sobota, 27 czerwca 2015

C.A.U - #4



(Sehun pov)

-Szyszyn… - mruknął smutny Luhan. Spojrzałem na niego przelotnie i bez słowa wróciłem do przeglądania twittera. – Czemu jesteś na mnie zły? Przecież nie zrobiłem nic złego…
-Tak ci się tylko wydaje – warknąłem. Nadal nie mogłem wybaczyć mu wczorajszego cockblockerstwa. 
-No to daj mi jeden powód przez który jesteś dla mnie taki nieprzyjemny.
-Istniejesz. – rzuciłem chłodno. Lu słysząc to zbladł lekko, a w jego oczach pojawiły się łzy. OKEJ, TAKIEJ REAKCJI SIĘ NIE SPODZIEWAŁEM. – Żartuję przecież, maluszku. 
-Nie nazywaj mnie tak! – obruszył się, ale jego mina wcale się nie zmieniła. Westchnąłem ledwo słyszalnie i odłożyłem laptop na stół. Muszę wreszcie zapamiętać, że Lu nie jest Jonginem. Nie mogę zachowywać się przy nim tak samo, bo Xiao jest milion razy wrażliwszy. Uśmiechając się lekko chwyciłem za nadgarstek blondyna i przyciągnąłem go do siebie. 
-No już, nie gniewaj się – mruknąłem przytulając go mocno. Blondyn, który podobno jest ‘’obrażony”, wtulił się we mnie bez słowa protestu. 
-Nie lubię kiedy mnie olewasz – wyszeptał w moją klatkę piersiową. Uśmiechnąłem się lekko, bo przekonałem się już o tym. Co z tego, że mieszkamy razem raptem pięć dni? Wydaje mi się, że znam go równie dobrze jak Kyungsoo. 
-To przez Baekhyuna – westchnąłem. – Frustruje mnie jego niedostępność.
-Znasz go tydzień, spodziewasz się, że od tak wskoczy ci do łóżka? 
-Umm, w liceum tak to funkcjonowało – zaśmiałem się lekko.
-Naprawdę? – Lu odchylił głowę patrząc na mnie z niedowierzaniem.
-Naprawdę – wzruszyłem ramionami. – Opierali mi się góra 10 minut. No cóż, twardsze sztuki może z 20, ale na koniec i tak to oni błagali o kolejne spotkanie.
-Kim ty jesteś? – zapytał z podziwem. 
-Młodym, wysokim i przystojnym chłopakiem, z cudowną osobowością, coraz lepszym ciałem i dużym doświadczeniem seksualnym – błysnąłem zębami. – Ale widocznie nie działa to ani na Baeka, ani na ciebie. 
-Skąd wiesz, że na mnie nie? – zdziwiony spojrzałem na Lu, który przebiegł dłońmi po moich ramionach. – Jesteś bardzo pociągający. – stałem jak sparaliżowany patrząc na uwodzicielską stronę Luhana, której jeszcze nie dane mi było zasmakować. Chłopak wplótł palce w moje włosy i spojrzał mi prosto w oczy. – Ale przede wszystkim… - stanął na palcach i ocierając się swoim policzkiem o mój chuchnął ciepłym powietrzem na moje ucho – jesteś brudasem. 
-C-co? – zamrugałem gwałtownie patrząc jak blondyn zanosi się śmiechem i odsuwa ode mnie. Luhan, ty głupi kutasie. Przejechałem dłonią po włosach psując mój misternie ułożony ‘nieład’ i odetchnąłem głęboko.  Chyba zacznę go nienawidzić tak samo jak Jongina. Ten jedynie zaśmiał się głośniej i wyszedł z kuchni. Usiadłem z powrotem przy laptopie i zagapiłem się bezmyślnie na ekran. Kurde, dobry jest. Może tylko udaje cnotkę? Przypomniałem sobie jednak jego pisk, kiedy zobaczył mnie nago pod prysznicem (światło było zapalone, mógł nie wchodzić!) i odrzuciłem tę myśl. Po prostu się ze mną zabawił, bo jestem bachorem (tylko w jego odczuciu). Widząc jego ucieszoną minę na korytarzu przekonałem się, że mam rację. Na szczęście mój cudowny współlokator wychodzi na zebranie ‘koła pomocy’, więc w spokoju mogę oddać się ulubionej czynności – opierdalaniu się. Przeniosłem się do salonu po drodze wyciągając zimne piwo z lodówki. Rozwaliłem się na kanapie, włączyłem telewizor, otworzyłem piwo. I na tym skończył się mój raj. Nie zdążyłem nawet wziąć łyka, bo w mieszkaniu rozległ się dźwięk pukania. Czego ten debil znowu zapomniał? I po co puka? To też jego mieszkanie. Niezadowolony odstawiłem puszkę na stolik i ruszyłem ku drzwiom. Otworzyłem je bez spojrzenia w prowizor i od razu tego pożałowałem. Stanąłem twarzą w twarz z moją przeszłością, o której tak bardzo chciałem zapomnieć. Nawet uśmiech pozostał ten sam. Specyficzny, zarezerwowany tylko dla mnie. Staliśmy tak bez słowa mierząc się wzajemnie, jednak nasze spojrzenia były całkiem różne. Moje wypełnione bólem i niechęcią, a jego mieszaniną uwielbienia i pożądania. 
-Co tu robisz, Yeol? –wyrzuciłem z  siebie z jadem. 
-Co to za ton, Hunnie? Nie tęskniłeś? – ułożył usta w podkówkę i podniósł zbolały wzrok na moją twarz.
-Za tobą? Nie rozśmieszaj mnie – prychnąłem, chociaż oboje wiedzieliśmy, że to kłamstwo.
-Ranisz, kotek – westchnął, a ja miałem ochotę zaśmiać się mu w twarz. Co on wie o ranieniu? A no tak. W sumie dużo, przecież jest w tym mistrzem.
-Zapytam się jeszcze raz. Co tu robisz? – warknąłem.
-Jak tylko wróciłem, to od razu poszedłem do twojego domu. Zostałem poinformowany, że wprowadziłeś się do mieszkania dziadków. Tak tu trafiłem – uśmiechnął się lekko. – Poza tym, twoja mama wciąż mnie uwielbia. 
-Gdyby tylko wiedziała… - prychnąłem.
-Odpowiadając na pytanie… Chciałem cię znowu zobaczyć. Cholernie mi ciebie brakowało – przygryzł wargę i przybliżył się minimalnie. Mimo całej goryczy nie odsunąłem się. Chciałem by mnie przytulił, by podzielił się ze mną swoim ciepłem, którego tak bardzo potrzebowałem. – Brakowało mi też dotyku twojej skóry, brzmienia głosu, ruchu warg – z każdym wypowiadanym słowem przysuwał się coraz bardziej, aż w końcu przylgnął do mojego ciała i nachylił się nad ramieniem całując je lekko. Poddałem się dobrze znanym ustom, które zaczęły wyprawiać cuda na mojej skórze. Leniwie oparłem się o framugę i wygiąłem bark w jego stronę. Poczułem jak wsuwa jedną rękę pod moją bokserkę, a drugą zsuwa na pośladek, który ścisnął mocno. Po chwili przestał maltretować obojczyk i zaborczo wbił się w moje usta. Od razu znalazł się we mnie, dominując w każdym calu. Zakręciłem biodrami ocierając się o niego. Wstyd przyznać, ale brakowało mi tego ostrego seksu. Przeniosłem dłoń na jego kark i przybliżyłem do siebie. Gdzieś z tyłu głowy wyczułem, że coś jest nie tak, jednak nadal nie przerywałem tarcia między nami. Dopiero dźwięk otwieranych drzwi zdołał przywrócić mnie do rzeczywistości. Chan niechętnie odsunął swoje usta ode mnie, ale nie kwapił się z zabraniem rąk. Oboje spojrzeliśmy na Baekhyuna, który z wymownym uśmieszkiem lustrował nasze ciała. Pogwizdując, z wolna zamknął drzwi na klucz i zszedł po schodach w dół.
-Mieszkasz koło takiej dupy? – brwi Yeola podniosły się do góry. – Teraz nie dziwię się, że ani razu do mnie nie zadzwoniłeś.  
-Ma chłopaka – kłamanie nadzwyczaj gładko mi dzisiaj wychodzi.
-Naprawdę? Taka strata – Chan szybko stracił zainteresowanie chłopakiem i skupił się czymś innym. – Ktoś jest teraz u ciebie?
-Współlokator właśnie wyszedł – mruknąłem.
-Wyśmienicie – uśmiechnął się szeroko i wepchnął nas do mieszkania. – Prowadź.

