(Baekhyun pov)
-Luhan, powiedz mi jedną
rzecz... Myjesz tę szafkę od pół godziny. Już dawno jest czysta, więc czemu..?
- zmarszczyłem brwi patrząc na klęczącego chłopaka. Swoją drogą, Kris ma rację.
Lu ma niezły tyłek.
-Nawet nie wiesz ile tutaj
jest zarazków! – wysapał blondyn szorując błyszczące już deski.
-Przykładasz do tego zbyt
dużą uwagę – pokręciłem głową.
-A ty do Sehuna –
uśmiechnął się przebiegle. – Jeden:jeden, skarbie.
-Nie bądź śmieszny – próba
wyparcia się zakończyła raczej kiepsko, bo Lu spojrzał na mnie kpiąco i usiadł
przy stole.
-To ty nie bądź.
Przestałeś się nawet kochać z Krisem.
-Bo wystarcza mi Oh –
wzruszyłem ramionami.
-I tego nie rozumiem.
Ciągle się pieprzycie, ale nie jesteście razem – przekrzywił głowę próbując
chodź w małym stopniu mnie rozgryźć.
-To tylko seks, Luhan.
Cielesna przyjemność i brak uczuć – wraz z wypowiedzianymi słowami zrozumiałem
jak bardzo się okłamuję.
-Nigdy was nie zrozumiem –
zrezygnowany blondyn znów opadł na podłogę i zaczął maltretować kolejną szafkę.
-Musiałbyś się z nim
przespać żeby tego dokonać – uśmiechnąłem się do siebie i przypomniałem
wydarzenia z zeszłej nocy. Uderzyła we mnie fala gorąca, która sprawiła, że znów
zapragnąłem mieć go przy sobie.
-Tu masz rację jest
cholernie dobry, ale… - przerwał zdając sobie sprawę z tego co powiedział.
Zamarłem, kiedy dotarł do mnie sens jego wypowiedzi.
-Spaliście ze sobą? – mój
ton głosu od razu się wyostrzył.
-T-tak, ale… -
powstrzymałem go machnięciem ręki i wypuściłem powietrze z płuc. Zazdrość
powoli wypełniała moje żyły, chodź to nie powinno mieć miejsca. To znak, że za
bardzo się zaangażowałem.
-Nie tłumacz się, Lu.
Przecież nie jesteśmy razem, Sehun może robić co tylko zechce – przywołałem
sztuczny uśmiech i bez pożegnania wyszedłem z mieszkania. Byłem głupi myśląc,
że wszystkie wyznania, które padały z jego ust przy naznaczeniu mojego ciała
były prawdziwe. Baekhyun, ty idioto.
*
(Sehun pov)
Zmęczony rzuciłem torbą w
kąt przedpokoju i ruszyłem do swojej sypialni. Miałem tak beznadziejny dzień,
że jedyne czego chciałem, to przytulenie się do Baekhyuna, schowanie nosa w
zagłębieniu jego pachnącej szyi i poczucie jego długich palców masujących moją
głowę. W takich chwilach dziękowałem Bogu, za to że chłopak jest starszy ode
mnie i przez rozkład zajęć szybciej wraca z uczelni. Prawie codziennie po
powrocie do domu zastawałem go skulonego na moim łóżku, bawiącego się telefonem
lub po prostu śpiącego. Tym razem jednak go nie było, więc niezadowolony
obróciłem się na pięcie i wyszedłem z mieszkania. Głośna muzyka wydobywała się
z mieszkania naprzeciwko, ale drzwi były zamknięte. Moja frustracja zaczęła się
pogłębiać, kiedy czekałem aż ktoś łaskawie otworzy mi drzwi. Nastąpiło to po
dłuższej chwili i wreszcie zobaczyłem znudzonego Baeka, który z widoczną
niechęcią otworzył mi drzwi. Mimo wszystko pochyliłem się by cmoknąć go w usta,
ten jednak zatrzymał mnie układając dłoń na mojej klace piersiowej.
-Coś się stało? – zmarszczyłem
brwi patrząc na niego zdziwiony.
-Nie, ale chyba za bardzo
się przyzwyczaiłeś, co? – wzruszył ramionami niewiele na mnie patrząc. Byłem
zbity z tropu, jeśli w ogóle można tak to nazwać.
-Musiało się coś stać –
założyłem dłonie na klatce piersiowej patrząc na niego wyczekująco.
