(Sehun pov)
-Szyszyn… - mruknął smutny Luhan. Spojrzałem na niego przelotnie i bez słowa wróciłem do przeglądania twittera. – Czemu jesteś na mnie zły? Przecież nie zrobiłem nic złego…
-Tak ci się tylko wydaje – warknąłem. Nadal nie mogłem wybaczyć mu wczorajszego cockblockerstwa.
-No to daj mi jeden powód przez który jesteś dla mnie taki nieprzyjemny.
-Istniejesz. – rzuciłem chłodno. Lu słysząc to zbladł lekko, a w jego oczach pojawiły się łzy. OKEJ, TAKIEJ REAKCJI SIĘ NIE SPODZIEWAŁEM. – Żartuję przecież, maluszku.
-Nie nazywaj mnie tak! – obruszył się, ale jego mina wcale się nie zmieniła. Westchnąłem ledwo słyszalnie i odłożyłem laptop na stół. Muszę wreszcie zapamiętać, że Lu nie jest Jonginem. Nie mogę zachowywać się przy nim tak samo, bo Xiao jest milion razy wrażliwszy. Uśmiechając się lekko chwyciłem za nadgarstek blondyna i przyciągnąłem go do siebie.
-No już, nie gniewaj się – mruknąłem przytulając go mocno. Blondyn, który podobno jest ‘’obrażony”, wtulił się we mnie bez słowa protestu.
-Nie lubię kiedy mnie olewasz – wyszeptał w moją klatkę piersiową. Uśmiechnąłem się lekko, bo przekonałem się już o tym. Co z tego, że mieszkamy razem raptem pięć dni? Wydaje mi się, że znam go równie dobrze jak Kyungsoo.
-To przez Baekhyuna – westchnąłem. – Frustruje mnie jego niedostępność.
-Znasz go tydzień, spodziewasz się, że od tak wskoczy ci do łóżka?
-Umm, w liceum tak to funkcjonowało – zaśmiałem się lekko.
-Naprawdę? – Lu odchylił głowę patrząc na mnie z niedowierzaniem.
-Naprawdę – wzruszyłem ramionami. – Opierali mi się góra 10 minut. No cóż, twardsze sztuki może z 20, ale na koniec i tak to oni błagali o kolejne spotkanie.
-Kim ty jesteś? – zapytał z podziwem.
-Młodym, wysokim i przystojnym chłopakiem, z cudowną osobowością, coraz lepszym ciałem i dużym doświadczeniem seksualnym – błysnąłem zębami. – Ale widocznie nie działa to ani na Baeka, ani na ciebie.
-Skąd wiesz, że na mnie nie? – zdziwiony spojrzałem na Lu, który przebiegł dłońmi po moich ramionach. – Jesteś bardzo pociągający. – stałem jak sparaliżowany patrząc na uwodzicielską stronę Luhana, której jeszcze nie dane mi było zasmakować. Chłopak wplótł palce w moje włosy i spojrzał mi prosto w oczy. – Ale przede wszystkim… - stanął na palcach i ocierając się swoim policzkiem o mój chuchnął ciepłym powietrzem na moje ucho – jesteś brudasem.
-C-co? – zamrugałem gwałtownie patrząc jak blondyn zanosi się śmiechem i odsuwa ode mnie. Luhan, ty głupi kutasie. Przejechałem dłonią po włosach psując mój misternie ułożony ‘nieład’ i odetchnąłem głęboko. Chyba zacznę go nienawidzić tak samo jak Jongina. Ten jedynie zaśmiał się głośniej i wyszedł z kuchni. Usiadłem z powrotem przy laptopie i zagapiłem się bezmyślnie na ekran. Kurde, dobry jest. Może tylko udaje cnotkę? Przypomniałem sobie jednak jego pisk, kiedy zobaczył mnie nago pod prysznicem (światło było zapalone, mógł nie wchodzić!) i odrzuciłem tę myśl. Po prostu się ze mną zabawił, bo jestem bachorem (tylko w jego odczuciu). Widząc jego ucieszoną minę na korytarzu przekonałem się, że mam rację. Na szczęście mój cudowny współlokator wychodzi na zebranie ‘koła pomocy’, więc w spokoju mogę oddać się ulubionej czynności – opierdalaniu się. Przeniosłem się do salonu po drodze wyciągając zimne piwo z lodówki. Rozwaliłem się na kanapie, włączyłem telewizor, otworzyłem piwo. I na tym skończył się mój raj. Nie zdążyłem nawet wziąć łyka, bo w mieszkaniu rozległ się dźwięk pukania. Czego ten debil znowu zapomniał? I po co puka? To też jego mieszkanie. Niezadowolony odstawiłem puszkę na stolik i ruszyłem ku drzwiom. Otworzyłem je bez spojrzenia w prowizor i od razu tego pożałowałem. Stanąłem twarzą w twarz z moją przeszłością, o której tak bardzo chciałem zapomnieć. Nawet uśmiech pozostał ten sam. Specyficzny, zarezerwowany tylko dla mnie. Staliśmy tak bez słowa mierząc się wzajemnie, jednak nasze spojrzenia były całkiem różne. Moje wypełnione bólem i niechęcią, a jego mieszaniną uwielbienia i pożądania.
-Co tu robisz, Yeol? –wyrzuciłem z siebie z jadem.
-Co to za ton, Hunnie? Nie tęskniłeś? – ułożył usta w podkówkę i podniósł zbolały wzrok na moją twarz.
-Za tobą? Nie rozśmieszaj mnie – prychnąłem, chociaż oboje wiedzieliśmy, że to kłamstwo.
-Ranisz, kotek – westchnął, a ja miałem ochotę zaśmiać się mu w twarz. Co on wie o ranieniu? A no tak. W sumie dużo, przecież jest w tym mistrzem.
-Zapytam się jeszcze raz. Co tu robisz? – warknąłem.
-Jak tylko wróciłem, to od razu poszedłem do twojego domu. Zostałem poinformowany, że wprowadziłeś się do mieszkania dziadków. Tak tu trafiłem – uśmiechnął się lekko. – Poza tym, twoja mama wciąż mnie uwielbia.
-Gdyby tylko wiedziała… - prychnąłem.
-Odpowiadając na pytanie… Chciałem cię znowu zobaczyć. Cholernie mi ciebie brakowało – przygryzł wargę i przybliżył się minimalnie. Mimo całej goryczy nie odsunąłem się. Chciałem by mnie przytulił, by podzielił się ze mną swoim ciepłem, którego tak bardzo potrzebowałem. – Brakowało mi też dotyku twojej skóry, brzmienia głosu, ruchu warg – z każdym wypowiadanym słowem przysuwał się coraz bardziej, aż w końcu przylgnął do mojego ciała i nachylił się nad ramieniem całując je lekko. Poddałem się dobrze znanym ustom, które zaczęły wyprawiać cuda na mojej skórze. Leniwie oparłem się o framugę i wygiąłem bark w jego stronę. Poczułem jak wsuwa jedną rękę pod moją bokserkę, a drugą zsuwa na pośladek, który ścisnął mocno. Po chwili przestał maltretować obojczyk i zaborczo wbił się w moje usta. Od razu znalazł się we mnie, dominując w każdym calu. Zakręciłem biodrami ocierając się o niego. Wstyd przyznać, ale brakowało mi tego ostrego seksu. Przeniosłem dłoń na jego kark i przybliżyłem do siebie. Gdzieś z tyłu głowy wyczułem, że coś jest nie tak, jednak nadal nie przerywałem tarcia między nami. Dopiero dźwięk otwieranych drzwi zdołał przywrócić mnie do rzeczywistości. Chan niechętnie odsunął swoje usta ode mnie, ale nie kwapił się z zabraniem rąk. Oboje spojrzeliśmy na Baekhyuna, który z wymownym uśmieszkiem lustrował nasze ciała. Pogwizdując, z wolna zamknął drzwi na klucz i zszedł po schodach w dół.
-Mieszkasz koło takiej dupy? – brwi Yeola podniosły się do góry. – Teraz nie dziwię się, że ani razu do mnie nie zadzwoniłeś.
-Ma chłopaka – kłamanie nadzwyczaj gładko mi dzisiaj wychodzi.
-Naprawdę? Taka strata – Chan szybko stracił zainteresowanie chłopakiem i skupił się czymś innym. – Ktoś jest teraz u ciebie?
-Współlokator właśnie wyszedł – mruknąłem.
-Wyśmienicie – uśmiechnął się szeroko i wepchnął nas do mieszkania. – Prowadź.
Byłem pewny, że później będę tego żałował, ale złapałem go za dłoń i zaprowadziłem do swojej sypialni. Stanęliśmy nad łóżkiem, które zachęcało nas do siebie puchatą pościelą. Chanyeol tylko rzucił na nie okiem zanim zaatakował moje usta. Ssał zachłannie moje wargi zaspokajając pierwszy głód. Obiema dłońmi przytrzymywał moją twarz, a ja uczepiłem się jego koszuli. Byliśmy na tyle blisko, że wyczuwałem szybkie bicie jego serca. Przybliżyłem się odrobinę bardziej zaczepnie gryząc go w język. Zaśmiał mi się w usta, doskonale pamiętając, że uwielbiałem to robić w liceum. Znów zgraliśmy się ocierając o siebie nasze języki coraz mocniej. Podniecenie wzrastało, a my nie ruszyliśmy nawet na milimetr. Tak jakby samo całowanie miało nam wystarczyć. Jakby ten pocałunek miał nadrobić stracony rok. Nie otworzyłem oczu gdy oderwaliśmy się od siebie. Wiedziałem, że patrzy na mnie tym palącym wzrokiem, przez który szalałem. Wolałem zostawić sobie tę przyjemność na później. Dotyk zimnych rąk na twarzy zniknął, a ja poczułem materiał przesuwający się do góry. Podniosłem ręce do góry ułatwiając mu zdjęcie podkoszulka i westchnąłem cicho, gdy rozgrzany język dotknął mojej szyi. Pozwoliłem mu sunąć coraz niżej, bawić się sutkami, przygryzać skórę. Mimo silnej woli otworzyłem oczy gdy zostałem pozbawiony spodni. Spojrzałem na siedzącego już na łóżku Chanyeola, który wyglądał nieprzyzwoicie dobrze ubrany w koszulę w czarno-czerwoną kratę i obcisłe czarne jeansy. Brązowa grzywka opadała mu na oczy gdy patrzył na moją twarz i ssał skórę na pachwinach. Przygryzłem wargę walcząc z chęcią pocałowania go. W tej chwili nie chciałem mu przerywać, bo wcześniej nie często zdarzały się takie sytuacje. To zawsze ja zadowalałem jego, ale tym razem było inaczej. Miałem nad nim władzę. Jego priorytetem stało się dogodzenie mojej osobie, a nie odwrotnie. Westchnąłem gdy bokserki opadły, a długie palce wbiły się w moje biodra. Brunet nie tracąc czasu zaczął pracować językiem i ustami. Sam fakt, że moją dumę trzyma w wargach Park Chanyeol doprowadzał mnie do szaleństwa. Zacisnąłem dłonie na miękkich włosach i odchyliłem głowę do tyłu. Silne dłonie trzymały mnie w miejscu, za co szczerze dziękuję. Szybko doprowadził mnie do krawędzi, ale nie chciałem dochodzić, przynajmniej nie w jego ustach. Wiedziałem, że tego nienawidzi, więc chciałem mu tego oszczędzić. Wydyszałem ‘już, Yeol’, ale on nie zaprzestał ruchów. Jego język niebezpiecznie doprowadzał mnie do orgazmu. Sapnąłem czując jak pierwsze krople nasienia trafiają do jego ust.
-Chanyeol, nie! Czekaj! – chciałem żeby przestał, ale ten stanowczo przyjął wszystko i nie tracąc ani kropli połknął całość. – Czemu?
-Jestem ubrany, nie chciałem pobrudzić koszuli – mruknął całując mnie lekko i szybko pozbywając się swoich ubrań. Ah, więc zaczął przejmować się takimi rzeczami. Nie czekając na niego ułożyłem się na łóżku i złapałem za swoją dumę przywracając ją znowu do życia. Wygłodniały wzrok Chanyeola przesunął się po mojej nagiej osobie.
-Zawsze kochałem twoje ciało, ale nie pomyślałbym, że może być jeszcze lepsze – wymruczał przykrywając mnie sobą. Uśmiechnąłem się przypominając sobie jak często mi to powtarzał. Nie zapominał również tego pokazywać, zawsze obcałowywał mnie całego pokazując jak bardzo mu się podobam. Teraz jednak pominął to chcąc wreszcie mnie posiąść. Jego palce odnalazły moje wejście, które ścisnęło się jeszcze mocniej. Byłem spięty, bo dawno nie czułem niczego w sobie. Tylko mu pozwoliłem być na górze, więc minęło sporo czasu od mojego stosunku. Mimo wszystko przygotował mnie tak, że z czerwonymi policzkami i roztrzęsionym głosem czekałem na więcej. Szybko mi to dał, wchodząc we mnie stopniowo, niespiesznie. Kochał się zupełnie inaczej niż zapamiętałem. Jego ruchy stały się dokładniejsze. Precyzyjne. Odrzucił szybkość, pchał we mnie nieznośnie wolno i mocno. Mój organizm nie mógł się do tego dostosować. Dosłownie i w przenośni rozrywałem się pod nim. To tępo mnie zabijało. Mój penis przeraźliwie bolał, niedopieszczony i pulsujący. Chciałbym się nim zająć, ale byłem zbyt zajęty kurczowym ściskaniem pościeli i jęczeniem jego imienia. Chan, ani razu nie oderwał ode mnie wzroku. Dyszał ciężko i kołysał biodrami wypełniając mnie po same jądra. Co jakiś czas schylał się by pocałować mnie tak, że czułem chwilowe zatrzymanie serca. Jednak wiedziałem, że uwielbia słyszeć moje błagania i jęki, więc pozostawał przy podziwianiu. Byłem na skraju, topiłem się w rozkoszy i jedyne co potrzebne mi było do spełnienia, to jego dojście. Zawsze czekałem na ten moment, bo myśl, że doszedł dzięki mnie była cholernie podniecająca. Nie mogąc wytrzymać użyłem swojej ostatecznej broni.
-Yeolly, proszę – zaskomlałem patrząc mu prosto w oczy. Nie nazwałem go tak od chwili rozstania. Gdy byliśmy razem tylko mi pozwalał tak na siebie mówić, uwielbiał to. Słysząc mój wyczerpany głos przygryzł mocno wargę i zamienił powolne ruchy na ostre pchnięcia. Momentalnie wygiąłem plecy dociskając się do jego klatki piersiowej. Złapał za mój podbródek i patrząc mi prosto w oczy rozlał się we mnie. Nie wytrzymując jego spojrzenia doszedłem między nami drżąc przy tym lekko.
-Nie powinieneś tego wykorzystywać przeciwko mnie – zaśmiał się lekko i przyciągnął do kolejnego męczącego pocałunku.
-Inaczej nigdy byś nie skończył – prychnąłem rozbawiony i podniosłem się do siadu próbując doprowadzić włosy do ładu.
-Chciałbym – westchnął rozmarzony. – Mógłbym się z tobą kochać do końca życia.
-Znudziłbyś się po jakimś czasie – rzuciłem i obaj zamarliśmy. Atmosfera od razu się zmieniła, a ja poczułem ból, który wcześniej schował się za mgiełką przyjemności.
-Nie wracajmy do tego, liczy się to co jest teraz – próbował dosięgnąć mnie dłonią, ale szybko podniosłem się z łóżka.
-Oczywiście, to dla ciebie najłatwiejsze rozwiązanie.
-Sehun, to było dawno. – westchnął ciężko.
-I co w związku z tym? Mam zapomnieć o tym, że mnie zostawiłeś? – szepnąłem z goryczą.
-Słucham? Myślałem, że sobie to wyjaśniliśmy. To była wspólna decyzja – spojrzałem na niego z bólem. No tak, czego ja się spodziewałem? Jak zawsze wierzy w to co chce.
-Po dwóch wspólnych latach stwierdziłeś, że to jednak nie to, że ten związek jest po prostu nudny. Doszedłeś do wniosku, że potrzebujesz nowości i polecisz do ojca! Dzień przed wyjazdem świetnie bawiłeś się obściskując mojego najlepszego przyjaciela. Widziałeś mnie i perfidnie pocałowałeś go na moich oczach! Myślisz, że mogę o tym zapomnieć? Albo o tym jak na krótko przed tym pierdoliłeś mnie w swoim łóżku i zarzekałeś się, że mnie kochasz? Yeol, ja byłem zakochanym na zabój dzieciakiem! A ty się znudziłeś i poleciałeś na spotkanie wspaniałej przygody. Zostawiłeś mnie w rozsypce. Nie zadzwoniłeś, nie napisałeś, nie przeprosiłeś. I teraz się spodziewasz, że po roku rzucę wszystko i znowu będę twój?!
-Dramatyzujesz. – podniósł się z łóżka.
-Słucham? – spojrzałem na niego z niedowierzaniem.
-To było dawno temu, Sehun. Teraz nie zrobiłbym ci tego. Dorosłem. – zacisnął szczękę i podszedł do mnie. – Żałuję, że cię zostawiłem. Nie zasługiwałeś na to, ale byłem głupi i nieodpowiedzialny. Teraz wiem co straciłem.
-I wiesz czego nie odzyskasz – odpowiedziałem chłodno i odepchnąłem dłoń, która prawie dotknęła mojego policzka.
*
(Baekhyun pov)
-Baeeeeee, twój książę przyjechał! – godzina 22, moje zbawienie właśnie nadeszło.
-Nareszcie! – wypadłem ze swojego pokoju i rzuciłem się na blondyna.
-O tak, kochająca i czekająca na mnie żona to to, o czym zawsze marzyłem – zaśmiał się za co został mocno zdzielony po głowie.
-Dwa miesiące, Wufan! DWA MIESIĄCE bez seksu! Chyba cię za to zamorduję.
-Łohoho, już nie przesadzajmy – zacmokał i spojrzał na mnie przebiegle. – Ja już widziałem tych twoich kolegów z rodzinnych stron. Nie ma mowy o dwóch miesiącach, co najwyżej tygodniach.
-Chodziło mi o nasz wspólny seks – żachnąłem się. Granie niewinnego nie miało sensu, zbyt dobrze się znamy.
-Jesteś aż tak spragniony mego ciała? – przybrał pozę modela i zarzucił niewidzialną grzywką.
-Skończ się wygłupiać, debilu. – zaśmiałem się i pociągnąłem go w stronę mojego pokoju.
-Aish, skarbie, daj mi się przynajmniej rozebrać.
-Zaraz zrobię to za ciebie. – prychnąłem i odwróciłem się w jego stronę zsuwając z jego ramion bluzę. Ten już pochylił się zajmując moje usta, które otworzyłem szybko dla jego języka. Cofając się w głąb pokoju poczułem krawędź łóżka za nogami, więc opadłem na nie ciągnąc za sobą Krisa.
-Widzę, że jednak dałeś trochę nieba młodemu – zaśmiał się Wu widząc malinki.
-Dostał małą zapowiedź, ale o całości może pomarzyć – uśmiechnąłem się przebiegle. Chociaż trafniej można było powiedzieć, że to ja dostałem zapowiedź jego możliwości.
-Mam taką nadzieję. Nie podoba mi się, że ktoś kładzie łapska na moim chłopaku – rzucił sarkastycznie i przyszpilił moje ciało do łóżka.
-Idiota – zaśmiałem się lekko i szybko zrzuciłem swój t-shirt. Palcem przejechałem po szyi i linii obojczyków wskazując blondynowi miejsca gdzie chcę poczuć jego usta. Ten bez chwili namysłu zaczął obcałowywać wskazane miejsca. Mój oddech przyśpieszył, a w brzuchu rozlało się gorąco. O tak, uwielbiam to.