Byłem pewny, że później będę tego żałował, ale złapałem go za dłoń i zaprowadziłem do swojej sypialni. Stanęliśmy nad łóżkiem, które zachęcało nas do siebie puchatą pościelą. Chanyeol tylko rzucił na nie okiem zanim zaatakował moje usta. Ssał zachłannie moje wargi zaspokajając pierwszy głód. Obiema dłońmi przytrzymywał moją twarz, a ja uczepiłem się jego koszuli. Byliśmy na tyle blisko, że wyczuwałem szybkie bicie jego serca. Przybliżyłem się odrobinę bardziej zaczepnie gryząc go w język. Zaśmiał mi się w usta, doskonale pamiętając, że uwielbiałem to robić w liceum. Znów zgraliśmy się ocierając o siebie nasze języki coraz mocniej. Podniecenie wzrastało, a my nie ruszyliśmy nawet na milimetr. Tak jakby samo całowanie miało nam wystarczyć. Jakby ten pocałunek miał nadrobić stracony rok. Nie otworzyłem oczu gdy oderwaliśmy się od siebie. Wiedziałem, że patrzy na mnie tym palącym wzrokiem, przez który szalałem. Wolałem zostawić sobie tę przyjemność na później. Dotyk zimnych rąk na twarzy zniknął, a ja poczułem materiał przesuwający się do góry. Podniosłem ręce do góry ułatwiając mu zdjęcie podkoszulka i westchnąłem cicho, gdy rozgrzany język dotknął mojej szyi. Pozwoliłem mu sunąć coraz niżej, bawić się sutkami, przygryzać skórę. Mimo silnej woli otworzyłem oczy gdy zostałem pozbawiony spodni. Spojrzałem na siedzącego już na łóżku Chanyeola, który wyglądał nieprzyzwoicie dobrze ubrany w koszulę w czarno-czerwoną kratę i obcisłe czarne jeansy. Brązowa grzywka opadała mu na oczy gdy patrzył na moją twarz i ssał skórę na pachwinach. Przygryzłem wargę walcząc z chęcią pocałowania go. W tej chwili nie chciałem mu przerywać, bo wcześniej nie często zdarzały się takie sytuacje. To zawsze ja zadowalałem jego, ale tym razem było inaczej. Miałem nad nim władzę. Jego priorytetem stało się dogodzenie mojej osobie, a nie odwrotnie. Westchnąłem gdy bokserki opadły, a długie palce wbiły się w moje biodra. Brunet nie tracąc czasu zaczął pracować językiem i ustami. Sam fakt, że moją dumę trzyma w wargach Park Chanyeol doprowadzał mnie do szaleństwa. Zacisnąłem dłonie na miękkich włosach i odchyliłem głowę do tyłu. Silne dłonie trzymały mnie w miejscu, za co szczerze dziękuję. Szybko doprowadził mnie do krawędzi, ale nie chciałem dochodzić, przynajmniej nie w jego ustach. Wiedziałem, że tego nienawidzi, więc chciałem mu tego oszczędzić. Wydyszałem ‘już, Yeol’, ale on nie zaprzestał ruchów. Jego język niebezpiecznie doprowadzał mnie do orgazmu. Sapnąłem czując jak pierwsze krople nasienia trafiają do jego ust.
-Chanyeol, nie! Czekaj! – chciałem żeby przestał, ale ten stanowczo przyjął wszystko i nie tracąc ani kropli połknął całość. – Czemu?
-Jestem ubrany, nie chciałem pobrudzić koszuli – mruknął całując mnie lekko i szybko pozbywając się swoich ubrań. Ah, więc zaczął przejmować się takimi rzeczami. Nie czekając na niego ułożyłem się na łóżku i złapałem za swoją dumę przywracając ją znowu do życia. Wygłodniały wzrok Chanyeola przesunął się po mojej nagiej osobie.
-Zawsze kochałem twoje ciało, ale nie pomyślałbym, że może być jeszcze lepsze – wymruczał przykrywając mnie sobą. Uśmiechnąłem się przypominając sobie jak często mi to powtarzał. Nie zapominał również tego pokazywać, zawsze obcałowywał mnie całego pokazując jak bardzo mu się podobam. Teraz jednak pominął to chcąc wreszcie mnie posiąść. Jego palce odnalazły moje wejście, które ścisnęło się jeszcze mocniej. Byłem spięty, bo dawno nie czułem niczego w sobie. Tylko mu pozwoliłem być na górze, więc minęło sporo czasu od mojego stosunku. Mimo wszystko przygotował mnie tak, że z czerwonymi policzkami i roztrzęsionym głosem czekałem na więcej. Szybko mi to dał, wchodząc we mnie stopniowo, niespiesznie. Kochał się zupełnie inaczej niż zapamiętałem. Jego ruchy stały się dokładniejsze. Precyzyjne.  Odrzucił szybkość, pchał we mnie nieznośnie wolno i mocno. Mój organizm nie mógł się do tego dostosować. Dosłownie i w przenośni rozrywałem się pod nim. To tępo mnie zabijało. Mój penis przeraźliwie bolał, niedopieszczony i pulsujący. Chciałbym się nim zająć, ale byłem zbyt zajęty kurczowym ściskaniem pościeli i jęczeniem jego imienia. Chan, ani razu nie oderwał ode mnie wzroku. Dyszał ciężko i kołysał biodrami wypełniając mnie po same jądra. Co jakiś czas schylał się by pocałować mnie tak, że czułem chwilowe zatrzymanie serca. Jednak wiedziałem, że uwielbia słyszeć moje błagania i jęki, więc pozostawał przy podziwianiu. Byłem na skraju, topiłem się w rozkoszy i jedyne co potrzebne mi było do spełnienia, to jego dojście. Zawsze czekałem na ten moment, bo myśl, że doszedł dzięki mnie była cholernie podniecająca. Nie mogąc wytrzymać użyłem swojej ostatecznej broni.
-Yeolly, proszę – zaskomlałem patrząc mu prosto w oczy. Nie nazwałem go tak od chwili rozstania. Gdy byliśmy razem tylko mi pozwalał tak na siebie mówić, uwielbiał to. Słysząc mój wyczerpany głos przygryzł mocno wargę i zamienił powolne ruchy na ostre pchnięcia. Momentalnie wygiąłem plecy dociskając się do jego klatki piersiowej. Złapał za mój podbródek i patrząc mi prosto w oczy rozlał się we mnie. Nie wytrzymując jego spojrzenia doszedłem między nami drżąc przy tym lekko.
-Nie powinieneś tego wykorzystywać przeciwko mnie – zaśmiał się lekko i przyciągnął do kolejnego męczącego pocałunku. 
-Inaczej nigdy byś nie skończył – prychnąłem rozbawiony i podniosłem się do siadu próbując doprowadzić włosy do ładu.  
-Chciałbym – westchnął rozmarzony. – Mógłbym się z tobą kochać do końca życia. 
-Znudziłbyś się po jakimś czasie – rzuciłem i obaj zamarliśmy. Atmosfera od razu się zmieniła, a ja poczułem ból, który wcześniej schował się za mgiełką przyjemności.
-Nie wracajmy do tego, liczy się to co jest teraz – próbował dosięgnąć mnie dłonią, ale szybko podniosłem się z łóżka.
-Oczywiście, to dla ciebie najłatwiejsze rozwiązanie.
-Sehun, to było dawno. – westchnął ciężko.
-I co w związku z tym? Mam zapomnieć o tym, że mnie zostawiłeś? – szepnąłem z goryczą.
-Słucham? Myślałem, że sobie to wyjaśniliśmy. To była wspólna decyzja – spojrzałem na niego z bólem. No tak, czego ja się spodziewałem? Jak zawsze wierzy w to co chce.
-Po dwóch wspólnych latach stwierdziłeś, że to jednak nie to, że ten związek jest po prostu nudny. Doszedłeś do wniosku, że potrzebujesz nowości i polecisz do ojca! Dzień przed wyjazdem świetnie bawiłeś się obściskując mojego najlepszego przyjaciela. Widziałeś mnie i perfidnie pocałowałeś go na moich oczach! Myślisz, że mogę o tym zapomnieć? Albo o tym jak na krótko przed tym pierdoliłeś mnie w swoim łóżku i zarzekałeś się, że mnie kochasz? Yeol, ja byłem zakochanym na zabój dzieciakiem! A ty się znudziłeś i poleciałeś na spotkanie wspaniałej przygody. Zostawiłeś mnie w rozsypce. Nie zadzwoniłeś, nie napisałeś, nie przeprosiłeś. I teraz się spodziewasz, że po roku rzucę wszystko i znowu będę twój?!
-Dramatyzujesz. – podniósł się z łóżka.
-Słucham? – spojrzałem na niego z niedowierzaniem.
-To było dawno temu, Sehun. Teraz nie zrobiłbym ci tego. Dorosłem. – zacisnął szczękę i podszedł do mnie. – Żałuję, że cię zostawiłem. Nie zasługiwałeś na to, ale byłem głupi i nieodpowiedzialny. Teraz wiem co straciłem.
-I wiesz czego nie odzyskasz – odpowiedziałem chłodno i odepchnąłem dłoń, która prawie dotknęła mojego policzka.

*

(Baekhyun pov)

-Baeeeeee, twój książę przyjechał! – godzina 22, moje zbawienie właśnie nadeszło.
-Nareszcie! – wypadłem ze swojego pokoju i rzuciłem się na blondyna. 
-O tak, kochająca i czekająca na mnie żona to to, o czym zawsze marzyłem – zaśmiał się za co został mocno zdzielony po głowie. 
-Dwa miesiące, Wufan! DWA MIESIĄCE bez seksu! Chyba cię za to zamorduję.
-Łohoho, już nie przesadzajmy – zacmokał i spojrzał na mnie przebiegle. – Ja już widziałem tych twoich kolegów z rodzinnych stron. Nie ma mowy o dwóch miesiącach, co najwyżej tygodniach.
-Chodziło mi o nasz wspólny seks – żachnąłem się. Granie niewinnego nie miało sensu, zbyt dobrze się znamy.
-Jesteś aż tak spragniony mego ciała? – przybrał pozę modela i zarzucił niewidzialną grzywką.
-Skończ się wygłupiać, debilu. – zaśmiałem się i pociągnąłem go w stronę mojego pokoju.
-Aish, skarbie, daj mi się przynajmniej rozebrać.
-Zaraz zrobię to za ciebie. – prychnąłem i odwróciłem się w jego stronę zsuwając z jego ramion bluzę. Ten już pochylił się zajmując moje usta, które otworzyłem szybko dla jego języka. Cofając się w głąb pokoju poczułem krawędź łóżka za nogami, więc opadłem na nie ciągnąc za sobą Krisa.
-Widzę, że jednak dałeś trochę nieba młodemu – zaśmiał się Wu widząc malinki. 
-Dostał małą zapowiedź, ale o całości może pomarzyć – uśmiechnąłem się przebiegle. Chociaż trafniej można było powiedzieć, że to ja dostałem zapowiedź jego możliwości. 
-Mam taką nadzieję. Nie podoba mi się, że ktoś kładzie łapska na moim chłopaku – rzucił sarkastycznie i przyszpilił moje ciało do łóżka. 
-Idiota – zaśmiałem się lekko i szybko zrzuciłem swój t-shirt. Palcem przejechałem po szyi i linii obojczyków wskazując blondynowi miejsca gdzie chcę poczuć jego usta. Ten bez chwili namysłu zaczął obcałowywać wskazane miejsca. Mój oddech przyśpieszył, a w brzuchu rozlało się gorąco. O tak, uwielbiam to. 

5# ☜ 3#

A/N: Suprajs, nie umarłam. Miałam małą przerwę. ;') Nieobecność nadrabiam (przynajmniej taką mam nadzieję) seksami. No cóż, Yeol jeszcze się pokaże (i to nie raz), akcje Krisa i Baeka nie będą opisane (chyba, lol), a notki postaram się dodawać częściej (ale to w dużej mierze zależy od mojej pracy). To by było na tyle, do zobaczenia! + Nie zapomniałam o SL, na 100% do niego wrócę. 

Pozdrawiam WinkieBooNim 
Johann, dzięki za korektę, luv 

AHA.
BONER.

niedziela, 7 czerwca 2015

C.A.U - #3



(Baekhyun pov)

Dwa dni. 
Zostały tylko dwa dni.
Dwa króciutkie dni i znów zapierdol.
Do tego wszystkiego pięć dni do przyjazdu Wufana.

Spojrzałem przez okno i zauważyłem Sehuna rozmawiającego z Lu. Jego włosy były niedbale zaczesane do tyłu, cholerne jeansy znów za bardzo opinały długie nogi, a koszulka odkrywała za wiele. Pierdolony bachor. Otrząsnąłem się i chwyciłem za telefon. Pięć dni to zdecydowanie za długo. Wybrałem numer przyjaciela i nie zważając na kolosalne opłaty za połączenie nacisnąłem zieloną słuchawkę. Nie musiałem długo czekać, by blondyn odebrał.
-Kris, kiedy wracasz? Czuję, że moje życie niebezpiecznie kurczy się przez twoją nieobecność – zacząłem jak tylko usłyszałem jego chrapliwe ‘hmmm?’. 
-Bae, na górze jest Yixing. Wystarczy wejść przez parę schodków i woala! – zaśmiał się lekko mimo senności. Jakby nie patrzeć w Kanadzie jest 3 nad ranem.
-Aleś ty śmieszny, Wufan – prychnąłem. Co jak co, ale Yixing byłby ostatnią osobą do której udałbym się w tej chwili.
-Ah, no wiem. Ja i moje cudowne poczucie humoru pozdrawiamy – zapewne wstał, bo usłyszałem szurszenie pościeli.
-UHGH, pierdol się – uciąłem i znów przeniosłem wzrok na sąsiada. Ku mojemu zaskoczeniu opierał łokcie o parapet i wpatrywał się we mnie intensywnie. Posłałem mu lekki uśmieszek i wyszedłem z kuchni. Potrzeba mi skupienia, a jego obecność w żaden sposób mi nie pomagała. 
-Wowow, Baekkie. Coś ty taki sfrustrowany? 
-Dziadkowie Oh się wyprowadzili – mruknąłem zrezygnowany.
-Co?! – usłyszałem jak coś spada. – Jak ja przeżyję bez babcinych klopsików?!
-Nie wiem Wufan, ja tu mam gorszy problem – przejechałem ręką po twarzy i rzuciłem się na łóżko.
-Co może być gorsze od braku cotygodniowej dawki mięsa? – zapytał całkowicie poważny.
-Ich wnuk – miałknąłem nieszczęśliwie.
-OUUUUUUU – ton jego głosu diametralnie się zmienił. – Więc chyba mnie teraz nie potrzebujesz.
-Potrzebuję jak cholera, Kris – zakopałem się w pościeli. 
-Czekaj… Nie mów tylko, że jest brzydki i w dodatku na ciebie leci.
-Nie jest, w tym leży problem – zawyłem. – Jest młodszy i za bardzo napalony. Od czterech dni nie mogę normalnie chodzić po domu, bo czuję się pożerany wzrokiem. Po za tym nie szukam chłopaka, ty mi w zupełności wystarczasz.
-Miło mi to słyszeć – zaśmiał się. – Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknię. Tutaj nikt nie potrafi dotrzymać mi tempa – westchnął. 
-Powiedz wprost, że tęsknisz za moim tyłkiem, zboczeńcu – prychnąłem 
-Poza tyłkiem masz jeszcze kilka fajnych części ciała.
-No to do nich wróć. Najlepiej jutro, ewentualnie pojutrze – mruknąłem cicho.
-No dobrze, dla ciebie wszystko, bae – westchnął, a ja uradowany wyszczerzyłem się szeroko. – A teraz daj mi się wyspać.
-Dobrze, skarbie – odpowiedziałem śpiewnie, w pełni zadowolony z wykonanej misji. – Jak tylko wrócisz, to dostaniesz ode mnie nagrodę. 
-W to nie wątpię – zaśmiał się. – Rozłączam się, do potem. 
-Pa, śpij dobrze – usłyszałem dźwięk zakończonego połączenia i odrzuciłem telefon gdzieś w fałdy pościeli. Przymknąłem oczy i westchnąłem głęboko. Jeszcze trochę pocierpię i moje seksualna frustracja zniknie bezpowrotnie. Przykryłem się kołdrą i obróciłem na drugi bok od razu zamierając. O framugę drzwi stał oparty Oh. Pominąłem fakt, że wszedł do mieszkania bez pukania i zacząłem zastanawiać się jak długo tu stoi. Po jego minie mogę spokojnie wywnioskować, że zdążył usłyszeć słowo na ‘s’ i ‘n’. No cóż, technicznie rzecz biorąc, gówno go powinno to obchodzić. 
