłem nie panując nad głosem. Jak można się było spodziewać prawie wszyscy w stołówce odwrócili w moim kierunku głowy. Przekląłem w duchu swoją bezmyślność i palnąłem siarczystego buraka. Posłałem chłopakom mordercze spojrzenia i przejechałem palcem po szyi. Od razu wyłapali przesłanie i zajęli się konsumowaniem swoich posiłków. Powrót do podglądania flower boy'ów* był błędem. Złapałem kontakt wzrokowy z ostatnim chłopakiem i momentalnie zrobiło mi się gorąco. Czekoladowe oczy hipnotyzowały i nie sposób było oderwać od nich wzroku. Przez głowę przeszło mi więcej grzesznych myśli niż w ciągu ostatnich kilku lat. Nie wiem czy brunet myślał o tym samym co ja, ale czułem się nagi przez jego spojrzenie. Zawstydzony przerwałem nasz kontakt wzrokowy, złapałem swój plecak i wyszedłem ze stołówki zostawiając zdezorientowanych głąbów przy stoliku. Potrzebowałem w tej chwili jednego - świeżego powietrza. Pospiesznie zszedłem schodami kierując się w stronę wyjścia ze szkoły, ale nie dane było mi do niego dojść. Ktoś gwałtownie złapał mnie za nadgarstek i obracając w swoją stronę przyszpilił do ściany. Wysportowana sylwetka naparła na moje ciało, a zdecydowana dłoń złapał mój podbródek i pociągnęła go do góry. Speszony zamrugałem szybko i znowu się zarumieniłem.




*Nie miałam pojęcia jak napisać ten wyraz. Bojów i boy'ów wygląda tak samo okropnie, a inaczej chyba nie da rady. xD

Cały mój misterny plan poszedł w pizdu ;-;. Właśnie opublikowałam drugi rozdział, a wcale nie powinnam. Czekają na mnie jeszcze 3 one shoty, które mają pierwszeństwo, ale tak jakoś wyszło, że najpierw powstał ten chapter. Niestety, ale mój mózg nie rozumie czegoś takiego jak 'plan' i znowu piszę nowe OS wyjęte z dupy. ;-; No nic, rozdział krótki (jak zawsze) i to by było tyle w temacie. 

Jak się podobało?

Trzymajcie się i pamiętajcie: Będzie dobrze! c: