To nic nie zmienia (+18)
Sehun & Baekhyun
Jestem idiotą… Bez dwóch zdań. Nie dość, że prawie
rozwaliłemłem komuś związek, to jeszcze teraz żałuję, że nie dokończyłem sprawy. To takie denerwujące. Patrzenie na osobę swoich marzeń ze stalową
ignorancją. Gdyby Chanyeol dowiedział się o wszystkim, to nie miałbym
tylko obitej twarzy.. Zapewne leżałbym na oiomie. Taak… Park jest straszną
osobą… Ale od czego się zaczęło? W tym rzecz - właśnie
od niego.
*tydzień wcześniej*
-Sehun, przynieś mi wodę – strzelił
brwiami i wskazał głową lodówkę.
-Nie masz nóg? – prychnąłem.
-Ejej, co to za ton? Jak się
odzywasz do swojego hyunga? – powiedział na pół serio, na pół żartem.
-Co się dzieje? –Chanyeol przysiadł
się do mnie i Baekhyuna.
-Maknae się buntuje – zaśmiał się
Baek.
-Bo mam już dość latania za was!
– obruszyłem się.
-No trochę go rozumiem… To może
mała zabawa? Ten kto przegra w kamień, papier, nożyce będzie sługą przez tydzień.
Co wy na to? Sehun może się zemścić, a Baek zobaczy jak to jest być
najmłodszym – zadowolony z siebie
uśmiechnął się szeroko i spojrzał na nas zachęcająco.
-Oj, no nie wiem… Twoje pomysły
zazwyczaj kończą się źle… - Baekhyun zamyślił się.
-A mi pasuje, jak przegram i tak
mi dużej różnicy nie zrobi – zatarłem ręce i popatrzyłem się na Byuna. –
Tchórzysz?
-Chciałbyś! – wiedziałem, że to
zadziała. Chłopak usadowił się wygodniej i wyciągnął rękę przed siebie. – Gramy
do jednego.
-Ok. Trzy po trzy! – bez wahania
dałem kamień, na moje szczęście Baek wybrał nożyce.
-Nie wierzę… - widać było, że
złapał lekką załamkę.
-No.. To miłego usługiwania
kochanie! –Chanyeol poderwał się z kanapy, cmoknął starszego w policzek i
szybko umknął przed jego ciosem.
-No to hyung, przynieś mi wodę. Tylko
ruchy, już mi zaschło w ustach – ah, jestem do tego stworzony. Zdecydowanie nie
powinienem urodzić się ostatni w tym zespole.
-Pff, mały gnojek – wstał leniwie
z kanapy i poczłapał do kuchni.
Z zadowoleniem przeciągnąłem się i spojrzałem na sylwetkę
hyunga. Szczerze mówiąc nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale to nie Luhan,
Kai czy Kris trafiają w mój typ. Tak naprawdę to Baek jest ideałem. Poprawka –
zajętym ideałem. Jest ode mnie niższy, ma dobrą figurę /zwłaszcza tyły/,
jest przystojny, no i nie zapominajmy o charakterze. Zaraz po mnie jest
największą mendą w zespole. No idealny! Tak na dobrą sprawę czemu nie miałbym
wykorzystać w pełni swojego przywileju? Chanyeol się nie dowie…
Kiedy chłopak wrócił
z butelką wody poklepałem swoje uda. Spojrzał na mnie zdziwiony, ale usiadł na
nich przodem do mnie. Z wolna odkręciłem zakrętkę i przyłożyłem butelkę do warg
starszego. Otworzył lekko usta i przymknął oczy. Powoli odchylałem butelkę, by
pił dłużej. W międzyczasie bezkarnie patrzyłem na jego obojczyki, szyję, pełne
usta. Nie mogąc zwalczyć pokusy odchyliłem butelkę tak, by trochę wody się
wylało. Mała strużka ciągnęła się od kącika jego ust, aż do kołnierzyka bluzki.
Bez wahania przejechałem po niej językiem zatrzymując się dłużej przy ustach.
Nie pocałowałem go, choć nasze usta dzieliły milimetry. Jeszcze będzie na to
czas.