-Lu pyta się czy wpadniesz na film – mruknął.
-Nie mógł zaproponować mi tego przez okno? – podniosłem się do siadu, przy okazji ściągając kołdrę z ciała. 
-Chciał, ale wyszedłeś z kuchni – wzruszył ramionami. Brzmiało dość rozsądnie, ale i tak wiem, że młodszy po prostu wykorzystał okazję by znaleźć się ze mną sam na sam.
-Nie mogę, będę miał zaraz gościa – uśmiechnąłem się przepraszająco. 
-Oh, Lu będzie niepocieszony – zrobił ‘zbolałą’ minę.
-Następnym razem – minąłem go i wszedłem do przedpokoju otwierając przed nim drzwi wejściowe. Może to nie ładnie z mojej strony, ale nie miałem chęci gościć w domu. Blondyn powoli ruszył do drzwi, ale zatrzymał się na widok niewysokiego bruneta, który wpadł zasapany do mieszkania. Licealista rzucił mi szybkie ‘cześć, hyung’ i udał się prosto do kuchni. Sądząc po odgłosach jakie wydawał, to nalał sobie wody, którą szybko wypił. Sehun, zdezorientowany spojrzał na mnie i wychodząc zatrzymał się w progu.
-Patrząc na wiek twojego kolegi… Lubisz młodszych? – zapytał zaciekawiony. Uśmiechnąłem się kpiąco.
-Pudło, wolę starszych – zdążyłem zauważyć rozczarowanie na jego twarzy zanim zamknąłem drzwi. Pokręciłem głową i ruszyłem do kuchni, gdzie czekał na mnie brunet.
-Jungkook, następnym razem wchodź po schodach wolniej, okej? – powiedziałem rozbawiony patrząc jak próbuje ustabilizować oddech. 
-To nic nie da, mieszkasz za wysoko! – wysapał. 
-To przestań tu przyłazić – trzepnąłem go w tył głowy. 
-Ale kiedy ja potrzebuję twojej pomocy! – zawył.
-Co znowu odwaliłeś, hmm? – wywróciłem oczami. Ten chłopak zdecydowanie za często wpada w kłopoty.
-Tym razem nic – uśmiechnął się dumny. – Mam inny problem i tylko ty możesz go rozwiązać. 
-Zaczynam się bać – zmarszczyłem brwi patrząc jak zdenerwowany Jung zaczyna przygryzać wargę.
-Bo mam starszego kolegę… - o nie, zaczyna się. Nawet Kookie wpadł. 
-I co w związku z tym? – mruknąłem.
-Generalnie rzecz biorąc, jestem z nim blisko…
-Czekaj – przerwałem mu. – Nie chodzi ci o mnie, prawda? – wolałem się upewnić, bo i takie przypadki miewałem w przeszłości.
-Co? Nie! Skąd ci to przyszło do głowy? 
-Nie ważne, mów dalej – machnąłem ręką i rozbawiony patrzyłem jak zaczyna rumienić się coraz bardziej.
-Nobonigdysieniecałowałeminiechcęsięzbłaźnićaninic – powiedział szybko na jednym wydechu, przez co zajęło mi chwilę przetworzenie jego wypowiedzi. Przez moment siedziałem w ciszy próbując przyswoić tę informację. Niee, to chyba jakiś żart.
-Jesteś w drugiej liceum i jeszcze się nie całowałeś? – szczęka opadła mi do podłogi. – Wiesz co ja wyrabiałem w twoim wieku? 
-Boże, nie. Nie chcę wiedzieć, hyung – odgrodził się ode mnie ręką. – Chociaż... Mam nadzieję, że niedługo będę robił to samo – spojrzeliśmy na siebie i jednocześnie zaczęliśmy się śmiać. 
-I mam cię nauczyć, tak? – zapytałem rzeczowo.
-Jeśli nie miałbyś nic przeciwko… Wiesz, zapytałbym się Krisa, ale boję się, że on na całowaniu nie skończy – chłopak wzdrygnął się lekko.
-Co prawda, to prawda – mruknąłem. 
-To jak? – zapytał z nadzieję w głosie.
-Ale na pewno nie chodzi o mnie? – spojrzałem na młodszego podejrzliwie. 
-Hyung, ile razy mam ci powtarzać, że nie – westchnął ciężko. 
-Wolę się upewnić, dzieciorze – trzepnąłem go w ramię. – Jeszcze mi brakowało zakochanego bachora na głowie. 
-A twój sąsiad? – zaśmiał się.
-No tak, zapomniałem o nim – parsknąłem śmiechem. – Ale czekaj, skąd o nim wiesz? 
-Nie spuścił z nas wzroku, od kiedy wszedł do kuchni – zaśmiał się, a ja momentalnie spojrzałem za okno. Sehun ‘czytał’ gazetę, ale jego wzrok ciągle wędrował w naszą stronę. Prychnąłem pod nosem. Pierdolony stalker. W tej właśnie chwili podjąłem decyzję. 
-Dobra, nie ma sprawy – ustawiłem krzesło przed tym Jungkooka i po upewnieniu się, że jestem dobrze widoczny skupiłem na młodszym. – Wiesz kto będzie tym uległym? 
-Umm, no nie za bardzo – podrapał się w tył głowy. Boże, kogo mi zesłałeś?- Skoro jestem młodszy to chyba ja…