5# ☜ ☞ 3#
A/N: Suprajs, nie umarłam. Miałam małą przerwę. ;') Nieobecność nadrabiam (przynajmniej taką mam nadzieję) seksami. No cóż, Yeol jeszcze się pokaże (i to nie raz), akcje Krisa i Baeka nie będą opisane (chyba, lol), a notki postaram się dodawać częściej (ale to w dużej mierze zależy od mojej pracy). To by było na tyle, do zobaczenia! + Nie zapomniałam o SL, na 100% do niego wrócę.
Pozdrawiam WinkieBooNim ❂
Johann, dzięki za korektę, luv ✌
AHA.
BONER.
Masakra ;^; zabiłaś mnie tym ;; Yeol i Sehun... o matko... a potem Kris i Baek... shit... rzeczywiście nadrobiłaś tymi scenami ;;
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej ;^;
Dlaczego Yeol?!?!
OdpowiedzUsuńPiszcze i kwicze w poduszke!! Co z tego że wszyscy w domu już śpią. Ale to tylko szczegół.
Właśnie rozwaliłaś mi Baekyeola...płacze....
Mam nadzieje że Sehunnie bydzie w końcu z Baekiem...
Jezu...teraz ten Yeol mi po głowie chodzi (nie dlatego że jest moim UB) jak tak można człowiekowi psychike psuć ja sie pytam.
Rozdział genialny jak zwykle, mimo że teraz i piszcze i płacze w poduszke.
Po prostu umarłam! Zobacz do czego ty człowieku ludzi doprowadzasz.
Czekam na dalej, hwaiting!♡
O bożyszcze ~!!!! Yeol mnie rozjebał totalnie, więcej takich akcji Plz ;__; cieszę się w sumie że akcje z krisem i baekiem nie będą opisane bo jakoś nie wyobrazam sobie tego pairingu.. hwaiting! /Reiko-która-nadal-nie-odzyskała-konta
OdpowiedzUsuńNadrabiasz nieobecność seksami w tym rozdziale i to jeszcze jak. *q* Chyba zacznę lubić chociaż w małym stopniu ChanHuny przez ciebie. xD Najpierw przekonałaś mnie do SeBaeka, teraz do ChanHuna, kogo następnego parujemy z Sehunem? xD I mam nadzieje, że notki będą częściej, nawet nie wiesz jak często tu wchodziłam z nadzieją ujrzenia nowego rozdziału i jak się cieszyłam kiedy go zastałam. ; d
OdpowiedzUsuńOficjalnie powracam do statusu "ubóstwiam cię" bo chanhuny~~
OdpowiedzUsuńzrobiłaś mi tym dzień, dzięki :')
weny i piesz te SL bo zaczne cie napastować na GG D:
/Miyuki (͡° ͜ʖ ͡°)
Nie mogłam się doczekać kiedy dodasz kolejną, ale seksami wynagrodziłaś, więc jestem zadowolona ^^. Kurde jak zawsze nie umiem napisać nic sensownego w komentarzu ;c...Wybacz, ale powiem tyle, że w luj mi się podoba <3. Weny życzę :D
OdpowiedzUsuńNie masz za co dziękować, pomaganie Ci to dla mnie czysta przyjemność.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze cudowny, ale to już wiesz.
Buźka, niunia~ ♥
Seksy, seksy! <3
OdpowiedzUsuńChanhuna nie mogę strawić i chyba nigdy to nie nastąpi, ale mniejsza o to. Nie rozumiem Sehuna. Przespał się ze swoim byłym, a teraz nie chce go znać. Ech.. to po jakiego pozwoliłeś się przelecieć? Ach.. seks ważniejszy od normalnych relacji. Ale i tak mi się podobało. xD Krisbaek. Jeju, ciekawy paring, serio, a Lu stwarza tylko pozory, a na pewno leci na Sehuna!
Weny! :D