-Chyba musimy skończyć
naszą zabawę – rzucił sucho, co zabolało mnie bardziej niż mógłbym się
spodziewać.
-Jaką zabawę? – zapytałem
głupio nie spuszczając z niego wzroku.
-Dobrze wiesz jaką –
prychnął podnosząc wzrok. – To już się zrobiło nudne.
-Nudne? – powtórzyłem
głucho starając przyswoić jego słowa. Nijak mi to nie wychodziło. – Żartujesz
sobie teraz ze mnie?
-Sehun, nie mam czasu.
Jutro mam zaliczenia – machnął dłonią i od tak sobie zamknął drzwi przed moim
nosem. Wypuściłem powietrze z płuc próbując się uspokoić. Jeszcze wczoraj
wtulał się we mnie i nie dawał skupić nad lekcjami. Dziś traktuje mnie jak nic
nie znaczącego natręta. Wpadłem do mieszkania trzaskając drzwiami i padłem na
łóżko. Muszę to odespać.
*
Kolejne dni mijały dla mnie w zastraszająco wolnym tempie. Baekhyun
wyraźnie mnie unikał, co było bardziej niż dziwne. Nawet nie przychodził do nas
na herbatę. Musiało się coś stać, ale nijak nie mogłem z niego wyciągnąć o co
chodzi. Dalej byłem urażony przez jego słowa, ale starałem się nie
rozpamiętywać tej feralnej rozmowy. Luhan też był małomówny, a widząc mój
parszywy humor szybko znikał w swoim pokoju zasłaniając się masą nauki.
Kolejnym czynnikiem mojego coraz gorszego nastroju był fakt, że ten koniojebca
(tak, mówię o Krisie) coraz częściej przesiadywał u Luhana, co starszemu chyba
przestało przeszkadzać. W dodatku Chanyeol nie dawał mi spokoju i zasypywał
mnie irytującymi wiadomościami na fb. To zdecydowanie najgorszy okres w moim
cudownym życiu wypełnionym spaniem, graniem, opierdalaniem się i nie
martwieniem o nic.
(Baekhyun pov)
Miłości nie ma.
Zrozumiałem to po kolejnym odcinku dramy, która rozerwała moje serce na pół,
gdy dowiedziałem się o zdradzie głównego bohatera. Wyjąłem setną chusteczkę
wycierając zaczerwieniony już nos. Życie jest do dupy. Powinienem urodzić się
brzydki. Wtedy poznałby mnie jakiś przystojniak, który jakimś cudem oddałby mi
swoje serce. Będąc ładnym mogę być tylko wykorzystany. Do takich wniosków
doszedłem wlepiając tępo oczy w miskę z niedokończonymi chipsami. Moją uwagę od
tego jakże interesującego obiektu oderwał człowiek otwierający drzwi pokoju.
Jakim prawem?
-Wynocha – prychnąłem
patrząc na wysokiego chłopaka, który już od ponad tygodnia irytował mnie samym
istnieniem.
-Nie, porozmawiajmy –
spojrzał na mnie twardo, a ja poczułem się jak nierozsądny gówniarz, który
ucieka od problemu.
-Nie chcę – westchnąłem
patrząc mu w twarz. Sehun słysząc to ścisnął szczękę, co było cholernie
pociągające. Ale nadal mnie wkurwiał.
-Mam być szczery? Mam cię
dość – syknął na co zacisnąłem usta w wąską linię. – Najpierw starałem się nie
wiadomo ile by do ciebie dotrzeć, potem oddajesz mi się i jest świetnie, po
czym nagle masz mnie w dupie i traktujesz jak powietrze.
-Oh, ale w międzyczasie
znalazłeś też chwilę żeby przelecieć kogoś innego – uśmiechnąłem się słodko.
-Co? – spojrzał na mnie
zdziwiony.
-Nie udawaj idiotę, Sehun
– warknąłem czując gorycz napływającą do ust. Byłem tak cholernie zazdrosny, że
miałem ochotę roztrzaskać go o ścianę.
-Ale to było zanim..
-Nie obchodzi mnie to, rób
co chcesz, przecież nie jesteśmy razem – powiedziałem na tyle obojętnie, że aż
sam sobie pogratulowałem dobrego aktorstwa.
-Gdyby Kris przespałby się z kimś innym, to nie robiłbyś mu wyrzutów.
-O czym ty teraz mówisz? Przecież niczego ci nie zarzucam – wzruszyłem
ramionami. Chciałem zakończyć już tę rozmowę. Czekały na mnie jeszcze trzy
odcinki i kilka garści paprykowych chipsów.
-Ale zachowujesz się jak urażona dziewczynka – westchnął głośno i
przejechał dłonią po twarzy. Oho, nie tylko mnie zmęczyła ta konwersacja.
-Nie bądź śmieszny i wyjdź wreszcie z mojego pokoju – syknąłem układając
laptop na udach. Odpaliłem serial nie zaszczycając go już ani jednym
spojrzeniem. Ten stał jeszcze chwilę wpatrując się we mnie po czym wyszedł z
pokoju. Miałem odetchnąć z ulgą, gdy zobaczyłem, że drzwi znowu się otwierają.
– Powiedziałem ci coś, Sehun.
-Już wyszedł – Kris klepnął obok mnie na łóżku.
-A ty czego chcesz?
-Porozmawiać – jęknąłem cierpiętniczo zamykając laptop i wstając
jednocześnie pokazując palcem drzwi.
-Chcę zobaczyć twoją twarz za progiem mojej sypialni, proszę.
-Baek, nie uciekaj od niego – wywróciłem oczami widząc jego poważną minę.
-A ty kim jesteś żeby mówić mi takie rzeczy? Ile razy uciekałeś od
konsekwencji jednorazowych numerków? To był tylko seks, nic nas nie łączy,
zrozum to.
-Skończyłem z tym, ale nie zauważyłeś tego, bo byłeś zbyt wpatrzony w
Sehuna – jego głos zaczął mnie doprowadzać do białej gorączki. Miałem ochotę
zakopać go w tym samym grobie co O.S.
-Odwala ci, Kris. Nie próbuj mi się zmieniać.
-Zrozum mnie – Kris westchnął ciężko – ja po prostu chcę się ustatkować.
-Niby od kiedy? – spojrzałem na niego mocno zszokowany, na co ten zrobił
bliżej nieokreśloną minę. – Z tego co mi ostatnio mówiłeś wywnioskowałem, że
kochasz życie kawalera.
-Musiałeś to źle zinterpretować! – warknął. – Nie widzisz jak się staram
dla Luhana?
-Serio, Kris? Próbujesz uwieść Luhana? Myślałem, że to tylko żart –
prychnąłem.
-Nie rozumiesz, Baek. Poznałem go i widzę więcej. On wydaje się być tym
typem, który potrzebuje mężczyzny, który będzie o niego dbać i da mu poczucie
stałości.
-I ty jesteś typem takiego chłopaka? – rozbawiony podniosłem brwi.
-Ughh, nie… Ale się zmieniam! – zmieszał się na chwilę, ale wytrwałość nie
opuszczała jego głosu.
-Odwaliło ci, Wu – pokręciłem głową i ruszyłem do drzwi, bo miałem dość
przebywania z nim w jednym pokoju.
-Bo się zakochałem, Baekhyun – Kris powiedział cicho, ale udałem że tego
nie słyszę. Zamknąłem za sobą drzwi i oparłem się o nie plecami. Nie podoba mi
się, że Kris chce kogoś na poważnie. Nie podoba mi się, że moje idealne życie
się zmienia. Nie podoba mi się, że mój sąsiad ma na mnie wpływ. A przede
wszystkim nie podoba mi się, że chcę Oh Sehuna.
*
(Kris pov)
-Luhan? Gdzie jesteś? –
zawołałem zamykając za sobą ostrożnie drzwi. Trzymałem w dłoni tacę z
parującymi babeczkami. Przeczytałem ostatnio w internecie, że dziewczyny
uwielbiają, gdy faceci dla nich gotują. Co prawda Lu nie jest dziewczyną, ale
mam nadzieję, że na niego to też zadziała. To jedna z wielu prób pokazaniu mu,
że jestem poważny w swoich uczuciach, jednak on jest albo głupi (to słowa
Baekhyuna, nie moje) albo po prostu znęca się nade mną. Słysząc krzyk
dobiegający z salonu ruszyłem tam śmiejąc się w duchu z tego co robię. Ja, Kris
Wu, przystojny, rosły mężczyzna, którego pragnie większa część populacji
uniwersytetu człapa w różowych kapciach do chłopaka, który jest co najmniej
dziwny i nie widzi wcale mojej desperacji. Dochodzę do wniosku, że naprawdę mi
odbiło. –Mam coś dla Ciebie. – Uśmiechnąłem się do niego stawiając na stoliku
tackę, na której było 9 babeczek, które bardziej przypominały rzygi kota
Yixinga niż cokolwiek innego.
-Oooo, to słodkie, Kris –
rozczulił się patrząc na moje dzieło. – A co to jest tak właściwie?
-Babeczki oczywiście –
oburzyłem się na co zareagował głośnym śmiechem. Sięgnął po jedną starając
ukryć rozbawienie i odgryzł kawałek.
-Myślałem, że będą gorsze
– parsknął ścierając okruszki z twarzy.
-Nie doceniasz mnie –
pokręciłem głową zdając sobie sprawę, że mój ostateczny plan zawiódł.
-Doceniam, Wufan – posłał
mi lekki uśmiech, który rozczulił mnie aż za bardzo. Czysto odruchowo
pogłaskałem go po włosach, które ostatnimi czasy zafarbował na jasny blond.
Pasował do mnie teraz jeszcze bardziej, co utwierdzało mnie w przekonaniu, że
będziemy idealną parą. Chłopak przymknął oczy, kiedy zacząłem przeczesywać
miękkie kosmyki. Rozważając wszystkie za i przeciw postanowiłem ukraść mu
szybkiego całusa, który może okazać się moim ostatnim w życiu, ale jebać
konsekwencje. Pochyliłem się w momencie gdy otworzył oczy. W moim gardle
uformowała się potężna gula, gdy zdałem sobie sprawę, że zostałem przyłapany na
gorącym uczynku i co najgorsze nawet nie zdążyłem go pocałować. Przełknąłem z
trudem ślinę i po prostu patrzyłem na niego nie odsuwając się. Jego nad wyraz
spokojna twarz nie wyrażała nic, co jeszcze bardziej mnie przerażało.
-Pocałujesz mnie w końcu
czy nie? –westchnął opierając podbródek na dłoni. Wytrzeszczyłem na niego oczy
automatycznie odsuwając się na drugi koniec kanapy. To nie jest Luhan, na pewno
nie.
-Powtórz to, bo chyba się
przesłyszałem – wycharczałem mrugając szybko. Ten jedynie przewrócił oczami i
zmarszczył nos.
-Albo teraz to zrobisz,
albo się rozmyślę i wszystkie twoje starania pójdą w pizdu, Kris – spojrzał
przelotnie na swoje paznokcie, po czym przeniósł wzrok na mnie. W dalszym ciągu
nie mogłem uwierzyć, że osoba siedząca przede mną mówi takie rzeczy. Xiao,
którego znam nigdy nie przeklina, jest słodki i zawstydza się częściej niż ja
pierdzę.
-Musisz chwilę poczekać, w
tym momencie jestem w szoku – powachlowałem się dłonią nie spuszczając wzroku z
chińczyka.
-Wufan, bądź mężczyzną,
proszę cię – westchnął blondyn ponownie wywracając oczami. – Myślałem, że
jesteś tym zdecydowanym typem, który przyciśnie mnie do kanapy i da porządnego
klapsa, ale widocznie się myliłem.
-Lubisz takich mężczyzn? –
wytrzeszczyłem oczy. Nie spodziewałem się tego, nie po nim. – Opowiedz mi
jeszcze.
-Chyba śnisz, nie będę
mówić o swoich preferencjach łóżkowych, to żenujące – zarumienił się lekko, co
dało mi jakiegoś wewnętrznego kopa. Wyprostowałem się łapiąc go za nadgarstek.
Chłopak uśmiechnął się ledwie zauważalnie i władował mi się na kolana. Możecie
wyobrazić sobie mój stan emocjonalny w tym momencie. Miałem Luhana (L U H A N
A) na tyle blisko, że czułem jego delikatny żel pod prysznic, który pachniał
wyjątkowo słodko. Oczywistym faktem jest, że mój członek zaczął się pobudzać
przez ten minimalny kontakt fizyczny. Nie byłbym sobą gdyby tak się nie stało.
Śmiem sądzić, że będę tak reagować na młodszego przez dłuższy czas (to na swój
sposób słodkie, prawda?).
-Mam się sam przekonać czy
zdradzisz mi kilka tajemnic? – mruknąłem łapiąc go mocno za pośladki. Poczułem
na twarzy urywany oddech, lecz nic poza tym. Zacząłem ugniatać jędrne ciało, co
spodobało się Lu. Nie musiał tego mówić, mimika twarzy zrobiła to za niego.
Przejechałem nosem po gładkiej szyi, która kusiła mnie od dłuższego czasu.
Niewiele myśląc zatopiłem w niej zęby, za co zostałem nagrodzony mocnym
pociągnięciem za włosy. W tej chwili postanowiłem postawić wszystko na jedną
kartę. Blondyn nie wyglądał na człowieka lubiącego ostrzejsze klimaty, ale jego
zachowanie pokazywało co innego. Lepiej dla mnie, nie będę musiał się hamować.
– Rozbierz się.
-C-co? – momentalnie
otworzył oczy i spojrzał na mnie. – Gra wstępna nie polega rozebraniu się
jednego z partnerów.
-Wiem na czym polega gra
wstępna, a teraz zdejmuj ubrania – warknąłem gniotąc jego pośladki. Chłopak
zbity z tropu wstał i niepewnie ściągnął koszulkę. Mój wzrok powędrował po
jasnej skórze. Zdecydowanie jest już mój.
(Luhan pov)
Na początku pomyślałem, że
Krisowi odbiło. Wyobrażałem sobie, że wzajemnie pozbędziemy się ubrań i nasz
wspólny pierwszy raz odbędzie się w pośpiechu i lekkiej niezręczności. A koniec
końców niezręcznie czułem się jedynie ja. Po pozbyciu się koszulki patrzyłem
się w ścianę naprzeciwko, beleby nie na Wufana. Nie przepadałem za swoim
ciałem, więc nie chciałem zobaczyć zawodu na jego twarzy. Nagle poczułem dotyk
palców na podbrzuszu, więc musiałem przenieść tam mój wzrok. Kris najwidoczniej
znudził się czekaniem, dlatego sam zaczął zsuwać szare dresy z nóg. Moje policzki zalała fala różu,
gdy pełne usta zetknęły się ze skórą nad kością biodrową. Powolne muśnięcia
zbliżały się do pępka, a stamtąd w dół, aż do gumki od bokserek. Nie minęła
dłuższa chwila, a stałem całkowicie nagi przed w pełni ubranym blondynem. To
było dość poniżające., a co najśmieszniejsze nie wykluczało rosnącego
podniecenia. Moje serce łomotało w klatce piersiowej gdy patrzyłem jak starszy
bezwstydnie sunie wzrokiem po całym moim ciele. W pewnym momencie zacząłem czuć
dreszcze rozchodzące się od kości ogonowej w górę, aż do karku. Dominacja,
która zaczęła emanować od Wufana była wręcz namacalna. Przygryzłem wargę
opadając na kolana. Oparłem się policzkiem o wnętrze jego uda podnosząc
prosząco wzrok na ciemne oczy. -Mogę…? -Tylko tyle udało mi się wydusić gdy
poczułem dużą dłoń w moich włosach. Całkowicie nie rozumiałem swojego zachowania,
łaszenia się. Przestraszyła mnie myśl, że chcę poczuć się poniżony.
-Chcesz go? – barwa jego
głosu zmieniła się wraz z wypowiedzeniem tych słów. Kiwnąłem potulnie po czym
przejechałem nosem po wnętrzu jego uda. -Dostaniesz go w nagrodę, teraz kładź się
na stół. Nogi szeroko.
Zamrugałem kilkakrotnie,
gdy dotarł do mnie sens jego słów. Odmówił mi obciągnięcia mu, w dodatku mam
się położyć na stole, gdzie będzie miał na mnie jeszcze lepszy widok.
Przełknąłem ciężko ślinę odstawiając na podłogę foremkę z babeczkami, po czym
ułożyłem się na szklanym stoliku. Rozsunąłem nogi, lecz nie wiedziałem co mam z
nimi zrobić. Wyręczył mnie stawiając stopy po obu stronach swoich ud. Przeszły
mnie ciarki gdy poczułem te ciepłe dłonie sunące od kostek w górę. Jednak z
jego dłoni złapała mój nadgarstek i nakierowała dłoń na mojego penisa. W głowie
mi zawrzało. Miałem masturbować się tuż przed nim? To jest bardziej niż
niezręczne czy krępujące. Dlaczego jednak mnie to tak podnieca? Niewiele myśląc
zacząłem powolnymi ruchami przejeżdżać po całej długości swojej dumy.
Przymykając oczy starałem się zapomnieć o jego obecności. Jednak jedna z dłoni
wciąż nieznacznie masowała moją łydkę, a dość wyraźny zapach jego perfum unosił
się w powietrzu. Po upływie kilkunastu dłużących się minut do moich uszu dotarł
dźwięk rozpinanego rozporka. Podniosłem głowę akurat w momencie, gdy chłopak
wziął do ręki swoje przyrodzenie patrząc mi przy tym prowokująco w oczy. Tego
było za wiele. Fakt, że Kris dogadza sobie patrząc jak masturbuję się dla niego
był czymś niewyobrażalnie pociągającym. Wydałem z siebie stłumiony jęk
przyśpieszając. Wiedziałem, że dużo mi nie trzeba, a nie miałem pojęcia ile
chłopak zamierza to ciągnąć. Naraz poczułem na kolanie mokry pocałunek i
zobaczyłem jak Wu podnosi się z kanapy. Nie spiesząc się obszedł stolik i
stanął naprzeciw mojej twarzy. Nie pozwolił mi się okręcić, ani zaprzestać
ruchów. Wciąż leżąc na plecach wziąłem jego penisa do ust, co było cholernie
ciężkie w tej pozycji. Jednak nigdy nie starałem się bardziej niż w tej chwili.
Chciałem mu sprawić przyjemność. Gdy będzie zadowolony doprowadzi mnie to stanu
omdlenia pieprząc mój chudy tyłek. Wiedziałem to. Zaangażowałem się więc
całkowicie, ciężkie sapanie utwierdzało mnie w przekonaniu, że robię to dobrze.
Jednak nim doszedł blondyn wybuchłem ja. Nie sądziłem, że ta sytuacja wpłynie
na mnie aż tak bardzo. A jednak. Wufan po wyjęciu penisa z moich ust wytarł
mokre wargi po ślinie, po czym wrócił na swoje miejsce na kanapie. Na drżących
nogach podniosłem się i widząc ruch jego palca obróciłem się tyłem. Stałem tak
drżąc na całym ciele aż nie poczułem mokrych palców między pośladkami. Byłem
zmęczony po przeżytym orgazmie jednak chciałem więcej, a nastąpiło to szybciej
niż się spodziewałem. Kris ominął dość ważną część czyli rozciąganie, po prostu
stanowczym ruchem pociągnął mnie między swoje kolana gdzie wbił się we mnie
mocno. Zaskowytałem z bólu zaciskając przy tym paznokcie na jego nadgarstkach.
Chłopak nie czekał na mnie, zaczął poruszać się miarowo co przyniosło mi
przyjemność dopiero po dłuższym czasie. Nie mogąc utrzymać się na nogach
oparłem się o jego wyrzeźbioną klatkę piersiową niestety schowaną za koszulą w
kratkę. Wufan w przypływie nagłej czułości przyciągnął mnie do ciepłego uścisku
masując moje podbrzusze, całując przy tym po uszach i szyi. Wciąż słyszałem
szeptanie, które swoją drogą doprowadzało mnie do białej gorączki. Jestem
pewny, że przez dłuższy czas będę słyszeć w głowie jego głos mówiący
‘’wspaniale sobie radzisz, maluchu’’. Jednak ta chwila nie trwała długo, oboje
czuliśmy już zbliżające się spełnienie. Kris niespodziewanie zmienił pozycję
wstając przez co musiałem oprzeć się rękoma o stolik, by nie upaść. Chłopak
trzymał mnie jedną dłonią za biodro, a drugą dociskał do siebie trzymając za
kark. Krztusiłem się własnymi jękami przez tempo jakie narzucił, a łącząc to z
mocnymi pchnięciami, które kończył precyzyjnym uderzeniem w prostatę… Coś
niesamowitego. Nigdy nie doświadczyłem czegoś takiego w swoim życiu, więc
dochodząc przysięgłem sobie, że będę czerpać tej przyjemności jak najwięcej się
da. A mając przy sobie takiego chłopaka jakim jest Wufan… jestem pewny, że nie
będę próżnować.