-To nie zawsze tak działa – mruknąłem i z niewiadomych przyczyn wyobraziłem sobie sex z Sehunem. Wizja siebie zdominowanego w każdym calu przez blondyna była cholernie podniecająca. Przygryzłem wargę próbując pozbyć się frustrującego uczucia z mojego ciała.
-No to zobaczymy z czasem – Kook wzruszył ramionami. Przytaknąłem mu i posłałem pokrzepiający uśmiech. Był spięty, ale wiedziałem, że pod wpływem moich ust szybko się rozluźni. Chłopak na początku nieśmiało muskał moje wargi. Mogłem wyczuć wahanie w jego ruchach, ale nie minęło dużo czasu, a poczułem dłoń łapiącą mnie za kark i przysuwającą bliżej siebie. Odebrałem to za dobry znak i przejechałem językiem po jego wargach. Bez zwłoki wpuścił mnie do siebie. Spokojnie ocierałem się o jego język i podniebie, Jungkook szybko wyłapał o co chodzi i zaczął wychodzić mi naprzeciw. Po paru chwilach odsunęliśmy się od siebie, nasze oddechy były delikatnie przyśpieszone. Brunet był lekko oszołomiony nowymi doznaniami, ale widziałem zadowolenie na jego twarzy. Jeszcze trochę poćwiczy i bez wątpliwości zadowoli swojego wybranka. 
-Jeszcze raz? – zapytał cicho przysuwając się do mnie. Zaśmiałem się lekko, widocznie mu się spodobało. Pociągnąłem go za rękę i usadowiłem na swoich kolanach. Ten szybko dosunął swoją klatkę piersiową do mnie i wplątał palce w moje włosy. Tym razem to on zainicjował pocałunek, który stał się namiętniejszy niż poprzedni. Przebiegłem palcami po jego plecach na co ten zamruczał mi w wargi. Mimo, że wyczułem zdecydowanie i pewność w jego ruchach, nie przestałem. Powinienem to zakończyć, bo chłopak nauczył się tego co chciał, ale czułem wręcz palący wzrok swoim ciele i nie mogłem przestać. Zdecydowanie zaczęło podobać mi się denerwowanie i kuszenie Sehuna. Zaangażowałem się w pocałunek odrobinę bardziej, ale to wystarczyło by wyciągnąć głośny jęk z ust młodszego. Czując wibracje przechodzące do moich ust odsunąłem się, na co ten miałknął niezadowolony. I tak ledwo łapaliśmy oddech, ale najwidoczniej mu to nie przeszkadzało.
-No już, młody – zsunąłem go ze swoich kolan. – Bo się za bardzo rozochocisz. 
-Przy takim nauczycielu, to nie byłoby dziwne – zaśmiał się, a ja mimowolnie uśmiechnąłem się słysząc komplement. 
-Wiem, że jestem super, Jungook. Nie musisz mi tego mówić – napiłem się wody i spojrzałem na niego. – Ale powiem ci, szybko się uczysz. 
-Się wie – błysnął zębami i odrzucił dumnie grzywkę. 
-A co z tym chłopakiem? Chodzi do twojego liceum? 
-Tak, jest w ostatniej klasie – rozmarzony rozwalił się na stole.
-Masz jego zdjęcie? – zapytałem ciekawy.
-Czekaj, pokażę ci profilowe na kakao* - wyciągnął telefon i szybko wszedł na czat. Otworzył profil niejakiego Taehyunga i zadowolony pokazał jego zdjęcie. 
-Uuuu, niezły. Podobny do mnie, pewnie dlatego go wybrałeś – poruszyłem znacząco brwiami.
-No co ty, jest tysiąc razy lepszy – powiedział to tak, jakby każdy to wiedział. No i tu popełnił błąd. Nikt nie będzie mi mówił, że jakiś bachor jest przystojniejszy ode mnie.
-O ty gnoju, wypieprzaj z mieszkania, już – krzyknąłem na co ten zaczął się śmiać i pobiegł do drzwi wejściowych.
-Dzięki, hyuuung! – zawołał jeszcze i zbiegł po schodach.
-Więcej mi tu nie przyłaź! – krzyknąłem za nim i zacisnąłem wargi. Ja go edukuję, a ten mi się tak odpłaca. Mimo wszystko mam nadzieję, że im wyjdzie. Przeniosłem wzrok na drzwi naprzeciwko mnie i z nieznanych powodów wszedłem do mieszkania Oh. Tak jak się spodziewałem ten dalej siedział przy stole w kuchni. W jego rękach spoczywała gazeta. Odwrócona do góry nogami… Idiota.
-Hunnie, jednak jestem, oglądamy coś? – zapytałem niewinnie podchodząc do niego. Ten jedynie zmarszczył brwi i podniósł się.
-Baekkie, mówiłeś, że wolisz starszych, zmieniłeś zdanie? - zapytał bez owijania w bawełnę przedrzeźniając przy tym mój ton. Prychnąłem cicho słysząc nutkę pretensji w jego głosie.
-Hunnie, podglądałeś mnie? – kontynuowałem mimo, że ten zbliżył się do mnie niebezpiecznie.