-Dobra robota, Baekkie – wyszeptałem, opierając się z
powrotem na oparciu kanapy. Nie skomentował mojego zachowania. Zgramolił się z kolan i
usiadł obok zawzięcie grając na telefonie. Ah, Baek co to za dziecinada?
Przecież i tak widzę jak ciągle na mnie zerkasz.
Wieczorem wypadło na mnie i musiałem zrobić kolację, ale po
co miałbym się starać? Przecież mam swojego niewolnika. Bez większych ceregieli
wysłałem go do kuchni i zadowolony z siebie dalej grałem z Jonginem na playce.
Kiedy wszyscy rozeszli się do swoich pokoi poszedłem do niego. Już po samym
sposobie siekania zauważyłem, że jest wkurzony. Wyżywał się na biednych
warzywach jak psychopata. Żeby jeszcze bardziej wyprowadzić go z równowagi
przytuliłem go od tyłu i wprost do ucha szepnąłem ‘pracuj ciężko’. Spiął się,
ale nie wyrwał z uścisku. Naparłem na niego mocniej biodrami i ręką wdarłem się
pod koszulkę. Swobodnie gładziłem jego brzuch, jednocześnie składając mokre
pocałunki na szyi. Nareszcie się rozluźnił i nawet wypiął lekko w moją stronę.
Traktując to jako zachętę jedną ręką zjechałem niżej i wsadziłem pod spodnie
dresowe. Drażniłem wrażliwą skórę przez moment, aż wreszcie złapałem za jego
członka. Sapnął lekko i podparł się łokciami o blat. Jego pośladki napierały na
mnie ze zdwoją siłą, poczułem rozlewające się po ciele podniecenie. Nachyliłem
się nad nim i przygryzłem płatek ucha wsłuchując się w jego przyśpieszony
oddech. Niestety ktoś nam przerwał zabawę. Słysząc na korytarzu kroki w
mgnieniu oka usiadłem za stołem zostawiając Baekhyuna samego. Do pokoju wszedł
Chanyeol z tym swoim głupkowatym uśmiechem i cmoknął Baeka w policzek. Gdy
wychodziłem z kuchni słyszałem strzępek rozmowy.
-Nic ci nie jest? Jesteś rozpalony – przystanąłem
przestraszony, kiedy usłyszałem słowa Parka.
-Nie, to nic takiego… - brunet lekko zaprotestował.
-Tylko mi się nie rozchoruj! – na szczęście idiota źle
wyciągnął wnioski. Już spokojniejszy wróciłem do Jongina.
*
Obudziłem się następnego dnia z przyzwyczajenia około
siódmej. Mimo, że był dzień wolny i tak wstałem za wcześnie. Ziewnąłem i
zacząłem planować dzisiejszy dzień. Trzeba będzie wykorzystać to, że wszyscy
się rozejdą. Wątpię, że ktoś się będzie kisił w domu. Wychodząc do łazienki minąłem
Baeka, widocznie też wstał wcześniej. Klepnąłem go w tyłek i pokazałem kciukiem
drzwi mojego pokoju.
-Zaściel moje łóżko – przymrużyłem oczy i uśmiechnąłem szeroko.
Widząc moje spojrzenie zarumienił się lekko i kiwną potulnie
głową. Już zrozumiał, że za każde wykonane zadanie otrzyma nagrodę. Kiedy
reszta chłopaków się obudziła dowiedziałem się, że chcą razem pójść do kina i
na zakupy. Odmówiłem i powiedziałem, ze Baekhyun też nie pójdzie. Wytłumaczyłem
im, że jako mój ‘’poddany’’ musi zostać w domu ze mną i usługiwać mi. Pośmiali
się trochę, ale nie powiedzieli nic więcej. Wykorzystałem moment w którym jedli
razem śniadanie i wymknąłem się do swojego pokoju. Kiedy wchodziłem Baek
właśnie kończył ścielić łóżko.
-I jak? Zadowolony? Wszystko pasuje? – zapytał ze śmiechem.
-Nie. Czegoś na nim brakuje – udałem, że się zastanawiam i
podszedłem do niego.
-Czego? – wydawał się być zdziwiony.
-Ciebie – szepnąłem i pchnąłem go tak, że wylądował
bezpiecznie na miękkiej pościeli.
Już po chwili wisiałem nad nim i patrzyłem głęboko w oczy.
