Laptop na kolanach. Włączony wiatrak. Spokojna muzyka
(klik). Pełny relax.
Przymknąłem oczy w pełni zadowolony. Do całkowitego
szczęścia brakowało mi tylko mojego sąsiada pode mną. Albo nade mną.
Ewentualnie między nogami. No dobra, zadowoliłby mnie sam widok jego mlecznych ud. Przygryzłem wargę i
przejechałem dłonią po włosach. Dawno nie miałem na kogoś takiej chęci. Od
dwóch dni myślę praktycznie tylko o nim i szczerze mówiąc czuję się z tym
dobrze. Nareszcie jakaś odskocznia od wspomnień o… Stop! Niebezpieczny teren!
Potrząsnąłem głową i spojrzałem na ekran laptopa. Już miałem kliknąć ‘zacznij
rozgrywkę’, kiedy telefon obok mnie zaczął wibrować. Chciałem to olać, ale
zobaczyłem zdjęcie Kai’a i postanowiłem odebrać.
-Gram – warknąłem.
-Nie kłam, gdybyś grał, to byś nie odebrał – warknął.
-No dobra, co się stało? – westchnąłem.
-Znalazłem dla ciebie współlokatora! – podekscytowanie w jego głosie było aż nazbyt wyczuwalne.
-O jeny, już się boję – mruknąłem.
-Nie ma czego, to spokojny maluszek – zaśmiał się.
-Skoro go znasz, to nie może być spokojny. Nikt nigdy nie
jest….
-A Kyung? - zapytał oburzony.
-Uhhh, wiesz… Nie chcę cię urazić – prychnąłem. Kto jak
kto, ale Kyungsoo zadał zbyt dużo bólu mojemu cudownemu ciału.
-Ranisz! – krzyknął ze śmiechem.
-Do rzeczy, Jongin.
-Dobra, dobra, Jest od nas o dwa lata starszy, przy czym
wygląda jak szesnastolatek.
-No tak, przecież ty takich uwielbiasz – zaśmiałem się.
-Spadaj, gnojówo. No co by ci o nim? DOBRA DUPA, tyle powiem.
-Twój były czy nie doszły? – zapytałem wprost.
-…
-Nie wychwalałbyś byle kogo.
-No dobra, prawie razem byliśmy. W końcu poznałem Soo i
zerwaliśmy kontakt. No, ale może WAM wyjdzie – boże, co on ma z tym swataniem?
-Przesłodzone pedałki nie są w moim stylu, Jong – zbyłem
go.
-A no tak, zapomniałem. Ty wybierasz cholernie przystojnych
i sexownych bad bojów – prychnął.
-Nie pochlebiaj sobie – westchnąłem.
-Mówiłem o.. O KURWA, PRAWIE ZAPOMNIAŁEM, ŻE SIĘ
PRZESPALIŚMY!
-Mogłem ci nie przypominać.
-Mmm, teraz przypominają się wszystkie zbreźne rzeczy,
które mi szeptałeś – zaśmiał się szyderczo.
-Jong – warknąłem ostrzegawczo.
-Coś typu ‘twoje wnętrze jest takie gorące’ – zaczął jęczeć
przy tym obrzydliwie. Z kim ja się przyjaźnię?
-TO BYŁ BŁĄD, ROZUMIESZ?!
-Nie gorączkuj się tak, kutasku – zaśmiał się.
-Nie nazywaj mnie tak.
-Czemu nie? Z tego co zapamiętałem, miałeś nawet niezły sprzęt.
-…
-No co?
-Tylko niezły?!
-DOBRZE! PIĘKNY, CUDOWNY, GORĄCY, WYPEŁN.. – stosowanie tych przymiotników
w tej sytuacji… EW.
-Ok, ok! Wystarczy!
-To jak? Przygarniasz szczeniaczka? – zapytał z nadzieją.
-Już mam jednego, drugi mi nie potrzebny – mruknąłem przywołując obraz
Baeka.
-Ale ten jest pedancikiem, więc sprzątanie masz z głowy – zachęcił. Dość
skutecznie swoją drogą.
-Dobra, przekonałeś mnie.
-Jak go zobaczysz, to jeszcze będziesz mi stopy lizać – powiedział pewny
siebie.
-Jasne, jasne – rozłączyłem się i odrzuciłem komórkę, po czym wykonałem
serię niezindefikowanych ruchów.
Szlag by to! Jakim ja byłem debilem w liceum! Wzdrygnąłem się zniesmaczony.
*
-A ty jesteś? – zapytałem zdezorientowany przyglądając się dzieciakowi
stojącymi przede mną.
-Luhan. Myślałem, że Jongin Ci o
mnie opowiadał – blondyn zmarszczył brwi.
-Coś tam wspominał, ale nie napomknął nic o tym, że wprowadzisz się już
dziś – podrapałem się w tył głowy i spojrzałem na stertę kartonów piętrzących
się na korytarzu.
-A to pierdolony… - powstrzymał się od dokończenia zdania i zakłopotany
przygryzł wargę. – Wiem, że to chamskie, ale nie mam gdzie podziać tych rzeczy,
więc może… mnie wpuścisz? – spojrzałem na niego z powątpieniem, ale i tak
otworzyłem szerzej drzwi. Chłopak zostawił plecak w sypialni, której nie
zajmowałem i zabrał się za przenoszenie pudeł. Parząc jak ta kruszynka się
męczy poczułem wyrzuty sumienia. Byłem znacznie silniejszy, więc powinienem
pomóc. Jednak gdy złapałem za jedno z pudeł, zostałem gwałtownie ofuczany.
-Poradzę sobie! Tu są bardzo ważne rzeczy! – chłopak z ubóstwieniem
pogładził karton i zaniósł go do kuchni. Zdziwiony wzruszyłem ramionami i
poczłapałem do salonu. Raz chciałem być miły, nie wyszło. Moja empatia
wyczerpała się na kolejne dwa lata. Rozparłem się na kanapie i wróciłem do
przeżuwania chipsów. Mój wzrok mimowolnie wędrował za blondynem, który uwijał
się jak w ukropie. Gdybym nie miał tak zajebistego sąsiada, to pewnie skusiłbym
się na tego maluszka. Złapałem się na tym, że patrzę na tyłek chudzielca i
zaśmiałem głośno. Sehun, od kiedy zmienił
ci się tak gust? Prychnąłem i władowałem do ust kolejną garść, akurat w tym
samym momencie w korytarzu ukazała się blond czupryna. Luhan przystanął przy
drzwiach i zdegustowany zmierzył moją osobę oraz masę okruszków na kanapie. A
no tak, pedancik. Wyczuwam burzliwe życie towarzyskie. Zmusiłem się do
oklepanego uśmieszku, który spotkał się z surowym spojrzeniem. Brew chłopaka
drgała nerwowo i widać było, że najchętniej wleciałby tu z odkurzaczem. Nie
wiem czemu, ale bawiła mnie ta sytuacja. Przechyliłem ‘niechcący’ miskę i kilka
chipsów spadło na podłogę. Klatka piersiowa chłopaka zafalowała gwałtownie, a
nozdrza rozszerzyły się. Mimo wszystko odwrócił się na pięcie i z niknął w
swoim pokoju. Zaśmiałem się pod nosem i ruszyłem po zmiotkę. Lubię kłótnie, ale
nie zacznę wojny w pierwszy dzień wspólnego mieszkania. Zamiatając podłogę
zauważyłem ruch na balkonie Baekhyuna. Chłopak przytargał dwa krzesła, które
ustawił naprzeciwko siebie. Rozwalił się na jednym, a na drugie od razu
zarzucił nogi. Na parapecie postawił koktajl, a w ręce trzymał książkę. Mmm, miłe popołudnie, spędzone na czytaniu ulubionej lektury. Wszystko
ładnie, pięknie. Szkoda tylko, że musi
to robić BEZ SPODNI. Właściwie chciałem znów zobaczyć te nogi, ale ugh. To
zaczyna się robić problematyczne. Szczególnie gdy są tak wyeksponowane, a
obcisłe slipki są dobrze widoczne. Pokręciłem głową i ruszyłem na balkon. Gdy
oparłem się o barierkę chłopak podniósł głowę i uśmiechnął się lekko.
-Zawsze chodzisz tak ubrany? – zapytałem patrząc nieskrępowanie na jego
uda.
-I tak mam dużo na sobie – zaśmiał się. Co
proszę? – Nie rób takiej miny, watpię by ci to przeszkadzało. – prychnąłem,
taki niepozorny, a wyjątkowo pewny siebie.
-No cóż, tego nie powiedziałem – uśmiechnąłem się lekko i odepchnąłem się
od barierek. Nie spuszczając z niego wzroku ściągnąłem z siebie koszulkę. Byun
podniósł brwi mierząc moją osobę, kąciki jego ust podniosły się do góry. –
Powinienem być fear, w stosunku do ciebie, prawda?
-Podoba mi się twoje podejście – przygryzł wargę i podniósł się odgarniając
grzywkę z czoła. – Powinniśmy kontynuować wymiar sprawiedliwości? – zaśmiał się
lekko i sięgnął do skraju swojej (znów!) za dużej koszulki. W szatańsko wolnym tempie
podnosił ją do góry. Byłem już w stanie dostrzec kości biodrowe i skrawek
płaskiego brzucha. Brunet jednak zatrzymał ręce i spojrzał na mnie sugestywnie.
Oh, tak się chcesz bawić? Oblizałem
wargi i opiąłem pasek od spodni. Widząc mój ruch starszy podniósł ubranie jeszcze
wyżej. Zmrużyłem oczy ucztując widokiem bladej, zapewne miękkiej skóry. Moje
tętno przyśpieszyło. Jest tak blisko, a
jednak tak daleko. Już miałem odpiąć pierwszy guzik moich jasnych jeansów,
gdy znikąd pojawił się Luhan. Stanął koło mnie jak wryty. Przerzucał wzrok ze
mnie na Baekhyuna i z każdą mijającą sekundą na jego policzkach można było
dostrzec coraz wyraźniejsze rumieńce.
-Ekhem, Sehun-ah, w łazience leży sterta twoich brudnych bokserek i
skarpetek. Jeśli mamy razem mieszkać, to musisz zacząć robić pranie – zaczął wpatrywać
się w niebo, które najmniej zawstydzało go w całej tej sytuacji.
-Dobrze, hyung. Zrobię to cholerne pranie, ale nie teraz – mruknąłem.
-Cieszę się, że ze mną zgadzasz! – uśmiechnął się promiennie i wpadł z powrotem
do domu. Mój wzrok spoczął na Baekhyunie, który wyglądał jakby zaraz miał
zacząć się śmiać. Rzeczywiście, po chwili usłyszałem głośny, niepohamowany
śmiech. Brunet wciąż trzęsąc się ze śmiechu wszedł do mieszkania, nie zapominając
zabrać ze sobą książkę i szklankę z koktajlem. Westchnąłem zrezygnowany i sięgnąłem po swoją
koszulkę. I tak zobaczę cię nago, Byun.
*
-Zawsze tak bałaganisz? – podniosłem wzrok na opartego o zlew Luhana.
-Będziemy rozmawiać tylko o sprzątaniu? – prychnąłem.
-Przepraszam, ale nie mogę zrozumieć jakim cudem robisz taki syf wokół
siebie – upił łyk kawy i pokręcił głową z niedowierzaniem.
-Jeszcze nie poznałeś moich możliwości – zaśmiałem się widząc jego
przestraszoną minę. Przeciągnąłem się i sięgnąłem do szafki by wyciągnąć z niej
jakieś naczynie do którego mógłbym włożyć truskawki (oczywiście kupił je
Luhan). Zaglądając w głąb szafki zmarszczyłem brwi. Sporo nowych rzeczy… Okeej,
najwidoczniej Lu lubi gotować. W sumie, to dla mnie na rękę. Sięgnąłem po
pierwszą lepszą miskę i położyłem ją na blat. Xiao, który bacznie mnie
obserwował wystartował jak torpeda i porwał salaterkę w swoje dłonie.
Zdezorientowany patrzyłem jak ogląda naczynie z każdej strony i pociera je
delikatnie.
-Uważaj na Zdzisława, okej? – co do..? Czy on nazwał miskę ‘Zdzisław’? – No co?
Nie rób takiej miny! Inni nazywają kwiaty, a ja nazywam naczynia, ok?
-Luhan to nie jest normalne… - zacząłem, ale widząc jego buntowniczą minę
zrezygnowałem z kazania. Po prostu muszę się pogodzić z myślą, że Jongin
podrzucił mi psychopatę.
-Chłopaki, macie może cukier? – znikąd w drzwiach pojawił się Baekhyun. Niestety
całkowicie ubrany. – Mój się skończył, a za cholerę nie chce mi się iść do
sklepu.
-Jasne, Baekkie – uśmiechnięty Lu odstawił salaterkę na swoje miejsce i
podał mi plastikową miskę. Osłupiały patrzyłem jak chłopak wyciąga cukier i
wsypuje do kubka, który przyniósł ze sobą Baek. Gawędzili przy tym jak starzy kumple
kompletnie nie zwracając na mnie uwagi.
-Zaczynasz malować dzisiaj? – zapytał Xiao przysiadając na krześle.
-Tak, choć to pewnie przedłuży się do jutra – westchnął szatyn.
-Samemu na pewno jest ciężko się uwinąć, ale hej! Masz nas, pomożemy ci z
Szyszynem, co nie? – zamrugałem szybko próbując połączyć fakty. Mimo wszystko nie
mogłem zrozumieć kilku rzeczy m.in. •czemu Byun wszedł do naszego mieszkania bez
pukania •skąd Luhan wie gdzie trzymam cukier •czy ta blond cnotka nazwała mnie ‘Szyszynem’?.
-Umm, jasne – pokiwałem głową. Nienawidzę pracować fizycznie, ale dla
mojego kujonka zrobię wszystko.
-Serio? Dzięki, ratujecie mi tyłek – uśmiechnął się szeroko i po pożegnaniu
wyszedł z mieszkania.
-Skąd ty..? – zmarszczyłem brwi.
-Prosiłem cię wczoraj żebyś poszedł ze mną do sklepu – wzruszył ramionami. –
Nie chciałeś, to zapytałem Baekhyuna.
*
-Lulu, tak w ogóle to co studiujesz? – zapytał Baekhyun maczając pędzel w
wiaderku z farbą.
-Psychologię – słysząc to z ust niedoszłego psychopaty połknąłem gumę,
którą trzymałem w ustach. Zacząłem gwałtownie kaszleć, ale żadna z tych pind
nie zwróciła na mnie uwagi.
-Pewnie ciekawy kierunek, co?
-Bardzo! Poznaję dużo nowych ludzi – Xiao entuzjastycznie pokiwał głową. –
A ty?
-Same nudy, zarządzanie i rachunkowość – Byun machnął rękę.
-Lepsze to niż AWF, przynajmniej w przyszłości będziesz używał mózgu, a nie
patrzył na spoconych dzieciaków biegających wokół Sali – prychnął Luhan rzucając
mi pogardliwe spojrzenie.
-Ile na mój temat powiedział ci Jongin, co? – zapytałem z kwaśną miną.
-Duuużo, skarbie – blondyn uśmiechnął się przebiegle. Westchnąłem ciężko i
zanotowałem sobie, że muszę porządnie przywalić czarnuchowi przy kolejnym
spotkaniu.
-Z tego co wiem, to na AWF’ie trzeba mieć dobrą sprawność fizyczną – rzucił
Baekhyun. – Po tobie tego jakoś nie widać. – Okej, zabolało. Zanurzyłem wałek w
farbie i stanąłem za szatynem. Moja klatka piersiowa stykała się z jego
plecami, więc poczułem jak poruszył się zaskoczony. Pochylając się nad jego
uchem sięgnąłem tam, gdzie on dosięgnąć nie potrafił. Zamarł, kiedy tylko mój
gorący oddech spotkał się z jego skórą.
-Jeśli masz jakieś wątpliwości, to mogę pokazać ci jak dobrą mam kondycję –
szepnąłem ocierając się ustami o jego skórę. Zobaczyłem jak kąciki jego ust
podnoszą się w ‘kpiącym’ uśmieszku. Skarbie, mnie nie oszukasz. Mimika twarzy
to jedno, a gęsia skórka to drugie. Zadowolony z siebie wróciłem do malowania.
Do końca dnia nie potrafiłem odmówić sobie konfrontacji z jego osobą, co Luhan
później skwitował jako ‘molestowanie’. Zaśmiałem się tylko na to stwierdzenie.
Znam życie, niedługo to Byun będzie tak napastować mnie.
3# ☜ ☞ 1#
A/N: Póki co lanie wody, w następnym rozdziale już więcej akcji. Zapewne będziecie zaskoczeni, bo pojawi się nowy bohater epizodyczny (nie z EXO) i cóż... To byłoby na tyle. Trzymajcie się! :D
Pozdrawiam Johannstona & Lejsa
Jesteście najlepsi
♔
Kooocham xD Luhan pedancik to życie! Mimo wszystko słodki jest. <3 Zrób z nimi trójkąt, błagam! x'DD Rozmowa Kaia z Sehunem - bezcenne, hahah ale w sumie z Jongina dobra partia, więc nie ma czego żałować xD
OdpowiedzUsuńUwielbiam!
Umarłam♡ Kocham Baekhyuna♡ Będzie on z Sehujem prawda??? *patrzy błagalnym wzrokiem*
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać co będzie dalej^^
Biedy Sehun...już prawie sidział nagiego Byuna...prawie...ale zawsze można to zmienić xD
Rozmowa z Kaiem na początku XD Sehun, coś ty robił? XD bynajmniej jest coraz więcej komedii co szczerze uwielbiam ;;
OdpowiedzUsuńDodanie Luhana jest zdecydowanie lepszym pomysłem do urozmaicenia, co już widać po scenie balkonowej ;;
Sehun, ty podrywaczu! Jak tak możesz? Rob to w końcu szybciej... xdd
weny~~
yaoi-kpop-worlds.blogspot.com
Nowy lokator.. czyżby trójkącik? xD Moment walki na pokazanie kawałka ciała i niespodziewana wizyta Lu- bezcenny. W dodatku rozmowa Sekai'a na początku zwaliła mnie z nóg. Piękne! Nie wiem co jeszcze napisać, ale rozdział jak zwykle świetny. Także pozdrawiam i weny! :D
OdpowiedzUsuń