-Baekkie, całowałeś go tak ostentacyjnie, że trudno było na was nie patrzeć – mruknął.
-To była tylko lekcja, nic po za tym – przełknąłem ślinę czując ciepło bijące od jego ciała.
-Naprawdę? Więc może też dasz mi jedną, co? – podniósł brew do góry i dosunął się do mnie tak, że tyłem ud dotykałem stołu. Przód mojego ciała był całkowicie złączony z Sehunem. Udałem, że wcale to na mnie nie działa.
-Skoro tak bardzo jej potrzebujesz – wzruszyłem ramionami z ‘obojętną’ miną i podniosłem głowę patrząc mu prostu w oczy. Przez chwilę nie wykonywał żadnych ruchów. Po prostu lustrował moją twarz. Zniecierpliwiony prychnąłem i spróbowałem ominąć go, lecz ten objął moją talię przyciskając do siebie. Jego usta docisnęły się do moich, a ja odleciałem. Nie całował gorączkowo, lecz spokojnie i mocno. Wyciągał ze mnie więcej niż się spodziewałem. Stanowcze, zachłanne wargi całkowicie na pasowały do tego dzieciaka. Język również nie, jak się przekonałem po chwili. Badał nowo poznany teren, a ja mimowolnie drżałem w jego ramionach. Czułem się tak krucho, kiedy z lekkością posadził mnie na stole i zacisnął duże dłonie na moich biodrach. Wyciągnąłem się w jego kierunku i z jękiem złapałem za jego włosy ciągnąc je lekko. To spowodowało, że stracił kontrolę. Jego zwinny język przyśpieszył, pogłębiając zachłanny pocałunek. Jęknąłem bezsilny czując jak rosnę z każdą minutą. Nie taki był plan. Miałem go trochę pokusić, a nie podniecić się głupim pocałunkiem. Odzyskując odrobinę samokontroli oderwałem się od jego ust. Ten nie odsuwając się oblizał moją dolną wargę i pociągnął ją zębami dając odrobinę rozkosznego bólu. Przymknąłem oczy próbując opanować rosnącą we mnie żądzę. Oh skorzystał z chwili mojej nieuwagi i już zaczął składać mokre, ssące pocałunki na szyi.
-Już, skończyliśmy – wydyszałem czując gorący język jeżdżący po skórze. 
-Nie – warknął i zassał się mocno, tworząc pokaźną malinkę. Podziękowałem mu w myślach za to, że jednak mnie nie posłuchał i odchyliłem głowę dając mu łatwiejszy dostęp do kolejnych partii skóry. Ten od razu to wykorzystał przygryzając ją i całując zachłannie. Moje dłonie zacisnęły się na krawędzi stołu, kiedy jedna z dłoni wkradła się pod mój t-shirt i w szybkim tempie dotarła do sutka. Blondyn potarł go i ścisnął mocno.  Chciałem, naprawdę chciałem, ale nie umiałem powstrzymać długiego jęku wydobywającego się z moich ust. Usłyszałem pełne zadowolenia sapnięcie i poczułem paznokcie wbijające się w moje udo. Boże, co ja najlepszego robię? Znam go od czterech dni. Mimowolnie przysunąłem się bliżej niego i westchnąłem ciężko. Naraz usłyszeliśmy szuranie kapci w przedpokoju. Spojrzeliśmy na siebie spanikowani, po czym odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Jeśli Luhan zobaczy nas wyprawiających takie rzeczy, to zejdzie na zawał. I nie chodzi tu tylko o to, że jest wstydliwy. My po prostu robimy grę wstępną w jego ukochanej kuchni. Sehun zdążył poprawić włosy, a ja koszulkę, kiedy zaspany chłopak wszedł do pokoju. Najwidoczniej uciął sobie drzemkę, ale to idzie na naszą korzyść. Przynajmniej nie zauważy malinek i opuchniętych warg.
-Cześć, Byunnie – zmiękczył moje nazwisko, ale nie zwróciłem na to zbytniej uwagi. Moje myśli wciąż krążyły wokół chłopaka stojącego koło mnie.
-Oo, Lulu! Przyszedłem na film – uśmiechnąłem się do blondynka.
-Jaki film? – zapytał całkowicie zdezorientowany. Przymknąłem oczy czując napływającą furię. Nie wierzę, że dałem się omotać Oh Pierdolonemu Sehunowi!

4# ☜ ☞ 2#

A/N: No i mamy 3 rozdział. Jak mówiłam zaczyna się akcja i ff powoli się rozkręca. ;> Jungkook miał być postacią epizodyczną, ale jeśli coś mi odjebie, to znów się pojawi (możliwe, że razem z V). Bardzo dziękuję za liczne komentarze (poprzedni chapter się nie liczy, bo to był zimny klops) i cieszę się, że dobrze przyjęliście to ff. Mam nadzieję, że Wasz entuzjazm nie opadnie, bo czytanie opinii naprawdę motywuje. To by było na tyle. Trzymajcie się i do zobaczenia! :D

Pozdrawiam Zuźke aka Yeola ❀