Założył niebieskie soczewki, przez co
wydawał się być jeszcze seksowniejszy niż zazwyczaj. Uchylił lekko usta
i przejechał po nich językiem. Więcej zachęty nie potrzebowałem. Wpiłem się w
pełne wargi z agresywnością. Chciałem go już tutaj, ale musiałem się
powstrzymać. Całe swoje pożądanie wylałem w ten pocałunek, gryząc jego wargi i
zasysając się na języku. Ręką zacząłem masować jego pośladek, coraz bardziej
ocierając się o jego biodra. Miałknął mi słodko w usta i wplótł palce w moje
włosy. Z trudem oderwałem się od niego i podniosłem się z łóżka. Starałem się
uspokoić oddech, ale widok zaczerwienionych policzków, rozwalonych włosów i
podwiniętej bluzki mi nie pomagał.
-No i co zrobiłeś? Teraz znowu wszystko jest pomięte. Popraw
to – cmoknąłem z ‘niezadowoleniem’ i wyszedłem z pokoju. Na odchodnym
usłyszałem tylko jego dźwięczny śmiech.
*
Chyba nigdy nie dłużyło mi się tak czekanie na coś. Chłopaki
zbierali się w ślimaczym tempie, a Chanyeol na krok nie odstępował swojego
skarbu. Baek przebywając z nim chyba nabrał wyrzutów sumienia, bo dawał się
wyściskiwać i całować w każdym momencie, a to nie jest u niego normalne. Jednak
mimo wszystko zerkał w moją stronę i posyłał dwuznaczne spojrzenia. Wiedziałem,
że ponad życie kocha Chanyeola, ale też mi się nie oprze. Konsekwencje mogą być
duże, ale zaryzykuję.
W końcu wszyscy się zebrali i cała eskorta wyszła z
mieszkania. Usłyszałem Suho wołającego ‘bawcie się dobrze’ i nie było po nich
śladu. Rozparłem się wygodniej na kanapie i skupiłem wzrok na stojącym przede
mną chłopaku. Ręce skrzyżował na piersi i lekko zagryzał wargę. Pochłaniał mnie
wzrokiem, ale nie ruszył się na centymetr. Przywołałem go skinięciem głową.
Usiadł na mnie okrakiem i czekał na mój ruch. Złapałem jego twarz w dłonie,
przyciągając do pocałunku. Powoli smakowałem go, pogłębiając pocałunek. Ręce
przeniosłem na biodra i nakierowałem go na wybrzuszenie w moich spodniach.
Posłusznie zaczął ocierać o mnie, mrucząc w usta. Językiem zacząłem zjeżdżać na
szczękę, później szyję i obojczyki. Żałowałem, że nie mogę oznaczyć go w
jakikolwiek sposób.
-Zdejmij koszulkę – szepnąłem zachrypniętym głosem.
Zrzucił z siebie zbędny materiał i szybko rozpiął moją
koszulę. Widząc bystre spojrzenie na moim torsie i zadziorny uśmieszek,
zaśmiałem się gardłowo i zacząłem śpiewać słowa naszej piosenki ‘’My lady’’.
Widząc moje zachowanie parsknął śmiechem i zgramolił się z moich kolan. Ciągnąc
mnie przez korytarz do swojego pokoju wyrzucił ze śmiechem ‘’będzie ciekawie’’.
Chłopak jak zwykle się nie mylił.
Gdy tylko weszliśmy do pokoju przycisnąłem go do ściany.
Mruknął zaskoczony, ale zarzucił swoje ręce na moją szyję i przyciągnął do siebie jeszcze bliżej. Z zapałem zacząłem
całować jego szyję jednocześnie zsuwając nasze spodnie dresowe. Musieliśmy
liczyć się z tym, że ktoś jednak może wrócić wcześniej, więc nie było cackania.
Oderwałem się od niego na krótki moment i wyciągnąłem z szafki Yeola lubrykant.
W drodze powrotnej rozprowadziłem go na swoim penisie i rzuciłem niedbale
butelkę na podłogę. Baek zniecierpliwiony stymulował już swoją ręką
przyrodzenie, jednak szybko przeniósł ręce na moje barki, bo zgrabnie go
podniosłem i oparłem plecami o ścianę. Dyszał
ciężko kiedy wchodziłem w niego, ale mimo bólu nie narzekał. Po pierwszych
wolnych ruchach odchylił głowę i jęknął przeciągle. Musiałem się powstrzymać, by
nie dojść po prostu od słuchania go. Przy każdym szybszym i dokładniejszym ruchu
wydawał wiązkę przekleństw wymieszanych z jękami. Byłem już na skraju kiedy pocałował
mnie mocno i zsunął się ze mnie. Odwrócił się twarzą do ściany i mocno o nią
oparł. Złapałem go za biodra i jednym energicznym ruchem wszedłem. W
tej pozycji od razu trafiłem w prostatę co przyjął z rozkosznym jękiem, który
razem z szaleńczym tempem rozbrzmiewał coraz głośniej w mieszkaniu. Spełnienie
złapało nas nagle, bez uprzedzenia. Chwilę jeszcze staliśmy nadzy, ja wtulony w
jego plecy, on z głową na swoim przedramieniu. Później zmęczeni, ale zadowoleni
wzięliśmy wspólny prysznic i wróciliśmy do salonu obejrzeć jakiś film.
*
Kolejne dni ‘’usługiwania’’ Baekhyuna minęły szybko i bez większych zbliżeń. Oczywiście w każdej chwili na osobności zasypywałem go
pocałunkami i przytulałem, aż nie zaczął na mnie krzyczeć. Jednak wraz z upływającymi
dniami czułem, że mnie unika. Nie rozumiałem jego zachowania, bo ja całkowicie się
w nim zatraciłem. Zacząłem zauważać jego małe nawyki, niedoskonałości i milion
innych rzeczy. Z minuty na minutę kochałem go coraz bardziej i chciałem by był
tylko mój. Sytuacja wyglądała jednak inaczej. On zaczął żałować tego co się
zdarzyło między nami i widziałem w jego oczach, że nie chce więcej zdradzać Chanyeola.
Rozumiałem to, ale byłem też upartym idiotą.
-Baekhyun, musimy porozmawiać – wyciągnąłem go na klatkę schodową,
z dala od innych.
-Tak? – patrzył na mnie z lekką obawą, jakby wiedział co za
chwilę powiem.
-Zerwij z nim – zacząłem prosto z mostu.
-C-co? – patrzył na mnie w osłupieniu. – W życiu. Sehun, ja
go kocham. Zrozum to.
-A co ze mną? Ja ciebie nie obchodzę? Zabawiłeś się ze mną i
koniec? – poczułem ból w klatce piersiowej, chociaż i tak byłem przygotowany na
taką odpowiedź.
-To nie tak… Jesteś cudowny, ale nie dla mnie. Nie
powinniśmy w ogóle tego zaczynać – pokręcił głową z żalem i spróbował mnie
wyminąć.
-Nie widzisz, że cię kocham? – złapałem go mocno za
nadgarstek i przyciągnąłem do siebie.
-To nic nie zmienia – wysapał, kiedy próbował wyrwać się z
mojego uścisku. – Sehun, puść mnie. Zapomnijmy o tym – wyszeptał ze łzami w
oczach.
-Myślisz, że to takie proste? – mimo jego protestów
nachyliłem się i chciałem go pocałować, ale wtedy jak z pod ziemi wyrósł
Chanyeol. Odepchnął mnie od Byuna i zaczął okładać w twarz. Gdyby nie Baek,
który go odciągnął byłoby ze mną źle. Wielkolud pewnie zobaczył tylko jak próbuję
pocałować jego chłopaka, bo inaczej nie odpuściłby tak łatwo. Wspominałem, że
jestem idiotą? Tak? To powtórzę to jeszcze raz, bo wolałbym żeby Yeol jednak to
usłyszał. Leżenie w szpitalu wydaje się być lepszą opcją od nienawistnych
spojrzeń Chanyeola i bólu na widok Baekhyuna.
_____________________________________________________
Wyszło trochę krótko i smutno na koniec, ale nic na to nie poradzę. Uwielbiam ten paring, więc pewnie do niego jeszcze wrócę.
Notka tak szybko dzięki Diru. Dziewczyno, motywujesz swoimi komentarzami! Zapewne nawet nie wiesz jak bardzo. Dziękuję ♥